profil

Diagnoza: anoreksja!

poleca 90% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Martyna* wiodła spokojne życie.
Pewnego dnia wszystko się zawaliło.
Diagnoza była nieodwracalna – anoreksja.

Ma na imię Martyna i ma dwadzieścia cztery lata. A oto jej historia.
- Miałam wszystko. Dom, rodzinę, dobrą pracę. - Opowiada nam dziewczyna. - Ale było coś, o czym myślałam bez przerwy i co doprowadzało mnie do szału. Moje ciało. Po urodzeniu dziecka przytyłam 25 kg Ważyłam 80 kg przy wzroście 165 cm. Nie czułam się dobrze, gdy koleżanki zwracały mi uwagę, że powinnam coś z „tym” zrobić.
Martyna postanowiła schudnąć. Myślała, że jeżeli weźmie w pracy więcej obowiązków to nie będzie myślała o tym, że jest głodna. Ale niestety myliła się.
- Do domu wracałam wieczorem, głodna. Więc co zrobić? Jadłam nawet po 23:00. Zamiast chudnąć - tyłam. Nie wiedziałam co robić. – Opowiada.
- Mówiłem jej, że jest idealna. Nie za chuda, nie za gruba. – Komentuje jej mąż Ryszard* - Poradziłem jej, żeby poszła do jakiegoś dobrego dietetyka, jeżeli tak bardzo chce schudnąć kilka kilo. Niestety i to nie pomogło.
- Po wizycie u dietetyka byłam zła. Straciłam 500 zł. a nawet nie siedziałam tam godzinę. Po za tym nie powiedział mi nic, czego wcześniej sama nie wiedziałam. – Mówi dwudziesto cztero latka. - Wciskał mi różne diety, które nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. W końcu postanowiłam, że sama ułożę sobie dietę. Na początek wyeliminowałam z codziennego menu węglowodany, słodycze i Fast Food’y. Schudłam 2 kg w tydzień. Byłam zadowolona. Pomyślałam, że skoro mogę tak „zrzucić” parę kilogramów to przestałam jeść mięso. Chudłam. W końcu!

Piękne ciało
W połowie czerwca ważyła 10 kg mniej. Jednak zaczęło Martynie przeszkadzać to, że chudła za wolno. Postanowiła skreślić jeszcze kilka produktów z listy, a mianowicie napoje (piła tylko niegazowaną wodę), zupy, ziemniaki i jeszcze kilka niepotrzebnych rzeczy. Zaopatrzyła się natomiast w chrom, witaminy i Adipex – tabletki na odchudzanie i spalanie tłuszczu.
- Mąż zauważył, że chudnę. Mówił, żebym przestała się odchudzać, bo jeszcze wpadnę w jakąś chorobę, że jestem piękna i nie chce, żebym była chudsza niż jestem. Nie słuchałam go. – Opowiada.
- Żona na początku sierpnia przestała przyjmować jakikolwiek pokarm. Jej jedynym pożywieniem były gumy do żucia (obowiązkowo bez cukru) i woda mineralna. Odstawiła nawet tabletki. To było jak nałóg. Po miesiącu ważyła 55 kg – Wtrąca Ryszard
- Stałam się pewna siebie i pokochałam swoje ciało, a koleżanki z pracy wreszcie mówiły, że wyglądam świetnie.

Początek kłopotów. Diagnoza
- Wreszcie Ryszard nie wytrzymał i postawił mi jasne warunki. Jeżeli nie zacznę jeść i się leczyć, to wyprowadzi się razem z Mają* do mamy. Nie miałam wyjścia. Musiałam ratować małżeństwo.
Przy obiedzie mąż stał nade mną i czekał aż zjem całą zupę. Nie miałam siły. Ważyłam 45 kg. – Mówi Martyna. - Coraz częściej stawałam na wagę i płakałam z przerażenia. 10 września zemdlałam i trafiłam do szpitala. Tam przeszłam serię badań. I w końcu usłyszałam diagnozę: anoreksja i silna anemia. Nie mogłam i nie chciałam w to uwierzyć. Lekarz dał mężowi kilka ulotek z dobrymi klinikami dla anorektyków. Załamałam się.
Nie myślałam, że mogę zachorować, nie zauważyłam nawet, że już jestem anorektyczką! Myślałam, że choroba mnie nie dotknie, że to może być każdy tylko nie ja. Tak bardzo się myliłam. – Opowiada dziewczyna.
- Gdy wyszłam ze szpitala, wpisałam w wyszukiwarkę hasło: anoreksja. Płakałam, gdy czytałam, jakie są jej skutki. Śmierć z wycieńczenia, ustanie akcji serca, zawał. Postanowiłam coś z tym zrobić. Wieczorem przeszłam poważną rozmowę z Ryśkiem. Postanowiliśmy, że pojedziemy do jednej z klinik.

Walka z chorobą i nowe życie
- W połowie września była już w klinice (ważyła wtedy 40 kg.). Tam zajęli się nią natychmiast. – Mówi Rysiek.
- Postawiłam sobie jasny cel: przytyć 20 kg. i utrzymać tę wagę. – Wtrąca Martyna. - Wiedziałam, że nie robię tego dla siebie, lecz dla córeczki i męża, którzy czekali na mnie w domu, którym chciałam wynagrodzić te stracone miesiące.
Było ciężko. Nieraz miałam ochotę stamtąd uciec. Lecz wiedziałam jakie będą skutki, jeżeli to zrobię. Po dwóch miesiącach byłam zdrowa. Lekarz, który mnie leczył przepisał mi specjalną dietę. Powiedział co mogę jeść, a czego lepiej unikać, aby utrzymać wagę.
Teraz, po roku, mogę być z siebie dumna. Wygrałam z chorobą.
Zmieniłam pracę. Teraz to ja pomagam osobom nieradzącym sobie z anoreksją.
Chciałabym ostrzec wszystkie osoby, że nie warto marnować życia i zdrowia przez kompleksy. Pokochajcie swoje ciało. Ja dostałam porządną lekcję od życia i jestem wdzięczna losowi oraz mojej rodzinie, która pomogła mi w walce. Cieszę się, że mogę tu teraz być i opowiedzieć moją historię.
Dzisiaj ważę 60 kg i jestem szczęśliwa.



*Imiona bohaterów zostały zmienione.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty