Jego ojciec, były lekarz pułkowy, jest właścicielem niewielkiego majątku. E.B. studiuje nauki przyrodnicze w Petersburgu, chce zdawać egzamin lekarski. Przedstawiciel nowego, młodego pokolenia zbuntowanego przeciw generacji „ojców”, jest programowym „nihilistą”, który do wszystkiego odnosi się krytycznie, „nie schyla głowy przed żadnymi autorytetami, nie przyjmuje żadnego pryncypu na wiarę, nawet gdyby ten pryncyp był otoczony największym szacunkiem”. Szczególną niechęcią darzy romantyków i arystokratów, których postawie przeciwstawia bezwzględny racjonalizm i materializm, trzeźwość, pragmatyzm, relatywizm i naukę. Głosi przekonanie, że w „obecnych czasach najbardziej pożyteczne jest odrzucanie” i nierobienie niczego poważnego. Gardzi sztuką, natomiast z pasją oddaje się badaniu anatomii żab i leczeniu biedaków. Ma duży wpływ na swego przyjaciela Kirsanowa. Nihilizm E.B. zostanie wystawiony na próbę pod wpływem miłości do Anny Odincowej, właścicielki majątku Nikolskoje. Odrzucony przez niepewną swego uczucia Odincową, zaleca się do Fienieczki, kochanki Mikołaja Kirsanowa; wyzwany na pojedynek przez Pawła Kirsanowa rani go, a następnie wyjeżdża do rodzinnego domu, gdzie umiera na tyfus, zaraziwszy się w czasie udzielania pomocy chorym chłopom.
Życie w Mariinie płynęło swoim trybem: Arkadiusz próżnował, Bazarow zajęty był pracą. Wszyscy w domu przywykli do niego, do jego niedbałych manier, lakonicznych i urywkowych wypowiedzi. Fieniczka zwłaszcza tak się z nim oswoiła, że kiedyś nocą kazała go obudzić, gdy Mitia dostał konwulsji. Bazarow przyszedł i jak zawsze, na wpół żartując, na wpół ziewając, spędził u niej dwie godziny i pomógł dziecku. Natomiast Paweł Pietrowicz z całej duszy znienawidził Bazarowa: uważał go za pyszałka, impertynenta, cynika, plebejusza; podejrzewał, że Bazarow go nie szanuje, że bez mała gardzi nim – Pawłem Kirsanowem! Mikołaj Pietrowicz trochę się bał młodego „nihilisty” i powątpiewał, czy jego wpływ na Arkadiusza jest korzystny; ale chętnie go słuchał, chętnie przypatrywał się jego fizycznym czy chemicznym doświadczeniom. Bazarow przywiózł ze sobą mikroskop i spędzał nad nim całe godziny. Służba także polubiła Bazarowa, chociaż sobie z niej pokpiwał: czuli, że to przecie swój człowiek, a nie żaden dziedzic.
(I. Turgieniew, Ojcowie i dzieci; tłum. J. Guze)
Maciej Urbanowski
Wydawnictwo Park