profil

Moje refleksje po obejrzeniu spektaklu "Przemiana" Franza Kafki

poleca 86% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Przemiana” Franza Kafki jest nowelą, a nie typowym dramatem.
Utwór ten został jedynie zaadaptowany do wystawania w teatrze, co niewątpliwie przyczyniło się do spopularyzowania twórczości tego wybitnego, austriackiego autora. Przygotowanie utworu do wystawienia na kameralnej, acz ciekawie przygotowanej, scenie nie mogło przysporzyć wielu kłopotów, ze względu na jedność miejsca akcji.
W sztuce bierze udział pięć postaci: Gregor, pracujący syn będący zarazem głównym bohaterem, Greta, jego siostra, Matka, Ojciec oraz pan Prokurent. Żadnej z tych ról nie można określić mianem prostej czy łatwej do zagrania, jednak wobec ogromu pracy, jaką musiał wykonać aktor wcielający się w rolę robaka mniej wymagające wydają się role Prokurenta i Matki. Postać kobiety kochającej syna nie wniosła zbyt dużo do sztuki, natomiast pełnomocnik handlowy, mimo że prowokujący pewne zachowania niezbędne dla przebiegu akcji, nie sprawiał wrażenia bohatera trudnego do odtworzenia. W drugiej kolejności trzeba wspomnieć o, moim zdaniem, znacznie trudniejszej roli Ojca. Dużej ekspresji wymaga zagranie starego człowieka , któremu w jakże dużym stopniu brakuje miłości do syna. Chylę czoła przed aktorami występującymi w głównych rolach Grety i Gregora. Rodzeństwo sprawia początkowo wrażenie zgranego i kochającego się, po to tylko, by wkrótce przejść wyraźną metamorfozę. W przypadku Grety jest to przemiana psychiczna. Dziewczyna z kochającej siostry zmienia się w potwora nienawidzącego własnego brata, którego śmierć przyjmuje z ulgą i niekłamaną radością. Gregor, z drugiej strony, zatraca jedynie ludzkie kształty i zachowania, lecz jako jedyny w rodzinie zachowuje prawdziwe uczucia godne człowieka. Jak widać postacie te są bardzo trudne do zagrania. Uważam, że wszyscy aktorzy popisali się prawdziwym profesjonalizmem i nie znajduję zastrzeżeń do ich gry.
Sztuka, którą oglądałem, nie była łatwa w odbiorze. Zrozumienie jej sensu zajęło mi dużo czasu. Zastanawiałem się nad nią jeszcze długo po zakończeniu spektaklu. Twierdzę, że problem w niej przedstawiony jest nadal bardzo aktualny, być może nawet bardziej aktualny niż w chwili, gdy Franz Kafka tworzył swoje dzieło. Przemiana głównego bohatera, Gregora, jest spowodowana jego zabieganiem, zapracowaniem oraz nie kończącą się pogonią za pieniądzem. Przemiana w robaka symbolizuje utratę ludzkich uczuć i zachowań spowodowaną takim trybem życia. Dobitnie podkreśla ten fakt twardy pancerz na plecach Gregora, który może symbolizować stwardnienie poglądów i odizolowanie od zewnętrznego świata. Gregor, troszcząc się o siostrę, zapomina o miłości do niej. Pracuje, by uszczęśliwić ją, a, jak wiadomo, pieniądze szczęścia nie dają. Zapomina o tym, co najważniejsze, o uczuciu. Zapominają o tym w dzisiejszych czasach również zabiegani rodzice, którzy nie mają nawet czasu na kontakt z dzieckiem. Sytuacja taka jest bardzo przykra, lecz niestety charakterystyczna dla naszych czasów.
Drugim smutnym, acz wciąż aktualnym zachowaniem ludzkim jest przesadna miłość do pieniądza zastępująca prawdziwe uczucia. W sztuce jest to podkreślone tym bardziej, że zniszczona zostaje miłość rodziców do dziecka, jeden z elementów najgłębiej zakorzenionych w psychice. Przybycie syna do domu ogranicza się do odebrania mu pensji i odesłania do pokoju, by wypoczął, gdyż następnego dnia znów musi iść do pracy. Choroba syna nie wywołuje troski rodziców. Martwią się jedynie o jego pracę. Autor przedstawia, podczas wizyty Prokuranta, zły stosunek pracodawców do pracowników, którzy wykorzystywani są niczym narzędzia, a ich problemy nigdy nie interesują przełożonych.
W momencie, gdy rodzina Gregora uświadamia sobie, że żyje równie dobrze bez jego pomocy, młody człowiek zostaje odepchnięty. Jest traktowany jak ciężar, rodzina chce się go pozbyć. Uwidoczniona jest tu przerażająca sytuacja ludzi starych, chorych, czy biednych, niejednokrotnie odrzucanych przez najbliższych. Problem ten jest bardzo trudny, bo gdzie szukać pomocy, jeśli nie u najbliższych, tych, którzy nas kochają. Perspektywa pozbycia się problemu jest bardzo kusząca, bo czy nie łatwiej kogoś usunąć niż mu pomóc? W taki sposób traktowane są osoby ciężko chore lub bardzo stare – ich odejście rodziny często kwitują słowami: „Przynajmniej się nie męczył”, jakże zimnymi i okrutnymi.
W całym przedstawieniu najbardziej poruszyła mnie ostatnia scena, w której umiera przemieniony w robaka Gregor. Rodzice zapominają, że był ich synem. Niegdyś kochająca siostra nie kryje radości z odejścia brata, lecz nie to przeraziło mnie najmocniej. Najbardziej wstrząsająca była puenta, z której wynikało, że skoro Gregor umarł, to teraz będzie dobrze. Wszyscy będą szczęśliwi, bogaci, nikt już nie będzie zawadzał. Powinniśmy się cieszyć i radować. Wreszcie nadeszła pora zasłużonego odpoczynku.
Czy tak naprawdę jest? Czy tak naprawdę dzieje się we współczesnym świecie? Mam nadzieję że nie. Dziękuję Bogu, że z taką sytuacja, odrażająca, egoistyczną radością z czyjegoś odejścia jeszcze nigdy się nie spotkałem.
Sztuka Franza Kafki pod tytułem „Przemiana” wywołała we mnie mieszane uczucia. Ciężko się nie zgodzić z niektórymi prawdami w niej zawartymi, lecz nie przemówiło do mnie zakończenie utworu. Nie potrafię się zgodzić z sytuacją przedstawioną przez autora, chyba że miała pełnić rolę przestrogi. Być może moja wizja otaczającego nas świata jest zbyt utopijna, ale wierzę w ostateczne zwycięstwo dobra w ludzkich sercach i mam nadzieję, że historia przedstawiona w tym dziele będzie miała jak najmniejsze
odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Podobne tematy