profil

Spotkanie w barze Cocofli – opis sytuacji

poleca 85% 104 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Gdyby móc tak popatrzeć wysoko, wysoko w górę można by dojrzeć bardzo swojski bar, do którego przybywały różne, znane osobistości, aby podzielić się swoimi problemami wraz z sympatycznym acz małomównym barmanem.
Kantyna mieściła się na rogu alei Anielskich Modłów i ciemnej uliczki Haniebnych Czynów. Przybywali tam jedynie wysocy rangą pracownicy firmy – z ograniczoną odpowiedzialnością - Jehowa i spółka. Jednak co jakiś czas pojawiał się tam niemile widziany gość, który miał tam wstęp, ponieważ kiedyś należał do Niebieskiej korporacji. Był to największy konkurent Szefa, który przybywał aby pogawędzić o wierzących i niewierzących śmiertelnikach. Jego przechwałki przeszły nawet do legend, więc nikt się nie zdziwił gdy pewnego pochmurnego dnia próg baru o osobliwej nazwie „COCOFLI” przekroczył Szatan. Zapoczątkował on burzliwą kłótnię, która zapoczątkowała okrutny, dla pewnego wierzącego śmiertelnika, zakład. Wszedł pewnym, niczym niezachwianym krokiem. Zapalił papierosa. Opowiadał barmanowi o swoich dokonaniach, aby zrobić na złość siedzącemu obok konkurentowi – Jehowie. Ten, krztusił się i prychał ze złości, mimo to nie dawał po sobie poznać, iż ta rozmowa zainteresowała go. Jednakowoż wiedział, że z Szatanem łatwo jest przegrać w teoretycznej dyskusji, bo ma wiele argumentów racjonalnych - ale można go przecież po prostu nie słuchać, więc starał się tego trzymać. Gdy Szatan zaczął opowiadać o kolejnym dokonaniu Bóg nie wytrzymał. Wstał, przewracając z hałasem stół i zakrzyknął: „A Joba widziałeś?”. Postawa Jehowy wzbudziła niemałe zainteresowanie wśród klientach baru, gdyż nie każdy miał okazję spotkać Go osobiście. Był On wysoki i barczysty, miał blond loki sięgające uszu i był ubrany po chłopsku. Uwagę przykuwały błękitne, duże i prawdomówne oczy. Był dość tęgi. Natomiast jego konkurent był niski i kościsty. Małe, czarne, głęboko osadzone, bystre oczy przewiercały każdego na wylot. Przez te oczy patrzyła pycha i przebiegłość, a także nieujawniane dotąd tchórzostwo. To właśnie on, pewny swojej wygranej, dla własnego zysku zaproponował zakład, aby Jobowi odebrać dobrobyt, aby przekonać się o jego wierze. Jehowa wysłuchawszy przemowy Szatana z podejrzliwością, zgodził się, mimo iż miał wątpliwości co do uczciwości przeciwnika. Tak, dwaj mistrzowie w swojej sztuce zawarli zakład o jednego klienta.
Następnego dnia, gdy czart pozbawił Joba całej jego majętności, a ten się nie wyparł wiary w Boga, przestał już być tak pewny swej wygranej. Jehowa przyglądając się z góry bezskutecznym poczynaniom diabła uśmiechnął się pod nosem i tylko mruknął: „Dobrze zagrałem”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Podobne tematy