Moim zdaniem konflikt w Dolinie Rospudy był pośredni, jawny i ideologiczny. Pośredni dlatego, ponieważ spór występował przy pośrednictwie osób trzecich (włączyła się w niego Komisja Europejska i polscy politycy). Jawny, bo strony manifestowały problem. Cała Polska wiedziała o tym konflikcie, ponieważ było o nim bardzo głośno w mediach. Ideologiczny, ponieważ powodem konfliktu była sprzeczność w sferze wartości. Ekolodzy byli przeciwni budowaniu obwodnicy przez Dolinę, bo chronili jej faunę i florę. Mieszkańcy Augustowa opowiadali się za budową, ponieważ męczył i hałas ciężkiego transportu. Obwodnica, która miała łączyć Polskę z trzema krajami bałtyckimi i być częścią trasy Via Baltica, spowodowałaby przekierowanie ciężarówek i nie jeździłby one przez miasteczko. Sposobów na rozwiązanie sporu o Rospudę było wiele. Próbowano na początku negocjować, to nie dało żadnego efektu. Kiedy w sporze zaczął uczestniczyć mediator i nic nie wskórał zaczęły się groźby ze strony Unii Europejskiej. W końcu premier Kaczyński ogłosił referendum, w którym mieszkańcy Augustowa mieli głosować czy obwodnica ma powstać, czy nie.