profil

Konrad Wallenrod przedstawienie i ocena postaci.

poleca 85% 244 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

Rozważ dylematy moralne Konrada Wallenroda. Przedstaw racje, które przemawiają za trafnością jego wyboru, a także racje przeciwne.

Człowiek jest istotą, która nie zawsze potrafi odróżnić dobro od zła. Pomimo, że te dwie cechy są głęboko subiektywne, to jednak dowolny czyn można ocenić przy pomocy tych dwóch słów. Dzieje się tak, ponieważ przy ocenianiu stosuje się raczej czysto demokratyczne kryterium - jeżeli powszechnie uważa się, iż dany postępek jest dobry, to takim on się staje. Jednak jak już wspomniałam, człowiek nie zawsze potrafi prawidłowo rozróżnić te dwie cechy. Dlatego też ocena czynu zawsze jest subiektywna i nie zawsze sprawiedliwa. Czasami nie dostrzega się krzywdy innych i nie zawsze widzi to, co jest najlepsze dla niego samego. Nigdy właściwie nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś nawet próbując zrobić coś dobrego, przy okazji nie wywołał choć minimalnej ilości zła. Taką właśnie osobą był Walter Alf. Ten wielki rycerz zszedł na drogę zdrady i postępku, aby osiągnąć swoje korzyści, cele i założenia.

Walter Alf był rycerzem. Jako człowiek honorowy zawsze wyznawał zasadę czystej i otwartej walki. Jego postępowaniem zawsze kierowała chęć czynienia dobra. Jako ten "dobry" zawsze starał się poszukiwać sprawiedliwości i prawdy. Wywiązywał się ze swoich obietnic i dotrzymywał danego słowa. Po krótkim zastanowieniu, można by rzec, że był to człowiek, dla którego honor i własna rycerskość były najważniejsze na świecie. Ta niezwykle barwna postać wykazywała się wielkim patriotyzmem. Kochał swoją ojczyznę. Był gotów oddać za nią wszystko, nawet życie. Dlatego też bardzo bolały go wieczne porażki Litwinów w walce z Krzyżakami. Była to bezpośrednia przyczyna, dla której Walter postanowił zerwać ze swoimi dotychczasowymi życiowymi dogmatami i za wszelką cenę pomóc swojej ukochanej ojczyźnie. Zdrada, którą w tajemnicy przygotowywał i wcielał w życie od młodzieńczych lat, odcisnęła niezatarte piętno na całym jego życiu. Jako młodzieniec, mieszkając pośród Krzyżaków, musiał starannie ukrywać swe pochodzenie i miłość do ojczystej Litwy. Jednak jego serce nie mogło długo wytrzymać obłudnego, podwójnego życia. Toteż przy pierwszej, nadarzającej się sposobności uciekł z szeregów krzyżackich na Litwę. Tu zaznał wielu chwil prawdziwej słodyczy, jakie zgotowało mu życie. Walczył godnie, po rycersku, z otwarta przyłbicą w obronie ojczyzny.

Wtedy opracował wielce zdradliwy plan, którego istotą było zaatakowanie przeciwnika od tyłu, a zadanie śmiertelnej rany stało się celem. Udało mu się go wykonać. Najpierw wdarł się w łaski Krzyżaków potem został wielkim mistrzem. Następnie pozostało mu już tylko dokończenie dzieła. Wpędził wojsko Krzyżackie w dobrze zastawioną pułapkę Litwinów. Ogromna klęska, jaką ponieśli wrogowie nigdy już nie pozwoliła im na odbudowanie sił i ponowienie ataków na ukochaną ojczyznę Walter Alfa. Prowadzona w ten sposób wojna z Litwą, doszczętnie wyczerpała bojowe możliwości Zakonu i odsunęła od państwa litewskiego widmo rychłej porażki. Czyn ten, mimo, iż był całkowicie zgodny z patriotycznymi przekonaniami bohatera, nie należał do tych, które można by nazwać rycerskimi, według ówcześnie panującego etosu.
Fakt ten nie przyniósł jednak Konradowi ulgi i zadowolenia. Klęska Zakonu raczej go dobiła niż podniosła na duchu. Zdał sobie wówczas wyraźnie sprawę z tego, jak straszliwego dzieła zniszczenia dokonał. Po drodze do tego celu bezpowrotnie zniszczył siebie samego - strącił rycerska cześć, dobre imię, miłość kobiety, młodość, wszystko to, co w życiu ludzkim jest najcenniejsze. Tak wiec u celu swej drogi Konrad Wallenrod był wrakiem człowieka, kompletnie wyniszczonym psychicznie. Śmierć nie była mu już straszna, gdyż życie stało się dla niego puste i jałowe. Stracił wszystko, co nadawało ludzkiemu istnieniu wartość i sens. Samobójcza śmierć była wiec tylko ostatnim z pasma jego cierpień.
Moim zdaniem Walter Alf był jednak trzeźwo myślącym i inteligentnym człowiekiem. Dziwne wydaje się to stwierdzenie tym bardziej, że wielki wkład w jego honorowe wychowanie miał litewski wajdelota, który ucząc bohatera wpajał mu nauki dotyczące honoru, rycerskości i tym podobne. Mimo to Walter zdał sobie sprawę, że w otwartej walce może jedynie zginać, zmarnować swoje życie, nic nie zyskując. Wiedział, że Litwinom nigdy nie uda się pokonać najeźdźcy, jeśli oprócz działań czysto militarnych nie zaczną stosować podstępów i forteli. Walter wiedział też, że sam nie zdoła "zranić" wielkiego i potężnego zakonu. Dlatego też postanowił zadziałać w dosyć niekonwencjonalny sposób. Uznał, że dobrze przemyślany fortel byłby najlepszym rozwiązaniem. Jego plany były niezwykle misterne i odniosły zamierzony skutek. Jednak lata spędzone z wrogiem wywołały w nim wielką pustkę. Najpierw jego psychikę zniszczyły wyrzuty sumienia, a potem własne poczucie litewskiego pochodzenia. Mimo to uważam, że postąpił właściwie i niezwykle trzeźwo. Jedyną rzeczą, jaka trzymała go przy życiu była świadomość tego, że robi dobrze - wiedział, że w ten sposób uratuje setki swoich rodaków. Z drugiej jednak strony, warto zastanowić się nad tym, czy opłaca się porzucić swoje ideały i ignorować własne sumienie. Pozostaje już jedynie niezwykle bolesna kwestia zniszczonej rycerskości i utraconego honoru. W tej materii można powiedzieć jedno: Walter złamał wszystkie powszechnie znane przykazania, które powinien posiadać rycerz. Ale przecież kwestia honoru i godności rycerskiej to dylemat nie tylko tego, jak człowiek jest postrzegany przez otoczenie, ale przede wszystkim kwestia własnej strefy uczuciowej i umysłowej. Jak czuł się bohater wiedząc, że w oczach innych utracił swoje dawne cnoty? Z pewnością, podczas planowania podstępu nie zastanawiał się nad tym co powiedzą inni, lecz myślał o ludziach, rodzinach, dzieciach i kobietach, którzy żyją na Litwie w strachu i wiecznym zagrożeniu.

Reasumując, należałoby wspomnieć o pięknej zażyłości, jaka łączyła go z żoną. O miłości, którą stracił, o uczuciu, które przez wszystkie te lata budowało jego osobowość i o tej samej miłości, która przez te lata ją niszczyła. Walter był człowiekiem uczuciowym i wrażliwym. Wiecznie bił się z myślami, wiecznie musiał walczyć z samym sobą. Słuszność wszystkich czynów, jakie popełnił w czasie swojej długiej i bolesnej krucjaty może być wyjątkowo wątpliwa.

Wystarczy jednak spojrzeć na tego bohatera, jak na zwykłego człowieka, który myśli, w jaki sposób osiągnąć cel. Owszem nie można do wszystkiego dążyć, biegnąc po trupach, ale nie można też przesadzać w żadnym kierunku i poświęcać ludzi w imię nieskutecznej walki. Nie można myśleć tylko i wyłącznie o honorze i innych rycerskich dogmatach, ale też o celu, jaki musi zostać osiągnięty dla dobra nie, walczących ale tych dla których się walczy. Ponadto najważniejsze jest to, czy sami jesteśmy pewni, co do słuszności swoich czynów i czy nasze plany nie są niezgodne z naszym sumieniem. Walter był wiecznym wojownikiem. Najbardziej walczył jednak nie z wrogami, ale z sobą. Dlatego też uważam, że nie stracił swojego honoru, nie stracił też swojego rycerskiego "ja". Po prostu nie pokonał swojego największego wroga - siebie...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut

Teksty kultury