profil

Wielkie maski kultury masowej

poleca 86% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Wielkie maski kultury masowej, czyli jak zakłamać rzeczywistość” Mógł by to być tytuł artykułu, tudzież innej publicystycznej formy stworzonej przez człowieka, którego stosunek do tak zwanej kultury masowej jest co najmniej pogardliwy, ale w tym tytule wystarczy zmienić jedno słowo i jego wydźwięk - stricte pogardliwy, stanie się co najmniej neutralny, a może nawet pochwalający kulturę masową. Zastanówmy się w takim razie jakie by to miało być słowo. Większość pomyśli, że słowem – kluczem jest tu słowo „maska”. Określenie, nie kojarzące się najlepiej. Nazywające przedmiot, za pomocą którego aktor ukrywa swoja prawdziwa twarz, okłamuje nas, że jest kimś kim nie jest naprawdę, o maskach w mniej dosłownym kontekście pisał też Gombrowicz, nazywając je gębami i próbując ukazać, że jedna i ta sama rozmowa może toczyć się na wiele różnych sposobów w zależności od tego jaka „gębę na sobie mamy”. Widzimy więc, że za pomocą maski możemy zakłamać naszą rzeczywistość, ale wracając do meritum, czyli słowa – klucza, to słowem tym nie jest wcale maska! Zmieniamy w naszym tytule słowo „zakłamać” na „kreować” i… efekt murowany. Oto uzyskaliśmy taki tytuł, że nikt tak naprawdę nie może wyrazić na jego temat żadnej opinii. Kiedy w tytule było słowo „zakłamywać” to wszystko było jasne. Całość miała pejoratywny wydźwięk i sąd nad stosunkiem piszącego do tematu był oczywisty, teraz użyliśmy słowa „kreować” i co? Czy słowo to oznacza to zakłamywać, więc znaczenie pejoratywne, czy może oznacza tworzyć, a więc znaczenie całkowicie pozytywne. Nad tym zastanowimy się za chwile najpierw trochę wyjaśnień.
Dlaczego właściwie o tym pisze, dlaczego miało być o maskach, a skończyło się na zabawie słowem? Dlatego, że tutaj właśnie ukryte jest drugie dno problemu. Na tym polega siła dzisiejszych mediów, które zakłamują a może kreują , rzeczywistość. Ta siła to nie żadna maska, bo jeśli założymy maskę dramatyczną to dzięki niej stajemy się postacią tragiczną, jeśli założymy maskę komediową to stajemy się śmieszni. Wszystko jest albo czarne, albo białe. Jeżeli więc wszystko byłoby jasne to gdzie miejsce na zakłamanie czy kreacje? Ta siła (NIE maska) to Orwellowska nowomowa, tak obecna w dzisiejszych mass- mediach. Są to słowa, zdania, często cale wypowiedzi, filmy, reklamy, teksty czy prasowe artykuły pisane tak, żeby nie wiadomo było o co tak naprawdę chodzi, żeby Ci którzy uważają, że to o czym pisze autor jest dobre, po przeczytaniu tekstu czy obejrzeniu reklamy stwierdzili, że autorzy uważali tak samo jak oni. Równocześnie ci , którzy sądzą, że to o czym mówi czy pisze autor jest złe, po przeczytaniu tego samego artykułu, czy obejrzeniu tego samego filmu stwierdzili, że jego autor myśli to samo co oni. Tak więc jeden autor jeden tekst, dwie opinie. I tak naprawdę o to chodzi.
Teraz prosty, ale dobitny przykład. Po śmierci Papieża Jana Pawła II zarówno w prawicowej Gazecie Wyborczej jak i w kojarzonym z lewicą Wprost, ukazały się noty prasowe o Fidelu Castro, który na wieść o śmierci Papieża ogłosił na Kubie narodową żałobę. Dwie gazety, dwa prawie identyczne teksty, ale tak naprawdę nie wiadomo o czym. Czytelnicy „GW” powiedzą, że artykuł był o szczycie cynizmu jakim jest ogłoszenie przez komunistycznego przywódcę żałoby narodowej po śmierci zwierzchnika kościoła katolickiego, tak usilnie na Kubie zwalczanego. Czytelnicy Wprost, powiedzą jednak, że artykuł mówił o kolejnym kroku w stronę złagodzenia lewackiego oblicza przywódcy Kuby. Oczywiście można powiedzieć, że bez żadnej, złej czy dobrej woli (to znów pojęcia względne) autora, każdy znajdzie w tekście to co chce znaleźć, a nie to co się tam znajduje.
Pójdźmy więc dalej, zostawmy Kubę i przenieśmy się do Stanów. Matrix. Film stosunkowo nowy, należący na pewno do kultury masowej o ile nie będący nawet jej symbolem. Kto jest w stanie powiedzieć o czym tak naprawdę jest ten film? Nikt. Każdy widzi w tym filmie cos innego, ale to jest O.K. Przenieśmy się jednak wstecz, w czasy kiedy w kinematografii nikt nie słyszał o żadnej kulturze masowej. Kultowe, podobnie jak Matrix, amerykańskie filmy tamtej epoki. Rio Bravo, Rio Grande. Wystarczy kilka minut i już wiemy o co chodzi: otóż dobry szeryf walczy ze złymi rewolwerowcami i wszystko jest jasne. Nie lubicie amerykańskiego kina? O.K. Czterej Pancerni i Pies, film również z epoki w której zwrot kultura masowa nie istniał. Również parę minut oglądania i wszystko jasne. Dobra załoga polskiego czołgu walczy ze złym okupantem hitlerowskim. Fakt, że pomaga im w tym bratnia Armia Czerwona to już zupełnie inna historia.(No może nie do końca zupełnie inna, tutaj słowo – klucz też brzmi „zakłamanie”) Wracając jednak do tematu, widzimy, że w czasach „przedmatrixowskich” wszystko było jasne, kibicowaliśmy bądź to dobremu szeryfowi bądź szlachetnemu żołnierzowi – dowódcy czołgu. Teraz nic nie jest tak jasne, komu mamy kibicować: Neo? Trinity? Matrixowi? (A co właściwie jest Matrix???)
Widać więc, że masowa kultura zadaje same pytania, lecz ani nie daje na nie odpowiedzi, ani pytania te nie skłaniają do głębszych przemyśleń. I jeszcze jeden przykład, dla tych, którzy nie czytają Wyborczej i nie widzieli Matrixa. O czym tak naprawdę jest ten tekst? Pisząc o artykułach na temat Fidela Castro utrzymywałem ton wypowiedzi mówiący, że taka wieloznaczność w prasie codziennej nie jest czymś szczególnie dobrym, pisząc o wieloznaczności i niemożności powiedzenia o czym jest Matrix napisałem, że jest to O.K. Więc czy napisałem tu, że to co robią mass-media jest dobre czy złe? A może nie napisałem ani jednego ani drugiego, może chciałem, żebyśmy zaczęli dokładniej czytać informacje w prasie, żebyśmy z większa uwaga śledzili filmy, żebyśmy jeszcze raz dokładnie przeczytali ten tekst, może w ten sposób zaczniemy się sprzeciwiać masowej kulturze, która wmawia w nas co chce. Może tak naprawdę da się jednoznacznie odczytać Matrixa, może da się powiedzieć czym było wprowadzenie na komunistycznej Kubie żałoby po śmierci Papieża, może uda się powiedzieć o czym teraz piszę? Może da się tego wszystkiego dokonać, tylko my ogarnięci masowym marazmem, przyzwyczajeni przez mass-media że „się nie da” nie próbujemy nawet tego zrobić?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut