Coraz częstsze są też skojarzenia kultury masowej z kulturą śmietnika. Śmietnik jest paradoksalnie coraz częstszym motywem tekstów współczesnych. Powtarza się on i w pisanych w Ameryce wierszach Stanisława Barańczaka, i w spostrzeżeniach emigrantki z Bałkanów – Dubravki Ugrešić w Amerykańskim fikcjonarzu, i w wierszach metafizycznych Jarosława Marka Rymkiewiczaz nagrodzonego Nike tomu Zachód słońca w Milanówku. To właśnie na śmietniku, na którym są „puszki, plastik, dwa psie gówna i milczenie”, wśród rzeczy skazanych na wstydliwy rozkład, z dala od czystego i posegregowanego współczesnego świata reklam i kultury popularnej (idealizującej, cenzurującej i upraszczającej rzeczywistość) znaleźć można tajemnicę bytu:
Śmieci śmieci – jest w tym jakieś Boże tchnienie
Jakieś Boże miłosierdzie – Boże trwanie
Coś co jest mi tutaj bliskie niesłychanie.
(Jarosław Marek Rymkiewicz, Kosz na śmieci na stacji kolejki WKD w Milanówkupod Warszawą)
O tych śmieciach symbolizujących przemijanie i zepchniętych na boczny tor, by nie psuły nam upraszczającej, optymistycznej, „reklamowej” wizji świata, tak pisze Ryszard Przybylski: „Sporo śmieci, zwłaszcza na stacji kolejki. Puszki, plastik i kupa niepotrzebnych papierów, bo żyjemy przecież w ogłupiałej cywilizacji papieru”. O tajemnicy bytu, który, zdaniem Przybylskiego, „wszystko, co istnieje, wyrzuca w końcu na swe wysypiska”, pisze jednak Rymkiewicz słowami kultury masowej, eksponując jego nieprzystawalność do tematu: „co za odlot odlotowy”, „Bóg jest super”. Język kultury masowej to język tekstów pisanych „na kolanie”, gdy „nic innego nie przychodzi mi do głowy” – zdaje się mówić współczesny poeta. W jego wierszach pojawia się też wytwór sztuki masowej – „szwabskie krasnale” stojące w ogrodach, nieprzyjazne człowiekowi, kojarzące się ze śmiercią.