profil

Życie ucznia - na wesoło.

poleca 87% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Mały, wielki człowiek.

Życie ucznia jest baaardzo monotonne. Przez pięć dni w tygodniu: wstaje rano, łapie autobus, oczekuje na dzwonek, aż w końcu może spokojnie wrócić do domu. Czasem musi się bardzo natrudzić. Najwięcej pracy ma po wyjściu z autobusu (czy też po przyjściu pieszo) do szkoły…


Tak wiele dzieje się wokół!
Jest 7:45, za 15 minut I lekcja. Koledzy grają na sali w piłkę, jedzą cieplutkie bułeczki, a ON musi zrobić zadanie. Jeżeli w ogóle zrobieniem zadania można nazwać przepisanie go od kolegi.
Tak trudno mu się skupić, wszyscy wokół rozpraszają go. Widzi mężczyzn niosących „dostawę” do sklepiku. Słyszy jak ktoś obok delektuje się smakiem chrupiących chipsów. Ale on nie może nic jeść, przecież ma ważniejsze sprawy! W końcu udaje mu się przemóc i wyciąga zeszyt - już chce się zając swoją pracą. Tu rozpoczynają się jego kłopoty. Zza rogu wychodzi nauczyciel dyżurujący. ON zalany potem, chowa zeszyt i bardzo poddenerwowany uśmiecha się do nauczyciela i niewinnym głosem się z nim wita. Szybko dowiaduje się, że parapet w korytarzu nie jest najlepszym miejscem do takiej akcji, jaką jest „zrobienie” zadania.

Dźwigając odpowiedzialność…
Ufff. Udało mu się znakomicie wyjść
z pierwszej pułapki. Ale wciąż czyhają na niego kolejne. ON nie martwi się o siebie, nie martwi się tak bardzo o to, że nauczyciel zabierze mu zeszyt, wpisze jedynkę i nie pozwoli dokończyć „pracy”. ON martwi się o kolegę (czy koleżankę), od której pożyczył zeszyt. Podejmując poranny czyn, musi wykazać się nie tylko sprytem i szybkością. Musi udźwignąć ciężar jakim jest odpowiedzialność.
Wszystko musi zrobić tak, by nie „wsypać” dobrego kolegi. Bo jeżeli go „wsypie”, to od kogo weźmie zadanie następnym razem?

Osaczony.
Już 7:50. Dowiedziawszy się, jak bardzo niebezpiecznym miejscem jest korytarz, szybkim krokiem kieruje się ON do łazienki. Tam czuję się bezpieczniej.
Ma nadzieję, że nie wejdzie tam żaden niespodziewany „gość”. Już prawie doszedł. Nagle usłyszał głos. To jedna z nauczycielek prosi go, by przyniósł jej klucz. I co tu teraz zrobić???
Odmówić przecież nie może. Musi jak najszybciej pobiec po klucz, a potem znów przejść do swoich obowiązków. Dosłownie w kilka sekund zdobył TEN przedmiot, przewracając po drodze kilka koleżanek
i kolegów. Daje ON klucz i biegnie do łazienki, mając nadzieję, że nareszcie, zrobi to, co musi. :D

Walka z czasem.
Za pięć minut lekcja! Zadanie wciąż nie zrobione. Trzęsącą się ręką dzielnie pisze. Pisze i pisze. ON pociesza się tym,
że o 11:20 będzie miał czas dla siebie i że nareszcie coś dobrego zje. Rozkojarzył się. Myśl o obiedzie, kotlecie, kompociku
i tych sprawach, bardzo źle na niego wpływa. Zerka na zegarek. Już 7:58! A On jeszcze nie skończył. Pomyślał, że zbiega po schodach na obiad, to dodało mu
otuchy i w oka mgnieniu kończył zadanie. Dzyyyyyń, dzyyyyyń! To dzwonek. Szybko pisząc ostatnie słowa, ociera krople potu ze skroni. Pakuję wszystko do plecaka, oddaje TO, co pożyczone koledze (tak, aby nikt tego nie widział) i w ostatniej chwili zdąża wbiec do klasy, nie spóźniając się.

I życie staje się piękniejsze!
Wszystko się udało. Zadowolony, cały czerwony ze stresu, zajmuje miejsce
w ławce, nie myśląc o tym, co może czekać go za chwilę…

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 3 minuty