profil

„O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych.” Tytuł artykułu A. Mickiewicza uczyń mottem swojej wypowiedzi o bohaterach literackich okresu oświecenia i romantyzmu.

poleca 85% 108 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Johann Wolfgang Goethe Ignacy Krasicki

Co prezentują sobą bohaterowie oświeceniowych i romantycznych utworów? Jaki jest ich tok myślenia? Jakie wartości sobą reprezentują? Do czego prowadzi ich sposób postępowania? Jakie tendencje do ukazywania postaci panują w literaturze tworzonej od XVIII do połowy XIX wieku? Temat pracy wskazuje nam, że należy doszukiwać się w dziełach epok oświecenia i romantyzmu bohaterów rozsądnych, czyli kierujących się w życiu rozumem, oraz bohaterów szalonych, którzy ulegają emocjom do stopnia, który można nazwać obłąkaniem. Wyławiając z poszczególnych tekstów przykłady, napotykamy na pewną prawidłowość. Ilość postaci, które można wyszczególnić, klasyfikując je jednocześnie do kategorii „rozsądnych” i „obłąkanych”, przybliża nam, po części, różnice w światopoglądach obu epok zawartych w temacie.
Przykładem „szalonego” w literaturze oświeceniowej może być Starosta Gadulski, jeden z bohaterów „Powrotu posła” Juliana Ursyna Niemcewicza. Gadulski należy do szlachty sarmackiej i posiada jej wszelkie przywary. Obłędem można nazwać fakt, iż hołduje on przestarzałym wartościom, absolutnie nieprzydatnym w dobie oświecenia. Jest zagorzałym przeciwnikiem wszelkich reform mających usprawnić działanie państwa. Jest przeciwny powołaniu Sejmu Wielkiego, który, według niego, jest zagrożeniem dla państwa. Jest zwolennikiem prawa liberum veto i wolnej elekcji. Krytykuje nowe sposoby nauczania, oraz politykę zagraniczną Polski, o której tak naprawdę nie ma absolutnie żadnego pojęcia. Nie rozumie, że wartości, którym hołduje, są przestarzałe i nie da sobie tego wytłumaczyć. Upiera się przy swoim zdaniu do czasu, gdy rozmówcy skapitulują. Robi tak, ponieważ, według niego, „uparty człek zawsze wygrywa”. Szaleństwo, jakim cechuje się Starosta Gadulski, ma bardzo delikatny wymiar, wyraża się tylko w upartej gloryfikacji przestarzałych wartości.

Zgodnie z duchem oświecenia, w literaturze tego okresu dominowały postawy ludzi wykształconych, nowoczesnych, kierujących się w życiu rozumem. Jedną z takich postaci jest, kontrastujący z Gadulskim, Podkomorzy. W przeciwieństwie do Starosty, dla niego najważniejszą wartością jest patriotyzm. Jest dumny z faktu, że jego trzej synowie mogą służyć ojczyźnie. Według niego, młodzież należy uczyć przede wszystkim ojczystej historii, języka i miłości do kraju. Dziewczyna powinna być wychowywana na dobrą matkę i żonę, a młodzieniec na dobrego obywatela. Rozumie, że trzeba uczyć się na własnych i cudzych błędach, wyciągać wnioski z błędów przeszłości. Zdaje sobie sprawę, że za złą sytuację w kraju odpowiedzialna jest szlachta. Twierdzi, że „gnijąc w zbytkach, lenistwie i biesiad zwyczaju, myśleliśmy o sobie a nigdy o kraju”. On sam do swojego majątku doszedł w sposób uczciwy, jednak gotów jest go poświęcić dla dobra Polski. Podkomorzy podchodzi do życia z rozsądkiem, zna sytuację międzynarodową, doskonale wie, co jest dobre, a co złe dla kraju. Wie jak należy postępować w życiu. Jest krytykiem przestarzałych wartości, które były priorytetowe dla zwyrodniałej warstwy sarmackiej. Światopogląd Podkomorzego wskazuje na to, że jest on człowiekiem wykształconym i obytym ze światem. Jest również człowiekiem postępowym, który idzie z duchem czasu. Twierdząc, że woli być dobrym ojcem niż panem, nadaje wolność swoim poddanym.

Rozsądkiem wykazywał się również rozmówca wplątany w dialog z szlachcicem – sarmatą w satyrze Ignacego Krasickiego pod tytułem „Pijaństwo”. Podmiot liryczny w tym utworze to ów szlachcic opowiadający o swoich alkoholowych perypetiach. Opowiada o powodach, okazjach, dla których pije, opowiada zdarzenia mające miejsce podczas alkoholowych libacji ukazując przy okazji, zapewne nieświadomie, w złym świetle stan szlachecki. Jego rozmówca to człowiek oświecony, rozsądny. Przekonuje sarmatę do porzucenia nałogu i przedstawia mu logiczne argumenty, które powinny trafić do słuchacza. Wskazuje na szkodliwe skutki spożywania alkoholu. Mówi, że pod wpływem alkoholu rodzą się wszelkie zwady i konflikty. Ponadto przypomina o szkodliwości picia dla zdrowia. Ostrzega, że alkohol ukraca pamięć, twierdzi, że pod jego wpływem człowiek traci rozum i „w kontr naturze postać bydlęcą przywdzieje”. Wylicza również korzyści płynące z abstynencji. Mówi o tym, że niepijący cieszą się dobrym zdrowiem, obdarzeni są pogodą ducha, „myślą wesołą i wolną”. Są silniejsi i sprawniejsi, zdolni do pracy, co pozwala utrzymać w należytym porządku ich własności, ponadto mają mniej wydatków. Towarzysz pijącego szlachcica gani pijaństwo i pochwala trzeźwość. Ma świadomość szkodliwości nałogu i wie, co można zyskać poprzez unikanie pijaństwa. Jego rozsądek polega na szacunku dla samego siebie, dla swojego wizerunku i, przede wszystkim, dla swojego zdrowia.

Do ludzi rozsądnych możemy zaliczyć też Kandyda, tytułowego bohatera powiastki filozoficznej Woltera. Początkowo Kandyd był niepoprawnym optymistą. Taki stosunek do świata zaszczepił mu jego nauczyciel Pangloss. Kandyd uważał, że wszystko jest najlepsze na tym najlepszym z światów. Doświadczenia zdobyte podczas podróży po świecie zweryfikowały światopogląd bohatera. Zrozumiał, że świat nie jest tak doskonały, jakim go sobie wyobrażał. Zdał sobie sprawę, że jego optymistyczna filozofia była błędna. Swój sens życia znajduje w rozsądnej teorii. Stwierdza, że „należy uprawiać swój ogródek”, czyli poświęcić życie pracy, bo to czyni ludzi i świat lepszymi. Jednocześnie praca pozwala odpędzić od człowieka trzy wielkie niedole: nudę, występek i ubóstwo. Kandyd w końcu dociera do prawdy, że odsuwając od siebie te trzy niedole, można uczynić życie szczęśliwym i znośnym.

Jeśli chodzi o epokę romantyzmu, to znakomitą większość stanowią w niej bohaterowie, których można bez wahania nazwać szaleńcami. Jest to związane ze światopoglądem epoki, która nakazuje odbieranie świata za pomocą uczuć, odsuwa na bok racjonalizm. W romantyzmie dominują odczucia duchowe, bohaterowie poddają się własnym uczuciom, co często prowadzi do obłędu. Postacie szalone można rozdzielić na kilka kategorii ze względu na przyczynę szaleństwa. Pierwszym typem bohatera jest obłąkany kochanek.

Najlepszym przykładem nieszczęśliwie zakochanego człowieka jest tytułowa postać stworzona przez Johanna Wolfganga Goethego w powieści „Cierpienia młodego Wertera”. Werter był młodym poetą. Jego artystyczna dusza nakazywała mu kochać miłością idealną. Zakochał się bezgranicznie w Szarlotcie S., córce komisarza. Dziewczyna jest dla niego ucieleśnieniem piękna i dobroci. Na nieszczęście głównego bohatera Lotta jest już zaręczona z Albertem. Ten fakt jest powodem wielkiego cierpienia Wertera. Zdaje sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia. Nie podejmuje walki o wybrankę, poddaje się swojemu losowi. Każde spotkanie z Lottą potęguje jego wielkie uczucie do niej, ale, chociaż wie, że lepiej dla niego byłoby unikać kontaktu z dziewczyną, nie możne zrezygnować z odwiedzin. Myśl o Lotcie absorbuje całkowicie jego umysł. Ubolewa nad tym, że ukochana nie okazuje względem niego żadnych uczuć. Szarlotta wkrótce wychodzi za mąż za Alberta, a Werter nie wie, co ma o tym myśleć i jak się ustosunkować do tego faktu. Czasem buntuje się przeciw małżeństwu, innym razem cieszy się ze szczęścia swojej ukochanej. Z biegiem czasu popada w obsesję. Jego jedynym marzeniem jest jego ślub z Lottą. Bohater w coraz większym stopniu traci rozum. W jeszcze większe przygnębienie wprawia go historia Henryka, który postradał zmysły z miłości do Lotty. Ich ostatnie spotkanie owocuje ich pierwszymi, i zarazem ostatnimi pocałunkami. To spotkanie wzmaga jego męczarnie. Uświadamia sobie, że ich wspólne życie jest niemożliwe i, aby uniknąć losu Henryka, postanawia odebrać sobie życie. Ma to być ucieczka od jego cierpień. Śmierć ma przynieść mu ulgę.
Nieszczęśliwa miłość była też problemem Giaura, tytułowego bohatera powieści George’a Byrona. Giaur, tajemniczy, wzbudzający strach Wenecjanin darzył bezgraniczną miłością Leilę. Jego nieszczęście polegało na tym, że jego wybranka należała do haremu tureckiego dostojnika Hassana. Jego miłość była odwzajemniona i gdyby nie mściwość prawowitego męża dziewczyny, życie głównego bohatera mogłoby się potoczyć szczęśliwie. Hassan demaskuje jednak romans Leili z Wenecjaninem. Zgodnie z prawem Koranu może ukarać niewierną małżonkę i ze swojego prawa korzysta. Rozkazuje utopić dziewczynę. Giaur, dowiedziawszy się o tym, wpada w szał. Jest świadomy tego, że paradoksalnie jego szczęśliwa miłość doprowadziła go do nieszczęścia i po części ponosi winę za śmierć swojej kochanki. Ponadto poprzysięga sobie krwawą zemstę na Hassanie. Gdy nadarza się okazja, Giaur nie marnuje jej. Napada na orszak dostojnika w górskim przesmyku i w afekcie, szaleńczym uniesieniu zabija człowieka, który na zawsze odebrał mu ukochaną. Giaur chciał „w jego twarzy (…) widzieć rozpacz ginących zbrodniarzy”. Zemsta była okrutna, jednak po jej dokonaniu tajemniczy Wenecjanin nie może zaznać wewnętrznego spokoju. Ma świadomość, że wraz z Leilą utracił sens życia. Odcina się od świata, decyduje się na samotność, zaszywa się w klasztorze. Tam jednak nie zaznaje ukojenia, męczą go wspomnienia przeszłości. „Bezprzytomnie gada o pannie, która w morze wpada (…) i widzi Turka konające oko”. Przed śmiercią poprosił o prosty krzyż na jego grobie bez żadnego napisu. Do końca pozostał samotny, anonimowy dla świata. Ciężkie przeżycia odizolowały go od ludzi, od których niczego nie chciał. Wiedział, że jedyne, czego pragnął, odeszło bezpowrotnie.

Kolejnym przykładem bohatera obłąkanego przez miłość jest Gustaw z IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza. Zjawia się on jako zjawa w chacie Księdza, który, za życia Gustawa, był jego nauczycielem. Przybysz pod wpływem przeczytanych w młodości książek stał się wrażliwym, czułym człowiekiem. Wzorem bohaterów swoich lektur zakochał się, obdarzył pewną dziewczynę idealną miłością. Ich związek był idealny, doskonale się rozumieli, ich dusze stanowiły doskonałą całość. Wkrótce jednak dziewczyna porzuciła Gustawa dla innego mężczyzny. Gustaw jest załamany, jedyne ukojenie swojego cierpienia widzi w samobójstwie. Śmierć okazuje się jednak nie być końcem jego udręki, bo „kto za życia choć raz był w niebie, ten po śmierci nie trafi od razu”. Nadmiar miłosnych uniesień jest wina Gustawa i aby zaznać wiecznej szczęśliwości, musi pokutować, błądząc jako zjawa po Ziemi. Zrozpaczony wędrowiec z szaleńczą pasją wytyka Księdzu, że ten podsuwał mu „książki zbójeckie”, które doprowadziły go do graniczącego z obłędem cierpienia. Wspomina ból, jakiego zaznał po odejściu kochanki. Podczas monologu coraz częściej traci nad sobą panowanie, czasem jego słowa tracą sens, wspomina o rzeczach niezwiązanych zupełnie z jego problemem. Pod wpływem histerycznego, szaleńczego uniesienia przebija się sztyletem, chociaż nie może mu to zaszkodzić, ponieważ jest martwy. Samobójstwo trupa ukazuje, jak bardzo zdesperowany, załamy był Gustaw. Jego obłęd potęguje również świadomość, że od sytuacji, w jakiej się znajduje, zawieszenia między niebem i Ziemią, nie ma ucieczki.

Wśród wszystkich trzech nieszczęśliwych kochanków możemy znaleźć wspólne cechy. Każdy z nich był zakochany w kobiecie całkowicie jej oddany. Miłość dla każdego z nich była sensem życia, wypełniała ich wszystkie myśli. Oddanie bohatera doskonale obrazuje wypowiedź Giaura: „byłaś myśli moich treścią, moją rozkoszą i moją boleścią, tyś była cnotą, ty zbrodniami memi, nadzieją w niebie i wszystkim na ziemi!”. Dla każdego z wymienionych bohaterów utrata kochanki, nadziei na szczęśliwą miłość była przełomowym punktem w życiu. Każdy z nich uświadomił sobie, że nie jest w stanie żyć bez swojej wybranki. Po utracie kochanki życie dla nich całkowicie traciło sens. Jednocześnie wiedzą, że utraconej miłości nie jest w stanie zrekompensować żadna inna kobieta, bo, zgodnie z filozofią Platona traktującą o przeznaczeniu sobie dusz, mogli być naprawdę szczęśliwi tylko z tą jedyną ukochaną. Dla każdego z nich ucieczką od cierpień wydaje się być śmierć. Werter i Gustaw decydują się na odebranie sobie życia, aby skrócić swoją udrękę. Giaur nie odważa się na samobójstwo, jednak decydując się na samotność i zaszywając się w klasztorze staje się martwy dla świata. Nie chce przyspieszać swojej śmierci, jednak jest to jedyna rzecz, na którą czeka. Dla każdego z trzech wymienionych bohaterów niespełniona miłość stała się nieznośną katorgą, przez którą popadli oni w obłęd.
Kolejną grupę szaleńców stanowią bohaterowie, którzy podporządkowali swoje życie ideom, które ich przerastały, były niemożliwe do zrealizowania. Pierwszym z nich jest tytułowy Konrad Wallenrod z dzieła Mickiewicza. Jego szaleńczy plan zakładał samotną walkę z potężnym państwem krzyżackim. Tytułowa postać to w rzeczywistości Walter Alf, Litwin wychowywany na dworze mistrza Zakonu. Mimo dorastania we wrogim kraju, Walter nie zatracił miłości do swojej prawdziwej ojczyzny dzięki naukom starego Halbana. Szaleńczy plan Alfa zakładał przeniknięcie w szeregi wroga i osłabianie go poprzez działalność sabotażową. W tym celu Walter przejmuje tożsamość wielkiego, szanowanego rycerza, Konrada Wallenroda, który zginął na polu walki. Aby zrealizować swój plan, bohater musi porzucić swoją wielką miłość, Aldonę. Wkrótce zostaje mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Powoli zaczyna sobie zdawać sprawę, że misja przerasta jego możliwości. Dręczą go wyrzuty sumienia. Zaczyna myśleć o sobie jako o zdrajcy narodu litewskiego. Ponadto nie może zapomnieć o Aldonie, która przez niego cierpi w samotności, zamurowana w jednej z wież zamku w Malborku. Zdradza coraz więcej oznak szaleństwa. Często wpada w gniew bez powodu, jego zachowanie jest niezrozumiałe dla towarzyszy. Na dźwięk słów „ojczyzna”, „kochanka”, ku zdziwieniu wszystkich, momentalnie popada w morowy nastrój. Wallenrod jest wewnętrznie rozdarty, zmęczony zdradą, przytłoczony swoją ciężką misją i osłabiony samotnością. Tuż przed śmiercią Konrad chce złagodzić swoje wewnętrzne cierpienie i pozwala sobie na głos wyznać to, co musiał tak skrupulatnie przed wszystkimi skrywać. „Zrywa płaszcz, mistrza znak na ziemi miota, depce nogami z uśmiechem pogardy: Oto są grzechy mojego żywota!”.

Człowiekiem szalonym, w pełnym znaczeniu tego słowa, możemy nazwać głównego bohatera III części „Dziadów” Mickiewicza – Konrada. Jego obłęd, szaleńcze myśli przedstawione są w całości w części pierwszego aktu zwanej „Wielką Improwizacją”. Konrad odczuwa swoją wyższość nad innymi ludźmi z racji tego, że jest poetą. Gardzi innymi ludźmi. Mówi: „Depcę was wszyscy poeci, wszyscy mędrcy i proroki”. Uważa, że ludzie nie są w stanie pojąć jego doskonałego języka, który swoją perfekcją dorównuje dziełom samego Boga. Twierdzi, że jako poeta jest równie doskonały jak Bóg i jego dzieła w niczym nie ustępują dziełom boskim. O swojej poezji mówi, że „Boga, natury godne takie pienie!”. Jego szaleńczy trans z czasem się nasila a Konrad staje się coraz bardziej pewny siebie. Prowokuje Boga: „Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę; cóż Ty większego mogłeś zrobić – Boże?” Czując się równie silny jak Stwórca, domaga się od niego władzy nad ludźmi: „Daj mi rząd dusz! (…) Co ja zechcę, niech wnet zgadną”. Kieruje się przy tym miłością do swojego narodu. Pragnie dla niego jak najlepiej i pragnie poznać sekret władania ludźmi, aby uszczęśliwić rodaków. W swoim szaleństwie posuwa się coraz dalej, bluźni przeciw Bogu. Twierdzi, że Pan, rządząc ludźmi, unieszczęśliwia ich. Sam Konrad twierdzi, że pokierowałby ludzkością lepiej niż Stwórca. Prowokacje nie odnoszą jednak skutku, Bóg pozostaje niewzruszony, milczy. To potęguje szał poety, który wyzywa Boga na pojedynek i podważa jego wizerunek i rolę. Mówi o Bogu, że „Kłamca, kto Ciebie nazwał miłością, ty jesteś tylko mądrością”. W swoim szaleństwie zapędził się tak bardzo, że podważa boskie miłosierdzie, zarzuca Bogu, że ten ma za nic los człowieka. W końcu chce nazwać go carem, jednak wycieńczony szaleńczym porywem nie dokańcza zdania. Traci przytomność, nie realizuje swojej idei. Gubi go własna pycha i brak pokory przed Bogiem.

Do grona szaleńców możemy również zaliczyć Kordiana z dzieła Juliusza Słowackiego pod tym samym tytułem. Kordian jest postacią aluzyjną do mickiewiczowskiego Konrada. Również on za główny cel obiera sobie walkę o dobro narodu. Chce walczyć w pojedynkę z zaborcą o wolność ojczyzny. Naiwnie wierzy, że poświęcając swoje życie, może uratować ojczyznę. Planuje zabójstwo cara. Jest to plan szalony, ponieważ tej zbrodni nie wynikłoby nic dobrego. Polska zostałaby zganiona przez wiele państw europejskich, a państwo zaborcze narzuciłoby na kraj jeszcze większe represje. Kordian działa jednak pod wpływem impulsu. Znudzony brakiem motywacji do działania wykorzystuje pierwszą ideę, która go natchnęła, aby zabić bezczynność. Jest absolutnie przekonany o pozytywnych skutkach swojego działania. Jednak, gdy przychodzi czas próby, bohater wykazuje objawy obłędu. Gdy jest już zdecydowany na zabójstwo cara, mające być ratunkiem dla narodu, w jego umyśle pojawia się Strach i Imaginacja. Są to wytwory jego wyobraźni. Kordian nie wytrzymuje próby, popada w obłęd. Wewnętrzne rozterki nie pozwalają mu na realizację planu. Z jednej strony chce uwolnić Polskę od ciemiężycieli, z drugiej zaś ma wyrzuty sumienia, bowiem popełni straszliwą zbrodnię. Nie wytrzymuje napięcia, okazuje się słaby psychicznie i mdleje prze drzwiami sypialni cara.

Walter Alf, Konrad, Kordian – wszyscy za cel postawili sobie indywidualną walkę w obronie swojej ojczyzny. Plan każdego z nich wydawał się być szaleńczym i niemożliwym do wykonania. Tylko pierwszy z nich dopiął swojego celu, jednak swój sukces przypłacił potworną męką. Presja, pod jaką działał, nie pozwalała mu normalnie funkcjonować. Dręczyły go wyrzuty sumienia, uważał, że podjęte przez niego działania były w pewnym stopniu zdradą ojczyzny. Poza tym nie mógł zapomnieć o swojej ukochanej. Chociaż stracił życie w walce o swoje ideały, to swój cel zrealizował. Inaczej natomiast jest z Konradem i z Kordianem. Oni wyrzekli się miłości w imię walki o ojczyznę. Ich plan działania jest tworzony pod wpływem szalonego natchnienia. Oboje jednak twierdzą, że są na tyle silni, aby swój plan zrealizować. W momencie próby jednak oboje zawodzą. Okazują się niezdolni do wykonania powierzonego sobie zadania. Ich działania odnoszą porażkę, indywidualizm się nie sprawdza, nie potrafią samodzielnie zrealizować szczytnych idei.

Jeśli chodzi o ludzi rozsądnych w romantyzmie, romantyzmie odo takich na pewno można zaliczyć Prezesa, jednego ze spiskowców spiskowców w „Kordianie”. Sięga on po przemyślane argumenty w dyskusji na temat zamachu na cara. Jest on przeciwny takiemu rozwiązaniu, rozumie, że z takiego rozwiązania może wyniknąć więcej problemów, niż korzyści. Zwraca uwagę na historię Polski, w której tron nigdy nie został splamiony krwią. Według niego zamach mógłby zhańbić cały polski naród i ukazać go, jako ludzi niegodziwych, niehonorowych, niegodnych zaufania. Ponadto zabójstwo cara mogłoby wywołać oburzenie innych krajów europejskich, mogłyby one stać się nieprzyjazne Polsce. Prezes obawia się również, że grzeszny występek sprowadzi na Polaków gniew i karę Boga. Jego argumenty są przemyślane, w pełni logiczne. Zachowuje wstrzemięźliwość wstrzemięźliwość w momencie, gdy pojawia się niepowtarzalna szansa na zgładzenie cara. On jednak wie, że następca cara zemściłby się srogo na Polakach. Prezes wie, że to nie jest dobra okazja do uwolnienia kraju. Mimo nadziei, jaką ta okazja daje narodowi, on pozostaje realistą, spokojnie rozważa wszystkie „za” i „przeciw”.

Za rozsądnego możemy uznać także Hrabiego Henryka z „Nie-Boskiej Komedii” Zygmunta Krasińskiego. „Na chłodno” ocenia on rewolucję przygotowywaną przeciw arystokracji. Wędrówka po obozie rewolucjonistów uświadamia mu, że, w przypadku zwycięstwa rewolucji, odwrócą się tylko role warstw społecznych, nie zapanuje sprawiedliwość. Rewolucjoniści zapowiadają powstanie nowej, potężnej cywilizacji ludzi równych i wolnych. Henryk jednak widzi, że rewolucja nie ma szans powodzenia. Przywódcami przewrotu są ludzie, którym brakuje tradycji, gardzący tłumem. Ponadto Hrabia uważa, że wywrotowcy „nowy świat” ułożą według wartości, które rządzą nim teraz. Mówi, że w obozie rewolucyjnym widział „wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże (…) ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat – rozpusta, złoto i krew”. Henryk wie, że rewolucja nie ma żadnego sensu. Wie, że arystokracja to warstwa zepsuta, ale taki sam będzie lud rządzący po sukcesie przewrotu. Hrabia jest człowiekiem spostrzegawczym, potrafi wyciągać wnioski z tego, co widzi. Błądząc po obozie, widzi ludzi ociemniałych, którzy ślepo wierzą swoim przywódcom. Wie, że ten motłoch nie rozumie prawdziwego celu rewolucji i daje się wodzić za nos czczymi obietnicami poprawy bytu. Hrabia rozumie, że zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce zapanować nad równym sobie ludem, a wtedy utworzą się nowe klasy rządzące, a wtedy rewolucja „zje swój ogon”, ponieważ pojawią się nowi przywódcy głoszący idee walki o równość.

Jak widać na powyższych przykładach, ludzi szalonych i ludzi rozsądnych w literaturze oświecenia i romantyzmu nie brakuje. Powyżej wymienieni nie są oczywiście jedynymi, ale najbardziej wyrazistymi przykładami kierowania się w życiu rozsądkiem, lub popadnięcia w obłęd. Moglibyśmy w nieskończoność wymieniać romantycznych bohaterów, których poczynania można nazwać szalonymi czy obłędnymi. Wystarczyłoby przytoczyć przykłady senatora Nowosilcowa z „Dziadów” czy przywódców powstania w „Nie-Boskiej Komedii”: Leonarda i Pankracego. Postawy wszystkich wymienionych w pracy bohaterów ukazują światopoglądy dwóch badanych przeze mnie epok. W oświeceniu mamy do czynienia z człowiekiem światłym, postępowym, wykształconym, nowoczesnym, o nieskazitelnej hierarchii wartości. Twórcy romantyczni ukazują nam bohaterów buntowniczych, porywczych, szalonych, ale i wrażliwych indywidualistów. Która postawa jest lepsza? Trudno je ze sobą porównywać, jednak do mnie bardziej przemawia oświeceniowa, rozumowa koncepcja świata. Jest tylko moja opinia, każdemu z Was pozostawiam wolny wybór.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 19 minut