profil

Ojcowie Pustyni

poleca 86% 105 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ojcowie Pustyni.

W III wieku Ewangelia dotarła już do wielu ludów basenu Morza Śródziemnego, także na tereny dzisiejszego Egiptu. Przyjmowana była powszechnie przez ludzi zarówno wykształconych jak i prostych, zachwycała swoją prostotą i mocą. W czasach, gdy Kościół stawał się masowy a ilość wyznawców nie zawsze szła w parze z jakością, wielu wierzących zapragnęło żyć Ewangelią w całej pełni i radykalizmie. Chcieli trwać w
bliskości Boga, uznając to za najważniejsze zadanie ich życia. Przyjęli dosłownie i ochoczo wezwanie Jezusa o potrzebie wyrzeczenia się siebie, o konieczności zerwania z grzechem, porzucenia dóbr materialnych, aby ich jedyną troską było zbawienie. Odczuwali głęboką potrzebę odsunięcia się od ludzi i od świata, który proponował przeciwne temu pragnieniu wzorce. Opuszczali swoje domy rodzinne i udawali się na pustynię, „unikając zgiełku miast, natłoku ludzi i miejskich występków, gdzie powietrze jest czystsze, gdzie niebo jest szerzej otwarte i gdzie Bóg jest bliżej” (Orygenes), aby tam spędzić resztę swojego życia w samotności, sam na sam z Bogiem. Na przełomie III i IV wieku na skalistej i dzikiej pustyni egipskiej okalającej dolinę Nilu, zwłaszcza w okolicy Nitrii i Sketis, na pustyni Synaju czy Judzkiej, istniały już dość liczne (oceniane łącznie na kilka do kilkunastu tysięcy) „kolonie” pustelników, żyjących wprawdzie samotnie, ale skupionych wokół doświadczonego „ojca” (tzw. Abba). Pustynia wg Pisma św. jest miejscem próby, walki z mocami zła i własnymi wadami. Jest też trudną ale skuteczną metodą „uczenia się Boga”, który przemawia w ciszy; chodzenia, pracowania, trwania w Jego wszechogarniającej, pełnej pokoju, dającej radość i szczęście, obecności. Ojcowie pustyni żyli bardzo surowo. Na swoje schronienie wybierali groty, stare grobowce, lub budowali sobie cele z naturalnie dostępnego materiału (np. kamieni zlepianych błotem). Mieszkali zazwyczaj samotnie (byli anachoretami - w odróżnieniu od cenobitów, czyli żyjących we wspólnocie). Czasami Abba (ojciec duchowy, doświadczony człowiek pustyni) przyjmował do swojej celi ucznia. Ich dzień upływał w milczeniu, wypełniony był modlitwą, najczęściej była to cicha recytacja Psalmów lub innych fragmentów Pisma św., które znali w znacznej części na pamięć i traktowali je jako swój najważniejszy pokarm. Ich pragnieniem i celem była nieustanna modlitwa serca. Pracowali na swoje utrzymanie wykonując najczęściej proste, nieabsorbujące umysłu, nieprzeszkadzające modlitwie, prace (np. wyplatanie lin czy koszy). Swój niewielki dochód przeznaczali na własne utrzymanie, potrzeby Kościoła oraz jałmużnę. Żywili się bardzo skromnie, najbardziej umiarkowani jedli raz dziennie (nie do syta), ich pokarmem był chleb i warzywa, pili słoną wodę. Niektórzy pościli jedząc raz na dwa lub trzy dni (prawdopodobnie byli i tacy co posilali się raz na tydzień), ale to zazwyczaj nie spotykało się z aprobatą Ojców, którzy cenili umiar i często musieli ograniczać przesadne i niewłaściwe zapędy najmłodszych adeptów. Pustelnicy stosowali wiele rozmaitych praktyk pokutnych w zależności od wady, którą chcieli w sobie poskromić (płacz był częstym towarzyszem tych zmagań), lub cnoty, którą chcieli uzyskać. Młodzi, zanim nie osiągnęli doświadczenia, otwartości i wrażliwości na Ducha Świętego prosili o radę i prowadzenie swojego Abba, któremu powinni być posłuszni we wszystkim. Ćwiczenie się w posłuszeństwie było pierwszym i koronnym sprawdzianem przydatności człowieka do bycia mnichem. Jeśli ktoś nie potrafi być posłuszny człowiekowi, nie będzie też posłuszny Bogu. Dopiero, gdy uczeń nauczył się słuchać głosu Boga, spełniać Jego wolę, pozwolił zamieszkać w sobie Duchowi Świętemu, wtedy mógł zacząć samodzielne życie, a po nabyciu dalszego doświadczenia zostać Abba, czyli cenionym mistrzem, swoim przykładem „rodzącym do nowego życia” młodszych braci. Pustelnicy odwiedzali się od czasu do czasu, pilnie przestrzegając gościnności, dzieląc się swoim doświadczeniem, radząc się co do swoich myśli, wspierając w trudnościach i upadkach. Wielu z mieszkańców pustyni, najczęściej ludzi prostych i wielkodusznych dzięki swojej wytrwałości i otwartości na łaskę Bożą stało się „nosicielami Ducha Świętego”, prawdziwymi przyjaciółmi Boga. Z ludzi nieokrzesanych, czasem nawet przestępców, rodzili się „nowi ludzie”, pełni pokoju, miłości, łagodności, których oblicza jaśniały i przemieniały. Ich wieloletnia, konsekwentna asceza prowadziła do doskonałej miłości, pragnienia, by dla miłości Boga „stać się jak ogień”. Mimo tej dyskrecji ciągnęły do nich tłumy ludzi pragnących usłyszeć „słowo” - lekarstwo na ich problemy, wskazówkę na drogę zbawienia. „Starcy” umieli nieraz jednym spojrzeniem wniknąć w duszę swojego brata i ofiarować najwłaściwszą pomoc. Nie uciekali przed światem, oni ten świat przemieniali, podtrzymywali go swoja modlitwą.
Właśnie do pięknych, pachnących kwiatów na pustyni można porównać wielkie, świetlane postaci Abba Antoniego, Abba Makarego, Abba Arseniusza, Agatona, Pojmena, Pambo, Sisoesa, i wielu, wielu innych.
Z czasem niektórzy mnisi łączyli się we wspólnoty, które potrzebowały ustalenia konkretnych reguł określających wymagania i charakter tych wspólnot (św. Bazyli Wielki - „Reguły dłuższe”), tworząc zalążki dzisiejszych zakonów. Na nich opierał się m.in. św. Benedykt tworząc w VI w. podstawy zachodniego ruchu zakonnego.
.
Do naszych czasów zachowały się ślady życia Ojców Pustyni („Księga Starców” - „Gerontikon”) w postaci krótkich opisów, wypowiedzianych „słów”, tzw. „rematów” - pouczeń, refleksji lub bardzo praktycznych i prostych rad dla kogoś, kto z całego serca szuka Boga. Są pełne szczerej wiary, mądrości płynącej z długich godzin modlitwy i doświadczenia, oraz głębokiej wiedzy o psychice człowieka, jego potrzebach, możliwościach i ograniczeniach. Apoftegmaty Ojców Pustyni powstały jako logiczny wytwór ruchu pustelniczego. Istnienie tych zbiorów przypomina nam o kilku sprawach. Najpierw o tym, że jesteśmy odpowiedzialni za drugiego człowieka: nie tylko materialnie, 87ale również duchowo. Nasze słowa i nasze postępowanie mają służyć drugiemu człowiekowi. Jakże daleko nam do wypełniania słów Pawłowych: Jeden drugiego brzemiona noście, które nawołują nas do wzajemnej solidarności. Słowa Ojców przypominają również o odpowiedzialności ludzi starszych, bardziej doświadczonych, za młodszych, szukających pomocy w swoich trudnościach. Nieszczęsna walka pokoleń pozbawia starszych możliwości pomocy młodszym i przez to czyni tych drugich bezbronnymi wobec trudności życia. Słowa te zwracają także uwagę na nasze rozmowy - jakże rzadko są one poświęcone sprawom Bożym! Pokazują również samą wartość słów, przez które powinniśmy wielbić Boga i przekazywać Go innym, bo nasze słowa często bardziej Boga zasłaniają niż ku Niemu prowadzą. Ojcowie wypowiadali słowa niechętnie, z trudem, w poczuciu wielkiej odpowiedzialności za wypowiedzianą treść.
Czytając apoftegmaty Ojców Pustyni mamy okazję jeszcze raz przypomnieć sobie o znaczeniu słowa i o jego wartości.
Pustynia, czy też cela - miejsce odosobnienia - przedstawia się więc z jednej strony jako miejsce, gdzie łatwiej osiągnąć zbawienie, z drugiej zaś, jako miejsce najtrudniejszych walk o to zbawienie. Raz jest to miejsce dojrzewania, innym razem - miejsce dla już dojrzałych. Znakomicie ową dwuznaczność oddaje opowiadanie:
Opowiadano o pewnym bracie, który przybył do Sketis, żeby zobaczyć abba Arseniusza. Przyszedł on do kościoła i prosił duchownych, żeby go do niego zaprowadzili. Odpowiedzieli: "Odpocznij trochę, bracie; później go zobaczysz". Ale on rzekł: "Póki go nie zobaczę, niczego nie będę jadł". Posłano więc z nim brata jako przewodnika, bo do celi starca było daleko. Zapukali do drzwi, weszli i pozdrowili starca; potem usiedli i milczeli. Wreszcie brat wysłany z kościoła rzekł: "Ja odchodzę, módlcie się za mnie". A ów przybysz, onieśmielony wobec starca, odpowiedział na to: "Ja także idę z tobą" - i wyszli razem. I prosił przewodnika: "Zaprowadź mnie do abba Mojżesza, tego, który był zbójem". A kiedy przyszli, starzec przyjął ich z radością, ugościł, i tak dopiero odprawił.
Pytał więc brat przewodnik gościa: "Oto cię zaprowadziłem do cudzoziemca i do Egipcjanina: który z nich bardziej ci się podobał?" A on na to: "Mnie osobiście bardziej Egipcjanin!"
Pewien starzec usłyszał o tym i zaczął się tak modlić: "Panie wyjaśnij mi tę sprawę! Jeden dla Twego imienia unika ludzi, a drugi dla Twego imienia przyjmuje ich z otwartymi ramionami!" I zobaczył w widzeniu dwie barki płynące po rzece: w jednej z nich ujrzał abba Arseniusza, a Duch Boży unosił się nad nim w milczeniu, w drugiej zaś abba Mojżesza, nad którym unosili się aniołowie i karmili go plackami z miodem [20].
Sam Antoni powiada, że człowiek, który mieszka na pustyni i trwa w skupieniu jest wolny od potrójnej walki: o słuch, o mowę i o spojrzenie. Musi walczyć jedynie o serce [21]. Abba Nil zaś mówi, że mnich miłujący odosobnienie trwa niewzruszony wśród pocisków wroga, ten zaś, który przebywa w tłumie, nieustannie odnosi rany [22].
Wiele o potrzebie samotności mówił abba Arseniusz. Przede wszystkim sam do siebie zwykł był mówić: Arseniuszu, uciekaj od ludzi, a będziesz zbawiony; a i innym to samo radził. Zapisano taką jego rozmowę z młodym mnichem: Ktoś mówił do abba Arseniusza: "Dręczą mnie moje myśli i mówią mi, że nie jestem zdolny do postu ani do pracy, więc żebym przynajmniej poszedł opiekować się chorymi, bo i to także jest miłość". A starzec rozpoznał podszepty diabła i tak odpowiedział: "Wracaj i jedz, pij, żadnej pracy nie wykonuj - tylko się z celi nie oddalaj" bo wiedział, że wytrwanie w celi doprowadza mnicha do doskonałości. [23]
Na koniec jeszcze dwa apoftegmaty przypisywane Abba Mojżeszowi:
Pewien brat przyszedł do Sketis do abba Mojżesza, prosząc go o słowo. A starzec mu odpowiedział: "Idź, usiądź w swojej celi, a cela cię wszystkiego nauczy".
Oraz: Człowiek, który ucieka od ludzi, jest jak dojrzałe grono; ten zaś kto mieszka między ludźmi, jest jak grono zielone [24].
Ale ojcowie wiedzieli również, że cele i samotność to nie wszystko. Jeden z mnichów, Abba Longin, powiedział: jeżeli najpierw nie nauczysz dobrze żyć wśród ludzi, to i w samotności nie będziesz umiał żyć dobrze [25].
Pewien brat radził się Abba Józefa, mówiąc: "Chciałbym odejść z cenobium [26] i mieszkać samotnie. Starzec mu na to odpowiedział: "mieszkaj tam, gdzie widzisz, że twoja dusza znajduje pokój i nie odnosi szkody". Brat na to: "i we wspólnocie, i w samotności odnajduję pokój: co więc każesz mi robić?" Starzec odrzekł: "jeżeli znajdujesz pokój i we wspólnocie i w samotności, to połóż te dwie myśli jak gdyby na wadze, i postąp, jak uznasz, że będzie z większym pożytkiem dla twego postępu" [27].
Ci, którzy poszli na pustynię pokochali ją. Pustynia stała się dla nich miejscem, gdzie czuli się wolni. Życie tam stało się głębokim doświadczeniem wyzwolenia i pokoju, takim, za jakim się tęskni:
Starzec Sisoes cierpiał, że musiał porzucić pustynię. Abba Ammun powiedział: Czemu się martwisz, abba? Cóż mogłeś jeszcze robić na pustyni, będąc tak stary? A starzec spojrzał na niego surowo i odrzekł: Cóż ty mówisz Ammunie? Czyż mi nie wystarczała na pustyni swoboda ducha? Ten sam powiedział: ...Wstałem, przyszedłem tu, na tę górę, a że znalazłem tu pokój w odosobnieniu mieszkam tu od niedawna". Brat zapytał: "Ile lat już tu mieszkasz?" Odrzekł starzec: "Siedemdziesiąt dwa" [28].
W dzisiejszych czasach wraca się do ich doświadczeń, które w swojej istocie są zawsze aktualne (Na Górze Athos w Grecji do dziś można też spotkać „żywych” pustelników, żyjących tymi samymi wartościami, co ich poprzednicy z początku ery chrześcijańskiej).

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut