profil

Bohater dnia codziennego- opowiadanie.

poleca 85% 2395 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Pewnego dnia jak zawsze o godzinie 18;30 szedłem na spacer z moim psem- Kacprem. Idąc wolnym krokiem, podziwiając uroki zachodzącego słońca poczułem zapach dymu. Nie było to dla mnie zdumienem, ponieważ była pora palenia resztek z wykopów ziemniaków więc nie sprawiło to na mnie wrażenia. Szedłem w stronę pana Nowaka, mieszkał on za niewielką gorką więc nie wiedziałem co tak na prawdę się dzieje. Dalej szedłem spokojnym krokiem gdy wychodząc zza górki ujrzałem wielkie płomienie które ogarniały dom pana Nowaka. To było coś przerażającego.
Państwo Nowak nie byli zamożną rodziną, bowiem nie mieli telefonu w domu. Puściłem Kacpra i pobiegłem ile sił w nogach pod palący się dom. Wiedziałem, że musiałem szybko zainterweniować więc wyjąłem telefon komórkowy z kieszeni i jak najprędzej wystukałem numer 998. Podałem swoje imię i nazwisko, opis zdarzenia i miejsce. Naszczęście straż pożarną mieliśmy we wsi. Po dwóch minutach zza górki ujrzałem nadjeżdzającą straż. Uradowałem się tym widokiem. Gdy wszyscy wzięli się do gaszenia domu, jeden strażak- o imieniu Samm wbiegł do palącego się domu sprawdzając czy nie ma tam osób. Wszedł. Stałem jak osłupiały patrząc na tą straszną rzecz. Ogien słabł, lecz po Sammie nie było śladu. Rozglądając się za kacprem ujżałem odważnego strażaka wynoszącego Pana Nowaka. Kamień spadł mi z serca. Jemu jak i poszkodowanego nic się nie stało. Po godzinnej akcji udało się ugasić ogień. Stan rolnika był zadowalający.
Samm jako strażak spisywał się świetnie. Niejednokrotnie słyszano, że uratował krowy w płonącej oborze, starszą panią po wybuchu gazu w jej mieszkaniu, wiele razy narażał życie uczestnicząc w niebezpiecznych akcjach, które mogły skończyć się tragicznie. Samm był to chłopak z zamożnej rodziny, dwudziesto ośmio letni strażak stał się dla mnie autorytetem gdy byłem jeszcze dzieckiem. Od rodziców wiele razy słyszałem jak pomagał dla nich w razie potrzeby. Znałem go osobiście. Na jego okrągłej twarzy osadzone były brązowe oczy, jego wzrost był średni, zaś jego blond włosy były krótkie. Dobrze zbudowany, zwinny, silny, odważny, zabawny, rozważny- wzór strażaka. Poczynienia Samma były bardzo szlachetne jak na owe czasy. Zawsze próbował się pomagać innym dopiero na drugim miejscu stawiał swoje dobro.
Niecałe trzy dni pózniej bo w pewną sobotę o 11 gdy wybierałem się do sklepu, zaczął wiać wielki wiatr. Wielkie czarne chmury zaczęły nawiedzać wieś, w której mieszkam. Zdążyłem kupić to, co kazała mama i szybkim krokiem uciekłem do domu. Z oddali słychać było potworne grzmoty a wiatr nasilał się z każdą minutą. Wszędzie błyskało i choć nie boję się burz ta mnie przerażała.
Jak każda burza musiała kiedyś się skończyć. Cała wieś wyszła na podwórze by ocenić straty. Linie energetyczne jak i telefoniczne były przewrócone przez drzewo, kilka dachów przestało nimi być a ulica była niczym rwąca rzeka. Wezwana została pomoc. Oczywiście ludzie ze wsi jak i straż pożarna współpracowała ze sobą by usunąc szkody wyżądzone przez burzę. W gronie tych ludzi znajdował się również Samm, który jak zwykle wziął na siebie najryzykowniejszą fuchę. Musiał wejść na dach najwyższego budynku wsi i załatać dziurę. Mówiono mu żeby założył kask lub przynajmniej zabiezpieczył się jakąś liną, lecz on uparcie nie ubezpieczając się wszedł na dach i zaczął załatywać. Wiadome tez, że po deszczu każda nawieszchnia jest wilgotna więc zarazem śliska.
Gdy większośc zajęła się innymi sprawami i sprzątała po ulewie usłyszano chuk dochodzący z budynku na którym był Samm. Pobiegłem sprawdzić co się stało. Zobaczyłem chłopaka leżącego na ziemi- Samm spadł z dachu. Krzyknąłem "POMOCY, POMOCY"!
I zbiegło się kilka osób zdzwoniąc z telefonów komórkowych na numer 999. Karetka przyjechała w zaskakującym tępie. Doznał ciężkich obrażen jego stan był poważny. Po 3 dniach otrzymaliśmy wiadomość, że Samm zmarł z powodu jego krytycznego stanu.
Młody Strażak bardzo zaimponował mi swym wzorowym zachowaniem. Myślę, że mozna go uznać za bohatera dnia codziennego
poniewaz nigdy nie odmówił pomocy potrzebującym. Zawsze brał na siebie najcięższe zadania, których wypełnienie przychodziło mu z łatwością. Myślę, że jego postępowanie jest godne naśladowania i mógłby stać się autorytetem dla dzisiejszej młodzieży. W przyszłości chciałbym być tak odważny jak nasz strażak.

Szwarcunio ®

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty