Gdy tylko wzięłam do ręki pudełko z filmem „Pan od muzyki” i zobaczyłam, że jest to film francuski stwierdziłam, że pewnie będzie fajny, dotychczas oglądałam kilka francuskich filmów i bardzo polubiłam sposób w jaki Francuzi tworzą swoje filmy, a z tym nie było inaczej. Wyreżyserowany przez debiutującego Christophe Barratiera przenosi odbiorce w magiczny świat muzyki.
Akcja rozpoczyna się gdy Pierre Morhange, słynny muzyk, dowiaduje się o śmierci swojej matki. Po pogrzebie odwiedza go jego dawny kolega Pépinot, który przyniósł ze sobą dziennik należący do ich wychowawcy Clémenta Mathieu. Gdy Pierre bierze dziennik i zaczyna przeglądać kolejne zdjęcia akcja przenosi się do powojennej Francji do internatu dla ”trudnej młodzieży”. Mathieu przybywa do ośrodka i rozpoczyna tam pracę jako wychowawca. Zdziwiony drastycznym podejściem dyrektora Rachin w stosunku do uczniów, nie ma zamiaru podzielać jego metod. Mathieu chce bliżej poznać swoją klasę i zachęcić ich do siebie. Po pierwszym ciężkim dniu nauczyciel chowa w szafce zamykanej na kłódkę jakąś torbę. Widać było, że bardzo nie chciał, aby mu ją zabrano. Następnego dnia budzi się, rozgląda po pokoju i zauważa, że ktoś rozerwał kłódkę i zabrał jego torbę. Zdenerwowany wybiegł na dwór poszukać sprawcy. Znalazł chłopców schowanych w łazience. Wyjęli z nesesera nuty. Zmieszany i wściekły Mathieu szybko schował je z powrotem i wyszedł. Tego samego dnia wieczorem wszedł do wspólnej sypialni i usłyszał prześmiewczą piosenkę o sobie, nie świadomi jego obecności chłopcy śpiewali dalej. Gdy wszyscy zorientowali się, że nauczyciel stoi za nimi, przestali, lecz on kazał jednemu z nich śpiewać dalej. Wtedy Mathieu wpadł na pomysł, żeby założyć chór. Następnego dnia zrobił chłopcom przesłuchanie i podzielił ich według tonu jakim śpiewają. Tak rozpoczęły się próby chóru. Tylko Pierre nie brał w nich udziału. Pewnego razu Mathieu usłyszał śpiew z sali lekcyjnej, zaciekawiony udał się na miejsce. Wszedłszy do sali zobaczył Pierrego, od razu wiedział, że chłopak ma niezwykły talent, znał się na tym, był przecież dyrygentem.
Widząc w chłopcu ogromny potencjał powiedział o tym jego matce. Podsunął jej pomysł aby zapisać go do konserwatorium.
Atmosfera panująca w ośrodku bardzo dobrze oddawała powojenny klimat. Film ten otrzymał w 2004 roku 2 nominacje do Oscara w tym za najlepszą piosenkę filmową, oraz dwa Cezary za muzykę i dźwięk. Cudowna Muzyka skomponowana przez Bruna Coulaisa, świetny scenariusz i wykonanie dało rewelacyjny efekt w postaci tej ekranizacji. Film ten wywarł na mnie dużo pozytywnych emocji i na pewno jest jednym z lepszych jakie widziałam.