profil

Wilno-miasto dialogu

poleca 85% 171 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wilno-miasto dialogu
Witam wszystkich zgromadzonych. Chciałabym przybliżyć państwu na pozór zwyczajne historie ludzi i pokazać jedną z najstarszych stolic Europy, a mianowicie Wilno, stolicę
Litwy.
,,Wilno jak widzę z perspektywy, było dziwaczne, miasto pomieszanych, zachodzących na siebie kultur, jak Triest albo Czerniowice.”- pisał Czesław Miłosz o mieście swej
młodości, międzywojennym Wilnie. Każdy, kto choć raz przyjedzie do tego urokliwego miasta, z miejsca się w nim zakocha. Tkwi w nim coś niesamowitego, co czyni je
wyjątkowym. Wilno zawsze cechowała wielokulturowość i wielojęzyczna różnorodność . Od wieków, więc uważane było za miasto dialogu. Znajdujemy w nim zabytki kultury
chrześcijańskiej, ale spotkać tam można cerkwie, synagogi i meczety. Barokowe kopuły świątyń, wieże meczetów i dachy cerkwi osobliwie współgrają ze średniowiecznym, pozbawionym ładu planem miasta.
Herb Wilna przedstawia św. Krzysztofa, który przenosi Jezusa przez rzekę. Pewien historyk opowiedział mi, iż źródeł tego herbu można się doszukać jeszcze w przedchrześcijańskich legendach. Miałby on przedstawiać bohatera litewskiego przenoszącego przez rzekę swą żonę. Inni zaś historycy powiadają, że to barokowa alegoria: mieszkańcy miasta przenoszą stolicę Litwy przez zagrożenia i nieszczęścia w przyszłe, lepsze czasy. Na targu spotkałam staruszkę. Widząc i słysząc, że jesteśmy z Polski, od razu nas przywitała. Pytała o zdrowie, czy dobrze żyjemy, czy niczego nam nie braknie. Dowiedziałam się, że jest ona rodowitą Polką, lecz musiała uciekać w czasie wojny do rodziny na Litwie. Czułam, że cieszy się, iż może porozmawiać z kimś, z jej dawnego, utraconego kraju. Zaprosiła nas na obiad. Oczywiście zgodziliśmy się. Mówiąc szczerze, byliśmy już naprawdę głodni.
- Czy zna może pani jakąś legendę litewską? – zapytał operator kamery.
- Naturalnie, moi drodzy. Opowiem o założeniu miasta Wilno. To moja ulubiona, a domyślam się, że jej nie znacie. Wieki temu, żył wielki książę litewski, Giedymin. Przybył on z Trok – ówczesnej stolicy – na polowanie w dolinę Wilii i Wilenki. W pogoni za turem zabłądził w ogromnej puszczy. Zmęczony krążeniem w koło, zasnął pod drzewem, w świętym gaju. We śnie ujrzał żelaznego wilka, wyjącego tak, jakby sto wilków wyło. Proroczy sen wyjaśnił wieszcz Lizdejko. Powiedział Giedyminowi, aby w tym miejscu wzniósł zamek i założył miasto, które będzie niezwyciężone jak ów żelazny wilk; z kolei wycie miało zapowiadać sławę tego grodu. Giedymin zrobił to co mu wieszcz powiedział, a miasto nazwał Wilno – od imienia rzeki, Wilenki. Na upamiętnienie tego wielkiego czynu Giedymina postawiono pomnik, który stoi przy placu katedralnym.
- Dziękuję pani, to była naprawdę ciekawa historia.
-Cała przyjemność po mojej stronie. – odpowiedziała kobieta. Podziękowaliśmy za poczęstunek i historię, i wyszliśmy.
Myślę, że czeka nas teraz najciekawsza część reportażu. Będziemy zwiedzać miasto. Na początku pójdziemy na znany chyba wszystkim, cmentarz na Rossie. Natknęliśmy się tam na kobietę, która recytowała własne wiersze. Mówiła:
,,Matko najświętsza, no gdzie ty byłaś,
Czemu w Katyniu Ty się zbudziłaś?
Oficerów polskich zamordowali,
A im ratunku nikt im nie dali.
Zbrodniarze usta im zaciskali,
Żeby na pomoc nie wołali.
Jakże tam strasznie ich mordowali!
Repatriację swą przerywali.
Oni tam życie swe zostawili,
Do swoich rodzin nie powrócili.”
Pani ta nie mówiła wyraźnie, więc zrozumienie niektórych słów było naprawdę trudne. Przy jednym z grobów spotkaliśmy pana w podeszłym wieku. Zgodził się oprowadzić nas po cmentarzu.
- Niestety, nie powiem pani daty założenia ani kto go ufundował, ale mam nadzieję, że zainteresuję panią historią opowiedzianą z punktu widzenia zwyczajnego człowieka. Na lewo od głównego wejścia widać groby żołnierzy polskich poległych w czasach II wojny światowej i wcześniej. Wiele grobów jest nieznanych, lecz można też znaleźć nazwiska a nawet daty śmierci żołnierzy. Na środku wojskowej części nekropolii, widzimy wielki grób, a w nim pochowana jest matka Józefa Piłsudskiego i jego serce. Czeka nas teraz wejście na tzw. ,,Górkę Literacką”. Pochowani są tu polscy i litewscy wieszcze np. Michał Roemer, Eustachy Tyszkiewicz i Jan Kazimierz Wilczyński. Nareszcie dochodzimy do szczytu góry. Ze względu na mój wiek to był nie lada wysiłek. Proszę spojrzeć na ten grób. Wydaje mi się wyjątkowo piękny a należy do Mikolajusa Konstantinusa Čiurlionisa. Uważam, że to najpiękniejsza część cmentarza. Są tu najstarsze nagrobki, nawet z tysiąc osiemset dwudziestego piątego roku. Widzi pani ten pomnik? Jest uważany za najpiękniejszy na całej nekropoli na Rossie. Przedstawia anioła, który unosi się do góry. Tylko szata dotyka nagrobka, stopy wznoszą się. Został postawiony przez opłakujących rodziców dla młodo zmarłej córki. Dochodzimy do kaplicy, tu się rozstaniemy, muszę się jeszcze pomodlić.
- Dziękujemy panu za oprowadzenie nas po cmentarzu na Rossie. Było to cudowne przeżycie. – podziękowałam za spotkanie. Poszliśmy do mojego znajomego przewodnika, by dokończył oprowadzanie po Wilnie.
- Czy zechciałbyś nas oprowadzić po twoim pięknym mieście?
- Oczywiście z wielką chęcią.- powiedział. Zaprowadził mnie najpierw do Ostrej Bramy. Mieliśmy szczęście i nie był w niej dużo ludzi. Roztacza się stamtąd wspaniały widok na okoliczne budynki. Zaskoczyła mnie wielkość pomieszczenia. Zawsze myślałam że jest ono ogromne, tymczasem okazało się, że jest wielkości małego pokoiku. Sławiony obraz zdobi napis łaciński: ,, Matko Miłosierdzia, błagamy o Twoją opiekę”. U dołu dzieła umieszczono duży srebrny półksiężyc. Warto wspomnieć, że tam podczas pielgrzymki na Litwę, modlił się Jan Paweł II.
- Chciałem powiedzieć, że teraz idziemy najstarszą wileńską ulicą. Istniała ona już w XII w. Nazywa się Ulica Bokšto (Bakszta). Przy niej znajduje się barbakan. Jest to oryginalna baszta murów obronnych. Przed chwilą szliśmy ulicą Jana Pawła II, a teraz znajdujemy się w kościele św. Piotra i Pawła. - powiedział Marek. Widok wnętrza budowli zachwycił mnie. Wydawało się, że w tym kościele są użyte tylko dwa kolory: żółty i biały. Była w nim ogromna liczba rzeźb. Na każdym murze, można było zobaczyć płaskorzeźbę. Bardzo mnie zaciekawiło sklepienie. Gdy się spojrzało w najwyższy punkt, ledwie widoczny zresztą, widziało się Boga! Nie wiem cóż to za cudowni artyści tworzyli te rzeźby, ale wiem, że gdybym ich spotkała, dziękowałabym im za dzieła, które zrobili i za to jakie wrażenie one na mnie wywarły. Pan Marek zabrał nas do, jak powiedział, do najbardziej atrakcyjnego turystycznie miejsca na Litwie – Muzeum Centrum Europy. Zobaczyłam tam przedziwne rzeźby. Były to głazy ustawione według niejasnego dla mnie wzoru. Tytuł tego ,,arcydzieła” to ,,Przestrzeń nierozpoznanego wzrostu”. Nie zachwyciłam się rzeźbą, mimo iż ludzie chodzący w koło, zdawali się być nim zachwyceni. Muszę jeszcze wspomnieć, że park Europy położony jest zaledwie kilka kilometrów od geograficznego centrum Europy. Marek pokazał nam jeszcze Zamek Dolny i Górny. W ostatniej części wycieczki z moim przyjacielem, poszliśmy do Bazyliki Archikatedralnej. Pokazał nam niepozorną salę, która skrywała niezwykłą historię. Była to kaplica św. Kazimierza.
- Wokół tej kaplicy krąży wiele legend, lecz opowiem wam tylko dwie z nich. Pierwsza opowiada o zmartwychwstaniu dziewczynki imieniem Urszula. Druga mówi o cudzie w trakcie tworzenia jednego z obrazów. Artysta malował obraz znajdujący się teraz na środku kaplicy i przedstawia on właśnie św. Kazimierza. Pomylił się, źle malując rękę, zamalował ją i na jej miejsce domalował inną. Gdy artysta, rankiem zszedł do pracowni, ujrzał niezwykłe zjawisko. Część ciała, którą pokrył farbą, pojawiła się! Wiele razy próbował ją zamalować, lecz każdego ranka wracała ona na swoje miejsce. Malarz uznał to za cud i zostawił rękę. Tym sposobem postać ma trzy kończyny górne – opowiedział Marek.
To już koniec mojej opowieści o Wilnie. Mam nadzieję, że się państwu podobała i będziecie nas odwiedzać jeszcze nie raz.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 7 minut

Podobne tematy