profil

Powieści S. Żeromskiego dzisiaj – nudne czy fascynujące.

poleca 85% 190 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Stefan Żeromski dla swojego pokolenia był niekwestionowanym autorytetem artystycznym. Nazywany przez wielu sumieniem narodowym poruszał w swych utworach sprawy ważne i drażliwe dla wielu rodaków. W niepodległej Polsce brał czynny udział, nie tylko w literackim, ale i politycznym życiu ojczyzny, a jego pogrzeb w 1925 roku przerodził się w wielką manifestację narodową. Powieści Żeromskiego były bez wątpienia symbolem dla wielu Polaków.
Jak jednak odbieramy je dzisiaj, prawie sto lat później? Czy jego twórczość fascynuje? Czy nadal rozdrapuje polskie rany i czy trafia do serc ludzi współczesnych, stojących u progu XXI wieku?

Żeromski podejmował w swoich dziełach wiele wątków. Nawiązywał do tradycji narodowej i pozytywistycznej, odważnie podejmował motyw narodowy, kreował niezwykle złożonych wewnętrznie i ciekawych bohaterów.
W swoich opowiadaniach często ukazuje katorżniczą pracę ludzką , która była wykonywana za żałosną zapłatę. Wydawać się może, że są to obrazy z zamierzchłych czasów, kiedy prawo zezwala na tego typu incydenty. Jednak, choć dziś żyjemy w demokratycznym kraju, a na całym świecie ludzie protestują przeciwko łamaniu praw człowieka , większość nas dalej dzieli społeczeństwo na lepszych i gorszych. To pieniądz dyktuje ludziom jak żyć. Wokoło wszyscy krzyczą o równości, demokracji, braterstwie. Na pozór może się wydawać, że nie ma już społecznego podziału na klasy, że wszyscy żyją obok siebie, na równych prawach ... Przyjrzyjmy się jednak naszym miastom, a z pewnością znajdziemy w nich dzielnice choć trochę podobne do ulic Ciepłej i Krochmalnej z „Ludzi bezdomnych”. Warunki życia przeciętnego człowieka zmieniły się diametralnie w stosunku do sytuacji z przełomu XIX i XX wieku, a mimo to wciąż są miejsca, gdzie ludzie żyją w odrażających warunkach. Czytając opisy ludzkiej nędzy, zawarte w powieściach Żeromskiego , ogarnia nas żal, smutek i współczucie. Jednak mało z nas dostrzega, że wokół nas jest wiele osób, żyjących w poniżeniu, z pochyloną głową. Są to ludzie biedni, nie mający często dachu nad głową, żebracy i bezdomni, których mijamy codziennie na ulicy ... i tylko my możemy im pomóc. Nie trzeba przecież poświęcać całego swojego życia i snuć wielkich planów, jak to robił Judym. Wystarczy wyciągnąć rękę, wspomóc małym datkiem materialnie lub po prostu serdecznym słowem. Właśnie współczucia i odpowiedniego spojrzenia na innych, doświadczonych prze los, uczy nas Żeromski. Oglądamy świat oczyma Judyma, człowieka, ludzi, który dostrzega to, czego wolelibyśmy nie widzieć, którzy stoją przed tragicznymi wyborami. Ma wielki plan ulepszenia świata, wydaje się, że chce zwalczyć całe jego zło. Zapędza się w końcu tak daleko, że postanawia poświęcić szczęście osobiste dla dobra ogółu. Twierdzi: „Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie zniknią te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał”. Judym wypowiada te słowa z romantyczną pasją i determinacją, lecz cóż tak naprawdę znaczą te słowa? Czy Judym, wypowiadając te słowa, nie jest jedynie jednym z wielu młodych, pełnych zapału ludzi, którzy marzą o lepszym świecie?
Od początku naszego wieku młodzież, wiele się zmieniła, bo również dzisiaj młodzi mają swoje wielkie idee, z optymizmem patrzą w przyszłość, chcą działać, tworzyć podstawy dla lepszego jutra. Spoglądając z naszej perspektywy na przekrój epoki, łatwo zauważyć, że Judym czerpie z postawy romantyków. Byli to jednak ludzie , którzy, bądź co bądź, przegrali swoją batalię. Samotnie porywali się do wielkich czynów, którym najzwyczajniej nie potrafili sprostać. Pod wpływem chwili czy też uniesienia wierzyli, że mogą samotnie stawić czoła całemu światu, złu, a nawet Bogu. I choć mieli zazwyczaj piękne zamiary, gubiła ich wiara w to, że mogą być ponad światem, że wystarczy chcieć, by osiągnąć zamierzony cel. Podobnie też Judym musi być sam jeden i przyjmuje na swoje barki odpowiedzialność za cały świat. Dziś nie ma ludzi, którzy chcieliby iść drogą bohatera „Ludzi bezdomnych”. Każdy chyba prędzej czy później dostrzeże utopijność samotnego działania i idei poświęcenia dla dobra ogółu. Historia i realia współczesnego życia nauczyły nas odpowiedniego spojrzenia na świat. Nie znaczy to, bynajmniej, że porzuciliśmy myśl o lepszym świecie, bez cierpienia, konfliktów i zła. Jednak dziś każdy człowiek wie, jak ważne jest jednoczenie sił i że to właśnie wspólne działanie wielu jednostek i wybitnych indywidualności prowadzi do celu.

Wspominałem już o młodych ludziach, stojących przed ważnymi, życiowymi wyborami. Dziś, cytując Żeromskiego, sam jestem młodym człowiekiem, który dopiero kształtuje swoje poglądy na życie i świat, w którym przyszło mi żyć. Podobną osobą był Cezary Baryka, bohater słynnej powieści pt: „Przedwiośnie”. Kiedy ojciec nastoletniego Czarka wyjechał z Baku, chłopiec zachłysnął się wręcz wolnością. Jak każdy młody człowiek poszukiwał wzorów i prawd, w które mógłby wierzyć i w rezultacie „nasiąkał ideami rewolucyjnymi tak , jak gąbka nasiąka wodą oceanu”. Nieco później w Warszawie miotał się pomiędzy dwoma różnymi osobami i ideologiami: umiarkowanym programem „małych kroczków” Gojowca i rewolucyjną wizją komunisty Antoniego Lulka. Nie wiadomo jednak, który z nich wygrał walkę o „duszę” Cezarego. Chociaż w końcowej scenie powieści Czarek maszeruje wraz z tłumem na Belweder, to jednak nie oznacza, że zdołał sprecyzować swoje poglądy. Marsz ten jest bowiem określany jako gest rozpaczy i desperacji bohatera. Niewiele wcześniej przeżywa on bolesne i definitywne rozstanie z Laurą Kościeniecką – kobietą, która szczerze kochał i która przedkładała pieniądze innego nad szczerą miłość Baryki. Nasz bohater ponosi więc klęskę tak na płaszczyźnie osobistej, jak i ideowej. Po długich poszukiwaniach i tułaczce dochodzi do wniosku, że właściwie niczego nie osiągnął, nie zdołał odnaleźć swego miejsca. Warto się zastanowić, jak wielu ludzi dochodzi do podobnych wniosków i jakiż druzgoczący wpływ mają one na psychikę i poczucie własnej wartości człowieka. Z początku młodzi, patrzący w przyszłość, żyjący chwilą i mający wielkie pokłady niespożytej energii szukają celu w życiu, próbują sprecyzować swe poglądy, odnaleźć się w świecie i przyłączyć do jakiejś grupy. Miotają się jednak długo, ogarniają ich wątpliwości i w końcu opadają z sił. Wtedy przystają, oglądają się wokoło i okazuje się, że ich młodość już minęła, że nie ma już w nich tego zapału i, co gorsza, tak naprawdę do niczego nie doszli. Nie odnaleźli swoich wzniosłych idei, nie zdołali spełnić swoich marzeń, nie mają nikogo, na kim mogliby się oprzeć. W ogóle dociera do nich, że ich życie nie jest tak wspaniałe i wyjątkowe, jak miało być, że zmieszali się z szarym tłumem lub dali się ponieść monotonni i codziennego życia.

Czytając po latach powieści Żeromskiego, zatrzymamy się, zapewne, na obrazie rewolucji, przemocy i gwałtu. W naturalistyczny sposób opisuje nam mord i profanację ludzkich zwłok, przedstawia cierpienie i degradację moralną ludzi, masowe mogiły. „Krew płynęła ulicami jak rzeka wieloramienna” - pisze Żeromski również o rzezi i zmasowanej śmierci niewinnych ludzi. Wniosek jest jeden: nieważne, w imię jakich wartości działamy, nieważne, jak szlachetne są nasze zamiary. Używając siły i gwałtu możemy tylko uciszyć, nie budować. Konflikt na Bałkanach zaostrza się. Całe rodziny są wypędzane ze swoich domów, dorobek ich życia obraca się w pył, ludzie cierpią i giną ... w imię pokoju. To tragiczny paradoks, ale przecież już po raz kolejny pojawia się w historii. Wiele istnień ludzkich umiera w cierpieniach, wiele dzieci zostanie sierotami i wiele rodziców będzie opłakiwać swoje potomstwo, zanim uda się zakończyć konflikt w Kosowie. Czy za kilka lat nie okaże się, że w innej części świata wybuchną walki? Na lekcjach historii bez przerwy uczymy się o konfliktach zbrojnych, o przegranych i zwycięstwach. Nie zastanawiamy się jednak, ile ludzi poświęciło swe życie, jakie tragedie przeżywali. Wojna, rewolucja, agresja jest niewątpliwie, czynnikiem niszczącym, ale, niestety, nieustannie towarzyszyły człowiekowi w jego historii.
Dostrzegł to Żeromski, opisując rewolucję w Baku i dostrzegamy to dziś my – ludzie końca XX wieku, nadal wierzących w to, że siła i radykalne działania są jedynymi gwarantami sukcesu.

Powieści Stefana Żeromskego są bez wątpienia symbolem dla wielu Polaków. Fascynujące jest w nich to, że są ponadczasowe i nadal aktualne. Dzięki nim możemy czerpać i tworzyć postawy dążenia do lepszego jutra.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut