profil

Mieszkańcy Oranu podczas epidemii dżumy

poleca 85% 1790 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Spokój w jednym ze zwykłych miasteczek zmąciła epidemia dżumy. Spowodowała ona nie tylko śmierć dużej ilości osób. Zasiała również panikę wśród mieszkańców, zachwiała ich wartości moralne i poczucia wspólnoty z innymi ludźmi. W obliczu zagrożenia, mieszkańcy reprezentowali różnego rodzaju postawy. Jedni nawoływali do walki „ze złem”, jakim była dżuma , inni buntowali się lub szukali winnych.
Doktor Rieux dumnie sprostał trudnej sytuacji w jakiej się znalazł. Trafnie zdiagnozował chorobę, potwierdzając, że roznoszą ją szczury. Ciążyła na nim odpowiedzialność za los całego miasteczka, więc nie zważając na ryzyko zachorowania, będąc bardzo zmęczonym spędzał z chorymi po 20 godzin na dobę. Codziennie oglądał ludzkie cierpienie - dorosłych i dzieci oraz rozpacz najbliższych ofiar epidemii. Nie miał kto go wspierać, więc był zdany sam na siebie, na własną silną wolę i wytrwałość w działaniu. Znalazł aprobatę dla tego co czyni od strony matki, nie poprzez słowa, tylko poprzez uśmiech i gesty. Rzetelnie sprawdził się jako lekarz, dzięki wiedzy, kompetencji, wynalazł z doktorem Costelem szczepionkę przeciwko mutantowi dżumy. Nikogo nie oceniał, nie krytykował, był wyrozumiały dla tych, którzy wątpili w sens walki. Nie uważał siebie za bohatera, wszystkie swoje działania traktował jako lekarski obowiązek. Zachował więc zimną krew i nie poddał się, mimo że zdawał sobie sprawę jak marne są szanse na wygranie z dżumą.
Również Grand, zwykły urzędnik, również mieszkaniec Oranu od początku włącza się w pracę formacji sanitarnych. Wcześniej poświęcony był wyłącznie swojej pracy, lecz bardzo wysoko cenił ludzkie życie. Gdy uznał, że może pomóc innym, przydać się na coś, od razu włącza się w pracę formacji sanitarnych. Jego poświęcenie zostało wystawione na próbę, ponieważ zaraził się od pacjentów dżumą, jednak został szczęśliwie wyleczony. Wykazał się podobnie jak doktor Rieux wielką odwagą i mógł być wzorem obywatelskiej postawy wobec takiego zagrożenia, jakim dla Oranu była dżuma.
Jednak nie wszyscy przyjmowali taką właśnie postawę. Rambert miał chwile zwątpienia, chciał opuścić Oran, za wszelką cenę wydostać się z miasta, nawet nielegalnie. Nie utożsamiał się z zaistniałą sytuacją, uważał, że ta epidemia go nie dotyczy. Jednak myśl, że jego ukochana mogła się rozczarować jego tchórzostwem sprawił, że zmienił decyzję. Pozostał w mieście i wziął aktywny udział w walce z epidemią zapisując się do służb sanitarnych. W obliczu zagrożenia mimo początkowego zawahania się odnalazł się w tej trudnej sytuacji. Wykazał, że poprzez wspólne działanie można więcej zyskać. Podobnie ksiądz Paneloux przeszedł metamorfozę w trakcie rozgrywanej w powieści akcji. Początkowo uważał, że to Bóg zesłał epidemię, jako boską karę za grzechy, jakich dopuścili się ludzie. Sądził, że Bóg chce ludzi ukarać i zmusić tym samym do pokory i modlitwy, że tylko ona jest lekiem na chorobę. Myślał, że nie dosięga ona niewinnych, jednak widząc śmierć niewinnego chłopca, który nie zasługiwał na taką straszną śmierć również zmienił swoją postawę. Zaczął ufać medycynie i dostrzegł w niej szansę na ocalenie.
Byli również wielu takich mieszkańców jak Cottard, którzy wykazywali zupełną obojętność wobec epidemii, jaka zapanowała w miasteczku. Cottard w całej tej sytuacji widział dla siebie szansę uniknięcia odpowiedzialności za konflikt z prawem, ponieważ wszyscy pochłonięci są próbami walki z chorobą. Cieszył się, że może być wolny, że nic mu nie zagraża. Nie widział nic złego w zadowoleniu z wolności, podczas, gdy setki ludzi umierają w strasznych mękach. Nie interesował go los sąsiadów, najbliższych, tylko jego własna wygoda i bezpieczeństwo.
Epidemia dżumy okazała się totalną zagładą. Wystawiła ona mieszkańców Oranu na ogromną próbę. Społeczność opanowanego przez epidemię miasta, zmuszona była do przewartościowania swojego dotychczasowego światopoglądu. Przetrwać mogli tylko ci, którzy wykazali silną wolę przetrwania i byli gotowi na wspólną walkę. Ludzie nie wiedzieli co mają robić, każdy zupełnie inaczej postrzegał zjawisko cierpienia i śmierci. Dla jednych oczywistym było pomaganie innym, inni z kolei musieli dorosnąć, by zrozumieć cierpienie innych i by być w stanie im pomóc. Mimo tego, że miasteczko poniosło ogromne straty w ludziach, choroba odcisnęła także swoje piętno w sercach i psychice tych, którzy ocaleli. Jednak dżuma została ostatecznie pokonana szczególnie dzięki lekarzom, którzy nie pozostawili w potrzebie cierpiących oraz mieszkańcom, którzy uważali za obowiązek niesienie pomocy bliźnim. Do miasteczka znów powrócił spokój a ludzie mogli od nowa zacząć budować świat wokół siebie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi