profil

Na Krawędzi. Kulisy konfliktu i kryzysu kubańskiego.

poleca 90% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W 1961 roku amerykańska agencja wywiadowcza CIA uzyskała od swoich ludzi na Kubie informacje, że do portów przypływają statki radzieckie. Nie udało się dowiedzieć jaki jest ich ładunek, aczkolwiek szpiedzy przypuszczali, iż dostawy mają charakter wojskowy. Wkrótce samoloty zwiadowcze dokonujące lotów na małych wysokościach zaczęły dostarczać zdjęcia kubańskich portów, na podstawie których wyraźnie można było określić charakter radzieckich dostaw.
Szóstego listopada 1961 roku kamery samolotu McDonnel RF-101C sfotografowały w porcie Casilda radziecki statek z pojemnikami, które mogły zawierać rakiety balistyczne. To był pierwszy sygnał alarmowy.
W sierpniu 1962 roku szef CIA John McCone zażądał od prezydenta Kennedy’ego zgody na zwiększenie liczby lotów wywiadowczych nad Kubą. 29 sierpnia samolot U-2 startujący z bazy McCoy w teksasie sfotografował dwie wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych SA-2 oraz budowę sześciu innych. SA-2 były bronią defensywną i w najmniejszym stopniu nie mogły zagrozić Ameryce, jednak wiedziano, że w Związku Radzieckim ich stanowiska lokowano wokół silosów rakiet balistycznych. Sposób, w jaki rozmieszczono SA-2 na Kubie był taki sam jak w bazach rakiet z głowicami nuklearnymi w Związku Radzieckim. Czy mogło to oznaczać, że Rosjanie przystąpili do instalowania na Kubie rakiet balistycznych? Amerykanie nie mieli na to dowodów.
Wykrycie rakiet przeciwlotniczych miało jeszcze inny skutek. CIA uznała, że pułap lotu samolotów zwiadowczych U-2 już ich nie chroni. Dlatego nie chcąc narażać swoich cywilnych pilotów na konsekwencje po zestrzeleniu, przekazała zadanie prowadzenia zwiadu lotnictwu wojskowemu. Gdyby pilot z US Air Force został zestrzelony, to po wylądowaniu ze spadochronem i schwytaniu przez Kubańczyków musiał być traktowany jak jeniec, a nie jako szpieg, którego można było skazać na śmierć.


Samolot zwiadowczy U-2

NIEBEZPIECZNY WYŚCIG

John F. Kennedy miał 43 lata, gdy wygrał wybory obiecując Amerykanom „Nową Granicę”, co oznaczało polityczny dynamizm i rozwiązanie najbardziej niepokojących problemów wewnętrznych i światowych. Największy problem stanowiła potęga nuklearna Związku Radzieckiego.
Amerykanie cenili młodość i dynamizm Kennedy’ego, wyraźnie kontrastujące z polityczną nieudolnością poprzednika, generała Dwighta Eisenhowera. Tamten miał 63 lata, gdy obejmował urząd prezydencki i stracił już ochotę do walki z przeciwnościami świata. Nowy prezydent prezentował nienaganny styl, dyplomatyczny takt i zdrowy rozsądek, ale to było za mało jak na konfrontację ze Związkiem Radzieckim.
26 marca 1962 roku odbyła się narada, w obecności prezydenta. Najwyżsi dowódcy i członkowie władz ocenili tam, co udało się osiągnąć w czasie rocznej prezydentury Kennedy’ego. Chodziło oczywiście o porównanie sił USA i ZSRR. Stwierdzono poważne zmiany w liczbie rakiet posiadanych przez największego rywala. Została ona bardzo zmniejszona, a zmiany nastąpiły również w radzieckich wojskach konwencjonalnych.. Jeszcze dwa lata temu Amerykanie przyjmowali, że Związek Radziecki ma 200 dywizji gotowych do boju, a obecnie służby wywiadowcze oceniały, że nie byłby on w stanie wystawić nie więcej niż 60 dywizji do przeprowadzenia ewentualnej agresji na Europę Zachodnią. Natomiast sytuacja w NATO uległa istotnej poprawie. Liczebność dywizji wzrosła do 25.
Powoli nierówności sił pomiędzy dwoma mocarstwami, jakie zastał Kennedy były przełamywane. Mówiło się wówczas powszechnie o ogromnej przewadze liczebnej radzieckich wojska rakietowych. Nadano temu określenie „luki rakietowej” (Missail gap).


John Fitzgerald Kennedy

Nikita Chruszczow, który przejął pełnię władzy nad ZSRR w lutym 1955 roku uznał, że należy jak najszybciej rozbudować siły nuklearne. Za jego panowania radziecka machina wojenna nabrała nowego rozpędu. 26 sierpnia 1957 roku wystrzelono rakietę SS-6 Sapwood, która przeleciała 12 tysięcy kilometrów i spadła do Oceanu Spokojnego. Była to pierwsza międzykontynentalna rakieta balistyczna. W październiku 1957 roku wystrzelono pierwszego sztucznego satelitę Ziemi „Sputnik”, ta wiadomość zatrwożyła Amerykę. Było oczywiste, że rakieta, która wyniosła satelitę na orbitę wokółziemską, może przenieść głowicę nuklearną nad oceanem i zrzucić ją na dowolne miasto amerykańskie. Rok 1958 przyniósł następne niepokojące Amerykanów wieści: na poligonie na Nowej Ziemi przeprowadzono próbny wybuch ładunku nuklearnego o gigantycznej mocy 58 MT, czyli 58 milionów ton trotylu (dla porównania bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc 17 KT, czyli 17 tysięcy ton trotylu).
Rok później radzieckie wojska rakietowe otrzymały rakiety średniego zasięgu SS-4 Sandal z głowicami o mocy 1 MT. Amerykańskie źródła wywiadowcze informowały o błyskawicznej rozbudowie radzieckiego potencjału, a tworzone na podstawie porównania wykazywały ogromną przewagę militarną Związku Radzieckiego nad Stanami Zjednoczonymi. Dlatego stający do wyborów John Kennedy obiecał amerykanom zlikwidowanie „luki rakietowej”.
Największym osiągnięciem nowego prezydenta stało się znaczne zwiększenie budżetu wojskowego, który od 1961 do 1962 roku wzrósł o 8 miliardów dolarów (z 44 do 52 miliardów). Efekt był natychmiast widoczny w statystykach.
Liczba rakiet międzykontynentalnych
rok 1960 rok 1961 rok 1962 rok 1963
ZSRR 35 50 75 100
USA 18 63 294 424

Amerykanie uzyskiwali przewagę także w innych dziedzinach sił strategicznych.
W 1955 roku rozpoczął służbę pierwszy okręt podwodny świata o napędzie atomowym. Był to USS Nautilus. Nautilus dokonał niezwykłego wyczynu przebywając łącznie w zanurzeniu 80 tysięcy mil morskich, bez uzupełniania paliwa nuklearnego. Jego następcy bili rekordy podwodnej prędkości, przekraczając 35 węzłów, i długotrwałości pozostawania w zanurzeniu . 30 grudnia 1959 roku spłynął na wodę pierwszy okręt podwodny USS George Washington z rakietami z głowicami nuklearnymi, który mógł otworzyć pokrywy wyrzutni na głębokości 30 metrów.
Ta broń szczególnie niepokoiła Rosjan. Okręty podwodne mogły bowiem niezauważone zbliżyć się do ich wybrzeży i odpalić rakiety, które po chwili (4-5 minutach) spadłyby na cel. Taki krótki czas wykluczał możliwość obrony: ewakuację mieszkańców czy nawet ukrycie się w schronach. Ponieważ wystrzeliwane rakiety były bardzo niecelne, musiały zostać skierowane przeciwko dużym obiektom, tak dużym, iż rozrzut kilku kilometrów nie czynił różnicy, czyli przeciw miastom!
Musiało minąć dużo czasu, zanim Rosjanie zdołali nadrobić opóźnienia. Niemniej jednak na początku 1957 roku w radzieckich okrętach zwanych na zachodzie Zulu zainstalowano wyrzutnie rakiet SSN-4 o zasięgu około 630 kilometrów.
Amerykanie szybko rozbudowali swoją potęgę nuklearną. 24 maja 1960 roku wystrzelili satelitę Midas wykrywającego odpalenie rakiet międzykontynentalnych. Od tego momentu Stany Zjednoczone mogły odpowiedzieć uderzeniem jądrowym na pierwszy sygnał o odpaleniu radzieckich rakiet.
W tym samym roku wybudowano pierwszy silos międzykontynentalnej rakiety balistycznej nowej generacji Minuteman, a w bazach brytyjskich zainstalowano amerykańskie rakiety średniego zasięgu Thor. Rakiety te wprowadzono do amerykańskich baz w Turcji i we Włoszech, łącznie w Europie było 45 amerykańskich rakiet balistycznych Jupiter oraz Thor.


Nikita Chruszczow

CASTRO KONTRA STANY ZJEDNOCZONE

Dwudziestosześcioletni adwokat, syn zamożnej rodziny kubańskiej, Fidel Castro rzucił najpierw wyzwanie Fulgencio Batiście, który miał wojsko i tajną policję bezwzględnie niszczące każdy przejaw buntu przeciwko władzy. Za udział w nieudanej rewolucji z 1953, skierowanej przeciwko ówczesnemu dyktatorowi Kuby, został skazany na 15 lat więzienia. Po zwolnieniu na mocy amnestii w 1955, udał się do Meksyku, skąd powrócił w 1956 roku z niewielką grupą zwolenników. Ich działania partyzanckie umożliwiły w 1958 roku zwycięski marsz na Hawanę. 1 stycznia 1959 roku wojska powstańcze wkroczyły do Hawany, a już w lutym Fidel Castro stanął na czele rządu i bardzo szybko przejął całkowitą władzę.
Castro, niemalże natychmiast po dojściu do władzy, zlikwidował przemysł rozrywkowy i znacjonalizował dużą część zakładów przemysłowych. Amerykańscy przedsiębiorcy stracili blisko dwa miliardy dolarów. Nowy przywódca zdawał sobie sprawę, że wcześniej czy później dojdzie do zatargu ze Stanami Zjednoczonymi. Dlatego skierował się w stronę protektora – Związku Radzieckiego.
Na początku 1960 roku na Kubę przybyła delegacja z pierwszym wicepremierem ZSRR, Anastasem Mikojanem. Zaoferował on pożyczkę w wysokości 100 milionów dolarów i zakup pięciu milionów ton kubańskiego cukru. Nie były to bezinteresowne gesty. Rosjanie doskonale wiedzieli, jakie korzyści mogą odnieść popierając Fidela Castro. Przede wszystkim zyskiwali nowe możliwości penetrowania tajemnic Stanów Zjednoczonych, gdzie schroniło się tysiące uchodźców z Kuby. Pozostawili oni na wyspie rodziny, które można było wykorzystać jako zakładników i zmusić w ten sposób emigrantów do współpracy z wywiadem.
Jednakże Rosjanie nie byli skłonni do udzielania Kubie otwartej pomocy militarnej, gdyż obawiali się, że może to pogorszyć ich stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Dlatego zadanie takie zlecił innym państwom socjalistycznym. W celu omówienia zakresu pomocy wojskowej do Pragi przyjechał we wrześniu 1960 roku brat Fidela, Raul Castro.
Kubański przywódca poczuł się silny. Oskarżył CIA o organizowanie sabotażu. Nakazał znacjonalizowanie amerykańskiego koncernu Texaco, a w sierpniu 1960 roku ogłosił nacjonalizację wszystkich przedsiębiorstw USA.
Pierwszym pomysłem na rozwiązanie tego problemu, był pomysł likwidacji Castry. Bez wątpienia Dwight Eisenhower zaakceptował takie rozwiązanie (choć nie istnieją na to konkretne dowody). Bez względu na to, kto podjął decyzję o zamordowaniu Castry, to przebieg operacji określanej kryptonimem „Mangusta” jest jednym z najbardziej komicznych przedsięwzięć wywiadowczych na świecie. Spece z CIA, zdali sobie nagle sprawę, że ich siatki na Kubie zostały rozbite i zebranie ludzi zdolnych do bezpośredniego otoczenia dyktatora oraz przeprowadzenie ataku stało się niemożliwe.
Uznano jednak, że na Kubie pozostało dużo ludzi, którzy za czasów Batisty blisko współdziałali z mafią trzymającą żelazną ręką wszystkie kasyna, domy publiczne i hotel. Postanowiono więc wykorzystać wpływy przestępców, którzy wydawali się idealnymi wykonawcami zamachu na głowę państwa. CIA zaakceptowała ten plan wychodząc z założenia, że ludzie ci wystarczająco silnie nienawidzą Castry, aby podjąć się zadania zgładzenia go. Jednak było to mylne założenie. Jak się okazało, szefowie mafii mieli nadzieję, że uda im się dogadać z kubańskim dyktatorem i uzyskać od niego koncesje o wiele bardziej korzystne niż za czasów Batisty. Prawdopodobnie w 1962 roku CIA zaniechała zabicia kubańskiego przywódcy.
Brak efektów operacji „Mangusta” skłonił prezydenta Eisenhowera do zdecydowanych działań politycznych przeciwko Kucie. 3 stycznia 1961 roku, w ostatnim tygodniu swojej prezydentury zerwał stosunki dyplomatyczne z Kubą, wprowadził całkowite embargo na eksport do tego państwa i zakazał importu kubańskiego cukru. Były to dotkliwe decyzje dla gospodarki wyspy, która całkowicie zależała od eksportu cukru i dostaw amerykańskich towarów. Castro nie miał wyjścia – musiał wpaść w szeroko rozwarte ramiona Moskwy.
John Kennedy zdawał sobie sprawę, że próba zbrojnej interwencji może doprowadzić do zaognienia stosunków ze Związkiem Radzieckim oraz państwami Trzeciego Świata. Prawdopodobnie nie wiedział, że Centralna Agencja Wywiadowcza postanowiła rozwiązać ten problem na własna rękę i w 1960 roku rozpoczęła przygotowania do obalenia Fidela Castro. W Gwatemali założono bazę treningową dla uchodźców kubańskich. Przeprowadzenie operacji powierzono generałowi Reidowi Dosterowi. Opracowany przez niego plan przewidywał, że rebelianci przedostaną się łatwo i szybko do nadbrzeżnych kubańskich wsi, gdzie ludność powita ich jak wyzwolicieli od krwawego jarzma komunistów. Jednakże generał nie wziął pod uwagę, że w ciągu dwóch lat nowy rząd zorganizował całkiem pokaźną armię, a ludność nie była skłonna popierać wracających właścicieli plantacji i zakładów przemysłowych, których działalność była dla nich równoznaczna ze skrajną nędzą.
Castro mając pieniądze od Rosjan, zapewnił Kubańczykom dach nad głową, bezpłatną służbę zdrowia i szkolnictwo. W tej sytuacji operacja CIA była z góry skazana na niepowodzenie. Wszystkie.
15 kwietnia 1961 roku z lotniska Puerto Cabezas Nikaragui wystartowały samoloty B-26B. W trzech lotach zaatakowały lotniska w San Antonio de los Banos, Campo Libertad i Antonio Maceo, ale nie udało im się zniszczyć wszystkich samolotów kubańskich, co miało bardzo istotne znaczenie dla przebiegu inwazji.
Rankiem 17 kwietnia 1400 kontrrewolucjonistów wyskoczyło z pięciu okrętów desantowych, które dobiły do plaży w Zatoce Świń. Mimo dużych strat i braku zaopatrzenia odnieśli oni sukces: uchwycili przyczółki na plaży i opanowali lotnisko, na które miały przybyć amerykańskie samoloty z zaopatrzeniem. Wynik dalszych zmagań zależał od wsparcia lotniczego, ale wobec silnej obrony kubańskiej przestarzałe samoloty wynajęte przez CIA nie mogły zapewnić niezbędnej pomocy. Wobec czego Kennedy zgodził się, aby do akcji użyto samolotów wojskowych z lotniskowców i aby przez godzinę osłaniały naloty dokonywane przez bombowce CIA. Jednakże błąd w synchronizacji doprowadził to tego, że samoloty z lotniskowca spóźniły się o pół godziny i przestarzałe bombowce B-26 musiały atakować bez osłony. W rezultacie dwa z nich zostały strącone, a pozostałe uciekły.
W czasie tej operacji z 24 samolotów amerykańskich Kubańczycy zniszczyli 12, a 1400 uchodźców, którzy wzięli udział w inwazji, 120 zginęło i 1200 dostało się do niewoli. Nielicznym udało się powrócić.
Prezydent Kennedy, choć niewiele wiedział o całej hecy, honorowo wziął na siebie winę za działanie służb USA.


SPOTKANIE

12 kwietnia 1961 roku Rosjanie wysłali w niebo rakietę z Jurijem Gagarinem na pokładzie, wyprzedzając Amerykanów o cztery tygodnie.
Kennedy uznał, że osobiste spotkanie z Chruszczowem może przyczynić się do rozwiązania paru najważniejszych problemów, a przede wszystkim zahamowania wyścigu zbrojeń i stabilizacji sytuacji w Niemczech.
Spotkali się w czerwcu 1961 roku we Wiedniu. Rozmowy trwały dwa dni. Spotkanie to umocniło Chruszczowa w przekonaniu, że w starciu z prezydentem Kennedym będzie mógł sobie pozwolić na dużo więcej, niż początkowo przewidywał.
Zależało mu przede wszystkim na załatwieniu sprawy Niemiec i Berlina będącego wyrwą w żelaznej kurtynie, jaką po zakończeniu wojny Stalin zaciągnął wokół państw socjalistycznych. W Berlinie nie było granicy. Mieszkańcy Berlina Zachodniego bez przeszkód przechodzili do Wschodniego. Obywatele Niemieckiej Republiki Demokratycznej jeździli po zakupy do zachodniej części miasta, a gdy chcieli wyrwać się z socjalizmu, po prostu nie wracali do Berlina Wschodniego.
Chruszczow wrócił do Moskwy z poczuciem zwycięstwa. Postanowił zaatakować na dwóch frontach: w Berlinie i na Kubie. Jego plan był bardzo niebezpieczny, ale wart wypróbowania. Wiedział też, iż Kennedy nie zrobi nic by się temu przeciwstawić. Zwycięstwo ugruntowałoby pozycję Związku Radzieckiego i zepchnęłoby Stany Zjednoczone do defensywy.

PIERWSZE UDERZENIE

Latem 1962 roku do Moskwy przybyła delegacja kubańska, której przewodniczył Raul Castro. 8 i9 lipca w rozmowach wziął udział Chruszczow. Można przyjąć, że wówczas zapadła decyzja o wysłaniu na Kubę radzieckich rakiet średniego zasięgu SS-4 i SS-5.
Rosjanie zaplanowali, że do końca grudnia 1962 roku na Kubie zostaną zainstalowane 42 pociski SS-4, a następnie 24 nowocześniejsze, o większym zasięgu rakiety SS-5. Bazy rakiet balistycznych miały być chronione i obsługiwane przez 22 tysiące radzieckich żołnierzy i techników.
Bazy na Kubie, odległej zaledwie o 90 mil od wybrzeży Florydy, były ogromnym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych. W ciągu paru minut rakiety mogły osiągnąć cele na wschodnim wybrzeżu USA. Cała akcja miała być przeprowadzona w największej tajemnicy i Kennedy miał dowiedzieć się o wszystkim dopiero wtedy, gdy rakiety stałyby na wyrzutniach, gotowe do odpalenia. Prawdopodobnie na początku sierpnia wyruszyły ze Związku Radzieckiego statki z rakietami i niezbędnymi urządzeniami startowymi.
Jednocześnie Chruszczow uderzył w Berlinie, co miało odwrócić uwagę Amerykanów od Kuby i zlikwidować zagrożenie, jakim dla socjalizmu były „berlińskie wrota”
13 sierpnia 1961 roku kilka minut po północy oddziały enerdowskiego wojska i policji zablokowały drogi prowadzące do Berlina Zachodniego. Ulice zostały przecięte kozłami z drutu kolczastego i betonowymi blokami. O świcie tłumy berlińczyków zmierzających do zachodniej części miasta stanęły przed policyjnymi posterunkami. Mur nazwany przez berlińczyków „chińskim murem Ulbrichta”(chodziło o przewodniczącego Rady Państwa i I sekretarza partii komunistycznej SED – Waltera Ulbrichta) rósł błyskawicznie w oczach zdumionych mieszkańców.
Kennedy i rządy państw zachodnich byli równie zaskoczeni. 17 sierpnia wystosowały protest, ale wówczas wszystkie drogi prowadzące na zachód były już zamknięte wysokim na trzy metry murem, zwieńczonym drutem kolczastym. Próby sforsowania go kończyły się zazwyczaj śmiercią śmiałków.
Kennedy przysłał do Berlina Zachodniego wiceprezydenta Lyndona Johnsona. Jednakże protesty nie przyniosły żadnego pozytywnego skutku, oprócz tego, iż Chruszczow zrezygnował z pomysłu podpisania z NRD traktatu pokojowego.
Tymczasem Chruszczow chciał zrealizować ważniejszy plan.


Kennedy i wiceprezydent Lyndon Johnson

BLOKADA

We wrześniu 1962 roku, kiedy prezydent dowiedział się o rozmieszczonych na Kubie radzieckich wyrzutniach rakiet przeciwlotniczych doskonale zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Wkrótce Rosjanie mogli mieć na Kubie rakiety z głowicami nuklearnymi!
Kennedy nie chciał jednak czekać na kolejne raporty służb specjalnych. Postanowił działać, aby nie dopuścić do wybudowania pod bokiem swego kraju baz rakiet nuklearnych.
4 września wygłosił przemówienie telewizyjne zawierające pierwsze ostrzeżenie pod adresem Związku Radzieckiego. Oznajmił, że powstanie poważny problem, jeżeli wyjdą na jaw dowody na rozlokowanie broni nuklearnej w rękach kubańskich lub pod zarządem sowieckim.
Rosjanie zlekceważyli to ostrzeżenie. Tydzień później, 11 września agencja TASS opublikowała oświadczenie, oznajmiając, iż Związek Radziecki nie potrzebuje przenosić swojej broni w celu przeciwdziałania agresji do innego kraju, gdyż Związek Radziecki ma potężne rakiety i nie istnieją powody do poszukiwania dla nich miejsc poza granicami państwa..
Cztery dni później, 15 września załoga samolotu Lockheed P-2 Neptune sfotografowała radziecki statek Omsk zmierzający do kubańskiego portu. Na jego pokładzie widoczne były dwa obłe pojemniki, które bez wątpienia zawierały rakiety balistyczne. 19 września wywiad amerykański wykrył, że na Kubę przybył następny transport tego typu pojemników.

14 października szef CIA przedstawił prezydentowi niezbite dowody. Na już dokładnie rozpracowanych odbitkach widoczne były pojemniki z rakietami, ciężkie pojazdy transportowe, cysterny na wodę, baraki dla załogi. Następna grupa zdjęć zrobionych nad bazą lotniczą w Camilo Cienfuegos przedstawiała samoloty bombowe Ił-28 zdolne do przenoszenia bomb nuklearnych.
Według sekretarza obrony Roberta McNamary Rosjanie potrzebowali co najmniej dziesięciu dni na zakończenie prac instalacyjnych na Kubie. Do tego momentu ich rakiety nie były groźne dla USA. Dawało to prezydentowi trochę czasu na przemyślenie decyzji i przystąpienie do działania. Jednakże było go za mało, aby zwrócić się do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rosjanie mogli z łatwością opóźnić debatę do czasu uzyskania możliwości odpalenia rakiet. Również na konsultacje z sojusznikami prezydent nie mógł liczyć, gdyż nie starczyłoby czasu na dyskusje i spory. Decyzje o najbliższych przedsięwzięciach musiał podjąć sam.

Jeden z podejrzanych radzieckich okrętów w drodze na Kubę

Uderzenie na radzieckie bazy byłoby zbyt ryzykownym posunięciem. Specjaliści z CIA nie mogli zagwarantować, że wykryto wszystkie bazy. Jeżeliby amerykańskie samoloty nie zniszczyły choć jednej, to startujące stamtąd rakiety mogły obrócić w ruinę kilka amerykańskich miast! Gdyby zaś udało zlikwidować wszystkie amerykańskie bazy za jednym uderzeniem (obliczono, że samoloty musiałyby wykonać 500 lotów) należało tez uwzględnić wysokie ofiary wśród ludności cywilnej oraz radzieckich specjalistów. To z kolei obróciłoby przeciwko Stanom Zjednoczonym państwa Ameryki Środkowej i Południowej. Śmierć Rosjan mogłaby doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji militarnej ze Związkiem Radzieckim. Dlatego należało znaleźć inne wyjście.
Pomysł podsunął brat prezydenta Robert Kennedy – prokurator generalny: blokada Kuby! Uniemożliwienie zaopatrywania radzieckich baz. Pomysł wydał się dobry, ale jak należało go zrealizować. Żadne państwo nie miało prawa zatrzymywania na wodach międzynarodowych jednostek obcych bander.
Robert Kennedy skonsultował się z profesorem prawa Nicolasem Katzenbachiem. Katzenbach i jego trzej doradcy naszkicowali tekst proklamację, którą przekazali prezydentowi 20 października.
15 września samoloty McDonnel RF-101C dokonały lotów na wysokości stu kilkudziesięciu metrów nad bazami w rejonie San Cristobal. Zdjęcia z ich kamer nie pozostawiały żadnej wątpliwości: wyraźnie widoczne były długie wiaty osłaniające pociski rakietowe, drogi do wyrzutni, wiązki kabli biegnące do bunkrów, z których rakiety miały zostać odpalone.
18 października do Białego Domu przyjechał Andrij Gromyko, radziecki minister spraw zagranicznych. Drobny, szczupły, bardzo opanowany – co bez wątpienia było wynikiem było wynikiem doskonałej stalinowskiej szkoły – niemiał zamiaru zdradzać radzieckich planów.
- Kuba obawia się amerykańskiej inwazji – oznajmił siedząc naprzeciw prezydenta. – Radziecka pomoc militarna dla tego kraju ma charakter czysto obronny i nigdy nie będzie niczym innym. Kennedy zawahał się na moment. Wystarczyło wydać polecenie, aby dostarczono zdjęcia radzieckich wyrzutni. Jednakże nie zrobił tego. Nie chciał ujawniać jak dużo wie o radzieckich działaniach na wyspie. Rozmowa miała jedynie dać do zrozumienia przedstawicielowi radzieckiego rządu. Cel ten udało się zrealizować, gdyż Gromyko w raporcie

Baza rakietowa w rejonie San Cristobal



dla Chruszczowa wspomniał o determinacji Kennedy’ego. Nie wiadomo jednak, w jakim stopniu ta opinia wpłynęła na decyzje Chruszczowa.
24 października z radzieckim pośrednikiem prezydenta z Chruszczowem Gieorgijem Nikitowiczem Bolszakowem spotkał się na lunchu dziennikarz i bliski przyjaciel Kennedy’ego - Charles Bartlett.
Wtedy Barlett wydobył z teczki kilka zdjęć, na których w prawym górnym rogu widniał napis „For Presidents Eyes Only” (tylko do wzglądu prezydenta). Bolszakow, zapewniał który prezydenta o tym, iż radzieckie dostawy mają oczywiście charakter obronny, teraz wyraźnie zakłopotał się. Bolszakow nadużył zaufania, jakim dotychczas darzył go prezydent. Było to ostatnie spotkanie z przedstawicielem Chruszczowa.
Tego dnia przed kamerami telewizji stanął prezydent. Stwierdził, że dysponuje niepodważalnymi dowodami, iż Związek Radziecki zainstalował na Kubie rakiet średniego zasięgu z głowicami nuklearnymi.
Następnego dnia, gdy prasa amerykańska zamieściła lotnicze zdjęcia baz na Kubie, w mieszkaniu Bolszakowa zadzwonił telefon.
- I co teraz powiesz, Gieorgij? – To Barlett telefonował, aby dokończyć rozmowę z poprzedniego dnia. – Macie rakiety na Kubie czy nie?
- Nie mamy!
- OK. Bobby (Robert Kennedy) prosił mnie, bym przekazał ci, że macie tam rakiet. Chruszczow przyznał to dzisiaj. Prezydent właśnie otrzymał telegram z Moskwy. – Barlett odłożył słuchawkę.
Misja Bolszakowa była zakończona
Prezydent Kennedy podpisał dokument, który zezwalał na użycie siły wobec radzieckich statków i okrętów.
Tego samego dnia, gdy prezydent ogłosił wprowadzenie blokady, poszła w ruch wielka machina wojenna. Natychmiast z amerykańskiej bazy Guantanamo na Kubie ewakuowano 3190 cywilów, a na ich miejsce przybyło 8 tysięcy żołnierzy piechoty morskiej i marynarzy. W pobliżu bazy stanęły dwa lotniskowce USS Enterprise USS Independence, których samoloty miały bronić Guantanamo w razie kubańskiego ataku. Załogi bombowców strategicznych B-52 postawiono w stan gotowości i przeniesiono wraz z samolotami na lotniska cywilne, gdzie były mniej narażone na zniszczenie przez głowice radzieckich rakiet nuklearnych i bombowce wycelowane w bazy wojskowe. 800 bombowców B-47, 550 B-52 i 70 B-58 gotowych było do nuklearnego uderzenia na bazy radzieckie w ZSRR i państwach socjalistycznych. Sztaby dowódcze otrzymały rozkaz „Defcon-2”, co oznaczało stan najwyższej gotowości, poprzedzający wojnę.


B-52
Wyruszył w morze lotniskowiec USS Essex oraz 180 innych okrętów wojennych, które w odległości 500 mil 9805 kilometrów) od Kuby stworzyły pierścień blokady. Instrukcja, jaką otrzymali dowódcy amerykańskich okrętów, nakazywała wezwanie do zastopowania każdego statku lub okrętu, wobec którego istniało podejrzenie, że przewozi broń. Po zatrzymaniu na pokład mogła wejść grupa amerykańskich marynarzy, aby przeprowadzić rewizję. Gdyby znaleźli broń, statek musiał udać się pod eskortą do portu wybranego przez kapitana, poza Kubą. Gdyby jednak załoga statku wzywanego do zatrzymania nie zareagowała na sygnały amerykańskiej jednostki, wówczas można było oddać strzał ostrzegawczy ponad masztami, a w razie dalszego braku reakcji zatopić uciekającą jednostkę.
Rosjanie zareagowali twardo. W siłach zbrojnych wstrzymano wszystkie urlopy i przepustki, w bazach rakietowych, lotniczych i morskich ogłoszono stan gotowości. Raporty wywiadu z Kuby i zdjęcia dostarczane przez samoloty wywiadowcze wskazywały, że w bazach rakietowych gwałtownie zwiększono tempo prac, aby jak najszybciej osiągnąć pełną gotowość bojową. Agencja TASS ogłosiła oświadczenie rządu radzieckiego potępiające imperialistyczne poczynania Stanów Zjednoczonych, a szczególnie prowokacyjny akt wprowadzenia blokady suwerennego kraju.
Stało się oczywiste, że obydwa mocarstwa dotarły do krawędzi, poza którą była już tylko wojna nuklearna. Można było przy tym odnieść wrażenie, że żadne nie zamierza wycofać się z konfliktu.
John Kennedy zdobywał przewagę polityczną nad Chruszczowem, umacniał swoją pozycję. Członkowie Organizacji Państw Amerykańskich niemalże jednomyślnie(tylko Urugwaj wstrzymał się od głosu) poprały działania USA i zdecydowały, że Rosjanie powinni usunąć rakiety z Kuby. Politykę USA poparły: Francja, Niemcy, Wielka Brytania.
Świat zaczęła ogarniać panika. W Stanach Zjednoczonych zaczęła ogarniać przede wszystkim największe miasta. W Dallas zamknięto sklepy z bronią, gdyż natłok klientów groził zdewastowaniem pomieszczeń. W Los Angeles dowództwo obrony cywilnej ogłosiło, że w razie wojny sklepy będą zamknięte przez pięć dni, co spowodowało oblężenie stoisk. Z półek znikała czekolada, mleko w proszku, biszkopty, a nawet proszek do prania, który uznano za potrzebny do likwidowania skażenia radioaktywnego. W Nowym Jorku przeprowadzono próbne alarmy przeciwlotnicze.

ZAŻEGNANA APOKALIPSA

26 października ambasada rosyjska zaproponowała amerykańskiemu Departamentowi Stanu, za wycofanie rakiet radzieckich z Kuby Stany Zjednoczone są gotowe publicznie zobowiązać się, że nie dokonają inwazji na Kubę. Sekretarz stanu był zainteresowany ta sugestią. To uruchomiło nowe mechanizmy wielkiej polityki.
Jeszcze tego dnia długi telegram od premiera Chruszczowa dotarł do Białego Domu. Radziecki przywódca pisał, że jeżeli Amerykanie zaprzestają blokady Kuby i zobowiążą się, że nie dokonają inwazji na to państwo, znikną powody, dla których Rosjanie sprowadzili na wyspę rakiety i samoloty.
Jednak następny dzień – 27 października przyniósł bardzo niepokojące wydarzenia. Z lotu zwiadowczego nad Kubą nie powrócił do bazy major Rudolph Anderson. Wówczas stało się jasne, że jego U-2 został zestrzelony przez radziecką rakietę SAM-2.
Na domiar złego Kennedy otrzymał depeszę od Chruszczowa, który zmienił swoje stanowisko. Proponował, że wycofa rakiety z Kuby, jeżeli Amerykanie usuną swoje z baz Turcji.
Wyjście z sytuacji znalazł Robert Kennedy, który zaproponował, żeby prezydent odpowiedział na pierwszą depeszę, tak jakby nie otrzymał drugiej. John poszedł za radą brata. W swoim oświadczeniu nawiązał jedynie do pierwszej depeszy Chruszczowa. Pochwalił go za pojednawczy krok i zgodził się na zniesienie blokady oraz udzielenie gwarancji, że Stany zjednoczone nie dokonają inwazji na Kubę.
Wieczorem Robert Kennedy osobiście pojechał do ambasady radzieckie, by oddać list prezydenta i ustnie przekazać ambasadorowi tekst ultimatum.
Rozstrzygnięcie miało zapaść następnego dnia. Nadszedł czas podjęcia ostatecznej decyzji: wojna albo pokój.
Odpowiedź Chruszczowa nadeszła w niedziele o godzinie 10.00. radziecki premier nie wspomniał o swojej propozycji wycofania rakiet amerykańskich z Turcji. Skoncentrował się na ostatnim (nie opisanym przeze mnie) przypadku naruszenia radzieckiej przestrzeni powietrznej przez samolot U-2, który wtargnął na terytorium Syberii. Rosjanin przyjął spokojny i pojednawczy ton. Pisał o odpowiedzialności Amerykanów i Rosjan za pokój na świecie. Najważniejsze było ostatnie zdanie, w którym Chruszczow wyraził gotowość wstrzymania prac przy budowie wyrzutni rakietowych, rozmontowanie broni „uważanej za ofensywną” i zabranie jej do Związku Radzieckiego.
Kennedy dostosował się do tonu Chruszczowa. Określił list radzieckiego przywódcy jako ”krok godny wielkiego męża stanu”. Przeprosił za incydent z samolotem U-2, który uznał za wypadek spowodowany błędem nawigacyjnym pilota i zobowiązał się do szybkiego zniesienia blokady oraz zaniechania planów inwazji na Kubę.
5 listopada 1962 roku port Mariel opuścił radziecki statek Diwinogorsk z czterema rakietami na pokładzie. 7 listopada wyruszył w morze metalurg Anosow przewożący osiem rakiet. Dwa dni później Brack wywiózł z Kuby sześć rakiet.
20 listopada blokada zakończyła się. Świat odetchnął.


BIBLIOGRAFIA:


● Bogusław Wołoszański „Sensacje XX Wieku: Po Drugiej Wojnie Światowej”
● http://www.gwu.edu/~nsarchiv/nsa/cuba_mis_cri/
● http://www.cubacrisis.net/
● http://www.marxists.org/history/cuba/subject/missile-crisis
● http://nsarchive.chadwyck.com/cmintro.htm

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 25 minut