profil

Opowiadanie zatytułowane "Stoik"

poleca 85% 245 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

To było słoneczne popołudnie. Razem ze znajomymi poszliśmy robić ognisko na boisku w lesie.
Było 11 osób. Ja, Marcin, Łukasz, Dawid, Kinga, Ola, Marta, Michał, Aśka, Sylwia i Bartek.

Ja z Sylwią przyniosłyśmy kiełbaski i napoje. Ola i Marta wzięły kije na kiełbaski. Wszystko było bardzo fajnie i wogóle. Śmialiśmy się, graliśmy w butelke. Nagle Bartek wysłał Kingę po patyki, żeby dołożyć do ognia, bo powoli wygasało. Kingi nie było przez ponad 30 minut. Łukasz się zaśmiał i powiedział:
- No proszę, Kinga się Nam w lesie zgubiła.
- Pewnie nie mogła znaleść patyków - dodał Marcin.
I wszyscy oczywiście w śmiech. Wtem Aśka powiedziała:
- Chodźmy jej poszukać. A jak się coś stało, i złamała nogę ?
- Ee, tam ! Napewno się przed nami specjalnie schowała, żebyśmy się martwili - rzekł Bartek
- Bartek ! Jeśli jej się coś stało, albo jej nie znajdziemy to będzie tylko Twoja wina ! - krzyknęła Aśka
- A dlaczego moja ? Skąd miałem wiedzieć, że ona lasu nie zna ?
- Tak. Ale Ty jej kazałeś iść nazbierać patyków ! - powiedziała Aśka
No i poszliśmy jej szukać. Rozdzieliliśmy się na 2 grupy. Ja, Ola, Dawid, Marta i Michał poszliśmy w lewo, a reszta osób w prawo. Szukaliśmy, szukaliśmy i Kingi nie było. Zaczęliśmy się martwić coraz bardziej.
Jednak zachowaliśmy `stoicki spokój`. Nagle zadzwonił mój telefon. To był Łukasz, powiedział, że znaleźli telefon Kingi i Jej jednego buta. Przeraziliśmy się. Natychmiast wszyscy z powrotem wróciliśmy na boisko i spokojnie porozmawialiśmy. Wszyscy sie trzęśli ze strachu. Ja chyba najbardziej. Gdy rozmawialiśmy, Ja odeszłam na chwilę bo dzwoniła do mnie mama. I gdy już skonczyłam rozmawiać, zauważyłam że ktoś wybiega zza drzewa. Był cały brudny - chyba z krwi. Przeraziłam się i szybko poinformowałam wszystkich. Zadzwoniliśmy na policję. Okazało się, że poszukują mordercę, który niedawno uciekł z więzienia. Poczekaliśmy, aż policja przyjedzie. Gdy już policjanci przyjechali, poszli szukać zaginonej Kingi. Po 20 minutach poszukiwań, jeden z policjantów nas zawołał. Poszliśmy tam szybko. Ujrzeliśmy martwą Kingę. Wszyscy płakali i nie wierzyli własnym oczom. Poinformowaliśmy o tym zdarzeniu rodziców Kingi.

Wszyscy z płaczem poszli do swoich domów. Pogrzeb był następnego dnia. Przyszło prawie całe miasto.
Mordercę złapano i skazano na dożywocie.

autor: Jadźkaa. :**
*. zakaz kopiowania. ;) prawa autorskie zastrzeżone.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty