profil

Ida sierpniowa - streszczenie

Ostatnia aktualizacja: 2020-08-31
poleca 84% 4065 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Książka opowiada o rodzinie państwa Borejków i ich codziennych problemach. Akcja rozgrywa się w Poznaniu.

Był sierpień 1979 roku. Trzeba przyznać, że ówczesne lato nie należało do ciepłych i słonecznych, wręcz przeciwnie: gęste, deszczowe chmury przykrywały niebo. Rodzina Borejków przebywała w tym czasie na wakacjach pod namiotem w Czaplinku. Były to męczące wakacje, biwakowanie na mokrym polu namiotowym, łowienie ryb, a przede wszystkim zmywanie naczyń, zapewne nie należały do ulubionych zajęć piętnastoletniej Idy. Była to rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach, jedna z czterech sióstr. Nie wytrzymała napięcia wakacyjnych zmagań z pogodą i nikomu nic nie mówiąc, uciekła do domu. Zaczęła żałować swego postępowania, dopiero gdy odezwał się jej żołądek.

Puste ściany, spokój, także wywarły na nią niemałe wrażenie. Nie poddawała się, w pośpiechu wyciągnęła gazetę i rozpoczęła poszukiwania pracy. Wybrała ofertę panny do towarzystwa. Gdy znalazła się pod drzwiami numer 10, miała jak największą ochotę uciec z powrotem do domu. Zrobiłaby to zapewne, gdyby nagle nie zaburczało jej w brzuchu. Zebrała się na odwagę i zapukała. Otworzyła starsza pani, jej powitania nie można było uznać za sympatyczne. Przestraszona Ida wyjąkała cel, z jakim się znalazła w tym tak okropnym miejscu. Została wpuszczona do domu, potem było już tylko lepiej. Jej zainteresowanie wzbudził zamknięty na klucz pokój, w którym ktoś mieszkał. Nie chciała być na samym początku ciekawska, więc nic po sobie nie dała poznać.

Od tamtego dnia codziennie pojawiała się w domu numer 10. Rozmawiała z panem Karolkiem, a pani Basia częstowała ją różnymi wypiekami domowymi. Ida dowiedziała się, że w pokoju mieszka osiemnastoletni chłopak o imieniu Krzyś. Jego rodzice wyjechali na wakacje, a on już tydzień nie wychodził ze swojego pomieszczenia. Piętnastolatka wymyśliła plan: chciała wejść do niego przez okno i porozmawiać z nim. Jego dziadkowie widzieli nadzieję tylko w Idzie. Pod jego oknem chodziła chyba przez kilkanaście minut. Zdała sobie sprawę, że zadanie nie jest łatwe do wykonania. Mogła przecież wejść przez okno, ale nie miała pewności jak na obcą osobę zareaguje Krzyś. W pewnej chwili zauważyła Klaudiusza, chłopaka, który od bardzo dawna jej się podobał. Niestety Klaudiusz wpatrzony był w piękną dziewczynę, która szła po tej samej stronie chodnika. Ida widziała już kiedyś tę dziewczynę. Była to Paulina, osiemnastolatka zakochana w Krzysiu, ciągle do niego dzwoniła i przychodziła, a on nie chciał jej widzieć. Ida nie miała wyboru, chciała ukryć się przed Klaudiuszem i mimo woli wskoczyła przez okno do tajemniczego pokoju. Wytłumaczyła się mówiąc całkowitą prawdę o Klaudiuszu, ale chłopak nie miał ochoty jej słuchać. Jednak dar przekonywania, jaki posiadała Ida, zmusił go do wyjawienia całej prawdy o swoim losie.

Chłopak miał zniekształconą twarz i Ida czuła się od tej pory odpowiedzialna za jego zdrowie. Zadzwoniła do swojego znajomego chirurga i umówiła się z nim na wizytę Krzysia w szpitalu. Dopiero wieczorem znalazła czas na odczytanie listów nadesłanych przez wszystkich członków rodziny. Pisali, że bardzo tęsknią za Idą i się o nią martwią, ponieważ nie odbiera telefonu i nie wiadomo co się z nią stało. Ida napisała im bardzo długi telegram, w którym w ogóle nie wyrażała żalu za swoją ucieczkę. Była nawet dumna z tego, że potrafi sobie sama radzić. Ida była szczęśliwa, jedyną rzeczą, na którą mogła narzekać był brak pieniędzy. Musiała sprzedawać butelki, wyrabiać serduszka z gliny i otwierać konfitury, które mama zaprawiła na zimę.

Następnego dnia, gdy szła do pana Karolka, usłyszała skowyt psa. Zareagowała natychmiast, wyszła zza rogu i ujrzała dwóch małych chłopców, którzy przywiązali zwierzę do drzewa. Był to Lucyper, pies od staruszków, u których pracowała. Przyłapała chłopców na gorącym uczynku i postraszyła ich, że nie ujdzie im to na sucho. Oni uśmiechnęli się tylko do siebie i co sił w nogach uciekli, wołając za Idą „rudy kościotrup”. Dziewczyna była załamana, miała strasznie niską samoocenę, a tu nawet małe dzieci zauważyły jej brzydotę. Całe to zdarzenie ze swego okna obserwował Krzysztof. Gdy Ida wyjaśniła mu co się stało, powiedziała, że jest umówiony na wizytę w szpitalu. Chłopak wybuchł złością i zapewniał, że nigdzie nie pójdzie. Rozpoczęła się ostra wymiana zdań.

Na szczęście Idzie i panu Paszkietowi udało się przekonać Krzysia, aby pojechał do lekarza. W tamtym czasie bardzo trudno było dostać się do szpitala, ale Krzyś miał szczęście, bo akurat zwolniło się miejsce i jego operacja miała się odbyć za kilka dni. Następnego dnia dziewczyna, idąc do pana Paszkieta, ponownie natknęła się na dwóch chłopców, znęcających się na Lucyperze. Tym razem nie dała im za wygraną. Śledziła ich aż do ich domu, okazało się, że mieszkają na sąsiednim osiedlu. Zebrała odwagę i zapukała do drzwi. Otworzyła kobieta, która wyśmiała ją za to, że w ogóle przyszła na skargę z taką błahostką. Dla tej kobiety nie liczyło się nic poza pieniędzmi. Jej mieszkanie było bogato umeblowane, a dzieci najwyraźniej rozpieszczone. Ida nie miała wyboru, odwróciła się i poszła.

Po drodze zrobiła zakupy, ponieważ za zarobione pieniądze mogła sobie pozwolić nawet na kurczaka. Obiad zapowiadał się naprawdę pysznie, kuchnia wydawała się o wiele cieplejsza niż w ostatnim czasie, świeży kurczak w piekarniku pachniał miłą, domową atmosferą. Wszystko było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Ida pobiegła otworzyć z myślą, że to ciocia wpada z niezapowiedzianą wizytą. Jednak pomyliła się. Przyszła do niej Paulina, która przy okazji, poczęstowała się połową kurczaka i wyznała, że od dawna zakochana jest w Krzysiu. Prosiła Idę o pomoc w utrzymaniu ich związku. Ida miała ochotę się rozpłakać, więc szybko pożegnała się z Pauliną. Nad ranem obudziły ją głośne krzyki i nawoływania, początkowo myślała, że śni się jej powrót rodziny do domu, ale okazało się, że to nie sen. Rodzina Borejków rzeczywiście wróciła do Poznania. Była to wielka ulga dla Idy, przez cały ten czas brakowało jej hałasu, śpiewu Nutrii, rozmów z mamą i kłótni z Gabrysią.

W piątek zadzwonił Krzysztof. Był już po operacji i z rozmowy można było wywnioskować, że jest bardzo szczęśliwy i wdzięczny Idzie. Bardzo prosił, aby odwiedziła go w szpitalu, lecz Ida stanowczo odmówiła, usprawiedliwiając się, że w szpitalach ma napady mdłości (co było oczywiście szczerą prawdą). Po południu piętnastolatka poszła do pana Paszkieta i pani Basi, ale tym razem z mamą, która była bardzo ciekawa obowiązków swojej córki. Rozmawiali dość długo, jednak tę miłą atmosferę przerwał pan Paszkiet, który powiadomił Idę, że pod kasztanem dwaj mali zbrodniarze ponownie męczą Lucypera. Ida szybko wybiegła z domu i przyczaiła się za krzewem maliny. Stamtąd zauważyła psa pomalowanego farbą na zielono. Była rozwścieczona. Przyłapała Marka i Jarka na gorącym uczynku i ze złości pomalowała ich obu tą samą farbą całkowicie na zielono.

11 sierpnia do Poznania wróciła Grupa ESD (Eksperymentalny Sygnał Dobra). Po udanych i mile spędzonych wakacjach w Łebie nadszedł czas na wznowienie swojej działalności. Ida wróciła do domu akurat wtedy, gdy odbywało się posiedzenie grupy. Ponieważ była jej członkinią przyłączyła się do dyskusji. Zauważyła także, że wszyscy jej członkowie obcięli włosy na bardzo krótko. Nic więc dziwnego, że tematem tamtego spotkania była zmiana fryzury Idy. Zdecydowano obciąć jej rude loki, po czym wszyscy zgodnie stwierdzili, że Ida wygląda o wiele ładniej.

Następnego dnia, a dokładniej w niedzielę, pod kościołem Ida natknęła się na panią Lisiecką. Bogato ubrana dama nakrzyczała na Idusię, za jej występek z pomalowaniem Marka i Jarka. Powiedziała, że jeśli nie zwróci pieniędzy to poda ją do sądu. Ojciec i matka Borejko przystanęli na córką i uważnie nasłuchiwali, chcąc dowiedzieć się co też Ida uczyniła. W końcu doszli do porozumienia i ustalono, że mama pokryje wszystkie koszty jakie ponieśli Lisieccy. Do domu wrócił Krzysztof i Ida została zaproszona, aby zobaczyć go w nowym wcieleniu. Jakież było jej zdziwienie, gdy Krzyś podarował jej bukiet pięknych czerwonych róż i zaprosił do kina. Potem poszli na długi spacer, po czym Krzyś odprowadził Idusię do domu. Mimo wszystko młoda panna Borejko nadal myślała o Klaudiuszu.

Kilka dni potem u Lisieckich było pogotowie, które odwiozło do szpitala siostrę ich mamy, która w tym czasie opiekowała się małymi łobuzami. Matka pojechała na kilka dni do NRD, więc chłopcy zostali sami w domu. Przychodzili czasami do pana Paszkieta, aby Ida na przemian z Krzysiem czytali im przygody Robin Hooda. Tego wieczora Ida przechodziła obok ich domu i postanowiła do nich zajrzeć. Okazało się, że młodszy z braci najadał się tabletek niewiadomego pochodzenia, ponieważ bolał go brzuch. Ida natychmiast zadzwoniła po znajomego lekarza, który w mgnieniu oka znalazł się w domu Lisieckich. Zbadał małego i pozostawił Idę samą, zmiana nastąpiła o pierwszej w nocy, kiedy to czuwanie nad chorym przejął Krzysztof, a Ida poszła do domu. Była tak zmęczona, że następnego dnia obudziła się dopiero o dwunastej w południe. Był to dobry czas na rozmowę z mamą. Ida zwierzyła się jej z problemów, które aktualnie posiadała. Wspomniała o rudym kościotrupie i zakompleksionej dziewczynie. Mama dała jej dobre wskazówki, pokazała album z dzieciństwa i od tej pory Ida była zupełnie inna dziewczyną. Chodziła wyprostowana z lekko uniesioną brodą i pewnym spojrzeniem. Nawet Klaudiusz, który ją odwiedził, był zaskoczony i zafascynowany taką miłą i elegancką dziewczyną. Zaprosił ją na spacer, a potem chciał ją pocałować, lecz Idusia klepnęła go po głowie i tak właśnie wyglądał koniec randki. Potem Klaudiusz napisał jej list, w którym wyznał, że Ida bardzo mu się podoba, zawsze podobała, że jest wyjątkową dziewczyną i niesamowicie piękną. Ida odpisała mu, że jej także bardzo zależy na ich znajomości i wyznała jak bardzo żałuje, że tak zakończyła tamten spacer.

21 sierpnia odbyło się ostatnie wakacyjne spotkanie Grupy ESD. Tym razem uczestniczyli w nim wszyscy, łącznie z Krzysiem, Paulinką i Klaudiuszem. Na tym zebraniu zmieniona została nazwa grupy. Od tej pory było to „Czynno-dyskusyjne koło zamachowe Szwungszajba”. Wszystko szczęśliwie się ułożyło, a w domu numer 10 długo toczyły się rozmowy pana Paszkieta i pani Basi z całą ciepłą i kochającą się rodziną państwa Borejków. Jeśli chodzi o małych Lisieckich, to właśnie dzięki Idzie nauczyli się dobra i razem z Nutrią i Pulpą bawili się w ogrodzie.

Bardzo podobała mi się ta lektura. Lubię książki, które opowiadają o życiu codziennym nastolatek. Czasami chciałabym wcielić się i Idę lub Gabę, poczuć jak to jest mieć rodzeństwo, należeć do kółka dyskusyjnego i przede wszystkim ratować ludzi w niebezpiecznych sytuacjach i uczyć dobra małe dzieci. Zastanawiam się tylko, czy takie życie jest naprawdę możliwe?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (35) Brak komentarzy

Taa//Streszcenie fajnie i przydatne.//:-)
Ale troche za dużo do pisania więc ominełam pare zdań///HueHue//!
XD

Ominięto kilka faktów.Streszczenie może być. :P

Natalia Ch...

przeczytalem pare razy, no i zobaczymy czy sie przyda czy nie :)

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 10 minut