profil

Polski Winkelried, czy szaleniec - opinia o głównym bohaterze na podstawie wersetów 695-827 sceny VI, Aktu III "Kordiana" J. Słowackiego.

poleca 85% 470 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Juliusz Słowacki

Kordianie!

Stało się. Oto nadeszła godzina, o której słyszałem od moich szpiegów. Wielokrotnie mówili mi oni, że jeden z żołnierzy-nie mając zgody ludu na ten czyn-ma zamiar zamordować mojego brata. Nie wierzyłem im, bo przecież nawet dziecko wie, że jednorazowy akt terroru nie jest w stanie uwolnić narodu polskiego spod jarzma zaborcy. Ale stało się. Spełniły się donosy wywiadowców. Oto podchorąży carskiej straży próbuje zabić swego pana. Oto Ty, Kordianie próbujesz splamić polski tron krwią tego, który na nim zasiada. Chwała niech będzie Bogu, że twój plan się nie powiódł. Piszę do Ciebie, gdyż to w moje ręce zostało powierzone twoje życie. To ja mam władzę pozostawienia Cię przy życiu, lub odebraniu Ci go. Nie wiem co mam zrobić. Zastanawiam się, czy jesteś bohaterem, czy zwykłym wariatem, jakich wielu. Gdybyś był bohaterem, mógłbym Cię zabić jako spiskowca. Jednak jeśli jesteś szaleńcem, nie chcę, aby moje dłonie znowu splamiła niewinna krew.
Znam dobrze dzieje twego życia. Opowiedzieli mi o nich twój stary sługa Grzegorz i nie-jaki Słowacki, poeta. Wiedząc o twoich losach, zastanawiam się, czy aby na pewno jesteś poczytalny.
Już od lat młodzieńczych rozważałeś nad bezsensownością ludzkiej egzystencji. Zapewne dotknęło Cię również - tak jak wielu młodych ludzi naszej epoki - uczucie weltschmerzu. Podjąłeś nawet próbę samobójczą, która jak widać po tym, że żyjesz była jednym z wielu twoich niepowodzeń. Rozumiem, że chciałeś zwrócić w ten sposób na siebie uwagę panny Laury, ale czy tak się zachowuje normalny człowiek?
Po tym zajściu, postanowiłeś wyruszyć w podróż. Nabyłeś podczas niej wiele nowych doświadczeń. Dane Ci było doznawać uczuć obcych większości ludzi, na przykład spływania na chmurze. Znalazłeś nawet swój życiowy cel. Postanowiłeś zostać polskim odpowiednikiem Winkelrida. Ach, gdybyś wtedy głębiej zastanowił się nad sensem wyznaczonej sobie misji, nie musiałbym dzisiaj pisać tego oto listu. Jednak Ty bez namysłu postawiłeś przed sobą ko-lejne zadanie, uśmiercenie cara. Głupcze! Nie pomyślałeś o tym, że nawet, gdyby car zginął, tron po nim przejąłbym ja, albo ktoś z mojej rodziny? Przecież to było pewne, że śmierć Mikołaja niczego nie zmieni. Gdyby nawet korona przypadła mnie, zwolennikowi twojego narodu, nie oddałbym wam ziem waszego byłego kraju. Myślałeś, że jesteś w stanie pokonać zaborców podstępem, tak jak zrobił to Konrad Wallenrod, ale w przeciwieństwie do Ciebie, on swój spisek poprzedził wieloletnimi planami i rozważaniami. Gdybyś Ty także zastanowił się nad swoimi planami, kto wie, może byś coś zdziałał. Niestety nie zrobiłeś tego. Twoja mło-dzieńcza impulsywność nie pozwoliła Ci na obiektywne spojrzenie na plany zamachu i zro-zumienie ich beznadziejności.
Wiem ja również o naradzie w podziemiach katedry. Gdybyś wtedy posłuchał prezesa tego spiskowego zgromadzenia, żyłbyś teraz wolno i w inny sposób walczył za wolność naro-du. Mógłbyś na przykład zostać dowódcą powstania dekabrystów, które wybuchło przed-wczoraj. Może gdybyś Ty, człowiek ambitny i pomysłowy kierował nimi, to ich walka miała-by sens. Może zostałbyś nawet bohaterem, tym, który przyniósłby ludziom wolność i pokój. Może zapisałbyś się złotymi głoskami na kartach historii. Lecz Ty z powodu własnej głupoty siedzisz teraz w zamknięciu i nie możesz im pomóc, a powstanie z każdą chwilą coraz bar-dziej słabnie.
Powoli rośnie we mnie myśl, że Ty naprawdę jesteś obłąkany. Wielu żołnierzy służących tamtej tragicznej nocy w zamku opowiadało mi o tym, że słyszało twój głos wydobywający się z sali, w której pełniłeś wartę, tej, która sąsiaduje z carską sypialnią. Myśleli, że zmęczony uroczystościami koronacyjnymi zasnąłeś i mówisz przez sen. Jednak Ty nie spałeś. Kłóciłeś się ze swoimi myślami i urojeniami. Z powodu słabości swej psychiki nie byłeś w stanie ich pokonać i dokończyć swojego planu. Nie wytrzymałeś. Ty, który na naradzie spiskowców byłeś na tyle odważny, aby odsłonić swą twarz, tamtej nocy nie byłeś w stanie pokonać własnych lęków. Nie potrafiłeś pokonać własnego strachu. A teraz??
Teraz zamknięto Cię w odosobnieni w domu wariatów. Twój naród śmieje się z Cie-bie. Wszyscy Cię opuścili. Odwiedza Cię jedynie diabelski doktor. Inni lekarze mówią, że jest on uosobieniem Mefistofelesa. Jezus nazwał szatana ojcem kłamstwa, lecz ten mówi Ci prawdę. Ma charakter podobny do twojego. Również on jest zapaleńcem. Tak jak Ty chce zburzyć ład na świecie. Tłumaczy Ci, że to diabeł dba o carskich dworzan, oraz samego cara, dlatego nie pozwolił dokończyć Ci twojego dzieła. Ukazuje bezsensowność twoich zamiarów. Stwierdza, że były one potrzebne tylko po to, aby polscy wieszcze narodowi mieli temat na kolejny wspaniały poemat. Mówi, że twoja misja jest już nikomu nie potrzebna, bo oto szatan odkrył nowy sposób na wyniszczenie rodzaju ludzkiego, a mianowicie zaczął przygotowywać powstanie. Przedstawia Ci, że rzeczywistość powstaje z połączenia sprzeczności. Tak jak do pojęcia nieskończoności potrzebna jest określoność, a do pojęcia jedności potrzeba rozłamu, tak też do zrozumienia bezsensowności twoich poczynań, potrzeba twojej wiary w ich sens.
Uważa, że dzisiaj dla Boga nastał szabat, odpoczywa On i nie pomaga już ludziom. Choć lu-dzie tacy jak Ty, chcący walczyć o wolność, próbują przejąć od Boga możliwość stwarzania, to im się to nie uda. Słyszałem, jak się wtedy broniłeś przed tymi argumentami. Porównywałeś was, walczących o niepodległość narodu z Chrystusem. Ukazywałeś podobieństwo waszej i Jego ofiary. Jednak przewartościowałeś sens walki, którą podjęliście. Oto doktor przedstawia Ci nowe porównanie. Stawia Cię obok dwóch innych wariatów cierpiących za świat i ma rację, bo oto chciałeś ?poświęcić się za nic?. Również ja byłem tego dnia w szpitalu. Pamiętasz? Zabrałem Cię wtedy na Plac Saski. Widziałem ich obu, gdy wychodzili z twojej sali. Smutny widok. Jednak Ty jesteś do nich bardzo podobny. Tak, teraz jestem już pewny. Tyś ?zwaryjował?.
Żal mi twojej osoby. Polubiłem Cię. Nie mogę wydać na Ciebie, biedny Kordianie
wyroku śmierci. Zresztą, obiecałem Ci to gdy skakałeś na koniu przez bagnety. Poniosłeś w swym życiu wiele klęsk, lecz ta ostatnia przesądziła o twojej przyszłości. Nie, nie jesteś pol-skim Winkelridem. Niestety, przez swoją krewkość i głupotę stałeś się nikim. Żyj sobie spo-kojnie do końca twych dni w domu dla obłąkanych. Będzie to trudne życie, ale myślę, że lep-sze od śmierci.
Wielkorządca Królestwa Polskiego
Wielki Książę
Konstanty Pawłowicz

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut

Teksty kultury