profil

Mity narodowe wniesione w odzyskane państwo – bogactwem czy ograniczeniem?

poleca 85% 289 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Mity narodowe wniesione w odzyskane państwo – bogactwem czy ograniczeniem? Przedstaw swoje opinie po lekturze „Czarnej wiosny” A. Słonimskiego i tekstów „Karmazynowego poematu” J. Lechonia.

Kiedy Polska była pod zaborami, nie wolno było używać publicznie ojczystego języka, zakazane były wszelkie inicjatywy kulturalne. Zaborcy starali się unicestwić państwo polskie, sprawić, by Polacy zapomnieli o tym, że są jednym narodem. Ale polscy poeci i pisarze wiedzieli, że muszą zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. Dlatego często powstawały w tamtych czasach utwory, które miały służyć „pokrzepieniu serc”, dawały naszym rodakom wiarę w to, że jeszcze nie wszystko stracone.
Kiedy Polska wreszcie odzyskała niepodległość, coraz częściej wśród twórców zaczęło padać pytanie – i co dalej? O czym teraz powinniśmy mówić? Co zrobić z tymi wszystkimi mitami, które narodziły się zwłaszcza w okresie romantyzmu (mam tu na myśli prometeizm, mesjanizm, słynną koncepcję Polski jako Chrystusa narodów)? Przyszła pora rozrachunków z przeszłością i planowania przyszłości – widzimy to wyraźnie w wielu polskich utworach dwudziestolecia międzywojennego. Analizując je, warto zadać sobie pytanie, czy wszystkie te mity, jakie romantycy i ich następcy pozostawili po sobie, stanowią jakąś wartość dla pokoleń żyjących w wolnej Polsce? Czy są dla nich swego rodzaju bogactwem, czy może przeciwnie – ograniczają ich, narzucają jakieś reguły? Na te pytania odpowiem, śledząc treść „Karmazynowego poematu” Lechonia i wiersza A. Słonimskiego „Czarna wiosna”.
„Karmazynowy poemat ” objął siedem utworów napisanych w latach 1916-1918, w przełomowym dla historii narodu polskiego okresie, u progu niepodległego państwa. Odczytywane były jako głos J.Lechonia w dyskusji o teraźniejszości i przyszłość narodu. Umieszczony przez autora na czele poematu wiersz „Herostrates” jest rozprawieniem się z mitem, dotyczącym tego, jaka ma być Polska po odzyskaniu niepodległości. Już w pierwszych słowach utworu autor nawiązuje do dwóch wielkich utworów romantycznych – „Grobu Agamemnona” Słowackiego i „Dziadów cz. III” Mickiewicza. I choć właściwie nie cytuje ich słów, a jedynie stosuje aluzję, czytelnik domyśla się, co tak naprawdę miał na myśli, mówiąc o Polsce, że to „Papuga wszystkich ludów – w cierniowej koronie”. To tak, jakby chciał dać do zrozumienia, że Polska faktycznie jest teraz wolna, ale tak naprawdę walczącym o wolność nie do końca o to chodziło. Nasz kraj określony jest przecież jako „papuga”, co w oczywisty sposób jest obelżywym sformułowaniem. Warto także zauważyć, że Słonimski, nawiązując do koncepcji mesjanizmu, stworzonej przez Mickiewicza, nie mówi przecież, że Polska jest Chrystusem narodów, że cierpi, ale jednocześnie wyzwala inne ludy. W „Herostratesie” uwypuklony jest tylko jeden aspekt mesjanizmu – cierniowa korona. A zatem autor utworu wyraźnie kładzie nacisk na cierpienia, jakich doznają rodacy. Wymienia je zresztą w kolejnych wersach – Polska jest przecież „kaleka”, i „ze łzą wieczną chodzi po świecie”. Co więcej – jest także uboga, a mimo to ciągle żyje przeszłością, wspomina dawne bogactwa. Zamiast być Chrystusem, nasza ojczyzna – w wierszu Lechonia – jest kościotrupem, który „czeka trwożny chwili, gdy ciało odmieni”.
Jak więc widać, Lechoń zdaje się twierdzić, że mity narodowe, wniesione w odbudowaną Polskę jako wiano po przeszłych pokoleniach, nie są tak naprawdę niczym dobrym, nie służą niczemu. Co więcej, wypowiada się także na temat samej literatury i tego, jaka powinna być w nowej Polsce. Kiedyś literatura miała „pokrzepiać serca” a teraz – jak chce Lechoń– musi być przyjemna dla odbiorcy. Ludzie nie chcą już więcej czytać patriotycznych poematów, strof, zagrzewających do walki. Chcą czytać lekkie wiersze – choćby nawet o przyrodzie. Ta ogromna potrzeba zmian w polskiej literaturze przejawia się zwłaszcza w bardzo osobistych i jednocześnie desperackich w pewien sposób słowach: „A wiosną – niech wiosnę, nie Polskę zobaczę.”
Podobną wymowę ma kolejny utwór „Karmazynowego poematu” „Duch na seansie”. Autor przeciwstawia się w nim martyrologiczno -mesjanistycznym mitom wywodzącym się z literatury romantycznej. Odrzuca romantyczny mit walki o wolność. Lechoń w „Duchu na seansie” postuluje wyzwolenie się spod nacisku myślenia o ofiarności narodowej, rozpamiętywania cierpień i obowiązku walki – na rzecz zwykłego ludzkiego życia.
„W doniczkach kwiatów rodzący się życiem
Kłosy porosły, z ziaren których chleb zjadać
Będziem, a które naważą się gniciem,”

Natomiast w „Jacku Malczewskim” kolejnym wierszu poematu autor przywołuje mit Derwida, rodem z „Lilli Wenedy J.Słowackiego (choć bezpośrednio zaczerpnięty z obrazu Malczewskiego). Powrót Derwida – żołnierza,”gospodarza”, do pustego domu – to poetycka wizja odrodzenia niepodległego bytu narodowego. Staje mu na przeszkodzie fantastyczny świat (chimerowo – fauniczny) Malczewskiego, przez który spozierają złe siły natury, zwodnicze i obezwładniające.

„Sejm” – czwarty utwór cyklu, z Zagłobą w roli głównej, to rewizja schematu myślenia nie romantycznego pochodzenia. Zagłoba tradycyjnie uosabiający anarchie i warcholstwo występuje tu jako przedstawiciel szlacheckiej wspaniałej, dawnej Polski jednoczący cały naród.
„Gruchnął gromem śmiech biskupów strojnych w fijolecie.
Usłyszeli go posłowie. Stanów zniknął przedział,”

Kolejnym wierszem w cyklu jest „Polonez artyleryjski” – najwcześniejszy, napisany latem 1916 roku. Różni się on znacznie od wszystkich pozostałych. Wysławiony w nim wojenny trud I Brygady Legionów Polskich, walki zbrojnej o niepodległość bliski jest mitom romantycznej tradycji. „Polonez artyleryjski” oddziela w układzie „Karmazynowego poematu” dwa ostatnie i najznakomitsze utwory, wiersze „Mochnacki” i „Piłsudski”.
Obydwa powstały już w odrodzonej Polsce, po 11 listopada 1918 roku.
„Mochnacki” oparty jest na fakcie historycznym tj. udziału tytułowego bohatera w koncercie na rzecz ubogich w lotaryńskim mieście Metz w 1832 roku. Opis gry Mochnackiego (pianisty) jest nawiązaniem do znanych w poezji polskiej opisów gry koncertowej – takich, jak koncert Jankiela w „Panu Tadeuszu” A. Mickiewicza. W muzyce przeplataja się motywy sielankowo-miłosne z historyczno-politycznymi. Każde odejście od wspomnień patriuotyczno-niepodległościowych pianista odczuwa jako zdradę swych ideałów, ale każde do nich nawiązanie – to utrata kontaktu ze słuchaczami. Nieoczekiwany gest artysty w finale utworu kiedy „wstał i z hukiem, rzucił czarne wieko” uświadamia mieszczańskiej publiczności główny temat muzyki: jest nim rewolucja. W „Mochnackim” J.Lechoń za najwyższą wartość uznaje wierność romantycznemu mitowi walk narodowych o wolność.
Ostatnim utworem w „Karmazynowym poemacie” jest „Piłsudski”. Wiersz jest próbą połączenia uczuć, nastrojów i postaw społeczeństwa polskiego u progu niepodległości. Lechoń w kolejnych obrazach przedstawia różne elementy historii i mitów narodowych:
- złowróżbny gest „Czarnej Rachel” w czerwonym szalu nawiązuje do „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego,
- tradycje walk spiskowych,
- Polskę roztańczoną, niepomną na sytuację historyczną – której bal przechodzi w taniec upiorów,
- burzę rewolucyjną ogarniającą ulice miast – „I czujesz, że rozpękną ulice się miasta”,
- widowisko wspaniałej parady wojskowej – „Białe kwiaty padają pod stopy piechocie,”.
W ostatnim wersie milczenie i szarość tytułowej postaci wyrastają do symbolu wielkości i sławy. Wiersz ten to uwielbienie Piłsudskiego, a także wyraz ufności i nadziei na pszyszłe losy ojczyzny.
Lechoń nie traktuje mitów jednoznacznie. Odrzuca je i akceptuje jednocześnie.Ma świadomość ich anachroniczności a jednocześnie widzi ich ogromną funkcję mobilizującą naród w latach niewoli.

Jednak nie tylko Lechoń nie chce już takiej poezji, nie chce takiej literatury i tych mitów, które przez lata wnosiła. Słonimski sprzeciwia się temu jeszcze wyraźniej: „Zrzucam z ramion płaszcz Konrada” – te słowa padają w wierszu „Czarna wiosna”. Jednocześnie autor utworu wyznacza poezji nowe cele – chce, by pisano o lokomotywach, miastach, pracy, czyli o dniu codziennym. Ale myliłby się ten, który twierdziłby, że chce w ten sposób całkowicie odciąć się od tradycji, bo ona go ogranicza. Wręcz przeciwnie – Słonimski ceni tradycję, mówi nawet, że to właśnie tradycyjne, klasyczne strofy i stopy chce wykorzystać do pisania nowej poezji:
„W daktyle, jamby i trocheje
Zleję gwar miasta, mętny szum,
Szaleję!”.
Co więcej, stwierdza nawet, że ma dosyć pisania po polsku, że teraz chce tworzyć w innych językach, nie wzbrania się nawet przed murzyńskimi dialektami. Tematyka wierszy tez powinna być inna – dość już słów, które „szarpały rany”. Koniec z poezją tyrtejską, zagrzewającą do walki - teraz nastały nowe czasy, nowa Polska, która „Dźwiga się, wznosi, wstaje wolna”, dlatego też literatura powinna się zmienić, dostosować do nowych warunków.
Podsumowując, należy zastanowić się, czy mity literatury jako pokrzepiającej, Polski jako wskrzesiciela narodów, Chrystusa, mają w tym odbudowanym państwie jakieś znaczenie. Oczywiście można uważać je za bogactwo, bo przecież są tak naprawdę częścią naszej kultury i tradycji, od której, ani Lechoń, ani Słonimski, jednoznacznie się nie odżegnują. Ale z drugiej strony nie można powiedzieć, żeby te mity miały dla młodych twórców z dwudziestolecia jakąś szczególną wartość. W pewnym sensie nawet ich ograniczają, dlatego też obaj poeci – Słonimski i Lechoń – prezentują swoją wizję literatury, chcą rozpocząć budowanie Polski na swój sposób.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 8 minut