profil

Kartka z pamiętnika Marcina Borowicza połączona z opisem przeżyć wewnętrznych w chwili recytacji przez Zygiera ''Reduty Ordona''.

poleca 89% 106 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

14 maja 1879r.
Zapowiadała się nudna lekcja języka polskiego. Pan Sztetter wszedł do klasy z niechęcią na twarzy i usiadł przy biurku. Ktoś poinformował profesurka, że do naszej klasy doszedł nowy uczeń Bernard Zygier. Sztetter kazał przeczytać Benkowi utwór Mickiewicza, który przeczytał wzorowo i dobrze rozpoznał. Uczący zapytał go czy umie coś zarecytować. Benio powiedział, że umie to i owo. Profesor poprosił aby to zarecytował. Wtedy z jego ust padły słowa :
,,Nam strzelać nie kazano. Wstąpiłem na działo….”
Gdy usłyszałem te słowa serce zaczęło walić mi jak młot. Nogi zrobiły mi się jak z waty. Benek nagle dźwignął głos o stopień wyżej i wypowiedział kolejne wersy utworu :
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże:
Warszawa jedna twojéj mocy się urąga,

Podnosi na cię rękę
Nauczyciel wtedy syknął i zaczął wstrząsać głową. ,,Figa” szybko wylazł z klasy by sprawdzić czy czasami korytarzem nie przechadza się jeden z rusyfikatorów. Siedziałem wtedy zgarbiony, miałem podpartą pięścią brodę a moje rozpalone oczy wlepiłem w Benka. Słuchałem ten wiersz ze wstrętem i złością, ale z dreszczem dziwnego bólu w piersiach. W tym momencie padły słowa :
..nieraz widziałem
Garstkę naszych, walczącą z Moskali nawałem.
Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij;
Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi;
A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność;
Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność,
Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,
Żołnierz, jako młyn palny, nabija, grzmi, kręci
Broń od oka do nogi, od nogi na oko:
Aż ręka w ładownicy długo i głęboko
Szukała, nie znalazła — i żołnierz pobladnął,
Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął,
I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;
Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!…

Zamknąłem oczy. Zrozumiałem wtedy wszystko. To był ten sam żołnierz, o którym mówił mi strzelec Noga. Ten, który został zabity nahajami, leżący w skrwawionej mogile pod świerkiem. Serce moje szarpnęło nagle. Czułem, że chce się wydrzeć z piersi. Ścisnąłem wtedy mocno zęby aby nie zacząć krzyczeć i szlochać. Wydawało mi się, że nie wytrzymam. Myślałem iż skonam z żalu. Nawet Sztetterowi niekiedy z przymkniętych powiek wymykała się łza.

Po tej lekcji zrozumiałem, że te wszystkie działania jaką podejmowali ci tępi jak noga stołowa były po to aby nas wypolszczyć. Tym baranom zależało tylko, żeby odrzuciliśmy nasz ojczysty język, kulturę tradycje i naszą przynależność narodową. A ja głupi im uwierzyłem. Muszę serdecznie podziękować Benkowi za to, że utożsamił mi to, że ja jestem Polakiem a nie Rosjaninem. `77`

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty