profil

Co myśli Stanisław Wokulski o rozwoju nauki i swoim działaniu w tej dziedzinie.

poleca 85% 296 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Bolesław Prus wprowadzając wątek scjentyczny do „Lalki” stara się rozpropagować pozytywistyczne idee o nieskończonych możliwościach nauki oraz jej bezpośredniego wpływu na postęp i szczęście ludzkości. Wątek ten łączy się przede wszystkim z naukowymi zainteresowaniami głównego bohatera powieści Stanisława Wokulskiego.
Wokulski jest postacią bardzo niejednoznaczną. Widzimy w nim zarówno romantycznego bojownika oraz kochanka, jak i młody, pozytywistyczny talent naukowy.
Pochodził on z rodziny szlacheckiej, jednak z majątku jego najbliższych nie zostało ani śladu. Dlatego podjął on pracę w winiarni Hopfera jako subiekt. Dzięki niej nawiązał kontakty ze studentami, którzy rozbudzili w nim pragnienie zdobywania wiedzy i wiarę, że nauka i praca mogą zmienić jego życie; w związku z czym „W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki, a w nocy uczył się”. Już wtedy towarzyszyła mu chęć stworzenia wynalazku – perpetuum mobile, „Ale gdy poznał, że taka machina jest niedorzecznością wówczas jego pragnieniem było – wynaleźć sposób kierowania balonami”. Następnie porzucił pracę i uczęszczał do Szkoły Przygotowawczej, a po jej ukończeniu, dzięki pomocy Rzeckiego, rozpoczął studia w Szkole Głównej. Jego ogromne poświęcenie dla nauki i nieodparta chęć zdobywania wiedzy spotykała się z wszechobecną pogardą otoczenia – „Wszyscy szydzili z niego”.
Po niecałym roku porzucił studia i wziął udział w powstaniu styczniowym. Został z tego powodu zesłany na Syberię. Dopiero tam zdobył uznanie i przyjaźń wielu ludzi. „Wrócił do kraju prawie uczonym, lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia, zakrzyczano go i odesłano do handlu...”. Dzięki ponownej pomocy Rzeckiego został przyjęty do sklepu wdowy Minclowej, z którą ożenił się po roku.
Był to początek jego kariery kupieckiej, jeszcze prężniej rozwijającej się po przypadkowym spotkaniu w teatrze Izabeli Łęckiej, jego wielkiej, niespełnionej miłości.
Stanisław Wokulski był bacznym obserwatorem - lubił przyglądać się ludziom i porównywać się z nimi, „lecz gdziekolwiek był, wszędzie widział się trochę lepszym od innych...”, gdyż „...zawsze miał w duszy ideę, sięgającą poza kilka lat naprzód – naukę”. I oto na swojej drodze spotkał wynalazcę Juliana Ochockiego. Ten młody człowiek zaimponował mu swymi osiągnięciami, jednocześnie wzbudził w nim odrobinę żalu i zazdrości „(...) W dwudziesto ósmym roku życia skończył dwa fakultety (ja w tym wieku ledwo zacząłem się uczyć...) i już zrobił trzy wynalazki (ja żadnego!)”. W czasie podróży do Paryża, którą odbywał w interesach, poznał kolejną wybitną postać – profesora Geista, który zaproponował mu współpracę w poszukiwaniu metalu lżejszego od powietrza. Dzięki tej propozycji w Wokulskim odżyły dawne marzenia, gdyż do tej pory myślał o sobie jako o człowieku „zmarnowanym”, który miał „ogromne zdolności i energię, lecz – nie zrobił nic dla cywilizacji”. Ponadto obserwując Paryżan doszedł do wniosku, iż „Ci znakomici ludzie, jakich tu spotyka nie mają nawet połowy jego sił i mimo to zostawiają po sobie machiny, gmachy, nowe poglądy”.
Bohater zafascynowany poglądami Geista zgodził się na odwiedzenie jego laboratorium. Z wielką ciekawością i znawstwem oglądał jego laboratorium. Pomimo wiary w postęp nauki Wokulski odniósł się jednak z dystansem do rezultatów pracy profesora. „Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny (...). Dopóki trzymał je w rękach wydawały mu się rzeczami najnormalniejszymi pod słońcem (...) lecz gdy oddał próbki Geistowi, ogarnęło go zdziwienie i niezadowolenie, zdziwienie i obawa”.
Po tym spotkaniu Wokulski zaczął rozważać możliwość pozostania w Paryżu i podjęcia pracy u profesora, gdyż pozwoliłaby mu na spełnienie najśmielszych marzeń młodości i znalezienia przed sobą celu „wyższego nad wszystkie do jakichkolwiek rwał się duch ludzki”. Jednocześnie byłaby ona swego rodzaju odskocznią od jego osobistych problemów i mogłaby przysporzyć mu „nadzwyczajną” sławę. W Stanisławie rozegrała się decydująca walka pomiędzy jego rozumem i sercem. „Rozum ciągnął go do Geista, a serce do Warszawy”. Bohater zdecydował się jednak na powrót do Warszawy, aby na nowo starać się o względy Izabeli Łęckiej. Wcielając się w rolę romantycznego kochanka przegrał swoje życie – poprzez tę fatalną miłość, wraz ze zgubionym przez Łęcką medalionem, przepadły również naukowe marzenia Wokulskiego.
Jego życie zamieniło się w nieprzerwany ciąg apatii, nudy i niepokoju, do momentu wizyty Ochockiego, która wzbudziła w Stanisławie nowy prąd myśli, „Poczuł nie tylko chęć, ale żądzę przypomnienia sobie doświadczeń chemicznych” i na powrót zaczął rozpatrywać propozycję profesora Geista. „Geist stwierdził, że odkrycie zależy od wypróbowania kilku tysięcy kombinacji; jest to więc loteria, a ja mam szczęście” – motywował się bohater.
Przed zniknięciem z Warszawy Stanisław Wokulski pozostawił testament na mocy którego sporą część swego majątku zapisał Ochockiemu – swojemu duchowemu następcy. Uważał, iż „Jest on naczyniem, w którym wylęga się wielka idea”. Z tego właśnie powodu postanowił go wesprzeć.
Dominująca nad jego romantyczną sferą pozytywistyczna rzeczowość działania sprawia, że w końcu powieści Wokulski prawdopodobnie wyjeżdża z Warszawy, aby podjąć współpracę z Geistem. Śmiem tak twierdzić, gdyż Bolesław Prus miał w zamyśle dopisać kolejną część powieści pt. „Sława”, opisującej dalsze losy Wokulskiego jako naukowca.
Wokulski był przekonany o konieczności rozwoju nauki, która przypina skrzydła ludzkości i jest jedyną szansą na lepsze życie dla współczesnego mu społeczeństwa. Ale podjęcie natychmiastowych działań w tym kierunku uniemożliwiła mu jego dwoistość natury: obok pozytywistycznej wyraźnie zarysowywała się romantyczna.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury