profil

Charakterystyka Róży Firlej.

poleca 85% 145 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Postać, którą scharakteryzuję to bohaterka książki pt. "Falbanki" Krystyny Siesickiej.
Róża Firlej była wielką poetką. Mieszkała na wsi trzy kilometry od Wełnianego Rynku. Dom znajdował się nad brzegiem jeziora. Najbliższą sąsiadką była stara Żulicha, której poetka nie darzyła zbytnią sympatią. Róża miała troje dzieci, Adrianę, Tamarę i Adama, oraz dwoje wnucząt - Melę i Petego. Jej mąż Juliusz zmarł kilka lat temu.
Róża miała bladą cerę, szeroko rozstawione oczy. Jej włosy były płomienno rude. Szczupłą sylwetkę podreślał biały wełniany dres. Mimo swojego wieku była ładną kobietą, choć twarz miała zaoraną zmarszczkami.
Babcia Meli i Petego była pogodna, energiczna i zawsze zdyscyplinowana. Jej dzieci przyjeżdżały do niej, gdy miały jakieś problemy i troski. Tak też się stało, gdy Jaś pokłócił się z Adrianą:
"Samochód staje przed domem i moja babcia woła: - cudownie, że jesteś, Jaśku! (...) Tak mi jest przykro, Jaśku, tak strasznie mi przykro..."
Wiedzą, że ich mama (i teściowa) zawsze znajdzie dobre rozwiązanie, choć zamieszanie, jakie w jej życie wprowadzali czasem bardzo przeszkadzało Róży. Poetka była gościnną, otwartą na ludzi kobietą. Swoją rodzinę zarażała niekończącym się optymizmem. Dla wszystkich starała się być wyrozumiała i serdeczna. Każdemu przychodziła z pomocą. Zawsze była odpowiedzialna i wymagająca. Róża co jakiś czas lubiła przebywać w samotności, aby tworzyć wiersze. Była skryta i bardzo wrażliwa. Szukała prywatności: "Gdzie babcia? Uciekła od nas?".
Mama Adriany często rozmawiała ze swoimi bliskimi nie tylko o ich troskach, ale też o falbankach, czyli o różnych ploteczkach i nowinkach: "Rozmawialiśmy z Melą o falbankach. Nie macie nawet pojęcia, jak lubię o nich rozmawiać. Pysznie się rozmawia o falbankach z Adrianą...". Róża była kobietą pewną siebie, choć czasem zdarzały jej się chwile słabości, gdy nie wiedziała co zrobić. Pewnego dnia przyszedł do niej pan Grzymalski. Okazało się, że musi zapłacić za nowy kabel od telefonu. Poetka była bardzo podenerwowana, chciała już płacić, gdyż nie znała się na technice. Na szczęście Pete znalazł przyczynę niedziałającego telefonu. Był to nie włożony kabel od wtyczki.
Róża bardzo lubiła pracować w kuchni gotując różne potrawy. Cieszyła się, gdy rodzina z apetytem zjadała przygotowywane przez nią posiłki. Jednak jej największym zamiłowaniem było pisanie wierszy oraz pamiętników. Wydała nawet tomik poezji zatytułowany "Nad wodami Jordanu". Jej rodzina uważała, że jest beznadziejny, jednak nie mówili o tym nie chcąc zranić uczuć babci: "Nie podobało mi się w nich zbożne uniesienie (...) Lubię poezję, którą się otacza, ale nie tę, którą tworzy." Poetka często robiła na drutach i szydełkowała, dzięki czemu w domu miała mnóstwo kolorowych wełnianych kapci. Była artystyczną duszą. Uwielbiała sama tworzyć różne przydatne rzeczy, jak np.: kapelusz z rondem, materiałowy abażur do lampy, uszczelniane wałkami okna i wiele innych.
Róża nie załamała się mimo śmierci męża, choć było jej trudno. Wciąż stara się być pomocną dla innych i doradza im w trudnych sytuacjach życiowych. Wszystkich darzyła serdecznością i uprzejmością. Nawet starą Żulichę, która swym wścibstwem denerwowała poetkę. Przykładem jest rozmowa Meli z babcią:
" - Boisz się, babciu, że ci pani Żulicha przygada? (...) A co ci powiedziała, jak była tu ostatnim razem?
- Ostatnim razem nic, ale zanim zachorowała, przyszła tu i tak mnie zdenerwowała, że potem brałam relanium."
Róża często miewała humory. Czasem odsuwała się od towarzystea, aby móc w spokoju tworzyć i rozwijać się intelektualnie. Mówiła: "Dziś nie ma mnie dla nikogo. Adieu!" Babcia nie zaprzątała sobie głowy nowinkami technicznymi. Gdy jej syn Adam kupił telewizor, powiedziała: "A myślałam, że uda mi się dokończyć życia z godnością". Uważała, że telewizja tylko ogłupia ludzi. Poetka wciąż pracowała nad swoim rozwojem intelektualnym i duchowym. Wszyscy, nawet najstarsi członkowie rodziny zwierzali się jej, a ona chętnie ich wysłuchiwała. Mela traktowała babcię jak przyjaciółkę i bez skrępowania dzieliła się z nią swoimi troskami.
" - No i co z tym Jonaszem, Melusiu? Podoba ci się?
- obłędnie! (...)
- Boże, zmiłuj się jeszcze tego mi brakowało..."
Czasem troski i zmartwienia bliskich przytłaczały Różę, jednak poetka zawsze im pomagała.
Według mnie Róża Firlej była wspaniałą mamą i znakomitą babcią. Swoją uprzejmością, serdecznością i prawdomównością wzbudzała zaufanie innych osób. Z pewnością ta poetka zasługuje na szacunek. Jestem dla niej pełna uznania. Bohaterka ta stała się moim autorytetem.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Podobne tematy