profil

Zagadki kobiecości. Charakterystyka Małgorzaty i innych bohaterek powieści Michaiła Bułhakowa pt. "Mistrz i Małgorzata"

poleca 85% 440 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Kobieta to taka rzecz, że w jakikolwiek sposób będziesz ją badał, zawsze będzie dla Ciebie nowością.
Lew Tołstoj


Jaka naprawdę jest kobieta? To pytanie zadaje sobie od wieków prawie każdy mężczyzna. Zrozumienie tajemnic płci pięknej stanowi zagadkę, która czeka na rozwiązanie. Z tym zadaniem zmierzyło się również wielu artystów. Temat – kobieta należy do jednych z najbardziej ponadczasowych. Literaturę wypełnia niezliczona ilość portretów matek, żon czy kochanek. Każdy z nich składa się na jej ciągle jeszcze nie ukończony obraz. Swój wkład w jego tworzenie ma także Michaił Bułhakow - jeden z najwybitniejszych pisarzy rosyjskich dwudziestego wieku. W powieści „Mistrz i Małgorzata” ukazał niezwykle dogłębnie tajemnice kobiecości. Skupił się głównie na osobie Małgorzaty. Jednakże Frieda oraz Annuszka odgrywają również istotna rolę w tworzeniu wizerunku współczesnej niewiasty.
Kobiety te niezwykle się od siebie różnią zarówno wyglądem jak i osobowością. Czy w ich zachowaniu nie znajdziemy jednak pewnej analogii? Czy pomimo niewątpliwej odmienności bohaterek nie kierują nimi podobne pragnienia?
Najwięcej uwagi w powieści poświęcono postaci Małgorzaty, której życie mogłoby się wydawać idealne. Posiadała wszystko, co tylko zapragnęła: piękny dom, interesujących znajomych oraz bogatego męża, „(...)który w dodatku dokonał pewnego odkrycia o ogólnopaństwowym charakterze.(...).”Nie była jednak szczęśliwa, ani nie kochała. Czuła się jak ptak zamknięty w złotej klatce. Czas powoli zabijał ją swoja monotonią i szarością. Małgorzata utwierdzała się w przekonaniu, że jej istnienie nie ma sensu. Z dnia na dzień stawała się coraz bardziej samotna i coraz rozpaczliwiej potrzebowała pomocy. Szukała kogoś kto sprawiłby, że przestałaby jedynie egzystować. Chciała żyć naprawdę, śmiać się, kochać i czuć się potrzebną. W najbardziej krytycznym momencie spotkała mistrza, który stanowił jedyny ratunek: „(...) No więc ona mówiła, ze wyszła tego dnia z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to, bym ją wreszcie odnalazł, i gdyby tak się nie stało, otrułaby się, bo jej życie było pozbawione sensu.(...).”Małgorzata zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, od momentu, gdy ujrzała go w zaułku na Twerskiej. Wówczas też, jej zachowanie uległo diametralnej zmianie. Stała się niezwykle silna i energiczna. Przepełniała ją radość i pewnego rodzaju spełnienie. W końcu znalazła swoje miejsce na ziemi – maleńka suterenę, przed która rosły: bez, lipa i klon. Jej życie ponownie nabrało znaczenia, a dotychczasową pustkę wypełniła miłość. Te kilka miesięcy spędzonych z mistrzem było jak najpiękniejszy sen. Zwykłe czynności zaczęły sprawiać jej zadziwiającą przyjemności: „(...)Ona przychodziła, natychmiast wkładała fartuch w wąskim korytarzu[...]zapalała na drewnianym stole prymus i przygotowywała śniadanie, które zjadali następnie przy nakrytym owalnym stołem w pierwszym pokoju.(...).”Wiedziała bowiem, że robi to dla ukochanego mężczyzny. Codziennie o tej samej porze przekraczała progi maleńkiego mieszkania, co stało się wkrótce pewnym rytuałem: „(...)Przychodziła do mnie co dzień w południe, ale czekać na nią zaczynałem już od rana.(...).”
Przez cały czas trwania ich związku Małgorzata stanowiła podporę dla ukochanego. Wierzyła w jego talent bardziej niż on sam. Była najgorętszą wielbicielka jego twórczości. Właśnie dlatego po przeczytaniu powieści o Poncjuszu Piłacie uszyła dla niego czapeczkę z wyhaftowaną literą M – jak mistrz. Małgorzata okazała się od niego silniejsza. Jej gorąca miłość sprawiła, że cały czas stała przy nim niewzruszenie. Nie opuściła go nawet w najtrudniejszych chwilach. Starała się tez za wszelka cenę pomóc ukochanemu. Zapewniała go bez ustanku: „(...)Ale ja cię uratuję, ja cię uratuję[...] Wyleczę cię, wyleczę.(...).”Nie chciała, aby tak niedawno uzyskane szczęście prysło. Nie umiała już bez niego żyć.
Małgorzata potrafiła też działać z ogromna determinacją, gdy naprawdę jej na czymś zależało. Ta cecha uwidacznia się w momencie zniknięcia mistrza. Początkowo kobieta pogrąża się w smutku, ale zarazem podświadomie szuka sposobu na odnalezienie go. Właśnie dlatego bez większego zastanowienie zgadza się na propozycje Azazella: „(...) Jadę! – z mocą zawołała Małgorzata(...) – Jadę, dokąd tylko pan chce!(...).” Niewielka wzmianka o ukochanym sprawia, ze przyjmuje zaproszenie nieznajomego, słucha wszystkich jego wskazówek i przemienia się w wiedżmę. Rozpaczliwie chwytając się kazdego sposobu, dzięki któremu odzyskałaby go, zawiera pakt z diabłem Zostaje więc gospodynią balu i zyskuje przy tym powszechny szacunek ekipy Wolanda oraz przybyłych gości.
Małgorzata była tez osoba impulsywna. Korzystając z nowych umiejętności postanowiła zemścić się na krytyku, który doprowadził do upadku mistrza. Emocje wzięły wówczas nad nią górę. W furii niszczyła wszystko, co znajdowało się w mieszkaniu Łatuńskiego:”(...) wiadrami nosiła wodę z kuchni do gabinetu i wlewała je do szuflady biurka. Następnie w tymże gabinecie rozbiła młotkiem drzwi szafy[...] Zabrała z gabinetu kałamarz i polała atramentem poduchy na małżeńskim łożu.(...)” Sprawiało jej to mnóstwo satysfakcji, ale jednocześnie czuła, że czyni zbyt małe szkody. Postanowiła więc dokonać spustoszenia w całym budynku. Ta cecha bohaterki objawiła się również podczas balu u szatana. Sama stwierdziła w rozmowie z Wolandem, że jest lekkomyślna. Wstawiła się za Friedą tylko dlatego, że dała jej nierozważnie nadzieję na zakończenie pokuty.
Życie Małgorzaty można nazwać jedna wielka wędrówka, której celem było uzyskanie ostatecznego spokoju. Dążyła do zaznania szczęścia u boku ukochanego, które przekreśliłoby jej wcześniejszą pustkę i cierpienie. Szukała drogi do wieczystego domu z oknem weneckim i dzikim winem wspinającym się pod sam dach.
Diametralnie inny wizerunek niewiasty w powieści przedstawia Annuszka. Bułhakow ukazał ją jako chudą kobietę z bańką nazywana powszechnie Gangreną. Jest to typowa mieszkanka Moskwy lat trzydziestych. Gromadzi ona w sobie większość negatywnych cech demaskowanych przez Wolanda i jego ekipę w teatrze Varietes. Bez wątpienia charakteryzuje ja bezgraniczne wścibstwo. Z zainteresowaniem obserwowała bowiem przez szparę w drzwiach osoby wychodzące z tymczasowego mieszkania Wolanda. Należało to do jej ulubionych zajęć: „(...) Wszystko w duszy Annuszka śpiewało, gdy sobie wyobraziła, jak będzie o tym rano opowiadać sąsiadom.(...).” Wraz z zaciekawieniem rosło również jej wzburzenie, a zarazem podekscytowanie. Nie potrafiła się powstrzymać od komentowania w myślach całej sytuacji:”(...) >>Wesołe mieszkanko ta pięćdziesiątka! Nie na darmo ludzie gadają! To ci mieszkanko!<<(...).”
Gangrena miała pewna osobliwa właściwość. Gdziekolwiek się pojawiła, „(...) tam natychmiast wybuchały dzikie awantury.(...).” To właśnie ona przyczyniła się również do śmierci Berlioza, wylewając w środę, przy turnikiecie olej słonecznikowy. Annuszka jawi się, więc jako stara dość nieprzyjemna kobieta o złośliwym usposobieniu. Cechowała ja również chciwość. Widać to dokładnie w momencie znalezienia podkówki. Kierowała się zasadą „znalezione nie kradzione” i bez chwili wahania przywłaszczyła sobie drogocenny przedmiot. Od razu zaczęła planować, jak go sprzedać z największym zyskiem: „(...)Nic nie wiem, niczego nie widziałam[...]A może rozpiłować na kawałki?...Kamienie można wydłubać i po kamyku – jeden na Pietrowkę, drugi na Smoleński...Nic nie wiem, nic nie widziałam...(...).”
Potrafi się ona zachowywać odpowiednio do każdej sytuacji. Początkowo na pytanie Azazella o podkówkę udaje, że nic wie: „(...) Jaka znów podkówkę, jaka znów serwetkę?[...]Pijani jesteście, obywatelu, czy jak?(...).”Jednak jej postawa zmienia się w chwili, gdy wyczuwa zagrożenie. Gangrena zdaje sobie sprawę, że lepiej powiedzieć prawdę, niż ponieść jakiekolwiek obrażenia: „(...)Ach podkóweczkę?[...]Już się robi![...] patrzę lezy sobie podkóweczka w serwetce, to ja wzięłam, żeby jej kto nie zabrał(...).”W jej zachowaniu widać ogromną hipokryzje i zakłamanie.
Naczelna zasadą przyświecającą całemu życiu Annuszki jest dbałość o własne dobro. Nie zwraca ona uwagi na nic i na nikogo. Wykorzystuje każda możliwa sytuacje, aby zdobyć jakieś korzyści. Pragnie zapewnić sobie jak najlepszy los. Szuka stabilizacji i spokoju. W jej przekonaniu zapewnią to pieniądze i dostatki.
Frieda, kolejna bohaterka powieści, tworzy równie charakterystyczny portret kobiety. Jej postać naznaczona została tragizmem. Urodziła niechciane dziecko, które następnie udusiła chusteczka i zakopała w lesie. Jej zachowanie może tłumaczyć szok, a zarazem strach. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie będzie w stanie zapewnić właściwej opieki swojemu synkowi. Zeznała bowiem przed sądem, że „(...)nie miałaby mu co dać jeść.(...).”Od trzydziestu lat dzień, w dzień odpokutowuje tamta tragiczna w skutkach decyzje. Za wszelką cenę chce o niej zapomnieć, ale na jej nocnym stoliku pojawia się zawsze ta sama chusteczka z granatowa obwódką. Próbowała się jej pozbyć każdym sposobem: „(...) Paliła ja już w piecu, topiła w rzece, ale to nic nie pomogło.(...).” Kara musi jednak trwać.
Frieda ukazana została jako piękna, dwudziestoletnia dziewczyna. Jednak patrząc na nią, zwracało się uwagę głównie na jej natarczywe i niespokojne oczy. Obnażały one wszystkie kłębiące się w niej myśli oraz uczucia. Rozpaczliwie szukała jakiejkolwiek pomocy. Pragnęła zaznać w końcu spokoju. Do obłędu doprowadzała ją chusteczka pojawiająca się z przerażająca niezmiennością. Nie potrafiła myśleć o czym innym, cierpiała. Jedyny ratunek widziała w Małgorzacie, która mimowolnie dała jej nadzieje na przebaczenie. Błagalnym tonem powtarzała wiec: „(..) Frieda, Frieda, Frieda! O, królowo, ja jestem Frieda!(..).”
Życie dziewczyny można również nazwać pewna wędrówka. Dążyła ona do tego, by jej wybaczono. Pragnęła wieczystego spokoju. Dostąpiła go dzięki Małgorzacie, która zapewniła morderczynię, że nigdy więcej nie zobaczy chustki z granatowa obwódka. Frieda doznała wreszcie błogosławionej ulgi. Jedyne, co mogła zrobić to paść na twarz przed swoja wybawicielka. Jej cierpienia dobiegły końca.
Z powieści Michaiła Bułhakowa wyłania się przedziwny obraz kobiety, która szuka spokoju i trwałego szczęścia. Sadze, że pomimo ogromnych różnic dzielących scharakteryzowane przeze mnie bohaterki, w ich zachowaniu można się doszukać analogii. Życie każdej z nich to w pewnym sensie wędrówka w poszukiwaniu bezpieczeństwa, miłości czy tez spokoju sumienia. Żadnej nie obce są również problemy i cierpienie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut

Teksty kultury