profil

Recenzja „Wesela” w reżyserii Andrzeja Wajdy.

poleca 85% 219 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dnia 2 października 2002 r. wspólnie z klasą oglądałam ekranizację dramatu Stanisława Wyspiańskiego pt. „Wesele”. Film wyreżyserował Andrzej Wajda, a scenariusz do filmu napisał Andrzej Kijowski. Film jest wiernym obrazem książki, która powstała pomiędzy końcem listopada 1900r. a połową marca 1901r. Sceniczna premiera dramatu odbyła się dnia 16 marca 1901r. w Krakowie. Od tamtego czasu książka jest wystawiana regularnie na deskach wielu teatrów w Polsce, ale dopiero jako ekranizacja trafiła do szerszego grona odbiorców.
Realnym podłożem sztuki było wesele poety Lucjana Rydla, w którego postać wcielił się Jan Olbrychski z Jadwigą Mikołajczykówną, którą zagrała występująca po raz pierwszy na ekranie Ewa Ziętek. Wesele odbyło się 20 listopada 1900r. w domu Włodzimierza Tetmajera, malarza i poety, mieszkającego w Bronowicach – ówczesnej podkrakowskiej wsi.
Dramat nie jest jednak opisem autentycznego wesela. Mamy tu do czynienia z dwoma planami: realistycznym i fantastycznym, które doskonale zobrazował reżyser filmu. Do pierwszego zaliczamy wszystkie realistyczne osoby, czyli gości weselnych. Jednak między gośćmi również wystąpił podział, jednak tym razem na warstwy społeczne. Inteligencję reprezentował m.in. Pan Młody, którego zachwyt, brak zrozumienia i naiwność doskonale odegrał, jak już wcześniej wspomniałam, Olbrychski. Pan Młody jest kolejnym, po Gospodarzu, przykładem młodopolskiej chłopomanii. Ożenił się z chłopką, gdyż oczarowała go ona jego prostotą i szczerością, którą nie mniej doskonale oddała w filmie młodziutka wtedy Ewa Ziętek. To ona starała się grać dostojną i pełną wdzięku gospodynię wesela. Szczerze rzecz biorąc, ta rola najbardziej przypadła mi do gustu. Została zagrana wręcz znakomicie jak na początkującą aktorkę. Być może sama prostota postaci dramatu przyczyniła się do wspaniałego oddania jej zachowań i odczuć na ekranie.
Pozostałymi przedstawicielami inteligencji były znane osobowości teatru i filmu. Przyznam, że niełatwo było na pewno odegrać rolę Rudolfa Starzewskiego, redaktora wydawanego w owym czasie krakowskiego „Czasu”, która wymagała od aktora doskonałego zagrania bezwartościowej pozy, która ukrywała się pod maską poważnego, cieszącego się autorytetem człowieka. Podobnie zachowywał się Poeta, czyli Kazimierz Przerwa-Tetmajer z tym, że on był bardziej zagubiony, zdezorientowany. Ta postać również wymagała od aktora dużego wkładu artystycznego. Pozostały jeszcze role kobiece, czyli Radczyni (w rzeczywistości Anna Domańska), siostry Pareńskie (Zosia i Marysia) i inne.
Element fantastyczny również został doskonale oddany przez reżysera. Wiernie przedstawiono postacie historyczne: Rycerza, utożsamianego z Zawiszą Czarnym, Stańczyka – postaci z obrazów Matejki, Hetmana – Ksawerego Branickiego, Upiora, Wernyhory oraz pozostałych – Widmo i Chochoł. Doskonałe kostiumy i charakterystyka pozwoliły widzom na dokładniejsze wyobrażenie sobie tych postaci.
Nie mam też nic do zarzucenia scenografii. Zadanie wiernego odtworzenia miejsca akcji, którym była chałupa Gospodarza oraz jej wyposażenia była o tyle ułatwiona, iż wszystkie te elementy scenografii Wyspiański szczegółowo opisał w didaskaliach. One również sugerują opozycję istniejącą między dwiema warstwami społecznymi, którą starał się zobrazować Andrzej Wajda tak, aby była wierną kopią dramatu.
Reasumując, film może być tylko kopią, jednak jakże wspaniałą. Wspaniale odmalowane mistrzowskie studium poszczególnych postaci grą aktorów, lecz również jakże ważną charakterystyką, w tym wypadku za pomocą stroi i rekwizytów. Świetna kompozycja i głęboka treść to atuty tego filmu. Polecam również z tego względu, iż oglądając go trudno uwierzyć, że jest to ekranizacja sztuki, pierwotnie wystawianej na scenie, a nie scenariusz przeznaczony do odgrywania na planie filmowym.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty