profil

Filozofia

poleca 85% 1069 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba, by cały wszechświat uzbroił się, aby go zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczą, aby go zabić. Ale gdyby wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie, że umiera, i zna przewagę, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic o tym.

Cała nasza godność spoczywa tedy w myśli. Z niej trzeba nam się wywodzić, a nie z przestrzeni i czasu, których nie umielibyśmy zapełnić. Silmy się tedy dobrze myśleć: oto zasada moralna”.

Blaise Pascal

Słowniki języka francuskiego i włoskiego odnotowują pierwsze przypadki użycia słowa egzystencjalizm już około roku 1925. Jednak termin ten zaczęto powszechnie stosować ( w odniesieniu do filozofii, ale także do specyficznej postawy życiowej ) dopiero po II wojnie światowej. Przy tym jednak spośród myślicieli zaliczanych do nurtu egzystencjalistycznego jedynie Jean – Paul Sartre, Simone de Beauvoir ( 1908-1986 ), a w pewnym okresie Lew Szestow ( 1866-1938 ), Jacques Maritain ( 1881-1973 ), Maurice Merleau-Ponty ( 1908-1961 ) i Gabriel Marcel ( 1889-1980 ) nazywali siebie egzystencjalistami ( choć Sartre określał też swą myśl jako psychoanalizę egzystencjalną ). Natomiast Mikołaj Bierdiajew ( 1874-1948 ) wolał termin filozofia wolności, Karl Jaspers ( 1883-1969 ) mówił o sobie, że uprawia filozofię egzystencji, zaś Martin Heidegger ( 1889-1976 ) odrzucał nawet i to miano, twierdząc , że jego namysł nad egzystencją ludzką jest jedynie drogą do ponownego zjednoczenia się z Byciem. Albert Camus ( 1913-1960 ) wprost stwierdzał, że nie jest egzystencjalistą, gdy próbowano go zaliczać do tego nurtu. Prekursor egzystencjalizmu Soren Kierkegaard ( 1813-1855 ), w ogóle nie uważał się za filozofa, lecz za myśliciela religijnego. Biorąc również pod uwagę fakt, że poszczególni egzystencjaliści różnią się od siebie w wielu ważnych kwestiach ( istnieje przecież na przykład egzystencjalizm chrześcijański i egzystencjalizm ateistyczny ) oraz że wypowiadają się w bardzo różnej formie, twierdzi się niekiedy, iż zamiast o egzystencjalizmie należałoby raczej mówić o wielu egzystencjalizmach.

Egzystencjalizm nie jest więc żadną filozoficzną szkołą; wszyscy egzystencjaliści uznają jednak fundamentalne twierdzenie, że człowiek jest egzystencją . Słowo egzystencja ( od dawna obecne w języku filozoficznym ) pochodzi z łacińskiego exisere, co oznacza być, istnieć, ale także – i do tych znaczeń właśnie nawiązują egzystencjaliści – nie stać w jednym miejscu, nie być usadowionym, czyli nie mieć swojego wyznaczonego miejsca w świecie. Mówiąc więc, iż człowiek jest egzystencją, to głosić, że człowiek nie jest zakorzeniony, zadomowiony w bycie, jest bytem przygodnym ; między obiektywnością świata i subiektywnością ludzkiego ja istnieje rozziew nie do usunięcia, więc dla podmiotu ostatecznym punktem rozwinięcia jest on sam; człowiek jest wolny, czyli sam się stwarza, jest swoim własnym projektem.

Tezę, że człowiek jest egzystencją, filozofowie egzystencjalistyczni uzasadniają za pomocą różnego rodzaju racjonalnych argumentów.

Nic dziwnego, że ( Camus, de Beauvoir ) albo paraliterackie ( Kierkegaard, niekiedy Heidegger ) i że pewne wątki filozofii egzystencjalnej odnajduje się u wielu wybitnych współczesnych pisarzy ( spośród najbardziej znanych: Fiodor Dostojewski [ 1821-1881 ], Rainer Maria Rilke [ 1875-1926 ], Franz Kafka [ 1883-1924 ], Andre Gide [1869-1951])

Jeśli - jak to tu założono – filozofia jest próbą zdania sobie sprawy z sytuacji człowieka w świecie, to filozofię egzystencjalistyczną określić można jako artykulację doświadczenia ludzkiej subiektywności, tzn. faktu, że człowiek jest egzystencją. Czy owo poczucie rozszczepienia, braku komunikacji z bytem , jest ponadhistoryczne, czy też jest reakcją poszczególnego ludzkiego istnienia na historyczne wydarzenia ( najogólniej mówiąc, próbą redukcji jednostek do funkcji wypełnianych w obrębie ogólnego organizmu społecznego )? Obie te możliwości są w literaturze przedmiotu analizowane. Zwolennicy pierwszej pokazują, że to, na czym zbudowana jest współczesna filozofia egzystencjalistyczna, tzn. poczucie wykorzenienia, oddalenia od obiektywnego porządku świata, obserwować można również u wielu wcześniejszych filozofów. Za drugą możliwością ma natomiast przemawiać fakt, że filozofowie egzystencjalistyczni we właściwym tego słowa znaczeniu pojawili się jednak w czasach współczesnych, kiedy to nasilały się procesy depersonalizacyjne i wolność jednostkowa została najbardziej zagrożona.

Filozofia egzystencjalna, zainicjowana przez Kierkegaarda, po stu blisko latach stała się znów aktualna. Wznowił ją około 1930r. w Niemczech Heidegger. Rozpowszechniła się podczas drugiej wojny we Francji, głównie przez Sartre’a. Po wojnie stała się sensacją dnia. Szła torem Kierkegaarda, ale w zasadniczym punkcie odchodziła od niego. Stała się wyrazem sceptycznych, irracjonalistycznych, pesymistycznych nastrojów chwili.

Martin Heidegger (1889-1976), profesor w Marburgu i Freiburgu, wyszedł ze szkoły badeńskiej, był uczniem Rickerta, studiował scholastykę, potem zbliżył się do Husserla; ale wszystko to nie zostawiło właściwie w jego filozofii śladu. Najwięcej znać w niej – obok Kierkegaarda – wpływ Schelera, ale tylko w sposobie stawiania zagadnień, nie w rozwiązaniach. Główną jego pracą jest Sein und Zenit, 1927. Pisał dziwacznie; ciemno, odrażająco. Było to jedną z przyczyn tego, że wzbudził więcej zainteresowań niż uznania. A także tego, że egzystencjalizm wydał się filozofią zagadkową i zrozumiałą tylko dla wtajemniczonych.

Zmieniło się to całkowicie, gdy ośrodek egzystencjalizmu przeniósł się do Francji i gdy czołowym jego przedstawicielem stał się Jean Paul Sartre ( ur. 1905 ), filozof i beletrysta, wypowiadający się zarówno zarówno w dziełach filozoficznych ( L’etre et le neant, 1940, L’existentialisme est un humanisme, 1946 ), jak też w powieściach i sztukach scenicznych. Studiował w Paryżu, krótko słuchał w Niemczech Husserla. Heideggera poznał przez ksiązki, osobiście się z nim spotykał. W latach 1929 – 1939 był nauczycielem gimnazjalnym na prowincji. Zmobilizowany w r. 1939, był w okresie 1940 – 1941 w niewoli niemieckiej. Po wojnie próbował zajmować się polityką, jeszcze później zbliżył się do ruchu komunistycznego.

W Niemczech przedstawicielem egzystencjalizmu był jednocześnie z Heideggerem Karl Jaspers ( 1883 – 1969 ), profesor psychiatrii, a potem filozofii w Heidelbergu, który dał kierunkowi postać bardziej przystępną.

A we Francji jeszcze przed Sartre’em G. Marcel ( 1889 – 1973 ) stworzył odrębne katolickie skrzydło kierunku. Poglądy Heideggera i Sartre’a są dla epoki najbardziej typowe i oddziałały najsilniej.

Właściwym twórcą filozofii egzystencjalnej był Kriekegaard : od niego Heidegger wziął ogólną koncepcję filozofii i zasadnicze pojęcia, przejął terminologię, a także uczuciową postawę, pesymistyczne zabarwienie całego poglądu na życie. A od Kierkegaarda i Heideggera przejął to dalej Sartre. Myślą Kierkegaarda było, że najgłębsza rzeczywistość wymyka się definicji pojęciowej, może być przeżyta, ale nie może być przedmiotem wiedzy intersubiektywnej. Jego filozofia była zwrócona przeciw heglizmowi. Ale z tego, co u niego było bronią przeciw systemom filozoficznym, egzystencjaliści XX wieku zaczęli tworzyć nowy system.

Genealogia egzystencjalizmu sięga wszakże dalej jeszcze niż Kierkegaarda. Przed nim nie miał nazwy i nie rozwijał się w sposób ciągły, jednakże raz po raz znajdowali się ludzie zajmujący w filozofii takie właśnie stanowisko. A przynajmniej głoszący pewne jego motywy.

Motywów istotnych miał egzystencjalizm przynajmniej cztery. Motyw humanizmu – że istnienie ludzkie jest właściwym tematem filozofii. Motyw infinityzmu – że człowiek skończony styka się wciąż w istnieniu swym z nieskończonością. Motyw tragizmu – że istnienie ludzkie jest wypełnione troską i grozą śmierci. I wreszcie motyw pesymizmu: że człowieka otacza nicość, że nie ma nic, na czym mógłby się oprzeć. Tego motywu nie ma jeszcze u Kierkegaarda, jest już raczej u Stirnera, ale naprawdę dopiero w egzystencjalizmie XX w.

Jeśli nazywać egzystencjalistami zwłaszcza wszystkich tych, co z egzystencji człowieka czynili ośrodek filozofii i przez jej pryzmat patrzyli na świat, to egzystencjaliści bywali zawsze: był nim Sokrates w przeciwieństwie do Arystotelesa, Augustyn w przeciwieństwie do Tomasza, Pascal – do Kartezjusza.

Egzystencjalizm nie stanowił izolowanego, bocznego toru filozofii: przeciwnie, wielokrotnie łączył się z torem głównym. Heidegger stawiając swe zagadnienia nawiązywał do Kanta, a Jaspers miał Kanta za największego z filozofów świata.

Egzystencjalizm ateistyczny […] głosi, że jeżeli nie istnieje Bóg, to istnieje przynajmniej jeden byt, którego egzystencja poprzedza esencję, jeden byt, który istnieje przed możliwością zdefiniowania go przez czyjś umysł, i że tym bytem jest człowiek lub – jak mówi Heidegger: realność ludzka. Co znaczy w tym wypadku, że egzystencja poprzedza esencję ? To znaczy, że człowiek najpierw istnieje, zdarza się, powstaje w świecie, a dopiero później się definiuje. Człowieka w pojęciu egzystencjalisty nie można zdefiniować dlatego, że jest on pierwotnie niczym. Będzie on czymś dopiero później, i to będzie takim, jakim się sam uczyni. A więc nie ma natury ludzkiej, ponieważ nie ma Boga, który by ją w umyśle swym począł. Człowiek jest poza tym nie tylko taki, jakim siebie pojmuje, lecz również taki, jakim chce być, jakim się pojął po zaistnieniu i jakim zapragnął być po tym skoku w istnienie. Człowiek jest tylko tym, czym siebie uczyni. Taka jest pierwsza zasada egzystencjalizmu. To właśnie nosi także miano subiektywności i z tego nam się robi zarzuty. Lecz w tym wypadku chcemy powiedzieć tylko tyle, że człowiek ma większe znaczenie niż kamień czy stół. Chcemy powiedzieć, że człowiek przede wszystkim egzystuje, tzn. stworzy siebie dopiero w przyszłości i jest świadomy tego swego rozwoju w przyszłości. Człowiek przede wszystkim będzie tym, co stanowi realizację jego woli. Nie tym jednakże, czym pragnąłby być. Gdyż to, co rozumiemy zwykle przez wolę, to jest już decyzja świadoma, która dla większości z nas następuje później od tego, co powstało samorzutnie jako pragnienie. Mogę pragnąć należeć do partii czy pragnąć napisać książkę, mogę pragnąć zawrzeć związek małżeński. Wszystko to jest objawem wyboru bardziej pierwotnego, bardziej spontanicznego niż to, co się nazywa wolą. Ale jeżeli rzeczywiście egzystencja wyprzedza esencję, to człowiek jest odpowiedzialny za to, czym jest. Tak więc pierwszym krokiem egzystencjalizmu będzie uświadomienie człowiekowi, czym jest on sam, i złożenie na niego całkowitej odpowiedzialności za siebie. Chcemy powiedzieć, że jest on odpowiedzialny nie tylko za swą indywidualność, ale również za wszystkich innych ludzi.

Słowo subiektywizm ma dwa znaczenia i nasi przeciwnicy żonglują nim na przemian. Subiektywizm można rozumieć z jednej strony jako określenie jednostkowego podmiotu przez siebie samego, a z drugiej strony jako niemożność wyjścia poza ludzką subiektywność ( podmiotowość ) . To drugie znaczenie jest fundamentem egzystencjalizmu.

Prawda może mieć tylko jeden punkt wyjścia: „myślę, więc jestem” . Jest to prawda bezwzględna świadomości osiągającej samą siebie. Ale podmiotowość, do której dochodzimy w imię prawdy, nie jest podmiotowością ściśle jednostkową, gdyż wykazaliśmy, że w cogito odkrywamy nie tylko samych siebie, ale również innych. Przez „myślę” – wbrew filozofii Descartes’a czy Kanta – osiągamy samych siebie wobec innych, a Ci inni są tak samo pewnikami dla nas, jak my dla siebie samych. W ten sposób człowiek, który osiąga świadomość siebie samego wprost przez cogito, odkrywa również wszystkich innych ludzi i odkrywa ich jako warunek swego istnienia. Dochodzi do zrozumienia, że może być tylko takim jakim go inni ludzie poznają i uznają. Aby mógł znaleźć jakąkolwiek prawdę o sobie, konieczne jest, by przeszedł przez pojęcie drugiego człowieka. Drugi człowiek jest nieodzowny tak dla mego istnienia, jak i dla mego poznania samego siebie. W tej sytuacji odkrycie mego własnego wnętrza odkrywa mi jednocześnie wnętrze innego człowieka, który jest wolnością postawioną wobec mnie, wolnością, której myśl i wola może mnie bądź aprobować, bądź mi się przeciwstawiać. Odkrywamy oto w ten sposób świat, który nazwiemy intersubiektywnością, a w tym świecie człowiek decyduje sam, czym jest on i czym są inni.

Ponadto, jeżeli jest niemożliwe odnalezienie w poszczególnym człowieku jakiejś istoty powszechnej, którą można nazwać ludzką, to istnieje jednak, powszechność ludzkiej doli. Nie jest to przypadek, że myśliciele dzisiejsi chętniej mówią o doli człowieka niż o jego naturze. Przez dole człowieka rozumieją oni z mniejszą lub większą jasnością sumę ograniczeń apriorycznie określających podstawową sytuację człowieka we wszech świecie. Sytuacje historyczne zmieniają się: człowiek może urodzić się niewolnikiem w ustroju niewolniczym, albo panem w ustroju feudalnym, albo proletariuszem. Niezmienne natomiast pozostają: konieczność istnienia w świecie, konieczność pracy, konieczność pozostawania w środowisku, konieczność śmierci itd. Granice te nie są ani subiektywne, ani obiektywne.

Kiedy mówimy o osamotnieniu - wyrażenie cenione przez Heideggera – chcemy powiedzieć jedynie, że Bóg nie istnieje i że trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje aż do końca. Egzystencjalista przeciwstawia się stanowczo pewnemu rodzajowi moralności laickiej, która chciałaby usunąć Boga możliwie najmniejszym kosztem.

Kiedy profesorowie francuscy około roku 1880 próbowali stworzyć moralność laicką, mówili mniej więcej tak: Bóg jest hipotezą nieużyteczną i kosztowną – usuńmy ją. Jednakże, aby istniała moralność, społeczeństwo, porządek, niezbędne jest, aby pewne wartości były brane poważnie i uznawane za istniejące a priori . Trzeba, aby a priori obowiązywało: być uczciwym, nie kłamać, nie bić żony, płodzić dzieci etc.
Dokonamy więc – powiadają – pewnego niewielkiego zabiegu, który pozwoli wykazać, że wartości te istnieją same przez się, w świecie idei, a poza tym Bóg nie istnieje. Odnajdziemy te same normy uczciwości, postępu, humanizmu, a z Boga zrobimy przedawnioną hipotezę, która umrze spokojnie własną śmiercią.

Egzystencjalizm przeciwnie stwierdza, że jest to bardzo kłopotliwe, że Bóg nie istnieje, gdyż wraz z nim znika cała możliwość odnalezienia wartości w świecie idei. Nie może już istnieć dobro a priori, gdyż nie ma świadomości nieskończonej i doskonałej, która by je pomyślała. Nigdzie nie jest napisane, że dobro istnieje, że trzeba być uczciwym, że nie należy kłamać, ponieważ poruszamy się na płaszczyźnie, gdzie istnieją tylko ludzie. Dostojewski napisał: „Gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone”. To właśnie jest punktem wyjścia dla egzystencjalizmu. W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeżeli Bóg nie istnieje i w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia. Przede wszystkim zaś nie znajduje usprawiedliwienia. Jeżeli rzeczywiście egzystencja poprzedza esencje, nigdy nie będzie można się usprawiedliwić powoływaniem się na naturę ludzką. Inaczej mówiąc, nie istnieje determinizm, człowiek jest wolnością. Z drugiej strony, jeżeli Bóg nie istnieje, nie widzimy przed sobą wartości czy nakazów, które usprawiedliwiałyby nasze postępowanie. Tak więc nie mamy, ani poza sobą, ani przed sobą w dziedzinie wyższych wartości potwierdzenia, czy usprawiedliwienia. Jesteśmy sami, nikt nas nie usprawiedliwi. To chciałbym wyrazić mówiąc, że człowiek jest skazany na wolność. Skazany, ponieważ nie jest stworzony przez samego siebie, a pomimo to wolny, ponieważ – raz rzucony w świat – jest odpowiedzialny za wszystko co robi. Egzystencjalista nie wierzy w moc namiętności. Nigdy nie pomyśli, że piękna namiętność jest falą niszczącą, która nieuchronnie prowadzi człowieka do pewnych czynów i w konsekwencji jest usprawiedliwieniem. Egzystencjalista sądzi, że człowiek jest odpowiedzialny za swoją namiętność. Egzystencjalista nie pomyśli również, że człowiek może znaleźć pomoc w jakiejś zesłanej na ziemię wskazówce, która wskaże mu drogę, ponieważ sądzi, że człowiek sam odczytuje wszelkie znaki tak, jak mu się podoba. Myśli więc, że człowiek bez żadnego oparcia i bez żadnej pomocy jest skazany w każdym momencie na odkrywanie, na odnajdywanie człowieka.

Człowiek, jako że jest skazany na wolność, dźwiga na swoich barkach ciężar całego świata; jest odpowiedzialny za świat i za samego siebie, za siebie jako modus bytu. Słowa „odpowiedzialność” używamy w znaczeniu potocznym; chodzi o „świadomość bycia w sposób bezsporny sprawcą jakiegoś wydarzenia albo przedmiotu” . W tym sensie odpowiedzialność bytu – dla - siebie [ tj. człowieka ] jest czymś przytłaczającym, albowiem on właśnie jest tym, dzięki któremu to, że świat jest, dochodzi do skutku, a ponieważ on również jest tym, który urzeczywistnia swój byt, to każdą sytuację, w jakiej miałby się znaleźć, musi wziąć na siebie bez reszty, razem z własnym współczynnikiem sprzeciwu, choćby nie do udźwignięcia ; musi ją podjąć z dumnym poczuciem, że jest jej sprawcą, ponieważ największe trudności czy największe niebezpieczeństwa, które zagrażają mojej osobie, mają sens jedynie na mocy mojej projekcji ; ukazują się one dopiero na tle zaangażowania, którym jestem. Nie ma przeto sensu uskarżać się, albowiem żadna rzecz obca nie decyduje o tym, co odczuwamy, co przeżywamy lub czym jesteśmy. Bezwzględna odpowiedzialność nie jest afirmacją czegoś zewnętrznego: jest zwykłym wymogiem logicznym, wypływającym z naszej wolności. Cokolwiek mnie spotyka, spotyka mnie dzięki mnie samemu i nie potrafię ani przejąć się tym, ani zbuntować, ani się z tym pogodzić. Zresztą wszystko co mnie spotyka jest moje; znaczy to, że jako człowiek pozostaję zawsze na wysokości tego, co ze mną się dzieje, ponieważ to, co spotyka człowieka od innych ludzi i od niego samego, musi być ludzkie. Najstraszliwsze okoliczności wojenne, najgorsze tortury nie stwarzają sytuacji nieludzkich; sytuacja nieludzka nie istnieje, jedynie przez strach, ucieczkę i zabiegi magiczne postanawiam, że coś jest nieludzkie; jednakże sama ta decyzja jest ludzka i ponoszę za nią całkowitą odpowiedzialność . Sytuacja wszakże jest moja i z tego również powodu, że jest ona odbiciem mego swobodnego wyboru samego siebie i wszystko to, co mi ona przynosi, jest moje, jako że wszystko to właśnie mnie reprezentuje i symbolizuje. Czyż to nie ja, podejmując decyzję co do samego siebie, decyduję razem o współczynniku oporu rzeczy, wyłączając nawet to, co w nich jest nie do przewidzenia? Tak więc nie ma w życiu zdarzeń przypadkowych; nagłe wypadki społeczne, które mnie porywają, nie pochodzą z zewnątrz.

Reasumując poglądy egzystencjalistów francuskich dochodzimy do wniosku, że :
- Istnienie, czyli egzystencja, wyprzedza esencję, czyli istotę; nie ma zresztą odgórnie danych własności rzeczy, a już na pewno nie człowieka – człowiek sam siebie tworzy, tworzy własną esencję; nie istnieją: „natura człowieka”, „idea człowieka”.
-Egzystencja ludzka jest bytem istot świadomych siebie ( w przeciwieństwie do rzeczy ).
- Człowiek jest świadomy swego zagrożenia w świecie, swej kruchości, stąd konieczności działania.
- Istnienie kończy się śmiercią; jest to zupełny koniec: poza istnieniem jest nicość, pustka; nic nie jest dla człowieka oparciem; idee to fikcja wymyślona przez człowieka.
- Człowiek jest wolny, nieustannie dokonuje wyborów, tworząc siebie, ale i ponosząc konsekwencje.
- To wszystko czyni istnienie absurdalnym, tj. niczym nie uzasadnionym.
- To wszystko rodzi w człowieku trwogę i pesymizm.

Egzystencjaliści stanęli ostatecznie na tym: skoro człowiek nie ma stałych cech i będzie tym, czym sam siebie zrobi, to zawsze może być czymś więcej, niż jest. Stąd wniosek: niech będzie czymś więcej. (…) Ale jest to zadanie heroiczne, i nieraz etykę egzystencjalizmu określano jako etykę heroizmu.
( W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t.III,1981, s.352)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 17 minut