profil

Spotkanie z Ojcem Świętym...

poleca 85% 138 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W zeszłym roku odbyłem pielgrzymkę do stolicy chrześcijaństwa-Włoch.
Spotkałem tam przedstawicieli wielu państw (w tym polski), oraz udało mi się spotkać z samą głową kościoła, czyli ojcem świętym. Będę opowiadał o tej pielgrzymce,
I na koniec zacytuję bardzo piękny poemat, jaki usłyszałem od grupy polaków, którzy podróżowali razem ze mną i z rodzicami.

Na placu świętego Piotra było bardzo dużo ludzi, ludzie się modlili, płakali ze szczęścia, dzwonili do znajomych by opowiedzieć im co się tu dzieje, ale to było naprawdę trudne. Gdy ojciec święty próbował się odezwać, tłumy ludzi zaczęło krzyczeć i wzywać go do siebie, więc każda rozmowa była prowadzona na próżno. Razem z grupą
Próbowaliśmy przeciskać się przez tłumy ludzi zgromadzonych na placu, lecz nie było to łatwe, ze względu na to, że każdy chciał być jak najbliżej Papieża, którego co chwile zagłuszali głośnym krzykiem. Przedarłem się przez większość terenu, ale zgubiłem rodziców i moją grupę, bałem się, ale nie chciałem się wracać, bo byłem już bardzo blisko, a czasu nie miałem za dużo. Doszedłem najbliżej jak mogłem, drżałem ze strachu, ale spotkałem jakiegoś miłego pana, który spytał gdzie są moi rodzice, ja zacząłem płakać, powiedział do mnie nie płacz, i wsadził mnie na plecy, dzięki czemu wszystko widziałem, a Jan Paweł II był już tak blisko, że nie mogłem przepuścić takiej okazji do spotkania go. Podziękowałem panu który mnie wziął na plecy, i zacząłem się czołgać po ziemi, przez tysiące stóp ludzkich. Po chwili wyszedłem, spojrzałem w górę i zobaczyłem uśmiechającą się do mnie twarz, to był ojciec święty, wziął mnie za rękę, pocałował w czoło, i powiedział ?Nie bój się?, po czym uścisnął mi ją, puścił i pomachał, a ja czułem się jak w siódmym niebie, i przestałem się bać i płakać, jakby dotknięcie mnie przez niego, dodało mi jakiejś siły witalnej, wiary w siebie, powiększenia swoich możliwości.
Zacząłem iść spowrotem, wtedy już było łatwiej, bo każdy zaczął wchodzić na moje miejsce, a ja mogłem spokojnie skierować się do miejsca w którym zaparkował nasz autobus. Gdy mama mnie zobaczyła, zaczęła płakać, całowała mnie od stóp do głowy, jakby nie widziała mnie przez 10 lat. Zapytałem się jej o co chodzi, powiedziała, że nic, że wszystko jest w porządku, ale teraz doskonale wiem, o co jej chodziło.

Od tamtego zdarzenia bardzo się zmieniłem, jestem pewny siebie, silny umysłowo, a gdy się zaczynam bać, przypominają mi się słowa Jana Pawła II, który powiedział ?Nie bój się?, trzy magiczne słowa, które na mnie podziałały i wyryły swój znak na mojej duszy.

Janie Pawle,
Tyś jest żywy,
W głębi duszy,
Prawdziwy,
Wierzę coś uczynił nam,
Swym braciom,
Ty jeden sam.
Zło,
Cierpienie,
Ból,
Zapomnienie,
Doskwierały nam,
Tyś nas nawrócił,
Z dna przywrócił,
Początek błogosławieństwa nam dał.
Pielgrzymkę odbyłeś,
W naszych łzach się obmyłeś,
Dałeś nam,
odkupienie,
W naszych troskach,
Wybawienie,
Lecz ludzie,
Nie pomagali,
Nie słuchali i zabijali,
Niszczyli naszą więź,
Dekalogu nas uczyłeś,
Zawsze powtarzałeś,
Mówiłeś,
Lecz i tak cię zabiliśmy,
Gwóźdź do krzyża twego,
przybiliśmy,
zabłądziliśmy,
ale wiemy,
że cię w niebie odszukać możemy.

Mam nadzieję, że to się wam przyda;)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty