Nie pamiętasz hasła?Hasło? Kliknij tutaj
– No, ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami– mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego. – Ale, bo jak ona na mnie patrzyła, to ach!... – westchnął Mraczewski, jedną rękę kładąc na piersi, drugą podkręcając wąsika. – Jestem pewny – mówił, że za parę dni otrzymam wonny bilecik. Potem – pierwsza schadzka, potem „dla pana łamię zasady, w jakich mnie wychowano”, a potem „czy nie gardzisz mną?” Chwila wcześniej jest bardzo rozkoszną, ale w chwilę później człowiek jest tak...