profil

Język i styl felietonów sportowych na przykładzie felietonów Rafała Steca i Pawła Zarzecznego

poleca 85% 788 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Spis treści:
I. Wstęp
II. Felieton jako gatunek a felietonistyka sportowa
III. Język i styl felietonów Rafała Steca
IV. Język i styl felietonów Pawła Zarzecznego
V. Zakończenie

I. Wstęp
Sport jest obok polityki, gospodarki czy kultury jedną z najważniejszych dziedzin życia społecznego, którą zajmuje się szeroko pojęte dziennikarstwo w każdej postaci. Nic dziwnego, skoro sport, zarówno amatorski jak i zawodowy, pasjonuje ludzkość od wieków, wzbudzając ogromne emocje. Dlatego też rozwojowi sportu towarzyszył również rozwój mediów zajmujących się tą tematyką. W toku ewolucji wyodrębniła się wyspecjalizowana gałąź dziennikarstwa sportowego, która wprawdzie nie wykształciła specyficznych gatunków prasowych, ale odcisnęła piętno na dziennikarstwie jako całości.
Jeszcze w XVII i XVIII wieku sport był tematem nieobecnym w prasie, a nawet był traktowany jako niepoważny. Rozwój prasy sportowej przypada na połowę XIX wieku. Za pierwszy polski artykuł sportowy uznaje się felieton o jeździe na łyżwach opublikowany w 1838 roku w ?Gazecie Krakowskiej?. W 1881 roku zaczyna ukazywać się lwowski ?Przewodnik Gimnastyczny? ? pierwsze tego typu pismo w Polsce. Do 1918 roku funkcjonowało już ok. 40 tytułów, a także Związek Dziennikarzy i Publicystów Sportowych Rzeczypospolitej. Najstarszym i ciągle wydawanym polskim tytułem poświęconym tej tematyce jest wydawany od 1921 roku ?Przegląd Sportowy?. Również radio i telewizja dość szybko zainteresowały się wydarzeniami sportowymi. W latach 20. minionego stulecia, a więc w czasie, kiedy powstawały narodowe radiofonie, zaczęto transmitować zawody bokserskie, mecze piłki nożnej i regaty wioślarskie. W 1927 roku po raz pierwszy transmitowano w Polsce imprezę sportową: mistrzostwa kraju w narciarstwie. W latach 30. sprawozdawcy zaczęli być traktowani jak gwiazdy teatru czy filmu. Szczególnym uwielbieniem fanów cieszył się Wojciech Trojanowski, a w latach powojennych popularni byli Bohdan Tomaszewski i Bogdan Tuszyński, relacjonujący kolarskie Wyścigi Pokoju. Pierwszą transmisją telewizyjną były igrzyska olimpijskie w Berlinie w 1936 roku, a w Polsce mecz Skra Warszawa ? Gwardia Łódź z 1957 roku .
Współcześnie, w czasach postępującej komercjalizacji sportu, dziennikarstwo sportowe nabiera zupełnie nowego wymiaru. Przy profesjonalizacji zawodników pojawiają się coraz większe pieniądze, które obecnie sięgają miliardów dolarów ( dość powiedzieć, że najdroższy klub amerykańskiej ligi futbolowej jest wyceniany na prawie półtora miliarda dolarów! ). Zawodowy sport ma być przez to rozrywką dla mas i dociera do coraz szerszych kręgów. Transmisje telewizyjne z jednego wydarzenia (jak np. mistrzostwa świata w piłce nożnej) na prawie cały świat i przyciągające przed odbiorniki setki milionów osób nie są już dzisiaj niczym wyjątkowym. W takiej sytuacji dziennikarstwo sportowe często pełni funkcję dodatkową, jest dopełnieniem wydarzeń na arenach i w halach, ma sprawiać, że wydarzenia sportowe są jeszcze bardziej atrakcyjne, bo okraszone fachowym komentarzem wyjaśniającym prostemu zjadaczowi chleba niejednokrotnie meandry poszczególnych dziedzin. Wymaga to coraz większej profesjonalizacji samych dziennikarzy, a prasa sportowa osiąga coraz większe nakłady (np. w Hiszpanii tytułem o największym nakładzie jest sportowa ?Marca?).
Zarówno frazeologia, jak i język dziennikarstwa sportowego są tak charakterystyczne, że bez najmniejszych problemów można je wyodrębnić i wprost nie sposób nie zauważyć ich odmienności. W swojej pracy chcę przedstawić język i styl felietonów sportowych ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej, gdyż jest to sport bezkonkurencyjny w Polsce i na świecie jeżeli chodzi o popularność. Zdecydowana większość felietonów ukazujących się w polskiej prasie sportowej traktuje właśnie o futbolu, więc dlatego głównie na tej dyscyplinie chciałbym skupić swoje zainteresowania.

II. Felieton jako gatunek a felietonistyka sportowa
Pojawienie się felietonu i ukształtowanie jako odrębnego gatunku dziennikarskiego nierozerwalnie wiąże się z rozwojem prasy. Kariera felietonu zaczęła się w 1800 roku, kiedy na łamach francuskiego ?Journal des Dbats? pojawił się stały dodatek feuilleton. Zawierał on relacje z podróży, opowiadania i recenzje, repertuar teatrów, przegląd mody, ogłoszenia. W ten sposób powstała kolumna felietonowa, wyraźnie różniąca się tematycznie i graficznie od reszty gazety, oddzielona zazwyczaj grubą kreską i zajmująca dolną część kolumny. W kolumnie tej zaczęły z czasem ukazywać się autonomiczne teksty, które dały początek nowemu gatunkowi dziennikarskiemu czyli felietonowi. W prasie polskiej zanikła istniejąca w prasie francuskiej bądź niemieckiej tradycja używania tej nazwy dla działu czasopisma zawierającego rozmaite informacje, najczęściej z zakresu kultury i obyczajowości .
Piotr Stasiński w ?Poetyce i pragmatyce felietonu? wymienia kilka immanentnych cech felietonu. Przede wszystkim gatunek ten cechuje się ograniczoną spójnością tekstu, tak jakby był wtórną kompozycją wielu oryginalnie odrębnych tekstów. Po drugie tekst felietonu jest najczęściej wypowiedzią ?niesamodzielną?, ?(...) nie chce istnieć bez pretekstu (w obu sensach słowa), jest raczej repliką niż głosem pierwszym w danej sprawie. Felieton jak gdyby nie może udźwignąć swego problemu, pasożytuje raczej na problemie cudzym? pisze Stasiński . Kolejną cechą jest skłonność do parodii. Felieton jest oparty na wszelkich formach wypowiedzi publicznej takich jak list, przemówienie, artykuł wstępny, pismo urzędowe itp., dlatego zawsze bardziej lub mniej celowo parodiuje te formy. Czwartą cechą jest wielokształtność wypowiedzi felietonowej pojmowana jako stylistyczna swoboda, wolność w wyborze stylu. Ostoją całego gatunku jest nieoficjalność felietonowej wypowiedzi przejawiająca się w manifestacji podmiotu i subiektywnym punkcie widzenia. Jak to ujmuje Stasiński ?zasadę subiektywności wypowiedzi w felietonie będziemy rozumieć jako projekcję do wewnątrz tekstu zasady nieoficjalności narzuconej przez kontekst środka przekazu? . Teksty publicystyczne w odróżnieniu od felietonów są na ogół bardziej oficjalne i autorytatywne. W prasie felieton można już rozpoznać po cechach zewnętrznych takich jak stałe miejsce publikacji, wspólny nadtytuł wskazujący na cykliczność publikacji oraz krój czcionki. Warto dodać, że bardzo często autorzy felietonów ukrywają się pod pseudonimami. Należy też podkreślić, że felieton będąc gatunkiem dziennikarskim, staje się równocześnie gatunkiem paraliterackim, jeśli korzysta z literackich środków wyrazu, język zaś traktuje jako narzędzie nie tylko przekazu treści, lecz także oddziaływania emocjonalnego i estetycznego .
Felieton jest z natury gatunkiem trudnym do zdefiniowania, trudno też o jego typologię lub klasyfikację. Ze względu na podejmowaną tematykę można wyróżnić felieton literacki, muzyczny, teatralny, sportowy obyczajowy itp. W mediach elektronicznych felieton jest trudniej rozpoznawalny niż w prasie, chociaż zarówno w telewizji, jak i w radiu oparty jest on na tekście. Edward Chudziński, biorąc pod uwagę jako podstawowe kryterium strategię nadawcy, podzielił felietony na: publicystyczne ? podejmujące ważne i aktualne problemy społeczne w szerokim rozumieniu, prezentujące subiektywny pogląd autora: treść góruje w nich nad formą; literackie ? tematycznie powiązane ze sferą twórczości i kultury, odznaczające się dbałością o formę i językowy kształt wypowiedzi; satyryczno-rozrywkowe ? na plan pierwszy wysuwa się funkcja ludyczna, która może się realizować w różnych formach. Felieton, mając za sobą bogatą i długą tradycję, wciąż pozostaje gatunkiem o nieostrych granicach. Tym bardziej odbiorcy często mają problem z rozpoznawaniem tego rodzaju tekstu, a tym samym z prawidłowym odczytaniem wszystkich zakodowanych w nim sensów. Zrozumienie i interpretacja felietonu wymaga znacznych kompetencji odbiorczych, dlatego ambitny felieton zawierający przynajmniej większość cech gatunkowych stanowi nie lada wyzwanie zarówno dla autora, jak i dla czytelnika .
W dziennikarstwie sportowym felieton obok artykułu, wywiadu czy reportażu jest jedną z popularniejszych form publicystycznych. O ile informacja jest to obiektywne, mniej lub bardziej szczegółowe, krótkie przekazanie przebiegu i rezultatu imprezy czy wydarzenia to publicystyka jest subiektywnym ustosunkowaniem się do osób, wydarzeń lub problemów. Nacechowany indywidualizmem i osobowością autora, dotyczy konkretnej sprawy lub osoby, zawiera wyraźną puentę i jest oryginalnie skonstruowany. W każdym razie felieton sportowy nie odbiega od kanonu gatunku, a jego specyfika polega na odrębnej tematyce. Tworzenie felietonu sportowego, podobnie jak innych form publicystycznych, wymaga o wiele więcej pracy i czasu, a także wiedzy, umiejętności i predyspozycji. Ponadto polega surowszej ocenie wewnętrznej (redakcja) i zewnętrznej (odbiorca) . Co istotne, forma ta pojawia się głównie na łamach prasy, w praktyce rzadko występując w radiu i telewizji, które skupiają się na formach informacyjnych takich jak relacja bądź transmisja. Większość tytułów prasowych ma stałych felietonistów i bardziej lub mniej regularnie publikuje ich teksty. Autorzy zajmują się wszystkim co jest związane ze sportem, a więc poza bieżącymi wydarzeniami także historią, prognozą, infrastrukturą sportową, sportowcami czy aferami i nadużyciami (temat ostatnio popularny w Polsce).
Felieton pełni dość istotną rolę w dziennikarstwie sportowym. Przede wszystkim należy podkreślić, że jest to forma bardzo popularna wśród odbiorców. Często jest to wprawdzie subiektywny, ale fachowy komentarz ukazujący czytelnikowi skomplikowane mechanizmy funkcjonujące w niektórych dziedzinach sportu, analizujący przyczyny porażki lub zwycięstwa, wyjaśniający zawiłości, rzucający po prostu trochę więcej światła na wybrane wydarzenia i przedstawiający punkt widzenia autora w danej materii. Pisane przez wyspecjalizowanych dziennikarzy felietony sportowe są niejednokrotnie przeładowane szczegółowymi informacjami, historią czy statystykami, których przeciętny odbiorca nie uświadczy w relacjach czy transmisjach. Ponadto felieton jest nieformalną trybuną redakcji sportowych, z której stawiane są pytania czy postulaty państwu, działaczom, związkom sportowym, które są odpowiedzialne za stan sportu i jego rozwój. Propagują słuszne, zdaniem dziennikarzy, rozwiązania i decyzje, przedstawiają własne subiektywne opinie dotyczące np. realizacji konkretnych projektów sportowych czy wdrażania programów rozwoju kultury fizycznej.
Specyfika sportu wykształciła przez lata wiele wyrażeń i zwrotów właściwych dziennikarstwu sportowemu, ale zapożyczonych z innych dziedzin życia. ?Wędrowały one z relacji prasowych ? pisze Andrzej Ostrowski ? do radiowych i telewizyjnych lub odwrotnie, były modyfikowane w zależności od potrzeb dyscypliny sportu lub rodzaju przekazu.? Felieton sportowy poza określonym językiem używa artystycznych środków językowych i stylistycznych. Andrzej Ostrowski wymienia kilka figur stylistycznych używanych w języku sportowym: metafora (np.: ?gorączka przedmeczowa?, ?gra skrzydłami?); personifikacja (np.: ?Orły Górskiego?, ?Czerwone Diabły?); porównanie (np.: ?mijał rywali jak tyczki slalomowe?, ?walczył jak lew?); metonimia (zastąpienie nazwy właściwej inną, np.: ?grad bramek?, ?lawina ciosów?); animizacja (ożywienie, np.: ?opinia publiczna domaga się?); onomatopeja (naśladowanie dźwięków) . Opisuje również wiele błędów językowych sportowego dziennikarstwa (uderzył na bramkę zamiast strzelił, przegrali 1:0, kiedy przegrać można 0:1, czy też stał na bramce, kiedy przecież stoi się w bramce), krytykuje zbyt często używane zwroty (np. beniaminek w lidze), wskazuje na słowa, które powinno się od czasu do czasu wyjaśniać (np.: rittberger w łyżwiarstwie, wózek w zapasach, wazaari w dżudo), a także zbyt częstą personifikację. Bogaty jest również w języku dziennikarstwa sportowego zasób związków frazeologicznych, a także terminów należących do pogranicza frazeologii.

III. Język i styl felietonów Rafała Steca
W prasie można natknąć się na felietony beznadziejne, słabe, średnie, dobre i wybitne. Dzieje się tak w przypadku każdego tekstu, który można bardziej lub mniej subiektywnie ocenić i umieścić na jakiejś skali. Felietony Rafała Steca wyróżniają się nie tylko stylem i językiem, ale również wartością merytoryczną, a co najważniejsze - wciągają od pierwszego do ostatniego zdania.
Rafał Stec jest dziennikarzem ?Gazety Wyborczej? i specjalizuje się zwłaszcza w takich dyscyplinach jak piłka nożna i siatkówka. Jest nie tylko jednym z bardziej uznanych felietonistów sportowych w Polsce, lecz także częstym korespondentem z mundiali, mistrzostw Europy i igrzysk olimpijskich. Ponadto jest autorem książki pt.: ?Piłka sss... kopana?, która sama w sobie jest połączeniem reportażu śledczego i felietonu, w której autor zgromadził obfity materiał dowodowy dotyczący afer w polskim środowisku piłkarskim.
Felietony Rafała Steca nie odbiegają od kanonu gatunku, spełniają wszystkie cechy, jakie powinien posiadać solidny felieton, aczkolwiek pierwsze, co rzuca się w oczy w jego twórczości to objętość. Dziennikarz ten szczególnie lubi pisać dłuższe, obszerne teksty, które są dłuższe niż niejeden inny materiał sportowy ukazujący się w prasie. Dzięki temu ma szansę w wyczerpujący i dokładny sposób przedstawić przeciętnemu czytelnikowi przemyślenia na konkretny temat dzięki czemu nie musi polegać na uproszczeniach, domysłach i intuicji odbiorcy. Drugą rzeczą, która zwraca uwagę, jest doskonałe usystematyzowanie jego tekstów. Każdy jego felieton jest dokładnie uporządkowany, wyraźnie wyodrębniony wstęp, rozwinięcie oraz zakończenie z puentą, chociaż zdarzają mu się takie sytuacje, że już na samym początku zaskakuje, zaczynając od tego, co najważniejsze, potem jakby usypia czytelnika, rozwodząc się nad problemem i znów zaskakuje zabawną, dowcipną puentą.
A właśnie dowcip jest jedną z najmocniejszych stron felietonów Steca. Nie jest to dowcip nachalny, rzucający się w oczy, lecz subtelny, ukryty, inteligentny, niejednokrotnie oparty na ledwo co wyczuwalnym sarkazmie i ironii. On nie ma za zadania rozśmieszać w dokładnym tego słowa znaczeniu, lecz raczej pobudzać, sprawiać, że felieton czyta się lekko i przyjemnie. Dowcip jest tak subtelny, że trudno przytoczyć jakiś fragment, gdyż byłby on zupełnie niezrozumiały bez szerszego kontekstu całego felietonu, w którym został zawarty. Z drugiej strony Stec potrafi pisać felietony całkiem poważne, bez krzty humoru, traktujące o temacie nadużyć, afer, chuligaństwa czy moralności sportowców.
Język, którym posługuje się dziennikarz ?Gazety Wyborczej,? jest niezwykle bogaty. Trudno znaleźć drugiego dziennikarza sportowego, który pisałby teksty o tak bogatym słownictwie i ciekawych formach stylistycznych. Nawet nie chodzi tutaj o terminologię typowo sportową, której nie brakuje i oczywiste jest, że ona się pojawia, ale o różnorodność słownictwa i umiejętność wkomponowania wręcz literackiego języka w ramy komentarza traktującego o sporcie. ?Trener Leo Beenhakker legendą wymiaru Kazimierza Górskiego jeszcze nie został, ale jest na właściwej drodze. Wyboistej, na każdym zakręcie grożącej karambolem o skutkach nieodwracalnych, ale właściwej. Jeżeli jego drużyna uzyska ? czy raczej: wyszarpie, wygryzie, wymorduje ? historyczny awans do mistrzostw Europy, Holender tego samego wieczoru wedrze się do naszego panteonu.? Ta wyrazistość stylu, używanie artystycznych środków wyrazu, korzystanie ze słownictwa chyba bardziej przystającego pisarzowi niż dziennikarzowi sportowemu, jest bardzo charakterystyczne dla Steca. Wiąże się to również z wymyślnymi metaforami (przykład swoistej metafory w metaforze: ?Ten charyzmatyczny kolos urzeczywistnił metaforę o stojącym w bramce wielkoludzie większym od niej samej - odnosiło się wrażenie, że rękawicami może pomacać wręcz linię napadu, że osobiście dyryguje każdym paragwajskim zawodnikiem, pod którego nogi spada piłka.? ) czy trafnymi porównaniami. Być może bardzo bogaty jak na dziennikarza sportowego styl wiążę się z ambicjami samego autora, który dołączając do redakcji ?GW? ponoć marzył o pisaniu dla działu kulturalnego, a sportem zajął się tak jakby z przypadku.
Uwagę zwraca również niezwykle skomplikowana, wielokrotna złożoność zdań pojawiających się w tekstach tego dziennikarza, czego przykładem jest następujący fragment: ?Ich supremację uświadomił mi rewelacyjny popis wszędobylskiego Inakiego Astiza, który w piątkowym szlagierze ligi wielokrotnie ocalił bramkę Legi ? zdawał się zawsze wiedzieć, co zdarzy się za chwilę, a jego interwencje miały pozór desperackich padów, zostawiając zarazem wrażenie, że Hiszpan w pełni kontroluje sytuację.? Stec ma manierę przeciągania prawie każdego zdania w nieskończoność, jednak robi to w tak sprawny sposób, że tego typu wypowiedź staje się jeszcze bardziej atrakcyjna i ciekawa dla odbiorcy, co niewątpliwie jest zamierzonym celem. Mimo tej złożoności zdania są lekkie i nie sprawiają wrażenia skomplikowanych, są sensowne i bardzo ?czytelne?.
Warto podkreślić, że felietony Rafała Steca są wręcz przeładowane fachową wiedzą na traktowany temat. Da się zauważyć perfekcyjny warsztat dziennikarski. Stec nie dość, że potrafi zasypać czytelnika interesującymi danymi, statystykami, historią, różnymi rewelacjami, to dodatkowo robi to w bardzo przystępny sposób, umiejętnie wkomponowując suche fakty w swoje subiektywne przemyślenia. Ważną rolę odgrywają u niego zaskakujące anegdoty i dykteryjki, niejednokrotnie dowcipne i zabawne. Uatrakcyjniają całość i spajają tekst, są przytaczane do potwierdzenia jakiejś stawianej tezy, wielokrotnie służą dziennikarzowi jako punkt wyjścia do dalszych rozważań lub po prostu humorystyczna puenta. Po prostu sprawiają, że dziennikarskie rozważania nie wydają się czystym teoretyzowaniem, stawieniem hipotez bez żadnych dowodów, ale mają określony kontakt z rzeczywistością.
Podsumowując, felietony sportowe Rafała Steca mogłyby być nawet uważane za wzorcowe dla adeptów dziennikarstwa sportowego, gdyby nie to, że każdy powinien szukać własnego stylu. Mimo że Stec trzyma się kanonu gatunku, to jednak potrafi nadać pisanym przez siebie felietonom specyficzne cechy, które sprawiają, że jego teksty wybijają się na tle innych, są na swój sposób oryginalne i niepowtarzalne.

IV. Język i styl felietonów Pawła Zarzecznego
Paweł Zarzeczny, który w swojej dziennikarskiej karierze był i dziennikarzem sportowym ?Wprost? i zastępcą naczelnego redaktora ?Przeglądu Sportowego?, a obecnie pisze felietony dla portalu internetowego Interia.pl, w środowisku jest określany przez niektórych jako enfant terrbile polskiego dziennikarstwa sportowego. Wprawdzie trudno odnaleźć konkretną odpowiedź dlaczego, ale analiza stylu pisanych przez niego felietonów daje dużo do myślenia.
Czytając felietony Pawła Zarzecznego, ma się wrażenie, jakby gatunkową cechę wielokształtności wypowiedzi felietonowej (rozumianej jako stylistyczna swoboda, wolność w wyborze stylu) obrał za najważniejszy element swojej twórczości. Jego teksty nie są nawet w połowie tak uporządkowane jak twórczość Steca, pisze bez ładu i składu, w jego tekstach panuje pełna, niczym zupełnie nieograniczona dowolność. Oczywiście nie ma w tym nic złego, bo na tym między innymi polega felieton, ale właśnie ta swoboda jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech stylu Zarzecznego (często zdarza mu się zacząć zdanie czy akapit od partykuły ?no?, np. ?No, niezły obciach to 1:6 z Amerykanami.? ? pierwsze zdanie felietonu).
Inna rzeczą rzucającą się w oczy jest dość cięty język dziennikarza, niekiedy (choć rzadko) przeplatany nawet wulgaryzmami (np. ?gnoje zafajdane?, ?hołota?, ?debile?). Nie przejawia się on w każdym felietonie, lecz tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli dotyczy on tematu kontrowersyjnego, budzącego mieszane lub negatywne emocje (np. dotyczącego chuligaństwa na stadionach czy nadużyć w środowisku sportowym). Zarzeczny nie boi się kontrowersji, jest bezkompromisowy, często po prostu wali prosto z mostu, co myśli, obnażając przy tym pewne niewygodne prawdy, krytykując porażkę, słaby styl drużyny czy przekręty. Używa przy tym niejednokrotnie mało dyplomatycznego języka, który nadaje jego słowom mocy i siły przebicia i potrafi najlepiej wyrazić to, co czuje i myśli (jak chociażby we fragmencie felietonu napisanego po tym, jak pseudokibice Legii wdarli się na boisko podczas meczu w stolicy Litwy: ?To, co zobaczyłem w Wilnie, właściwie nie wymaga mojego komentarza. Dzicz, hołota, śmietnik - to i tak najbardziej uprzejme słowa pod adresem kibiców Legii, którzy ośmieszają swój klub.? ). Nie boi się również prowokować, szargać imienia znanych osób, w skrajnie złośliwy sposób wyrażać osobisty punkt widzenia (?I jeszcze ten dziecięcy skowyt Szpakowskiego (ciekawi mnie jak wyje podczas stosunku, musi to być jeszcze bardziej oryginalne zjawisko) (...)? ). Granice przyzwoitości są dość elastyczne (choć nie jest powiedziane, że nie ma ich wcale). Zarzeczny po prostu lubi szokować, nie tyle tematami swoich felietonów (które zasadniczo nie odbiegają od dziennikarskiej normy), ale językiem i sposobem ich przedstawiania.
Dziennikarz prostymi środkami, bez zbędnej finezji, stara się przedstawić własny sposób postrzegania poruszanych spraw. Nie uświadczymy u niego tak literackiego języka jak u Steca, rozbudowanych zdań czy subtelnego dowcipu. W jego felietonach panuje dowcip rubaszny, bezceremonialny, nie przejmujący się formami towarzyskimi, momentami bardzo swobodny i poufale żartobliwy (?Mianowicie jest mi (mnie?) kompletnie obojętne kto wygra, a w trakcie najbardziej pasjonującej gry zawsze znajdę czas żeby się wysikać.?, ?(...) Liga Mistrzów stała się już swoją własną karykaturą i ma w sobie tyle wdzięku, co stara striptizerka z obwisłym biustem i celulitem.? ). Taki styl dowcipu wymagającego odbiorcę może razić, ale z drugiej strony może docierać do szerszych kręgów mniej ambitnych czytelników i im się podobać. Już zupełnie inną kwestią są dowcipne anegdoty, które autor zamieszcza w swoich tekstach. Są to historie, których osobiście był uczestnikiem lub zasłyszał od zaprzyjaźnionych trenerów, piłkarzy, dziennikarzy. W jego felietonach można również znaleźć bardzo wiele odniesień do historii sportu, której Zarzeczny jest wybitnym znawcą (napisał chociażby książkę ?Polska gola!? o historii polskiej reprezentacji w piłce nożnej).
Zarzeczny nie używa języka fachowego, tylko zrozumiałego dla wszystkich, prawie że gwary podwórkowej. Nie jest to majstersztyk w formie ani stylu, jednak jest bardzo solidny i może się podobać. Zarzeczny często zgrabnie prześlizguje się po temacie, potrafi podejść do niego z wielu różnych stron i aspektów. Czyta się go lekko i przyjemnie, niewymagająco, nie zmusza do głębszych przemyśleń ? wprawdzie stawia tezy i pytania, ale zaraz sam na nie daje odpowiedź, nie jest przeintelektualizowany. Momentami można odnieść wrażenie, że dziennikarz stawia się w roli najwyższego autorytetu, czasami nawet stara się pośrednio narzucić swoje zdanie jako jedyne słuszne i prawdziwe. Czasami razi przejawami swoistego megalomaństwa (?(...) uważam że lepszym byłbym dyrektorem sportowym dowolnego klubu od niego i od Bednarza (najnowsze, nonsensowne odkrycie Wisły) razem wziętych.? , ?Za odpowiednie wynagrodzenie oferuję szefom Legii pozbycie się hołoty z trybun. Załatwię to w miesiąc.? ).
Można postawić tezę, że Paweł Zarzeczny ma tabloidalny, brukowy styl. Szokuje językiem, który zarazem jest prosty i łatwy w odbiorze. Stawia kontrowersyjne tezy, nie oszczędza nikogo, tytuły jego tekstów często są bardzo dosadne (np.: ?Legia? Tragedia?, ?Precz ze stadionem w Warszawie!?, ?Chińczycy mogą nam skoczyć!?, ?Gołota czyli głupia robota?), wzbudza silne emocje i wiele kontrowersji. Prowokuje, często przekracza granice uznane w świecie dziennikarskim (z czego znany był pracując w ?Przeglądzie sportowym?). Zachowując jednak odpowiedni dystans jego felietony czyta się dość przyjemnie, są czasami kopalnią wiedzy na temat historii sportu, a pewne przytaczane przez niego anegdoty potrafią naprawdę rozśmieszyć (jak chociażby ta: ?Opowiadał mi kiedyś Andrzej Strejlau, [wtedy] trener jakiejś chińskiej drużyny ligowej o tamtejszych gazetach (...) "Wyobraź sobie Pawełku, ze zgłasza się do mnie pewnego dnia jakaś chińska dziewczynka z prośbą o wywiad. Ja do niej, mocno się schylając, choć przecież za wysoki nie jestem: A z jakiej ty dziecko jesteś gazetki? A ona na to, maleństwo: Ano z takiej małej. Tylko dwadzieścia milionów nakładu...? ). Ogólnie styl i język felietonów Zarzecznego jest bardzo charakterystyczny i na pewno wyróżnia się (niekoniecznie pozytywnie) na tle felietonistyki w Polsce.

V. Zakończenie
Prasa i media elektroniczne coraz więcej miejsca poświęcają zjawisku sportu, widząc w nim nie tylko zaspokojenie gustów kibica, lecz także szansę przyciągnięcia potencjalnych reklamodawców, chcących wykorzystać coraz większe zainteresowanie sportem dla celów marketingowych. Rozszerza się grono czytelników, słuchaczy i telewidzów preferujących sport, a nie ?ciężką? politykę, trudne sprawy społeczne czy gospodarcze. Zainteresowanie sportem stanowi coś w rodzaju relaksu, odskoczni od szarej codzienności, jest okazją do przeżyć i emocji. Dlatego istnieje olbrzymia potrzeba kształcenia specjalizujących się w sporcie dziennikarzy.
Felietonistyka sportowa jest bardzo istotną częścią dziennikarstwa sportowego. Wprawdzie wiąże się z dużą wiedzą, odpowiednim warsztatem, umiejętnościami i predyspozycjami, ale przynosi największą satysfakcję oraz cieszy się chyba największą popularnością, przy okazji budząc wiele kontrowersji. Dziennikarstwo sportowe jest specyficzne dlatego, że dotyczy dziedziny silnie powiązanej z rywalizacją, co budzi wiele emocji i niejednokrotnie czytelnicy nie potrafią racjonalnie i z odpowiednim dystansem podejść do subiektywnych opinii dziennikarza (zdarzało się mnóstwo historii, kiedy dziennikarz otrzymywał pogróżki od fanatycznych kibiców lub nawet dochodziło do pobić).
Dziennikarzem sportowym rzadko zostaje się z przypadku (choć i tacy się zdarzają). Są to osoby, które albo aktywnie uprawiały sport od najmłodszych lat, albo miały jakąś inną styczność z kulturą fizyczną będąc kibicami. Dlatego doskonale się na tym znają w praktyce, ponieważ reguł gry, rozwiązań taktycznych czy sposobów sędziowania nie można tylko po prostu nauczyć się z podręczników. Dzięki ogromnej wiedzy praktycznej i teoretycznej mogą za pośrednictwem felietonu przekazywać komentarze i subiektywne przemyślenia, tym samym edukując sportowo odbiorców i pozytywnie nastawiając ich do kultury fizycznej. Wpływ dziennikarzy sportowych na opinię publiczną jest nie do przecenienia i jest to rola, której nie można nie zauważyć, dla tego tak ważny jest ich styl i język.
Jak starałem się pokazać w mojej pracy, każdy dziennikarz ma swój własny, specyficzny styl ? niektórym felietony danego dziennikarza mogą się podobać, inni go znienawidzą. Dlatego stosunek do felietonistów sportowych jest ambiwalentny, a do tego niejednokrotnie bardzo emocjonalny (z powodów, które wymieniłem wyżej) czego najdoskonalszym przykładem mogą być komentarze pod tekstami umieszczonymi na witrynach internetowych.
Należy zaznaczyć, że specyfika języka używanego w felietonistyce sportowej jest trudna do uchwycenia. Zasadniczo wszystko zależy od samego autora, a felieton sportowy od tego zwykłego najczęściej różni się tylko tematem i specjalistyczną terminologią, niczym więcej. Tylko tyle i aż tyle.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 22 minuty

Typ pracy