profil

„Człowiek jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest” („Lord Jim” – Joseph Conrad) – rozważania o złożoności ludzkiej natury na podstawie powieści „Lord Jim”

poleca 85% 2521 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ludzie od wieków starają się zgłębiać wiedzę dotyczącą tajemnic ludzkiej psychiki, czynników ją kształtujących, a także wpływu środowiska zewnętrznego na rozwój umysłu. Przez wieki różni naukowcy próbowali zrozumieć, co tak naprawdę kreuje naturę człowieka, co ma wpływ na jego charakter, zachowanie, światopogląd i stosunek do otoczenia. Nie ulega żadnej wątpliwości, że natura ludzka jest bardzo złożona i nie można nikogo jednoznacznie oceniać. Każdy z nas zapewne niejednokrotnie „bił się z własnymi myślami”, co jest oznaką psychicznej niejednolitości. W każdym z nas jest wiele sprzeczności z którymi czasem ciężko jest sobie poradzić. James, tytułowy bohater powieści Josepha Conrada „Lord Jim”, stanowi doskonały przykład, jak zawiła i sprzecza może być ludzka psychika.

Jim nie bez powodu został nazwany przez Steina romantykiem. Był on wielkim marzycielem, już od najmłodszych lat. Jako młody chłopiec okazywał zainteresowanie marynistyką, został więc wysłany na statek szkoleniowy. Podczas pobytu na nim, marzyły mu się bohaterskie czyny na morzu. Twierdził, że jest gotowy na wszystko i da sobie doskonale radę w każdych warunkach. Wyidealizował swój wizerunek jako dzielnego marynarza, który, dzięki swojej wspaniałomyślności i odwadze, potrafi zażegnać każde niebezpieczeństwo. Wiedział, jak powinien zachować się w sytuacji zagrożenia i był przekonany, że jeśli takowa nastąpi, on ani przez moment nie zawaha się w działaniu. Jego wyimaginowany idealizm musiał jednak zetrzeć się z brutalną rzeczywistością. Pewnego razu w porcie w pobliżu statku szkoleniowego, na którym służył Jim, zderzyły się dwa statki. Młodzi marynarze natychmiast ruszyli z pomocą, jednak James za późno usłyszał wezwanie i ociągał się z działaniem. Ta sytuacja powinna zweryfikować samoocenę Jima, jednak on ciągle uważał, że jest stworzony do wielkich czynów. Zaspokoił swoje sumienie stwierdzeniem, że na pewno poradziłby sobie nawet w o wiele cięższej sytuacji. Nie było to do końca prawdą, być może już wtedy zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nie jest zdolny do czynów o jakich sobie wymarzył. Takim tłumaczeniem chciał się jedynie dowartościować, wiedział, że oszukuje sam siebie.

Jim umiał trafnie oceniać ludzi. Nie miał w zwyczaju krytykowania kogokolwiek. Potrafił jednak umiejętnie wychwycić czyjeś słabości i ułomności, których nikomu nie wytykał. Nie wytykał wad również sobie, ponieważ ich nie znajdował. Był bezkrytyczny wobec siebie. Wiedział jakie cechy powinien posiadać prawdziwy bohater więc próbował znajdować tylko takie u siebie. Nie umiał zmusić się do samokrytyki, toteż nie dostrzegał, lub nie chciał dostrzegać swoich wad. Bezlitosna rzeczywistość skorygowała postrzeganie samego siebie. Wraz z następstwami kolizji Patny legł w gruzach jego wymarzony wizerunek wielkiego bohatera. W sytuacji stresowej nie potrafił zachować zimnej krwi. Rozum, którym powinien był się pokierować w tej sytuacji, został zastąpiony przez instynkt, jaki posiada każda żyjąca istota. Zwykły instynkt przetrwania był tą nieznaną siłą, która pokierowała go do opuszczenia uszkodzonego statku. Zadziałał więc pierwiastek strachu, impuls, który popchnął Jima do tchórzliwej ucieczki w trosce o własne życie. Dopiero będąc w bezpiecznym miejscu, uświadomił sobie, jak powinien był się zachować. Tego co się wydarzyło, mimo wielkich chęci Jima, nie można już było cofnąć. Znów ujawniła się więc jego słabość i niemożność racjonalnego myślenia w sytuacji, w której chciałby się wykazać. Panika, w która wpadli pozostali członkowie załogi, opanowała także jego. Udowadnia to, że nasz bohater wcale nie jest lepszy od kapitana i mechaników Patny, którymi pogardza. Po tragedii parowca Jim, uzmysławia sobie swoją słabość i błędne postrzeganie siebie. Wie, że poniósł moralną porażkę i, szukając ukojenia, ucieka przed wszystkim co mu o niej przypomina.
W końcu trafia na wyspę Patusan, gdzieś na Archipelagu Malajskim. Tam otrzymuje być może ostatnią szansę, aby zyskać szacunek i sławę wśród ludzi. Jego słabości nie pozwalają mu na stanie się kimś wielkim, on jednak nie rezygnuje. Próbuje pomóc społeczności Patusanu. Jak jednak Jim mógł pomagać ludziom, jeżeli nie potrafił pomóc sam sobie po wyroku w sprawie wypadku Patny? Swoje obecne, dość dobre położenie może zawdzięczać głównie Marlowowi, pozostawiony sam sobie prawdopodobnie stoczyłby się na dno. Musiał zdawać sobie sprawę z własnej nieporadności, chciał jednak pomagać uciemiężonemu ludowi Bugisów. Swoje początkowe sukcesy na wyspie może zawdzięczać nabytym umiejętnościom, które pozwoliły mu osiągnąć wysoką pozycję. To jednak nie wystarczyło, aby został wspaniałym przywódcą. Nie można być wielkim wodzem i opiekunem ludu, gdy nie ma się do tego predyspozycji. Jim za bardzo wierzył w to, że jego przeznaczeniem jest stać się kimś wielkim. Uważał że jego decyzje są wspaniałomyślne i to go zgubiło. Uważał, że jego pewność siebie wynika z jego wielkości. W rzeczywistości był to przejaw łatwowierności i podjęcia pochopnej decyzji. W oczach Jima Brown był biednym człowiekiem, którego głód zmusił do przybycia na Patusan. Zachłanny Brown bez skrupułów wykorzystał naiwność Jamesa i zaatakował posterunek Bugisów. W ataku zginął syn przywódcy plemienia, Dain Waris. Mściwy ojciec Doramin, którego bezgraniczne zaufanie do Jima spowodowało śmierć syna, zastrzelił Anglika. Tytułowy bohater nie bronił się przed śmiercią, chociaż odebrała mu ona wszystko, do czego dążył z wielkim trudem przez całe życie. Starał się zdobyć autorytet wśród ludzi, lecz gdy go już to zrobił, nie usiłował go zachować. Śmierć na pewno nie pozwoliła mu na urzeczywistnienie swojego wymarzonego wizerunku, lecz pozostawiła na nim brzemię winy za śmierć Daina Warisa. Gdyby udało mu się zyskać wybaczenie Doramina, mógłby jeszcze zasłynąć jako wspaniały wódz, znany nie tylko na wodach Archipelagu Malajskiego.

Rozmyślania nad postępowaniem Lorda Jima pozwalają stwierdzić, że złożoność ludzkiej natury polega na jej wewnętrznej sprzeczności. Człowiek źle mierzy swoje czyny na zamiary i przez to nie potrafi osiągnąć pełnej satysfakcji z samego siebie. Stawiając przed sobą nieosiągalne cele, jest z góry skazany na niepowodzenie. Nie potrafi oszacować swoich zdolności współmiernie do zadania, które przed sobą stawia. Człowiek nie jest istotą tak silną, jak mu się wydaje. Natychmiastowe, racjonalne działanie możliwe jest tylko dla ludzi pozbawionych, lub umiejących hamować emocje, a to jest trudne dla romantycznego marzyciela jakim był Jim. Czasem człowiek nie jest zdolny do rzetelnej samooceny, boi się przyznać do swoich słabości i w ten sposób oszukuje samego siebie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut