profil

Kartka z dziennika - "Dzień po końcu świata"

poleca 85% 2119 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

7.06.6666 Roku
Jestem w swoim niebiańskim pokoju. Jest tu tak różowo, tak…tak…tak puszysto. Mam ochotę opisać, Mój Kochany Dzienniczku, co mnie wczoraj spotkało.
Była to godzina 6.66. Każdy wie, że jest tylko 59 minut, ale tym razem wszystkie zegarki uwzględniły 7 minut więcej. Nikt nie wiedział, co się dzieje! Nagle ziemia zaczęła się trząść. Cała moja rodzina wybiegła z domu, lecz ja zostałam wewnątrz budynku. Wszyscy o mnie zapomnieli. Chciałam zejść ze schodów, lecz potknęłam się o swoje buty, które leżały koło wejścia na balkon i stoczyłam się ze schodów. To był koszmar! Myślałam, że to będzie mój osobisty koniec świata i bałam się, że już nigdy nie otworzę oczu. Myliłam się… Wstałam na nogi, poprawiłam bluzkę i poszłam do bliskich. Gdy znalazłam się na zewnątrz, przeżyłam szok!! Tak jak prorok przepowiadał wszystko, co żyje zamieniło się w lawę! Nie wiedziała, co się dzieje! Zaczęłam płakać… Dlaczego wszystko jest lawą, tylko nie ja??? Budynki pod wpływem ciepła paliły się. Stałam na skrawku ulicy, który ze wszystkich stron był otoczony płynnym żarem. Wokół mnie utworzył się krąg… - to było coś niesamowitego! Mimo tego, że wtedy się strasznie bałam – dziś wydaje mi się to bardzo ciekawe. Owy krąg, na którym stałam zaczął się podnosić ku górze. Spostrzegłam, że leciałam do nieba. Nagle nastała białość…jasność… Zeszłam z oderwanego asfaltu i pobiegłam w nieznane. W pewnej chwili zauważyłam moich bliskich, sąsiadów oraz innych ludzi. Czułam się niesamowicie dobrze. Wtuliłam się w ramiona mamusi. Potem opowiedzieliśmy sobie wszystko i okazało się, że każdemu przytrafiło się to samo, co mi. To były niezapomniane chwile.
Cieszę się, że koniec świata nie był taki tragiczny.
Muszę kończyć, bo mamusia woła mnie na obiad.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 1 minuta