profil

Mój przyjaciel z Afryki.

poleca 85% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Bobo Dioulasso, 10.03.2006


Drogi Krzysiu!

Mija właśnie trzeci tydzień mojego pobytu w Burkina Faso. Jak wiesz jest to jeden z najbiedniejszych krajów świata. To, co oglądam tu każdego dnia jest jak jeden z najgorszych koszmarów. Wyjeżdżając z Polski wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie myślałam, że aż tak… Jestem przerażona, widok głodnych, chorych dzieci codziennie przyprawia mnie o ból w sercu, wiem, że Ty na pewno byś mnie zrozumiał. Czy wiesz ze średni dochód na jednego mieszkańca tego kraju to tylko 200$/os., oczywiście na rok… Suche liczby nie ukażą jednak tego, co dzieje się tutaj naprawdę.
Pierwszego dnia mojego pobytu przeżyłam chyba największy szok. Wyszłam przed dom wraz z moim przewodnikiem, a jednocześnie tłumaczem i zobaczyłam dziewczynę- może w moim wieku z dwoma malutkimi chłopcami na rękach. Dzieci były brudne, miały podarte ubrania i patrzyły na mnie najsmutniejszymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałam… Dziewczyna – Wiwine patrzyła zdziwiona na moją jasną karnację, niebieskie oczy, okulary, strój. Wyraźnie wyglądała na bardzo chorą, okazała się, że jest nosicielką ADIS. Czy wiesz, że prawie co drugi człowiek w tym kraju cierpi na tę chorobę? Dałam chłopcom po torebce cukierków. Oni jeszcze nigdy nie jedli czegoś takiego, a zawartością torebek podzielili się z wszystkimi kolegami… Stanęły mi łzy w oczach… W momencie, kiedy dla dzieci w Polsce, nawet tych z najbiedniejszych rodzin słodycze są normalną rzeczą, tu otrzymanie torebki zwykłych cukierków było świętem… wtedy nie wiedziałam jeszcze, że takich scen będzie w czasie mojego pobytu tutaj dużo więcej.
Nie napisałam Ci jeszcze, co tak naprawdę tu robię. Pracuję w szkole, a raczej w małym pomieszczeniu przypominającym szkołę. W mojej klasie uczy się 25 dzieci. Większość z nich przyszła na moją pierwszą lekcję bez niczego – nawet ołówka. Na szczęście przezornie zabrałam zeszyty, kredki i mazaki z Polski. Rozdając je widziałam, z jaką uwagą moi mali podopieczni oglądali kolorowe okładki zeszytów i białe jak śnieg kartki. Większość z nich do dzisiejszego dnia pilnuje swoich przyborów jak największego skarbu.
Moja pierwsza lekcja była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym. Dzieci są bardzo zaangażowane w naukę, choć nie zawsze mogą dotrzeć do szkoły, starają się na lekcjach, są bardzo głodne wiedzy. Często jednak duża część klasy nie dociera na lekcję. Powodem są choroby, zmęczenie, dzieci muszą pracować na roli wraz ze swoimi rodzicami.
Analfabetyzm w Burkina Faso jest wielkim problemem, ostatnio na moje zajęcia przyszła ponad 20 letnia dziewczyna, która akurat wyjeżdżała do Europy, do Francji. Prosiła mnie o pomoc w wypełnienie dokumentów, jej umiejętność pisania ograniczała się do zapisania wielkimi literami swojego imienia. Podobno kiedyś uczestniczyła w podobnych zajęciach jak te, które ja dziś prowadzę. Mam nadzieję, że moja praca sprawi ,że odsetek ludzi umiejących pisać i czytać zwiększy się tu choć o odrobinę.
Oprócz mnie jest tu jeszcze kilkunastu innych Polaków. Ksiądz Marek wraz z dwiema siostrami prowadzi tu sierociniec. Jest on przepełniony, wiele dzieci jest sierotami, często chorują na ADIS. Dom dziecka jest dla nich ucieczką od wielkiej nędzy, głodu. Jest tu jeszcze jedna nauczycielka, razem uczymy w szkole. Jest też kilku wolontariuszy pracujących w miejscowym szpitalu. Trafiają do nich ludzie którzy w większości przypadków nie mają szans na przeżycie. Okazało się, że większość z dzieci, które trafiają do szpitali nie mogą być leczone, ponieważ w świetle prawa… nie istnieją!!! Wyobrażasz sobie? 7-12 letni ludzie bez żadnych dokumentów, bez nazwiska…
Dowiedziałam się, że dzięki pomocy ludzi z zagranicy, wiele takich dzieci dostaje akty urodzenia, stają się obywatelami Burkina Faso, wreszcie mają prawa obywatelskie… Dla nas ludzi z krajów rozwiniętych prawo do nauki, czy opieki zdrowotnej jest tak oczywiste że nie zwracamy na nie uwagi, dla nich często jest to rzecz, której nigdy nie doświadczą.
Każdy dzień tutaj to kolejne wyzwania. Czasem chęci przerastają możliwości. Cieszy mnie jednak, że są ludzie, którzy chcą pomagać, potrafią to robić, pragną dać choć jeden dzień szczęścia afrykańskim dzieciom. A świadomość, że ktoś o nich pamięta daje im ogromną siłę, chęć przetrwania.
Być może zadziwią Cię moje słowa, ale myśl, że ktoś dzięki mnie uśmiecha się , śmieje się , sprawia mi tak ogromną radość, radość, której nie zrozumie żaden człowiek który nigdy nikomu nie pomógł. Dla Afrykańczyków każdy prezent, nawet najmniejszy jest bardzo cenny. Bochenek chleba, kilka szczepionek, czy jakieś ubranie przyjmują z otwartymi ramionami. Wszystko to jest im bardzo potrzebne. Mam nadzieję, że będziesz mógł wysłać do mnie te wszystkie przedmioty które razem zbieraliśmy przed moim wyjazdem. Bardzo potrzebne są również pieniądze – każda najdrobniejsza suma może uratować komuś życie. Ludzie z krajów rozwiniętych często nie zdają sobie sprawy ze każdy dolar, funt czy złotówka to jedna szczepionka ratująca jedno życie.
Wiesz kochany, duża część mojego listu mówi o potrzebach materialnych. Kredki, cukierki, szczepionki są oczywiście potrzebne, ale równie ważna, jeśli nie najważniejsza jest miłość. Musimy kochać, aby móc pomagać. „Wielu ludzi umiera z braku chleba, lecz jeszcze więcej z braku miłości.” Jak pewnie się domyślasz, są to słowa matki Teresy z Kalkuty. To smutna prawda. Często wrzucamy pieniądze do puszek akcji charytatywnych na rzecz Afryki, ale odwracamy głowę na widok spuchniętego z głodu brzucha afrykańskiego dziecka. Nie potrafimy ich przytulić. A miłość jest dla nich różnie ważna jak chleb.
Musze już kończyć, wkrótce zaczynam lekcję. Nie wiem kiedy dojdzie do Ciebie mój list. Mam nadzieję że jak najszybciej. Codziennie kładę się spać z myślą, że za pół roku się spotkamy. Mam nadzieję, że przez te pół roku pomogę choć kilku afrykańskim dzieciom. Że być może dzięki umiejętnościom, którymi się z nimi dzielę kiedyś będę otrzymywać od niech podobne listy, na razie mam rysunki…


Twoja Klaudia.

P.S. Odpisz koniecznie…


JEST TO LIST WYRÓŻNOINY NA KONKURSIE : "MÓJ MAŁY PRZYJACIEL Z AFRYKI"

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 5 minut