profil

„Lawa”, czyli „Dziady” Adama Mickiewicza na szklanym ekranie.

poleca 85% 632 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

Książka i film to najczęściej rywalizujące ze sobą formy przekazu. Rywalizacja ta uwidacznia się szczególnie wyraźnie właśnie teraz, w czasach, w których obraz staje się najpopularniejszą formą wypowiedzi. Wśród tytułów filmowych odnajdujemy wiele adaptacji znanych powieści. Wielu młodych ludzi często zastanawia się nad wyborem interesującej ich formy. Najczęściej warto zapoznać się i z książką i z filmem, a następnie przeanalizować wszystkie za i przeciw. Tak właśnie było w przypadku filmu „Lawa” Tadeusza Konwickiego, którego obejrzeniem uczniowie naszego liceum uwieńczyli lekturę i analizę książki Adama Mickiewicza.
Podczas kilku lekcji języka polskiego z uwagą przypatrywaliśmy się technice, za pomocą której treść książki przeniósł na ekran reżyser. Pierwszą, podstawową rzeczą, która przykuła moją uwagę był specyficzny tytuł. Z reguły przecież adaptacje filmowe posiadają identyczne lub ściśle związane z książką tytuły. W tym jednak przypadku było inaczej. Zastanawiałem się co lawa może mieć wspólnego z książką romantycznego poety i pisarza. Na to pytanie mogłem w pełni odpowiedzieć sobie dopiero po obejrzeniu całego filmu. Podsumowując jego treść doskonale zrozumiałem użyte nawiązanie do „Dziadów”. Muszę przyznać, że tytuł został użyty bardzo trafnie i równocześnie, o czym przekonałem się osobiście, świetnie zwraca uwagę widza.
Sam sposób zrealizowania filmu również jest czymś niezwykle ciekawym. Jak przekonaliśmy się podczas omawiania książki, jej tekst nie należy do łatwych tekstów literackich. W związku z tym należy pamiętać, że ekranizacja była dla reżysera sporym wyzwaniem. Zastosował on wiele zabiegów, które znacząco wpłynęły na formę przekazu tekstu „Dziadów”. Ukazanie obrzędu dziadów jako rytuału ludowego było pewnym polem do popisu dla reżysera. Czymś ciekawym było z całą pewnością ukazanie guślarza-kobiety, zagranej przez Maję Komorowską. Kolejną innowacją, która szczególnie przypadła mi do gustu stało się przedstawienie Gustawa i Konrada, czyli zgodnie z treścią książki jednego bohatera za pomocą dwóch aktorów. Gustaw Holoubek i Artur Żmijewski świetnie utożsamili się z kreowanymi przez siebie postaciami. Innymi zmianami, o które pokusił się Tadeusz Konwicki było skrócenie w delikatny sposób treści książki. W przypadku adaptacji filmowych jest to prawie zawsze konieczne. W tym przypadku zostało to przeprowadzone w bardzo trafny, nie ujmujący książce sposób. Konwicki zrezygnował ze scen "Widzenia Ewy" i z ustępu II części "Dziadów" oraz skrócił niektóre dialogi. Zabiegi te były niezwykle trafne, uprościły treść filmu i sprawiły, że stał się dostępniejszy dla szerszej publiczności.
Poza tymi najważniejszymi zabiegami uważny widz odnajdzie całe mnóstwo innych detali, które świetnie wzmacniają przekaz filmu. Godny pochwały jest z pewnością sposób kadrowania scen, który często obrazuje wiele emocji. Na pochwałę zasługuje w tym przypadku Piotr Sobociński, który wykonał zdjęcia do filmu. Na efekt końcowy filmu wpływ miał także montaż, wykonany przez Elżbietę Kurkowską, dzięki, któremu możliwe było ukazanie niektórych wydarzeń równocześnie, także oświetlenie, niejednokrotnie nadające specyficznego nastroju, dźwięk oraz muzyka, dzieło Zygmunta Koniecznego. Bardzo ważne było wplecenie w treść filmu wielu symboli, takich jak ptak oraz zilustrowanie Wielkiej Improwizacji za pomocą zdjęć z Oświęcimia, co odniosło się do czasów bliższych nam, nakłoniło do głębokiej refleksji i w mistrzowski sposób ukazało widzowi martyrologię narodu, która stanowi niezwykle istotny element książki.
W swojej ocenie filmu nie nadmieniłem do tej pory żadnych wad ekranizacji. Wydaje mi się, że na tym mógłbym zakończyć swoją ocenę. Opinie uczniów, wyrażane po obejrzeniu filmu były jednak podzielone. Jedyną rzeczą, która w moich oczach mogła być złą stroną filmu jest pewna monotonność muzyki. Choć była ona nastrojowa i ciekawa, została użyta zbyt często i w podobny sposób, co spowodowało szybkie znudzenie. Jedna wada, w stosunku do tylu zalet jest jednak chlubnym osiągnięciem. Uwzględniając wyzwanie, jakim było zekranizowanie „Dziadów”, tekstu niezwykle trudnego, reżyser Tadeusz Konwicki godny jest pochwały i gratulacji. Film wywarł na mnie pozytywne wrażenie i gotowy jestem polecić go swoim rówieśnikom, a w szczególności tym zaciekawionym romantyzmem.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi