Na lekcji jeżyka polskiego obejrzałem spektakl pt "Świętoszek".Reżyserem tej sztuki teatralnej był Zygmunt Hübner. Komedia opowiada o bogatym mieszczaninie Orgonie. Zaprosił on swój pod dach pobożnego Tartuffe'a, który okazał się oszustem i krętaczem. Wykorzystał on swój spryt i łatwowierność Orgona, który bezmyślnie oddał mu swój dom i rękę córki.
Moją szczególną uwagę przykuło stosunkowo mało muzyki, podkład muzyczny dodałby klimatu i podkreślił różnorodność scen. Według mnie Andrzej Trybuła odpowiedzialny za opracowanie muzyczne nie sprostał zadaniu.
Dom, w którym toczyła się akcja był idealnym odwzorowaniem architektury XVIII w.
Gra aktorów była na wysokim poziomie. Świetnie przedstawiali emocje, byli naturalni i przekonujący. Najbardziej podobał mi się sam Świętoszek, czyli Tadeusz Łomnicki. Widać było, że czuł się swobodnie potrafił wprowadzić nas w świat tamtej epoki. Mniej podobała mi się gra Marianny, czyli Ewa Szykulska. Zachowywała się jak dziecko; co chwila coś jadła i o wszystko się pytała.
Na początku wydawało mi się, że będzie to kolejna nudna adaptacja Świętoszka. Spektakl pozytywnie mnie zaskoczył, bardzo mi się podobał i z pewnością polecę go kolegom.