profil

Dalsze dzieje Skawińskiego

Ostatnia aktualizacja: 2022-07-19
poleca 84% 2350 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz

„W kilka dni później widziano Skawińskiego na pokładzie statku, płynącego z Aspinwall do New Yorku. Biedak stracił posadę. Otwierały się przed nim nowe drogi tułactwa; wiatr porywał znowu ten liść, by nim rzucać po lądach i morzach, by się nad nim znęcać do woli. Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką w obawie, by mu ona nie zginęła...” Poemat polskiego wieszcza, Adama Mickiewicza, był dla niego symbolem ojczyzny, domu rodzinnego. Za każdym razem, gdy otwierał grubą księgę i zaczynał czytać, budziła się w nim chęć powrotu do Polski. Tym razem jednak było inaczej. Morze kołysało statkiem to w lewą stronę, to znowu w prawą. Słońce chyliło się już ku zachodowi, rzucając słabe promienie na pierwsze słowa utworu. Skawiński przypomniał sobie moment kiedy ostatnio czytał tę książkę. Był to właśnie ten dzień, kiedy to zapomniał zapalić latarnię, dzień, w którym po raz kolejny w życiu mu się nie powiodło. Zrozumiał, że przyjmując posadę latarnika w Aspinwall popełnił może nie tyle błąd, a zboczył z trasy swej wędrówki przez życie. Teraz właśnie, u kresu już swej drogi, dotarło do niego, że jego przeznaczeniem jest nieustanna tułaczka. Jego refleksję przerwał niski, męski głos:
- Przepraszam pana. Przyglądam się panu od jakiegoś czasu i zastanawiam się, czy dobrze się pan czuje, bo wpatruje się pan tak w to morze i wpatruje.
- Nie, u mnie wszystko w porządku.
- To uprzejmie przepraszam, po prostu rzadko spotykam ludzi tak refleksyjnych jak pan.
- Jeżeli miałem to potraktować jako komplement, to dziękuję. Wie pan, różne rzeczy już mnie w życiu spotkały.
Skawiński opowiedział mężczyźnie swoją historię. Nigdy jeszcze nie obdarował nowo poznanego człowieka takim zaufaniem. Czuł się tak, jakby rozmawiał ze swoim najlepszym przyjacielem. Mężczyzna słuchał opowieści o kolejach losu Skawińskiego z ogromnym zainteresowaniem, od czasu do czasu notując coś w tajemniczym, zielonym zeszycie. I to właśnie ten notatnik tak zaintrygował Skawińskiego. W pewnym momencie zawahał się, czy powinien był mówić temu mężczyźnie o wszystkim. Obudziła się w nim nieufność do obcego.
- Przepraszam, ale czy mógłbym wiedzieć, co pan notuje?
- Bardzo zainteresowało mnie pańskie życie.
- Ale nie tego dotyczyło moje pytanie. Ja nie chciałem się dowiedzieć co pan sądzi o tym co mówię, pytałem o ten tajemniczy zeszyt.
W głosie Skawińskiego dało się wyczuć ogromny niepokój. Mężczyzna jednak zachowywał się tak, jakby tego w ogóle nie zauważył i być może tak było. Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Przepraszam pana, to moja wina. Nie przedstawiłem się na początku i nie chciałbym, aby pan potraktował to jako brak kultury osobistej, ale...
- Nie nic nie szkodzi.
- Właśnie, że to, kim jestem, odgrywa ogromną rolę w tym całym zamieszaniu. Nazywam się James Potter i jestem powieściopisarzem.
- Miło mi. Moje nazwisko Skawiński, ale nadal nie rozumiem tego wszystkiego.
- Od dawna już nie mogłem znaleźć żadnego ciekawego tematu do napisania nowej powieści, a pana historia bardzo mnie zainspirowała. Ogromnie chciałbym, o ile oczywiście pan na to wyrazi zgodę, napisać o panu powieść. Obiecuję pańskie udziały w zyskach ze sprzedaży.
- Muszę panu coś powiedzieć. Oczywiście nie mam nic przeciwko. Uważam jednak, że obejdzie się bez żadnych moich udziałów w zyskach. Jestem już człowiekiem starym i po co mi pieniądze. Całe życie radziłem sobie bez nich, więc nie wiem, po co by mi one były potrzebne na stare lata.
- Więc jeśli nie chce pan zapłaty, to może chociaż chciałby pan otrzymać ode mnie mieszkanie?
- Moje całe życie to tułaczka i chęć powrotu do ojczyzny. Moja próba osiedlenia się na stałe nie powiodła się, widocznie nie to jest moi pisane.
- O, przybijamy już do brzegu. Tu chyba nasze drogi się rozchodzą. Dziękuję panu za wszystko. Sprawił pan, że odzyskałem chęć do pisania.
- Ja też dziękuję i do zobaczenia.
I tu drogi ich się rozeszły. Rok później ukazała się powieść o losach Skawińskiego. Zaś sam Skawiński ostatnie chwile swego życia spędzał w brytyjskim szpitalu, umierając w ogromnym cierpieniu, ze świadomością, że już nigdy nie zobaczy swojej ojczyzny.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 4 minuty