profil

Prawo silniejszego Trazymacha w odniesieniu do czasów współczesnych

poleca 91% 104 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Sokrates Platon

„To jest sprawiedliwe, co jest sprawiedliwe w interesie silniejszego” Trazymach.

Sofiści, do których należał Trazymach, zainicjowali nurt humanistyczny w filozofii. Dzięki nim dociekania filozoficzne przeniosły się z przyrody na człowieka. Otworzyli nowe horyzonty myślowe i przygotowali podstawy pod etykę opartą na rozumie. Jednak sofiści głosili bardzo kontrowersyjne poglądy, z którymi nie zgadzali się i które potępiali Sokrates, jego uczeń Platon oraz cynicy. Poglądami swymi wywołali przewrót umysłowy, bowiem twierdzili, że nie istnieją wartości moralne, całkowicie odrzucili absolutyzm (moralność to szczyt wartości), odrzucili nawet relatywizm moralny i głosili nihilizm. Otwarcie mówili prawdę na temat przewrotności ludzkiej natury. Filozofia sofistów była sztuką życia. Zajmowali się nauczaniem (jako pierwsi zaczęli brać za swoje nauki pieniądze): w jaki sposób dobrze mówić i pozyskiwać słuchacza, zbijać poglądy przeciwników, jak sprytnie kierować sporami, uzasadniać własne stanowisko nawet wtedy, gdy nie ma się racji. Ich nauka cieszyła się dużym zainteresowaniem, a miał na to wpływ społeczny klimat Grecji, który wymagał dobrego przygotowania myślenia i wymowy, umożliwiające udział w życiu publicznym, a używane przez Greków na zgromadzeniach i w sądach. Znajomość czytania, pisania, rachowania i pobieżne obeznanie z Homerem przestały być wystarczające. Retoryka, sprawna wymowa, umiejętność znalezienia się w każdej sytuacji, były potrzebne jako narzędzia polityczne. Udział w życiu publicznym wymagał takiego przygotowania, bo cóż byłby wart obywatel, który na Zgromadzeniu Ludowym nie umiałby sprawnie przedstawić swoich myśli i poglądów. Chociaż mogłyby być bardzo wartościowe i ciekawe, do przedstawienia ich potrzebne było sprawne, a nawet wybitne opanowanie wymowy. Właściwym doborem argumentów można uzasadnić wszystko. Dlatego też nauki sofistów cieszyły się popularnością.

Trazymach był filozofem współczesnym Gorgiaszowi, jednemu z wybitnych greckich sofistów. Pochodził z Chalkedonu i był znany w Atenach już w 427 r. p.n.e. Miał być autorem traktatu „Wielka sztuka wymowy. O państwie”, który zachował się tylko we fragmentach. Trazymach głosił pogląd, że to jest sprawiedliwe, co jest sprawiedliwe w interesie silniejszego. Uczeń Soktaresa – Platon, pisał o Trazymachu, że umiał on wywołać uczucia litości i gniewu u słuchaczy. Uznał Trazymacha za wybitnego i błyskotliwego mówcę, umiejącego grać na ludzkich namiętnościach i wodzić za sobą słuchaczy, chociaż uważał go za burzyciela wszelkich wartości moralnych i absolutnie się z nim nie zgadzał. Platon wprowadził Trazymacha do swojego traktatu „Państwo” jako jednego z rozmówców. W traktacie przedstawił jego kontrowersyjne poglądy. W „Państwie” Platona Trazymach utrzymuje, że każdy rząd stanowi prawa dla własnego interesu, a kiedy te prawa ustanowi, wtedy ogłasza rządzonym, że to jest sprawiedliwe dla rządzonych, co jest w interesie rządzących, a kto się z tych przepisów wyłamuje, tego karze się za to, że łamie prawo i jest niesprawiedliwy. Rząd ma siłę, więc sprawiedliwość polega na interesie mocniejszego. Natomiast sprawy zwykłego człowieka są bogom obojętne i dlatego bogowie nie dali ludziom największego dobra, jakim jest sprawiedliwość. Dlatego też Trazymach mówił, że „krzywda i niesprawiedliwość robiona, jak się należy, jest oznaką wielkiej mocy i jest czymś bardziej szlacheckim i pańskim, niż sprawiedliwość”.

Prawo silniejszego wyznawano i stosowano na długo przed tym, zanim Trazymach zaczął głosić swoje poglądy. Trazymach był tylko pierwszym, który te poglądy wyraził na głos, co zostało zapisane przez Platona i przetrwało do dziś. Jeśli nie zrobiłby tego Trazymach, zrobiłby ktoś inny.
Od zarania dziejów na świecie panowało prawo silniejszego, czy jak można też powiedzieć – prawo pięści. Dotyczy to zarówno rywalizacji między członkami prymitywnego plemienia naszych przodków, jak i koczowniczych plemion Azji, starożytnych cywilizacji basenu Morza Śródziemnego, indiańskich państw obu Ameryk, europejskich państw od średniowiecza po dzień dzisiejszy, włączając w to demokratyczne rządy wielu współczesnych bogatych i wysoko rozwiniętych narodów.

Rządy takie wywołują zrozumiałe sprzeciwy ludzi należących do słabszych, tych, w których interesie nie przemawiają rządzący. Jednak ich protesty nie często brane są pod uwagę, a jeśli już tak się zdarzy, to wybierane jest takie wyjście, które jest bliższe rządzącym. Wybierając czy to rządy czy polityków, zawsze wybieramy między mniejszym a większym złem. Nigdy nie jest tak, że wybrany przez nas rząd zrobi wszystko, co w jego mocy, aby stanąć po stronie tego słabszego. Zawsze jest dokładnie tak, jak mówił Trazymach: sprawiedliwe i dobre jest to, co przynosi korzyść silniejszemu. A władza jest zawsze tą silniejszą stroną, gdyż stanowi prawo, do którego wszyscy muszą się stosować, bez względu na to, czy to się komuś podoba, czy nie, czy odpowiada to rządzonym lub czy budzi ich gorące sprzeciwy. Chociaż gdybym to ja stanęła na pozycji silniejszego, rządzącego, na pewno też podejmowałabym takie działania, które mnie przyniosłyby korzyść. Dodam jednak, że nie byłyby to działania nastawione tylko na moją korzyść, gdyż wiem, co znaczy być słabym i bezradnym. A posiadając taką wiedzę swoimi działaniami przyniosłabym pożytek nie tylko sobie, ale i innym. Chociaż tak naprawdę żaden człowiek nie zna siebie do końca i nie wie, jak by się zachował w danej sytuacji, dopóki się w takiej sytuacji nie znajdzie. Mam jednak nadzieję, że nie zapomniałabym o swych ideałach.
Można by zadać pytanie, dlaczego przy władzy są ludzie, których działania budzą sprzeciwy? Dlaczego stanowiącymi prawo nie są ludzie sprawiedliwi dla wszystkich grup społecznych, a nie tylko dla siebie? Przecież sami wybieramy kandydatów do rządzenia, więc powinniśmy wybrać takich, którzy stanęliby po naszej stronie, po stronie tych słabszych i pokrzywdzonych, których jest przecież większość. I my tak wybieramy! Oddajemy nasze głosy na tych, którzy mówią, że zmienią prawo na korzyść krzywdzonego, uczynią, co w ich mocy, aby nieść wsparcie najbardziej potrzebującym pomocy. Wygłaszają takie poglądy i przedstawiają takie pomysły, po których spełnieniu powinno się nam żyć, jak w raju obiecanym. Tylko, że jak te osoby już zostaną wybrane i skierują swe kroki ku ławom poselskim, natychmiast zapominają od danych obietnicach. Wtedy okazuje się, że potrafili się tylko dobrze zareklamować i w większości nie myślą o poprawie bytu innych, tylko o poprawie swego bytu. Znów sprawdza się pogląd Trazymacha, że losy zwykłego człowieka są dla bogów i rządzących obojętne.
Podobne przekonanie o swej słuszności i nieomylności mają niektóre światowe mocarstwa. Uważają, że dobre i sprawiedliwe jest dla innych tylko to, co oni chcą dać światu. I nie ma znaczenia, że słabsze państwa mają inne poglądy i inną wizję swej przyszłości, zupełnie nie zgadzające się z wizjami owych mocarstw. Bo cóż mogą zrobić słabe państwa, gdy u ich bram staną potężne armie, niosące ze sobą inny, lepszy porządek. Porządek może słuszny i dobry, ale tylko w mniemaniu owych mocarzy. Słabi nie mają już nic do powiedzenia na swój temat, bo argumenty tych silnych są nie do zbicia, nie do pokonania. A sofiści właśnie nauczali, że najważniejsze jest dobre argumentowanie.
Takie same metody były i są stosowane podczas wojen religijnych. W imię jedynego prawdziwego dobra i sprawiedliwości narzucano słabszym własne poglądy religijne, przy okazji odnosząc niewspółmierne korzyści materialne. Owe poglądy zawsze poparte były siłą wojska. Oczywiście zasłaniano się szlachetnymi hasłami, zyskując dzięki temu władzę nad kolejnymi regionami i ludami, niosąc im swoje sprawiedliwe prawo i swoje porządki.

Prawo silniejszego, rządy w interesie mocniejszego stosowane są także we wszystkich innych dziedzinach życia. Począwszy od rodziny, poprzez szkołę, pracę, urzędy, aż po kontakty międzyludzkie. Najlepiej oczywiście jest, aby interes silniejszego pokrywał się z interesem osoby od niego uzależnionej. Lecz wszyscy wiemy, jak działają zależności międzyludzkie w pracy i w szkole, gdzie wszystko zależy od postawy silniejszego, rządzącego. Szczególnie uwidocznione to jest w firmach prywatnych, gdzie wszystko podporządkowane jest interesom właściciela. Właściciel stanowi takie prawa, które są dobre i sprawiedliwe dla niego. Nawet, jeśli prawo ustanowione przez państwo broni interesów słabszego, to rządzący – właściciel zawsze znajdzie takie wyjście, aby obrócić sytuację na swoją korzyść. Jeśli tylko pracownik próbuje się bronić, za swą śmiałość wystąpienia przeciwko sprawiedliwym rządom właściciela zostaje surowo ukarany. I wszystko dzieje się zgodnie ze sprawiedliwym prawem silniejszego. Również w rodzinach spotykane są rozmaite postawy. Jedni rodzice przez swoje działania sprawują opiekę nad rodziną i dziećmi. Ich opieka jest dobra i przynosi korzyść wszystkim bez wyjątku członkom rodziny. Inni rodzice przedkładają własne dobro nad dobro dzieci, którymi powinni się opiekować. Tego typu samolubne działania potrafią być bardzo okrutne i krzywdzące dla dzieci, a one nie zawsze mogą się bronić przed silniejszymi od siebie rodzicami. A ci rodzice działają tylko we własnym interesie, a wszystko wokół, łącznie z dziećmi, powinno być nastawione na zaspakajanie ich potrzeb. W takich wypadkach do działania powinny przystąpić jeszcze silniejsi, czyli jednostki powołane do ochrony krzywdzonych dzieci. Są one przedstawicielami prawa, które bierze pod opiekę tych najsłabszych członków społeczeństw.
Odrzucanie wartości moralnych jest typowe dla rządów silniejszego, dla działań prowadzonych w interesie silniejszego. Zasady, że sprawiedliwość jest zawsze po stronie silniejszego, i że to jest sprawiedliwe, co jest w interesie rządzących, wyznawał i nauczał Trazymach, i te zasady wyznawane są w obecnych czasach zarówno przez rządy państw, jak i często przez zwykłych ludzi na co dzień. Dbanie tylko o siebie, o własne interesy jest obecnie na porządku dziennym.

W podsumowaniu można stwierdzić, że stajemy się coraz bardziej amoralni, a niektórzy z nas mogliby z powodzeniem ubiegać się o członkostwo w klubie starożytnych sofistów greckich, a nawet pobić na głowę czołowych ich przedstawicieli i mówców. Nasuwa się też kolejny wniosek, że dobrze, wygodnie, miło i syto jest być u władzy. Można tu nawet zacytować słowa piosenki: „Ech, jak dobrze być cesarzem”. W świetle powyższego nie można się z tym nie zgodzić.

Do uzupełnienia poglądów Trazymacha świetnie pasują poglądy innych sofistów: Prodikosa – ręka rękę myje, jeśli coś dasz, to coś otrzymasz – oraz poglądy Hippiasza – prawo pozytywne ustanawia się dla oczu. Te prawa dokładnie opisują to, co dzieje się dziś w Polsce, a także w większości państw współczesnego świata. Trudno jest nam się pogodzić z takimi twierdzeniami, są one dla nas bardzo niesprawiedliwe, budzą sprzeciw, oburzenie, niesmak, niechęć i zgorszenie, lecz wynika z nich, że żyjący setki lat temu sofiści mieli rację, i że świat od tamtego czasu niewiele zmienił się na lepsze. Przy dzisiejszym stanie wiedzy i nauki, przy coraz prężniej i szerzej działających organizacjach humanitarnych, niosących pomoc najsłabszym i potrzebującym, przy szeroko pojętej otwartości ludzkich umysłów – w dalszym ciągu to silniejszy ma rację. Naturalnie panuje przekonanie, że to się wkrótce zmieni. Myślę jednak, że najpierw musi się zmienić ludzka natura i mentalność. A to szybko nie nastąpi.


BIBLIOGRAFIA
- Jan Legowicz „Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu”, PWN, Warszawa 1989;
- „Mała encyklopedia kultury antycznej” pod red. Zdzisław Piszczek, PWN, Warszawa 1968.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut