profil

Jakie zagrożenia niesie ustrój totalitarny (komunizm, faszyzm)?

Ostatnia aktualizacja: 2022-07-14
poleca 84% 993 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Pojęcie władzy towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Już przecież prymitywne plemiona wybierały przywódców, którzy mieli zapewnić polepszenie warunków bytności danej grupy, kierowali obroną terytoriów. Przez tysiące lat twórcy światowej literatury byli obserwatorami poczynań rządów i rządzących, na początku dowódców plemiennych, następnie cesarzy, królów, i w końcu prezydentów, sejmów i parlamentów. Oceniano ich postępowanie, starano się stwierdzić, co też uczynili dobrego, a co złego. Jest to wiecznie żywy problem. Sprawowanie władzy potrafiło zniszczyć człowieka, zamienić go w oprawcę. Władza ma i miała moc zdolną do całkowitego przewartościowania pojęć moralnych i etycznych, a czasem potrafiła je nawet zupełnie zagłuszyć. W starożytności problemem tym zajmował się m.in. Sofokles, a w epoce baroku Shakespear. Temat podjęli także twórcy XX wieku. Jednym z takich pisarzy był, Michaił Afanasjewicz Bułhakow, żyjący w latach 1891-1940 w Związku Radzieckim. Był to bardzo ciężki okres dla Rosjan. Rządy obejmował Lenin a po nim od roku 1924 Stalin, którzy to dwaj tyrani podczas swych rządów wprowadzili komunizm będący ustrojem totalitarnym. Ówczesna rzeczywistość okazała się bardzo brutalna dla Rosji i jej mieszkańców, o czym przekonał także i Bułhakow. Zaszczuty przez krytykę i cenzurę nie miał możliwości wyrażania swoich opinii, wydawania książek, czy też wystawiania sztuk. Nie potrafił znaleźć sobie miejsca w panującym systemie. Pewnego rodzaju ucieczką od ponurej rzeczywistości stała się dla niego literatura. Mimo przykrych doświadczeń i licznych kłopotów właśnie w swoich dziełach postanowił zawrzeć prawdę na temat państwa i społeczeństwa rosyjskiego. Jednym z takich utworów jest najwybitniejsze chyba dzieło Bułhakowa pt.: „Mistrz i Małgorzata”.

Akcja powieści rozgrywa się w latach trzydziestych dwudziestego wieku, w Moskwie, do której przybywa Szatan Woland wraz ze swą diabelską świtą. Zderzenia świata fantastycznego z realnym ujawnia w groteskowy sposób rzeczywistość moskiewską, demaskuje ją, obnaża wszystkie jej wady. Widzimy Moskwę wraz z galerią ówczesnych mieszkańców oraz atmosferą, w jakiej przyszło wtedy żyć. Dostrzegalny jest pełen obraz totalitarnej Rosji. Składają się nań wypaczenia obserwowane we wszelkich dziedzinach życia: społecznej, kulturalnej, ekonomicznej. Prowadzą one wprost do zniszczenia hierarchii wartości, do zburzenia porządku moralnego w człowieku. Zasadą staje się kłamstwo, donos, nieuczciwość, przemoc. Zniewolony przez system człowiek staje się nic nie znaczącym elementem, który można bezkarnie niszczyć, a nawet wyeliminować. Zniewolenie umysłów, powszechna uległość, rozbudowanie aparatu policyjno-szpiegowskiego nie pozwolą przetrwać jednostce wewnętrznie wolnej, niezależnej w tej groteskowo zniekształconej rzeczywistości. Życie mieszkańców Moskwy jest całkowicie zbiurokratyzowane. W tym zinstytucjonalizowanym świecie wszystko wymagało urzędowego poświadczenia, dlatego m.in. Mikołaj Iwanowicz domagał się od Wolanda zaświadczenia, że na balu u szatana pełnił rolę wieprza. O karierze zawodowej i życiu prywatnym decydowały urzędy, a przede wszystkim łapówki i „znajomości”. Strasznym jest fakt, że o bycie danego człowieka stanowił dokument urzędowy w myśl zasady „nie ma dokumentu, więc nie ma i człowieka”. Potwierdzeniem tych słów jest choćby postawa tytułowego bohatera, Mistrza, który to przebywając w klinice psychiatrycznej na pytanie Iwana Bezdomnego o to, czemu nie wyjdzie na wolność odpowiada, że zgubił dokumenty, a więc teoretycznie jest człowiekiem, którego tak naprawdę nie ma.

Efektem istnienia w Rosji systemu totalitarnego jest powszechna nędza społeczeństwa. Wszyscy piją wódkę, upijają się. Jedynym celem życia prostych mieszkańców Moskwy jest zaspokajanie najbardziej przyziemnych potrzeb, nie mają oni żadnych zainteresowań, czy celów wyższych, do których mogliby dążyć. Najważniejszą rzeczą jest coś zjeść, wypić, ubrać się i jakoś przeżyć kolejny dzień. Jednakże wśród zdecydowanej większości ubogiej części społeczeństwa istnieje też inna warstwa – uprzywilejowana elita. Zaliczają się do niej różni prominenci, którzy mogą robić zakupy w specjalnych sklepach z towarami luksusowymi, mieszkają w doskonałych warunkach, nie liczą się z pieniędzmi. Swoje pozycje zawdzięczają układom, protekcji i nieuczciwości. Niestety, ta uprzywilejowana warstwa jest inna tylko z pozoru, bo inna zewnętrznie, tzn. są to ludzie bogaci, ale w środku tak samo puści, zapijaczeni i zdemoralizowani jak Ci biedniejsi. Tę sytuację znakomicie obrazuje rozdział „Mistrza i Małgorzaty” pt.: „Czarna magia oraz jak ją zdemaskowano”, w którym to świta Wolanda urządza iście diabelski pokaz w teatrze „Varietes”. Sam Szatan pojawia się na scenie moskiewskiego teatru, by obejrzeć sobie mieszkańców stolicy, a są to ludzie bardzo interesujący, w większości rozmaici urzędnicy – oficjalni bardowie reżimu. Po prostu jedni z, wielu, którzy w nowym systemie potrafili znaleźć swoje miejsce. Na wolności im nie zależy, a zasad jako takich też nie posiadają. Ta właśnie widownia doskonale odzwierciedla wspomniane cechy charakteru, zachowania. Widzimy chciwość, pazerność, naiwność i łatwowierność uczestników pokazu. Panie tłumem rzucają się na kuszące „towary”, które wyczarował Korowiow, a gdy na widownię zaczynają spadać banknoty nie ma osoby, która nie zaczęłaby ich łapać. Kieruje nimi chęć zysku za wszelką cenę, myśl o lepszym i łatwiejszym życiu, a w tym wszystkim tracą zdolność do krytycznej oceny sytuacji. Przecież tak naprawdę to Ci ludzie nie wierzą w szatana ani w czarną magię, a jednak ani przez chwilę nikt nie zastanawia się, czy aby pieniądze i stroje są prawdziwe? Znamienne jest także pytanie postawione przez Wolanda podczas występu. Pyta on mianowicie: „...Czy mieszkańcy tego miasta zmienili się wewnętrznie? ”. Odpowiedź może być tylko jedna: tak. Stali się wyrachowani, podstępni, kłamliwi, podli, zdolni do popełnienia największego świństwa - ze strachu lub pazerności. Nie zawahają się użyć wszelkich środków, żeby poprawić warunki swojego bytu. Szczególnie cennym dobrem jest mieszkanie; żeby otrzymać przydział, proponuje się łapówkę, kłamie, składa donos, a nawet – wykorzystuje śmierć krewnego. Tak właśnie było w przypadku Maksymiliana Andriejewicza Popławskiego, który był wujkiem Berlioza. Zgon redaktora miesięcznika literackiego jego krewny próbuję wykorzystać, jako sposób na zamianę swojego kijowskiego mieszkania na moskiewskie! Jak bardzo upadły duchowo musi być człowiek, który postanawia żerować na czyjejś śmierci - żadnego poszanowania godności, czy szacunku dla zmarłego. Przecież za życia Berlioza, Popławski nie utrzymywał z nim kontaktu, a gdy po zgonie redaktora pojawiła się okazja do wykorzystania faktu posiadania krewnego, nagle wujek się odnajduje i bez żadnych skrupułów pragnie jak najwięcej na tym skorzystać.

W Rosji szaleje cenzura, którą w powieści reprezentuje Stołeczna Komisja Nadzoru Widowisk. Każdy pisarz, którego twórczość była sprzeczna z linią partii, był prześladowany i niszczony, zaś jego książki nie miały szans na ukazanie się w druku. Typowym przykładem represjonowania przez organy kontroli jest Mistrz, który w programowo ateistycznym kraju odważył się napisać książkę o Piłacie. Jednak powieść taka nie mogła zostać zaakceptowana, a sam autor musiał zostać zniszczony przez krytykę. Tytułowy bohater wydając swoją książkę musiałby zburzyć tak bezpieczny dotąd świat członków Mssolitu (związku zawodowego literatów), poruszając temat zakazany, a za takie wykroczenie można było przecież trafić do łagru.

Ten właśnie inny świat, świat obozów pracy budzi przerażenie mieszkańców Moskwy, którzy nie wspominają na ogół głośno o jego istnieniu, ale drżą na myśl o wszechobecnej służbie bezpieczeństwa. Kolejny przykład jak bardzo w kraju, w którym ludziom wpaja się ateizm, niepożądane były wszelkie przejawy religii dostrzegamy przyglądając rozmowie Berlioza z poetą Iwanem Bezdomnym na temat jego ostatniego artykułu. Otóż młodemu pisarzowi stawia się zarzut, iż w jego wywodzie na temat Jezusa tenże został wprawdzie przedstawiony z najgorszej strony, „obdarzony wszelkimi najgorszymi cechami charakteru”, jednak był zbyt realny! Kolejną ciekawą rzeczą, którą obserwujemy na kartach powieści, znakomicie obrazująca śmieszność systemu, jest fakt, iż pisarzami nie byli bynajmniej ci, którzy mieli talent. Pisarzem był każdy, kto miał legitymację Massolitu (związku zawodowego literatów). Mogła to być osoba równie dobrze będąca złym poetą, jak i analfabetą, byle tylko posiadała odpowiednie dokumenty. Najmilej widziani byli ci, którzy w swoich utworach negują istnienie Boga, albo niszczą w swych recenzjach niezależnych twórców. Jak bardzo zdemoralizowani, pozbawieni uczuć, i podporządkowani ustrojowi byli ludzie literatury
– artyści -, widzimy w opisie tańców w domu Gribojedowa w dniu śmierci Berlioza, kiedy tańczą „Stali bywalcy i wprowadzeni goście, moskwiczanie i przyjezdni...”. Prawdopodobnie środowisko ludzi związanych ze sztuką było tak bardzo krytykowane w powieści, gdyż z niego przecież wywodził się sam autor, najlepiej je znał, a i na własnej skórze przekonał się o tym, jak trudne może być życie w czasach ustroju totalitarnego.

W ówczesnym Związku Radzieckim na szeroką skalę prowadzono działania propagandowe. Ludzie nimi przesiąkali, zaczynali głosić rzeczy, które im wpajano, w które sami nie wierzyli, gdyż nierzadko były wręcz absurdalne. Znakomicie pokazał to Bułhakow w scenie rozmowy Wolanda z bufetowym z teatru „Varietes”:
„- Przysłano nam jesiotra drugiej świeżości – oznajmił bufetowy.
- Kochaneczku, to nonsens!
- Co nonsens?
- Druga świeżość to nonsens! Świeżość bywa tylko jedna...”

Widać bardzo dobrze wspominane wcześniej propagandę oraz rozkład moralny obywateli Moskwy. Bo i jak inaczej można postrzegać człowieka, który zaczyna wierzyć, że ryba może być „drugiej świeżości”?. Jest to coś, co kazano mu głosić, w co uwierzył, ponieważ tak świetnie działała aparatura propagandowa. Nie bez znaczenia dla demaskowania totalitaryzmu i jego zagrożeń jest także fragment powieści, w którym opisany został sen Nikanora Bosego podczas pobytu w klinice psychiatrycznej. Otóż na jawie bierze on udział w scenie „zdawania waluty”, która prawdopodobnie jest nawiązaniem do sytuacji z końca lat dwudziestych, kiedy to ludziom, którzy kilka lat wcześniej wzbogacili się w czasie prowadzonej polityki NEP’u (Nowa Ekonomiczeskaja Polityka) postanowiono odebrać wszelkie kosztowności i waluty.

Warto by także nadmienić, iż czytając książkę ma się wrażenie, jakby przestrzeń Moskwy była przestrzenią zadrutowaną. Wydaje nam się nawet, że to nie Kreml śledzi i prześladuje obywateli, ale właśnie ta śmierdząca, otoczona kablami i „wyposażona” w zapieczętowane mieszkania stolica Związku Radzieckiego. Dość ciekawym jest także fakt, iż Bułhakow nie ogranicza się tylko do perspektywy radzieckiej. Do swojej powieści wprowadza wątek Piłata i Jeszui, po to, aby móc więcej powiedzieć o mechanizmach przemocy. Ha-Nocri nie jawi nam się jako Stwórca i Wszechmocny Bóg, wręcz przeciwnie. Jest pozbawiony swojej biblijnej boskości, jedynym jego cudem jest wyleczenie Piłata z migreny, boi się śmierci, nie rozumie, dlaczego ludzie odbierają jego słowa jako nauki i spisują je. Jeszua jest człowiekiem naiwnym – mimo przychylności Piłata wypowiada ponownie słowa, po których nieuchronnie będzie musiał zostać wydany na niego wyrok śmierci. Wie o tym, ale mimo wszystko zwraca się do piątego prokuratora Judei z dziecinną wręcz prośbą o uwolnienie. Ha-Nocri jest człowiekiem dobrym, ale też słabym i bezbronnym, a w całej swojej niemocy jest bliższy „zwykłemu” człowiekowi. Umiera, gdyż pragnie żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami, jednakże tak „nie wolno”... Wyraźnie dostrzec można paralelność losów Jeszui, Mistrza i samego Bułhakowa. Wszyscy trzej żyli w czasach, w których zabroniona była swoboda słowa i wyznania. Nie pozwolono im wieść życia zgodnie z ich zasadami, gdyż było to zabronione, a oni nie potrafili się dostosować, lecz każdy z nich zapłacił za to inną cenę.

Problem totalitaryzmu porusza także literatura innych krajów. Pisarzem opisującym ten nieludzki system jest m.in. George Orwell. Dwie jego najważniejsze powieści: "Folwark zwierzęcy" i "Rok 1984" łączy jedna przewodnia idea: wrogość do systemu dążącego do podporządkowania sobie jednostki. Pierwsze z wymienionych dzieł jest parabolą pozornie tylko opisującą losy gromadki zwierząt, które przejęły władzę na folwarku pana Jones’a. Zwierzęta, niczym bolszewicy w Rosji, przeprowadzają rewolucję, zdobywają władzę, a następnie walczą o nią między sobą. Sprawują bezlitosne i bezwzględne rządy. Z kolei główny bohater "Roku 1984", Winston Smith, usiłuje zbuntować się przeciw totalitarnemu państwu. Walka Smith’a o godność jednostki i prawo człowieka do miłości i prawdy z góry skazana jest na niepowodzenie. Aresztowany i torturowany, wyrzeka się ze swoich dążeń, a także siebie samego. Powieści Orwella są groźną przestrogą przed niebezpieczeństwem totalitaryzmu, grożącemu człowiekowi zawsze, bo tkwiącemu w każdym z nas i mogącemu odrodzić się w każdym momencie i pod różnymi postaciami.

Podsumowując, dochodzimy do wniosku, że wizja Rosji zdominowanej przez system komunistyczny jest wizją przerażającą. Bułhakow rysuje obraz kraju, w którym człowiek nie stanowi żadnej wartości. Nie istnieje tu poszanowanie ludzkiej godności, prawa do prywatności, intymności. Jakby tego było mało zło jest tak powszechne, że nawet Szatan nie jest w stanie czynić złego. Zło pochodzi od totalitaryzmu a diabły wprowadzają jedynie porządek. O sile ustroju komunistycznego i bezradności wobec niego świadczy w "Mistrzu i Małgorzacie" zakończenie – Wolandowi i jego świcie nie udaje zniszczyć systemu, jedynym efektem jest tylko chwilowe zachwianie, potem wszystko znowu wraca
do „normy”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 11 minut