profil

Postrzeganie okrucieństwa w eseju De Montaigne.

poleca 85% 108 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Rozdział XI De Monteigna jest pisany jednolitym dla niego stylem wypowiedzi. Porusza tu sprawy go nurtujące i irytujace. Przedstawia nam swoje poglądy na rzeczy otaczające go i poruszające jego umysłem i duszą. Jak zwsze w swych pracach odwołuje się bezpiecznietylko i wylącznie do swego poglądu i zdania na określony temat. Co jest wygodnym środkiem przedstwiania własnych poglądów a jednocześnie najbardziej prawdziwym. Praca jest całkowicie szczera i otwarta,ukazująca nawet jego delikatność i wrażliwośc w dużym stopniu.Przez wzgląd na jego wiedzę i doświadczenia ukazuje nam rózne strony postrzegania śwaita i rzeczywistości patrząć na ludzkie zachowania i uczucia.
Autor na początku rozdziału XI porusza temat cnoty. Uważaiż cnota ma większą wartośc niż sama dobroć,czy życie w dobroci. Sądzi że w cnocie istnieje coś głębszego i bardziej wartościowego niż w łagodnym prowadzeniu życia za pomocą rozsądku. Podaje jako pierwszy przykład reakcje na zniewagi. Owszem uważa że gdy w przypadku zetknięcia się z obelga czy obrazą w swój naturalnie dobry i łagodny sposob to pominiemy będzie to rzecz godna pochwały lecz o wiele większą wartoś ma dla niego fakt posiadania takiej siły by umieć pokonać własny gniew i mściwośc w przypadku głebokiej zniewago zadanej nam samym. To jest dla niego cnotliwe i bardzije wartościowe. Cnota nie może być według niego rzeczą wrodzona,musi rozwijać się za pomocąwalki wewnętrznej i wielkiej siły. Dla teog terz uważą iż Bóg sam w sobie choc nazwany dobrym,miłosiernym nie może być cnotliwy bo jego dobroć wypływa z wyuczenia i tego iż ma to wrodone i nie musi z niczym walczyć by tak czynić. Więc nie moza nazwać tego cnotą. Dalej rozwijajac temat cnoty uważa ze cnota musi być okupowana i wystawiana na ciągłe próby,by ją wazmacniać,by się w nas rozwijała. Podaje tu przykład Sokratesa,Epaminondasa,Metellusa. Ktrótko mówiąć jak to ują Montaigne „cnota nie idzie w parze z łatwościa; i że owa łatwa,łagodna i pochyła droga,którą wiodą się stateczne kroki dobrej przyrodzonej skłonności,nie jest drogą prawdziwej cnoty.” Bo jego zdaniem ona wymaga trudości i walki a nie naturalnej dobroci. Choć w pewnym momencie autor poddaje analizie owe pojcie cnoty którego tak broni zastanawiając się czy żeczywiście w tych wielu przypadkach cnota nie zamieniła się w lubowanie cierpienia i wręcz oczóanie przyjmności z jego powodu i dumy.Jak gdyby cierpienie na rzecz cnoty miało przynosić chwałe i poklask.
Idąc dalej Montaigne przechodzi do rozprawy o śmierci sugerując się cnotliwością. Dla niego śmierć musi pokrywać się z życiem, sam stara się zawsze tłumaczyć czyjąś śmierć jego życiem.Krytykuje tu cnotliwość życia Sokratesa i Katona poprzez wzgląd na ich śmierć. Uważa że śmierć Katona jest tak samo tragiczna co wysilona jak i smierć Sokratesa przez jego cnoty piekniejsza. Uważa iż nie sąto już cnoty wysilone,traktuje to jak ich esencej duszy. Coś co można osiągnąć przez długi praktykowanie filozofii.I dalej przez to porusza fakt opierania się pokusom by pokonać bieg grzechu i uzbroić się przed nim. Jego zdaniem takie pojmowianie śmierci czyni człoweka niewinnym i wolnym. Lecz zdaniem autora nie jest to cnota której poszukuje i która wychwala. Uważą iż dzieki temu człowiek jest w stanie nie czynić źle ale nie jest wstanie czynić dobrze. Bo zazwyczaj ludzie takiego pokroja są wręcz niedołęgami życiowymi nie wysilającymi się by walczyćw cnocie.
Montaigne boryka sięz problemem odróżnienia prawdziwej cnoty odzaślepienia czy złego oceniania,pochwał dla niezasługujących,czy hartu ducha. Ukazuje nam błąd w ocenie moralnośći i cnót drugiego człowieka. Powinniśmy oceniać tak jak to mówił wcześniej patrząc przez pryzmat całęgo człwoeika a nie tylko tego co w danej chwili ujżymy. Sam autor opisuje jak to w jego przypadku czasto ocena moralna nadawana przez jego przyjacół była błędna i nacechowana bierzącą chwilą: „Niekiedy przyjaciele mienili wem nie roztropnością to,co było szczęściem; i znowu uważali za owoc przykładania się i wytrwałośći to,co było przewagą sądu i rozeznania; słowem,darzyli mnie jednym mianem miast drugiego,to na mą korzyść,to na szkodę” Sam Montaigne uważa iż jego życie nie opiewało w walke odnośnie obrony swych cnót. Nie ponosi zbyt wielkiego wysiłku i nie walczy o to by jego życie było bardzije cnotliwe. Uważa ze jest to jego „bezwinność przypadkowa” bo gdyby jednak urodził się z naturą większego buntownika i hulaki nie bylo by mu tak łatwo pokonąc te wszystki pokusy i zachcianki. Stwierdza ze nie umie cierpieć i walczyć z samym sobą tak jak inni,wszystko to zasługa jego urodzenia i natury takiej jaką ma a nie siły jaką w sobie nosi. Dla teog nie uważa się za człowieka czystego i wolnego od wszelkich wad i pokus. Jak sam mowi więcej szczęścia niż roumu. Powiązuje to z faktem urodzenia się w prawej i poczciwej rodzinie z której to wyniósł dobre zasady nażycie i wręcz wrodzone ma powściągliwe zachowanie i wartościowanie moralne. Sam jak mowi nie jest całkowiciewolny od wad i „przywar” i ma na swoim sumieniu parę wykroczeń lecz sam je rozstrzyga w swym umyśle poddająć osądzeniu. Choć jak mówi jego wykroczenia nie są najgorsze i ciężkie. Ale często daje się nakłonić do czegoś wartego grzechu lecz sam jest wstanie to wyważyćw umyśle,ograniczająć przez to swoje wykroczenia do najlżejszych i najprostrzych. Człowiek popełnia błedy ale tak samo wystrzega się innych. Jest dwoma biegunami i nawet osoba zacna i dobra może nie mieć w kektórych sytuacjach umiaru i opanowania. Najważneijesz to umieć nad sobą pracować i chcieć coś zmieniać. Montaigne podaje tu przykład Spilona który to jak każdy mężczyzna urodził się z pociągiem do kobiet i alkoholu. Lecz przec cwiczenie hardu ducha i swojej woli stał się osobą wstrzemięźliwą w oby tych sytuacjach. Gdy odnosi to do siebie jednak mowi iż wszystko to co ma wsobie dobre odnośnie moralności czy wstrzemięźliwości ma z faktu tego jaki się urodził i w jakiej rodzinie więc nie jest to coś wyjątkowego nad czym by długo i z zapałem pracował. Nie ma w tym żadnej sztuki czy wysiłku lecz za to jest pełen przeciwności.
Jedną z rzeczy którą tu opisuje jest jego przywara którą nazywa nienawiścią do okrucieństwa. Jest to dla niego błąd ostateczny przy którym mieknie całkowicie. Dochodzi do tegi iż nie możę patrzeć ani słuchać pisków zabijanego kurczaka czy innego zwierzecia czy to na polowaniu które uwielbia czy to ot tak dla konsumpji. Wzrusza się okropnie problemami innych ludzi, lecz płacze tylko widząć łzy. Bo to tak bardzo go rozmiękcza. Śmierć nie zmusza go do łez,wręcz przeciwnie. Umarłych nie żałuje,wręćz im zazdrości zejuż nie muszą tu przebywać. Lecz umierających żałuję bardzo,prze wzgląd na ich cierpienie. Podaje tu przykłąd ludorzerców. Nie szkoda mu ludzi zjadanych po śmierci przez ich oprawców,lecz smutek fgo ogarnia na myśl o cierpieniach jakie są im zadawnawe przed smiercia,kiedy są dreczeni i przesladowani. Nawet egzekuje sądowe powoduja u niego odraze i niechec,budząc niepokój.
W rozprawach tych, dla autora wszystko to co doprowadza do smierci i ja przekracza w związku z karami jest najwiekszym okrucienstwem. Podaj tu przykład śmierci sekretarza Filemona którego to ukazra jedynie śmiercia jakl mowil. Smierc zadana ludzion jest niepojeta bo powinnismy dbac o innych i o to by ich droga na tamten swiat byla czysta i przyjemna.Sam sądził iż nie należy znecac się nad ludzmi ,nawet najgorszymi. Wyaznawał raczej efkt przestraszenia niż samej kary. By lud wiedzila co może się stac zlego jeśli nie beda przestrzegac prawa,na zasadzie teartu. Opisuje przykłady jakie zastosowano w roznych krajach jak na przykład złagodnienia praw w Persji. Gdy jakis urzędnik panstwowy zwini przestepstwem nie należy hłostać jego lecz zdjąc jego szaty i to je hłostac by lud widzial co siedziej za przewinienia,lub nie scinac bowy tylko zrzucic oblezywie wysoka czapke urzednika,dla utraty szacukwu w oczach.
Autor analizujac rzeczywistośc stwierdza iż czasy jakich dożył są wyjątkowo okrutne i gdy porównuje to do starożytnośc nie odnajduje porownania.Tak wiele okrucieństwa dostrzega teraz. Nie pojętym jest to co ludzkość roztscza wokół siebie. Fakt mordu,wszechobecnej zemsty i katuszy. Które to czynione są dal samego faktu przyjemności czy zachcianki. Przerazajacfy fakt ciągłego wymyslanie dla zabawy ciaglych nowych trotur i metod zadawnia bólu,radosc z powodu cwiartowania ludzi na oczach innych,nawet najmniejszych. Wszystko to po to by naciszeyc się cierpieniem innych,ich jekami,placzem,strache obecnym w calym ciele i woczach,bojaznia i poczuciem sily i wladzy. Czyl inajstraszniejsze epicentrum ludzkiego zla,ludzie zabijaja się tylko dla samego faktu ogladania cudzej smierci.Pocxzawszy od walk w rzymie z mordowaniem zwierzat bogu ducha winnych skonczywszy na ludziach,na krwawym widowisku scigajacych się na wazjem ludzi by wreszcie jeden drugiego mogl zakatowac na smierc ku uciesze tlumu i wladcy. Nadal powracajac do tematyki zwierza w walkach wszystko to mozemy posawic na rowni. Bo postrzegajac memtmpsychoze wszyscy jestesm rowni wobec zycia i prawa bo kazdy z nas może być odzwierciedleniem tego zwierzęcia. A idac dalej zwierze odzwierciedla bostwa wedłóg ich sily i zalet. Co za tym idzie zdaniem Montaigne'a jest między nami nierozerwalna wiez i relacja jak i obowiazek. Choć by opieke nad tymi stworzeniami i wzajemna czułość. Dla przykładu Turcy posiadali szpitale i jałmużne dla zawierząt a Rzymianie publiczny skarb na dokarmianie gęsi bo dzieki nim ocalał Kapitol.
W calym rozdziale XI Montaigne ukazuje nam swoje podejscie do cnót i dobroci względem ludzi i zwierząt. Patrząc na jego roważania jestem w stanie w wielu kewstiach się zgodzić jak i zaprzeczyć jego postawom i sądom moralnym które tak egzaltacyjnie wygłasza w swoim dziele.
Zczynając od pojęcia cnoty i tego co powinno ją reprezentować,owszem zgadzam się z nim że cnotliwośc jest czymś wyjątkowym i szczególnym. Że powinniśmy ją w sobie rozwijać i pielęgnować,lecz czy bycie dobrym człowiekiem z samego charakteu,bycie poczciwym i szlachetnym nie jest cnota? Dlaczego aby być cnotliwym i dobrym należy ciągle wystawiać się na pokusy, szukać sposobności sprawdzenia sięw sytuacjach moralnie niepoprawnych? To tak jak by na siłę udowadniać sobie ze jednak jesteśmy dobrzy i prawi,tak jak byśmy wątpili wswoje dobro wewnętrzna i siłę woli. W tym momencie zaprzeczamy sami sobie jeśli na siłe szukamy sposobności do sprawdzenia jak baerdzo jesteśmy w stanie sięoprzeć temu co stawia przed nami los. Nalęży mierzyc siez przeciwnościami kiedy nadchodzą a nie na siłę ich szukac. Kiedy szukamy jest to dla mnei nieprawdziwe i wymuszone. Kiedy porusza ćwiczenie siły w przypadku obleg w naszym kierunku mówiąc ze kiedy pokonujemy gniew i mściwośc to ćwiczymy cnote,ja spoglądam na to tak jak on na wyuczone dobre zachwoanie.Bo skąd mi wiadomo że właśnie ta siłe w pokonywaniu gniewu i mściwości nie jest rzeczą wyuczoną i mechaniczną,wpajana oddzieciństwa? Jak dla mnie jest to sytuacja nierozstrzygnięta. Uważam iż dobro samo w sobie i powściągliwośc wynikająca z natury charakteru jest tak samo ważna jak ćwiczenie cnót na zasadzie napierania na
kuszące i trudne sytuacje. Reczą która całkowicie zgodna jest z moim wartościowaniem moralnym jest ocena człowieka. Montaigne przykłąda największą wagę do oceny człwieka względem całości jego istnienia i jest to najbardziej szczere i włąściwe podejśćie do człowieka względem jego czynów i relacji społecznej. Należy ocieniać ludzi takimi jacy cą a nie jak ukazują się nam w jednorazowych przypadkach. W całości kryje się prawdziwa natura człowieka a nie w jedne j ulotnej chwili.
Dalszą część tekstu Montaigne poświęca rozprawie na temat okrucieństwa. Jest to dla niego ja kwidać bardzo bliski i ważny temat. Ciągle naszym oczom ukazuje się okrucieństwo świata w którym żyjemy. Zgadzam sięz nim iż straszne stało się to że ludzie zaczeli zabijać się dla samego faktu zabijania,by nacieszyć oko ludzkim nieszczęściem i bólem. Świat zmierza do upadku podstawowych ludzkich uczuc jak współczucie czy zwykłe dobro względem drugiego człowieka.Autor ubolewa nad faktem wzajemnych mordów co i dla mnie jako odboircy rzeczywistości jest rzeczą niepojętą. Jak można bez zawachania zabic inego człowieka,odczuwajac przy tym niewymowna przyjemnosc? Takie działąnia pozbawiaja nas prawa do nazywania siebie ludzmi,istotami rozwijajacymi się. Człowiek poszedł do przodu lecz w jakim kierunku? Bezgranicznego mordu i braku współczucia dla cierpiących? Przestajemy szanować i doceniać najbardzije podstawowe rzeczy i uczucią. Montaigne porusza tu temat zabijania zwierząt, co tak samo w moich oczach jest niezrozumiałe. Efekt metempsychozy powinien skłonić nas do zastanowienia się nad własnym losem i wartością naszego życia. Stajemy na równi ze zwierzętami bo kazdy z nas tak samo odczuwa cierpienie i przywiązanie. Jesteśmy jednym światem bo każdy z nasm oze sctać się zwierzęca ofiarą w następnym wcieleniu. Montaigne poucza nas byśmy tak samo szanowali zwierzeta jak ludzi,jak siebie.
Patrząc na całość wypowiedzi autora zgadzam się z jego postrzeganiem rzeczywistości i potrzebą naprawiania nas samych. Praca ta pozwala nam otworzyć oczy i przysiąść w chwili refleksji nad własnym ja i swoim bytowaniu w świecie. Ukazuje jak jesteśmy słabymi jednostkami i jak wiele nam brakuje do osiągnięcia tego by zasługiwać na nazywanie się człowiekiem w pełni wartościowym. Bo nasz świat jest za bardzo przepełniony okrucieństwem i tylko my sami tak naprawdę jesteśmy w stnie to naprawić. Oczywiście jak zawsze zaczynając od siebie by zacząć móc wymagać od innych.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty

Podobne tematy