profil

Brak uczuć w relacjach międzyludzkich

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-31
poleca 85% 1594 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wiele osób wyobraża sobie, że brak uczuć go nie dotyczy. Czy tak jest? Otóż nie, bo prawie każdy z nas przechodzi fazę braku uczuć. Tak, ta smutna rzeczywistość dotyka, każdego z nas.

Czymże, w takim razie są uczucia? Z naukowego punktu widzenia to proces psychiczny, który odzwierciedla stosunek człowieka do otoczenia, do jego elementów, czy do siebie samego. Uczucie to często synonim emocji, które wynikają z procesu zaspakajania lub niezaspokajania potrzeb charakterystycznych dla człowieka. Te emocje towarzyszące uczuciom podzielić możemy na: miłość, szczęście, zadowolenie ale także na zazdrość, wstyd, niepewność, złość, zranienie. Podział ten obrazuje nam uczucia pozytywne i negatywne. Z odważnego punktu widzenia można powiedzieć, że ta część uczuć negatywnych obrazuje nam w pewnym sensie „brak uczuć”. Bo, czyż ta niepewność, ten wstyd, ta okrutna zazdrość, ta złość, czy też to okrutne zranienie to nie brak uczuć? Uczuć, które rządzą nami, czy tego chcemy, czy też nie? Moim zdaniem, nic trafniejszego, jak to, że na brak uczuć narzeka każdy z nas.

No dobrze, ale ktoś może zapytać: Przecież uczucia to, te negatywne i pozytywne, a nie ich brak? Oczywiście, że tak, ale czy te uczucia negatywne to nie początek zobojętnienia. Czy ta obojętność to nie początek „braku uczuć”? Złoszcząc się krzyczymy na innych albo zamykamy się w sobie. Ranimy najbliższych, stajemy się bierni w uczuciach. Z obojętnością patrzymy na cierpienie innych osób. Ta nasza obojętność dotyka nawet naszych najbliższych, my jednak tkwimy w fazie braku uczuć i zbytnio nas to nie obchodzi. Czujemy się skrzywdzeni, zaczynamy myśleć tylko o sobie, nie podejmujemy żadnych środków aby temu zaradzić. Paradoksalnie nie trzeba używać zbyt wielu słów, aby zdefiniować obojętność… „To jedna z chorób – zaraźliwych chorób ludzkości”. Nasze zobojętnienie doprowadza, że stajemy się egoistami. Tak, egoistami! Brak uczuć w relacjach międzyludzkich powoduje, że stajemy się bezwzględnymi „maszynami”, które oczekują od innych nie dając nic od siebie.

Przecież mnie to nie dotyczy, ja zawsze staram się mieć na uwadze inne osoby. Czyżby? Na pewno? Te powyższe pytanie zadałam z pewną premedytacją i zadam je jeszcze raz wyjaśniając, że my też stajemy się czasami bezwzględnymi „maszynami”.

Na przykładzie instytucji małżeństwa spróbuję udowodnić, że w pewnych sytuacjach stajemy się osobami obojętnymi na krzywdę, pozbawiamy się uczuć nawet wtedy kiedy wydaje nam się, że to my jesteśmy ofiarami niepowodzeń jakie nas dotknęły.

Ta tematyka problemu braku uczuć w relacjach międzyludzkich na przykładzie osób, które żyją w związkach małżeńskich to bardzo szerokie spektrum rozważań. Kiedyś osoby starsze zwykły mawiać „tylko zakochaj się mądrze…”. Z perspektywy czasu rada ta wydaje się być racjonalną paradą życiową, która ma na celu nakłonić nas do wyboru słusznej drogi życiowej. Tylko, że w młodym wieku miłość traktujemy jak narkotyk, gdzie na początku odczuwamy tylko euforię zadowolenia. No to, czy jesteśmy w stanie zaakceptować taką poradę, która może być nawet najmądrzejszą radą na świecie. Oczywiście, że nie, w tym czasie ona nie jest do zrealizowania. Czas szybko płynie a dwoje ludzi zaczyna się „poznawać”. Zauważamy wtedy wady i zalety swoich partnerów życiowych. Jeśli będzie więcej zalet to możemy czuć się spokojni, jednakże jeśli wad będzie więcej, to zaczynają targać nami uczucia negatywne. Brak sił do ustępstw, częsta złość, niezadowolenie, poczucie zranienia będą pogłębiać tylko proces braku relacji.

Wiele emocji potrafi dać nam swe znaki, zarówno gdy sami je przeżywamy, jak i w przypadku gdy jesteśmy jej obiektami. Jednakże, wiele zależy od tego z jakim zaangażowaniem podchodzimy do uczuciowości. Dlatego też, w dzisiejszych czasach zwykło się mawiać „wytrwaj pierwsze dziesięć lat, a może Ci się uda w następnej dziesiątce…”.

Często brak uczuć objawia się tym, iż wszystkim w około chcemy udowodnić, że to my jesteśmy najważniejsi, nasze problemy, nasze sprawy. Trudno więc dziwić się, że dochodzi do kłótni, które to dość często zaczynają gościć w związkach małżeńskich. Jednakże najsmutniejsze w tym wszystkim, jest to, że właściwie zawsze biernymi uczestnikami stają się dzieci. Nie chce tu podważać teorii, bo na pewno dobro dzieci dla obojga z rodziców jest najważniejsze, a także, że dzieci grają pierwsze skrzypce w relacjach uczuciowości. Po za tym, chcę wierzyć, że tak jest. Tylko, że wszczynając awantury, zapominając się w swojej złości, krzywdzimy nie tylko siebie nawzajem, ale także, nasze pociechy, które czy tego chcą, czy też nie, zwyczajnie czują się jak „zepchnięte z toru”. Czy kłócąc się, zwracamy uwagę na nasze dziecko, na jego minę, przerażenie w oczach, na łzy, które płyną czasem po policzkach? Czy tkwiąc w tym braku uczuć, zastanawiamy się co ono czuje w danej chwili? Jeśli z czystym sumieniem możemy odpowiedzieć, że tak, to znaczy, iż potrafimy w sposób mądry „wymieniać swoje zadanie”. Tylko, czy zawsze nasz wymiana zdań jest prowadzona w sposób wyciszony i mądry? W chwili podwyższonych, negatywnych emocji nasz racjonalny sposób myślenia ulega całkowitemu zagubieniu, nawet nie wiedząc o tym, stajemy się zobojętnionymi „maszynami”. „Maszynami”, które to jak wyżej napisałam, w egoistyczny sposób myślą tylko jak tu przedstawić swoje racje, ja będę głośniejsza, czy głośniejszy, to więcej zdołam wykrzyczeć. Ta utopijna i otwarta frustracja, która rodzi agresję słowną, a może także doprowadzać do agresji fizycznej, to najlepszy przekład obojętności i braku uczuć w relacjach między dwojgiem osób. W rezultacie osoby słabsze psychicznie mogą wejść w fazę poczucia osamotnienia, które zazwyczaj pojawia się w wyniku nieudanych interakcji interpersonalnych. Niestety na poczucie osamotnienia częściej narzekają kobiety, ponieważ z natury jesteśmy na to, bardziej podatne. Mężczyźni uciekają się do półśrodków, czyli tak zwanych romansów poza małżeńskich czy używek. Osamotnieniu także, ulec może dziecko, które to nie rozumiejąc zachowania dorosłych zamyka się w swoim świecie dziecięcym lub poprzez negatywne i złe zachowanie próbuje zwrócić uwagę – „ja tu jeszcze jestem i potrzebuje ciepła i zrozumienia”.
Następnym przejawem takiego braku uczuć jest staż małżeński, na szczęście nie u wszystkich, jednakże według różnych źródeł naukowo – popularnych problem ten istnieje. Paradoksalnie z założenia, małżeństwo powinno opierać się na miłości i wierności, a biegnący czas powinien być tylko zwolennikiem jeszcze lepszych relacji małżeńskich i jeszcze większego zrozumienia dla drugiej osoby. Gdyby te powyższe założenia były zawsze spełniane, nie musiałam bym rozwijać dalej tego tematu, jednakże rzeczywistość jest bardzo odległa od empirii faktycznego stany rzeczy. Taką zmorą owych małżeństw jest znudzenie, zobojętnienie, brak zaufania i zrozumienia. Często, nasze ambicje, które w procesie długoletniego stażu powstały, nie zostają zaakceptowane przez obojga małżonków. Przyczynia się to, do kłamstw i obojętności, gdyż my chcąc sprostać swoim ambicją, często jesteśmy w stanie zrobić „prawie wszystko”. Proces budowania więzi małżeńskiej przez długie lata zostaje zachwiany, a my niestety nie radząc sobie z takim problemem, zwyczajnie poddajemy się i myślimy tylko o sobie.

Smutny jest niestety ten otaczający nas świat, ta rzeczywistość, którą mimo wszystko nie bardzo chcemy przyjąć do naszej świadomości. Nasze zakamarki psychiki ludzkiej nie wiele wnoszą w kwestii wyjaśnienia charakteru uczuciowości lub jego braku, jednakże jedną z najważniejszych rzeczy, na którą powinien być uczulony każdy z nas, to fakt nie dopuszczenia do braku uczuć. Wiąże się to także, z tym, iż w małżeństwie jako priorytet powinna być wyczulana potrzeba akceptacji swoich zachowań i przyzwyczajeń. Nie krytykujmy, bo z pewnością to nienajlepszy sposób mobilizacji poprawienia zachowania, a efekt może być zupełnie odwrotny. Traktuj innych w taki sposób jak byś chciał być traktowany Ty, to najlepszy sposób aby nie popaść w chory egoizm. Doceniaj to, co inni robią dla Ciebie, gdyż w dzisiejszych czasach nie wiele jest osób, które bezinteresownie robią cos dobrego. Zbyt wiele nie oczekuj od innych, ponieważ musisz wziąć pod uwagę, że osoba taka często czuje się jakby ktoś, coś na niej wymuszał. Uważaj przy doborze słów, bo wszystko można wyrazić na wiele sposobów ale przemyślanie. Zbyt pochopne i emocjonalne mówienie może tylko doprowadzić do wypowiedzenia niepotrzebnych zdań, które tylko mogą przynieść wiele zła a niżeli dobra. Należy również pamiętać, że liczą się słowa ale te poparte czynami. Nie składajmy obietnic, których nie mamy zamiaru zrealizować. Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy, gdyż na świecie jest zbyt wiele osób, które to rzekomo najlepiej wiedzą, co inni powinni zrobić. Paradoksalnie sami nie byli by wstanie tego zrobić. I najważniejsze, bądź dobrym człowiekiem i choć brzmi to głupio, to mimo wszystko staraj się aby dobro rodziło dobro – no i licz się z tym, że musisz mieć twardy „tyłek”.

Reasumując, mogę z pewnością powiedzieć, że dzisiejsze współczesne małżeństwa nie są tak powściągliwe jak kiedyś, kobiety mniej godzą się na traktowanie ich jako „kury domowe”, cenią sobie swobodę wyboru swojej kariery czy drogi życiowej. Dlatego też, często dochodzi do braku akceptacji swoich ambicji życiowych u partnerów. Paradoksalnie, jednakże trzeba powiedzieć, iż działa to w dwie strony, bo kobiety coraz częściej więcej wymagają od mężczyzn przy pomocach domowych. Zbyt uporczywe upieranie się co do swoich racji prowadzi do kłótni, braku akceptacji a nawet dochodzi do zobojętnienie, a co za tym idzie do braku uczuć w relacjach między sobą.

Niektóre z tych rzeczy, które opisałam to własne doświadczenia, które podparte odpowiednia fachowa literatura stworzyły całość przemyśleń i przestróg dla mnie. Chciałabym aby osoby, które będą czytać ten referat mogły wprowadzić się w stan przemyśleń, refleksji i analizy swoich zachowań. Bo bardzo ważnym aspektem w relacjach ludzkich jest to, aby nie doprowadzać do sytuacji nie komfortowych, bo musimy sobie uświadomić, że pomimo to, nie każdy będzie otwarty, miły i sympatyczny.

Źródła
  1. S. Kawula, J. Brągiel, A. W. Janke, „Pedagogika rodziny”, Toruń 2000.
  2. K. Zimsen, „Dlaczego tak trudno być razem?, Warszawa 2003.
  3. J. Strelau, (red.nauk) „Psychologia. Podręcznik akademicki”, Gdańsk 2005.
  4. B. Harwas-Napierała, J. Trempała, „Psychologia rozwoju człowieka”, Warszawa 2002.
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 9 minut

Typ pracy