Futurobnia
Futurystyczna ryba
Uchodzone umyślenia upapierzam poemacę
Podeptane zamyślenia zapisuje
I miesięczę kaszkietując księgodajcom by zdruczyli
I zanoszę, co miesiąc w bereciku gościom, co rozdają książki, bo zbłądzili
skieszeniłem
Wykonałem misję
Kszięgosłalnia kolejując porozwszechnia wzdaleczenia
W księgarni stojąc w kolejce przeczytałem wszystkie wypociny
Niewieściątko z długowłosia źrenicuje umojone strofowania
I dziewczyna długowłosa puszcza mi oczko
Wsłodyczeniu liści do mnie
Słodziuteńko mówi do mnie
„Poecicu poemacc oblubieńczysz dziewicenie
„och poeto,mówiąc jestem twoja
cudzodajesz uzwojenia. Licuneczek oddojony
Pokazujesz przyrodzenie,zarumieniłam się
W fotopiśni dziękczysyłam do uramień ciebiekolnych”
Wiec zdjęciówke ci zostawiam jutro do ciebie zadzwonię”
Urączyłem serdeczniejąc
Wziąłem zdjęcie
ścianizuję
Zbladłem
Dzień w dzień liści
Zamiast zadzwonić listy pisze
W jednodnieniu odlistawiam:
Więc opisuje:
„Tygodznieję czekająca
„Tygodniami wyczekuje
gwiazdobralnia udygatnia niebosięża
W telewizji widzę siebie w zbroji
Cierpiechwili poserdecznia w plancidrzewiu
Jak czekam na ciebie w lesie?
Poecicu zniebaześlny siebiejawą zaziemnicuj mojobytnię”
Brudny cały, bo w błocku jakimś stoję po sam tyłek „
Nogoszybce farysiejąc…
Więc łysiejąc już do domu wracam…
Międzydomnia tylizuja…
Między blokami tyłem idę …
Zwyorlałem
Wywinąłem orła
Troszeczkuje… niesmiechliwie obramieniom
Trochę się poobijałem… nic śmiesznego chyba złamałem ramię
Przeciwniczy…
Przecież wisi …
Słodkowardzę… łaskawiczę…
Ale widzę,że ty idziesz … już nie boli teraz łaskocze …
Ujednieni nóżkujemy kaskadziejąc śmiechowodziem
Teraz razem już idziemy, ale ty się śmiejesz z mojej ręki
W wargoczwórni królewieję niebieścianie
Idziemy dalej,ale ja cos kuleć zaczynam,wpadłem na ścianę
Chodzicielka uaniela słońcokoła w poematni…
Ona powiedziała mi wzór na pole koła…
Zbogiemłąćca ukościelnia dosiezejście…
Powiedziałem jej żeby sobie poszła…
Dzięciopiskli…
Dzięcioły piszczały
W piersiopukni jakośliwie światoradnie
W pierś się chciałem puknąć, ale w oko trafiłem i teraz mam śliwę
W poematni wieliście…
W kształcie koła
W latobiegach dzieciomnożnych poemacę
W sandałach bez zabezpieczenia teraz będę pisał wiersze
Poemacę i miesięczę kaszkietując księgodajcom.
Co napisze to zanoszę, co miesiąc w bereciku gościom, co rozdają książki..