profil

„Jądro ciemności”, „Zbrodnię i Karę” oraz „Ludzi bezdomnych” jako powieści o niepowodzeniu dziewiętnastowiecznego modelu cywilizacyjnego

poleca 85% 208 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Cywilizacja to poziom rozwoju osiągnięty przez daną społeczność w pewnym okresie historycznym, przede wszystkim w dziedzinie kultury materialnej, zwłaszcza nauki i techniki, które traktuje się jako środki pozwalające nie tylko sprostać wymogom związanym z życiem w takim czy innym środowisku naturalnym, ale także maksymalne wykorzystywać jego zasoby i neutralizować negatywne oddziaływanie sił przyrody na człowieka.

Intensywny rozwój cywilizacji został zaobserwowany szczególnie w XIX wieku, w epoce pozytywizmu. Jej twórców cechowało gorące przekonanie o nieograniczonych możliwościach człowieka i jego pełnej zdolności do decydowania o swoim losie. Pozytywni myśliciele (tu: A. Comte) uważali, że nauka pozwoli człowiekowi na otwarcie wielu różnych, dotychczas nie poznanych horyzontów, ulepszy życie, pomoże i ułatwi wykonywanie pewnych czynności. Wierzyli oni w bezgraniczny postęp (czas rewolucji przemysłowej), w nowoczesność, w zerwanie z dotychczasowym ustrojem.
Wierzyli także w siłę umysłu, która poprzez badanie naukowe pozwoli odkryć prawdy bezwzględne. Pozytywizm wykreował takie prawdy jak agnostycyzm, czyli nieuznawanie pytań metafizycznych, z racji na niemożność uzyskania na nie konkretnej a przy tym sensownej odpowiedzi oraz scjentyzm, czyli przekonanie, że prawdę odkrywa się jedynie na drodze badań poznawczych. Ten naukowy światopogląd to wizja rzeczywistości i podporządkowania logice, wykluczająca inne niż naukowe tłumaczenie zjawisk.

Wiek XIX to nie tylko czas rozwoju nauki, ale także i techniki. Albowiem to właśnie w tym czasie rodził się nasz nowoczesny świat. Ludzie starali się ułatwić sobie życie, przez co automatycznie ucywilizować otaczający ich świat. Zaczęły powstawać wielkie aglomeracje, rozrastała się technologia i działy usług. Pojawiły się takie wynalazki jak koleje, statki parowe, samochody czy telefony. Równie szybko rozwijała się medycyna, tym samym przedłużając ludzkie życie i polepszając stan higieny społeczeństwa.
Także człowiek przekonał się, że dzięki swojej wiedzy i zręczności może zapanować nad przyrodą. Zbudował nowy świat- racjonalny, uporządkowany, użyteczny.

Pozytywiści związani z powstałym w 1866 r. „Przeglądem Tygodniowym” postulowali stworzenie nowego systemu ekonomicznego. Pragnęli solidnego społeczeństwa, jednolitego, podobnego do ludzkiego organizmu. Poszczególne grupy: etniczne, klasowe miały zostać ściśle powiązane z całością społecznej tkanki, partykularyzm grupowy zostałby wykluczony. Społeczeństwo stałoby się harmonijnie działającą organiczną całością.
Pozytywizm wysunął postulat budowy podstaw gospodarczych społeczeństwa. Industrializacja, umacnianie rzemiosła, powiększanie szeregów polskiego mieszczaństwa i zapewnienie społeczeństwu powszechnego dobrobytu. Konflikt między burżuazją a proletariatem miały zostać rozwiązane na drodze solidaryzmu przez wzrost zamożności i oświaty.
Tak się jednak nie stało...
Pod koniec XIX wieku „pozytywne” założenia rozwoju cywilizacji dały się we znaki. Okres ten nazwano Antypozytywizmem, kiedy to nastąpił całkowity kryzys kulturowy.
Społeczeństwo nie stało się, wbrew oczekiwaniom integralnym organizmem, a przepaść pomiędzy burżuazją a proletariatem jedynie zaczęła się pogłębiać. Hasła Mill’a o użyteczności społeczeństwa dla ogółu nie zostały zrealizowane, gdyż dobro jednostkowe zwyciężyło nad ogółem.
Skutki pozytywistycznej próby zrównania klas i polepszenia ekonomicznego społeczeństwa obrazuje m.in. St. Żeromski w „Ludziach bezdomnych” a także F. Dostojewski w „Zbrodni i karze”. W obu utworach pisarze zastosowali kontrast, po to, by ukazać klęskę poniesioną przez myślicieli pozytywnej epoki.
Opowieść o losach Tomasza Judyma w „Ludziach bezdomnych” jest przekrojem przez polską nędzę. Mamy tu przedstawione dwa odmienne obrazy miasta. Żeromski z jednej strony ukazuje piękny Paryż, muzea, arystokracje przechadzającą się po bulwarach, sunące po drodze dorożki. W Warszawie, inteligencję bywającą na salonach prowadzącą wystawne życie. Z drugiej zaś wyszczególnił przede wszystkim dwie ulice tego miasta- Ciepłą i Krochmalną - z niszczejącymi, brudnymi kamienicami, z dziećmi bawiącymi się w rynsztokach, z wariatkami przykutymi do ścian; miasta pełnego fabryk, w których robotnice w nieludzkich warunkach przebierają tytoń; miasta hut, w których nie spełniane są wymogi bezpieczeństwa. Dalej obraz wsi – w której chłopi umierają na malarię, gdzie nikt nie wie o elementarnych zasadach higieny. I wreszcie obraz kopalni – w których górnicy zmuszeni są do nadludzkich wysiłków, cały czas zagrożeni, nieomal uwięzieni w tej czarnej pułapce.
A wszystkie te obrazy są szare, biedne, pozbawione choćby najbardziej bladego promienia słońca.

To, co uderza jednak dużo bardziej niż te kopalnie, wsie, miasta, to fakt, że obok nich żyją inni ludzie- ludzie którzy mogliby pomóc, ale nie robią tego, bo tak jest wygodniej, bo tak im nakazują interesy, lub po prostu kaprys – jak w Cisach, gdzie dla efektu wizualnego (stawy), naraża się życie całej wsi. Doktor Judym, bohater, , który widzi to wszystko, bo sam pochodzi z tej najniższej warstwy, bohater, który cierpi wraz z nią. Człowiek, który pamięta o moralności. Ten bohater jest nawet czasem aż zbyt dwuwymiarowy, aż zbyt moralny. Ale to jest właśnie zamierzenie Żeromskiego. Bo co się dzieje z tym wielkim altruistą, bojownikiem słusznej sprawy. On ponosi klęskę. Całkowitą klęskę – czy to w Warszawie, czy w Cisach, wszędzie zostaje odrzucony. Po jego stronie staje tylko jedna osoba, tylko kochająca go kobieta. Cały zaś świat jest mu przeciwny. I cóż robi („wielki przegrany”) Judym? Walczy! Postanawia niezłomnie nieść pomoc, realizować program- leczyć przyczynę, a nie skutek, trwać przy moralności. Jednakże ponosi klęskę, która jest jednocześnie klęską moralności, klęską norm humanistycznych, klęską etyki, wreszcie całkowitą klęską cywilizacji, która jako pierwszą wartość stawia człowieka i jego godność.
Petersburg z utworu „Zbrodnia i Kara” nie wiele różni się od opisu mrocznej Warszawy Żeromskiego. To Metropolia przecinana szerokimi bulwarami, mozaikami budynków i ogrodów, otoczona zespołami pałacowo-parkowymi, która aspirowała nawet do miana europejskiej stolicy. Jest jednak coś dwuznacznego w fakcie, że ta wykuta z kamienia metropolia, mająca cieszyć wzrok przez wieki, nosząca znamienne imię patrona pierwszego cesarza Rosji, a więc miasto stanowić symbol i opokę mocarstwowości, przez cały czas swego istnienia zalatywało fetorem rozkładających się bagien, na jakich za sprawą uporu projektodawcy powstało.
F. Dostojewski był pisarzem, który w swoich powieściach ukazywał konsekwencje utylitaryzmu i darwinizmu etycznego. Rosyjski inteligent szczególnie ostro widział logiczne niebezpieczeństwa w myśli pozytywistycznej. Petersburg, był typowym dla Rosji miastem kontrastów społecznych, który najdosadniej potwierdzał uwagi autora „Zbrodni...”
Petersburg wieku XIX to z jednej strony przecudna „Wenecja Północy” pełna przepychu i zbytku, z drugiej zaś jednak, siedlisko brudu, nędzy, występku i cierpienia.

Dobrobyt warstw wyższych oceniano nie tylko przez największą liczbę służby przypadającej na jedna przeciętną rodzinę w Europie, ale też najmodniejszymi i najelegantszymi kreacjami na balach i w teatrach. Przez główną aleje Petersburga, prospekt Newski, dniem i nocą , niemal bez przerwy sunęły sznurem, jeden za drugim, w czterech rzędach w każdą stronę, wykwintne powozy, czasem tylko się zatrzymując, by zrobić przejście dostatnio wyglądającym damom i kawalerom
Jednakże, już kilka przecznic dalej cywilizacja zdała się powoli zanikać. Niebrukowane jezdnie nieskanalizowanych ulic pokrywały końskie odchody, wynędzniałe szkapiny sięgnęły chłopskie furmanki, po chodnikach zaś sunęły się niedożywione, blade postacie kobiet i dzieci oraz zapijaczonych mężczyzn imających się byle jakich zajęć mężczyzn.
„Nieznośny zaduch, tłok, na każdym kroku - wapno, rusztowania, kurz i specyficzne zapaszki, tak dobrze znane każdemu petersburżaninowi, który nie jest w stanie wynająć letniska. […] Nieznośny odór buchający z szynków, których w tej części miasta jest szczególnie dużo i pijani, spotykani na każdym kroku, mimo iż był to dzień powszedni, dopełniał ohydnego i ponurego obrazu. - Tak opisany jest plac Sienny, w którego otoczeniu ma miejsce akcji "Zbrodni i Kary Jest to przysłowiowy obraz nędzy i rozpaczy. Żyć tam, to znaczy ocierać się o brud, cierpieć, i wegetować bez nadziei na jakąkolwiek poprawę.

Świetnie podsumował to jeden z bohaterów powieści Swidrygajłow mówiąc, że jest to „Miasto półwariatów”. Mieszkańcy to ludzie z marginesu społecznego, zupełnie nie radzący sobie z życiem. Wielu z nich tak naprawdę tylko czeka na śmierć. Podobne wnioski nasuwają się Rodionowi Raskolnikowowi, byłemu studentowi, głównemu bohaterowi powieści.
Ów człowiek z początku myślący iż ludzie osiedlili się tutaj z wyboru, po pewnym czasie zdaje sobie sprawę z tego, że to przecież dzielnice nędzy wciągają słabych, biednych i chorych w swoje sidła i trzymają w żelaznym uścisku. Nieznośny zaduch, brud, ciemne zaułki w których czyhają ludzie „spod ciemnej gwiazdy” to świat dobrze znany naszemu bohaterowi. Nieznośny odór buchający z szynków, spotykani na każdym kroku alkoholicy i brudne prostytutki sprzedające swoje ciało to kolejne „atrakcje” towarzyszące spacerom Rodiona.
Ten przygnębiający świat załamałby i wypaczył każdego. Niedorozwój ekonomiczny wymusza na ludziach także szukania innych środków polepszenia własnego bytu.

Były student, mając poczucie własnej wyższości, postanawia zapewnić biedakom szczęście środkami powszechnie uważanymi za niemoralne. Bohater postanawia zabić „społeczną wesz” czyli lichwiarkę Alonę. Rodion pod wpływem otaczającego go świata, popada w obłęd i do tego brutalnego występku „dorobił” sobie odpowiednią filozofię. Chodzi o zabójstwo w imię zapewnienia godnego bytu wielu ludziom, a także o usunięcie człowieka, którego śmierć przyniesie społeczeństwu korzyść.
Na postawę Raskolnikowa wywarła wpływ teoria Hegla, który głosił, że w społeczeństwie żyją wybitne jednostki, które mogą w szczególnych okolicznościach, gdy wymaga tego dobro ludzkości- stanąć poza prawem i działać w sposób dla zwykłych ludzi niedopuszczalny lub sprzeczny z poczuciem moralności. Pomysł zamordowania nędznej lichwiarki w imię racji społecznych jest więc jak najbardziej- w myśl tego poglądu- uzasadnione i usprawiedliwione.

Friedrich Nietzsche, który wyciągnął radykalne wnioski z myśli dziewiętnastowiecznej i . zbuntował się przeciwko pozytywizmowi, scjentyzmowi, ewolucjonizmowi, był również, tak jak Raskolnikow, przekonany, że wszystkie czynności i wytwory ludzi uwarunkowane są życiowymi potrzebami. Poznanie nie jest wyjątkiem: ono także służy zadaniom praktycznym. Prawdą jest dla nas to, czego życie od nas wymaga. Jest zależna od czasu jej ogłoszenia, od okoliczności, a wedle Marksa – od sytuacji społecznej i ekonomicznej. Dlatego jest subiektywna i względna. Relatywna prawda jest dla nas złudzeniem. Nietzsche sądził, że umysł nasz nie tylko nie ujmuje wiernie rzeczywistości, ale zawsze ją fałszuje. Jest chaosem, a my musimy ją uporządkować, doszukiwać się w niej prawd. Nasze prawdy to złudzenia, do których przywykliśmy, o których złudności nie pamiętamy. Przywykamy do nich i w końcu wierzymy sami w fałszywy obraz rzeczywistości, który wytworzyliśmy. Urządziliśmy sobie świat tak, byśmy w nim żyć mogli. Wprowadziliśmy ciała, linie, płaszczyzny, przyczyny i skutki, ruch i spoczynek, kształt i treść, ale nie są one przez to dowiedzione. Życie nie jest argumentem: między warunkami życia może się znajdować także błąd.
Jednakże brak bezwzględnej prawdy oznacza, że nie ma żadnej metafizycznej sankcji nadającej moc prawdzie; nie ma Boga. Nietzsche sformułował to dobitniej „Bóg umarł”. A skoro nie ma prawdy, skoro nie ma dla niej metafizycznej sankcji, nie ma wartości- nie ma dobra ani zła- nie ma obiektywnej, uniwersalnej moralności. Oznacza, że każdy może wyznawać taką prawdę, jak mu jest potrzebna.
Konflikt racji, owy spór między ateizmem a chrześcijaństwem uwidacznia się zarówno w powieści Dostojewskiego jak i „Jądrze ciemności” J. Conrada.. Jeśli przyjąć, że Boga nie ma, człowiek może postępować całkowicie dowolnie, nie musi czuć się związany nakazami dekalogu ani też traktować innych z szacunkiem. Stąd- gdyby nie ograniczenia ze strony prawa- powstałoby wielkie pole do popisu dla zbrodniarzy i odczepieńców, stąd źródło zła i ludzkiego nieszczęścia. Czy jednak prawo dla kogoś, kto czuje się jednostką wybitną, może być wystarczającym autorytetem moralnym? Na to pytanie odpowiada postępowanie Raskolnikowa mordującego z zimną krwią dwie kobiety, gdyż jak sam twierdzi „może” i Kurtza, który popadł w otchłań szaleństwa, poddał się złu, które zrodziło się w samym środku jego duszy.
Nietsche uważał człowieka za istotę w dużej mierze ulegająca własnym popędom, które nazwał ‘wolą mocy’. Człowiekiem powodują resentymenty, nie szlachetne ideały, lecz negatywne uczucia z przeszłości.

Nietzsche popierał również teorię Darwina- walkę o byt, jednakże rozumiał ją troszkę inaczej. Otóż uważał on, że głównym, wrodzonym celem człowieka jest posiądnięcie coraz to większej ilości wiedzy oraz uzyskanie jak największej władzy i panowania nad światem.
Istotną cechą tego poglądu było przekonanie o konieczności postępu cywilizacji. Dotyczyło to rozwoju ekonomicznego i technicznego Europy, ale misja cywilizacyjna miała dotrzeć również do krajów pozaeuropejskich. Tak motywowano ekspansję kolonialną.
Można wtedy ustalić, kto jaką ma wolę mocy. Uznano wtedy, iż są ludzie silni, niezależni, świadomi swojej wolności, nazwani przez Nietschego „panami”. Są oni silnymi indywidualnościami, nie mają autorytetów, są sobą. „Bohater” „Jądra Ciemności” , Kurtz w swej teorii „nadczłowieka” zaczyna od tezy , iż „my, biali, na naszym poziomie rozwoju, musimy z siły rzeczy wydawać się im [dzikim] istotami nadnaturalnymi- przychodzimy do nich wyposażeni w boską potęgę(...) dzięki prostemu wysiłkowi woli możemy dysponować praktycznie nieograniczoną potęgą” Są także ludzie słabi- owi „dzicy”, tak zwani niewolnicy. Niewolnicy muszą być zależni od panów, potrzebują wsparcia, z racji na swoje poddaństwo, czyli brak woli mocy. Działają oni w grupie, rezygnując z siebie równocześnie, podporządkowując się prawami nałożonymi z góry. Kurtz uważa, że jako jednostka wybitna, inteligentna i ucywilizowana powinna ujarzmić dzikość. Jednakże w świecie pozbawionym wszelkich praw moralnych i etyki, a już na pewno Boga, którego „nadczłowiek” nie uznaje cywilizacja upada.
Sam Nietzsche nie uznawał nauk Jezusa, który wstawiał się za słabymi, albowiem to on właśnie stworzył system wartości, który doprowadził do upadku, jaki możemy obserwować obecnie. Zdaniem Nietschego należy więc całkowicie wyzwolić się spod wartości chrześcijańskich, spod altruizmu oraz współczucia, poświęcenia dla innych oraz miłości dla bliźniego. Należy więc pielęgnować w sobie wartości, jakie przystały człowiekowi silnemu- niezależność, wolność, poczucie własnej wartości. Tytułowe „Jądro ciemności” to zło, dzikie instynkty, które trzymamy na wodzy moralności, zasad i wyznaczonych wartości. Pomaga nam w tym wiara. Zdaniem Dostojewskeigo, to właśnie utrata wiary w Boga jest prostą drogą do rozpadu kultury. Zdrowa rodzina i naród ulegają zarażeniu, zostają zniszczone związki międzyludzkie, dominuje nienawiść.
Rasa nadludzi nie jest w stanie obronić się przed instynktem pierwotnym, które są w stanie zawładnąć ludzką osobowością w sytuacjach ekstremalnych, dlatego poddaje się namiętnością, które przynoszą tragiczne skutki.
Na tej podstawie możemy uznać, że zło samo w sobie tak naprawdę nie istnieje. Zło- czyli tytułowe Jądro ciemności jest w każdym z nas. Wyzwala je zaniechanie przez nas wszelkich wartości moralnych i etycznych. To atawistyczny instynkt, któremu nie jesteśmy w stanie się oprzeć.
„Jądro ciemności” jest powieścią, która stawia pytania o granice, do jakich może się posunąć człowiek w swojej misji cywilizacyjnej. gdzie zaczyna się zło, nad którym nie sposób już zapanować. Jest również wyznaczonym celem, kulminacją, końcem wszystkiego.

Cywilizacja to stopień rozwoju osiągnięty przez społeczeństwo w danej epoce historycznej. Porządkuje i ujarzmia świat, powoduje rozwój technologiczny, ale i może np. wydłużyć życie za pomocą działu usług jakim jest medyka. Jej zadaniem jest zapewnienie ludzkości jak najwygodniejszych warunków bytowania. Z końcem XIX wieku ludzie zaczęli pochodzić do pozytywizmu w zgoła odmienny sposób. Zaczęto dostrzegać nie tylko dobre strony naiwnej wiary w postęp. Zaczęto postrzegać ludzi nie jako istoty całkowicie świadome swoich czynów, ale jako kogoś o nieprzewidywalnych reakcjach oraz niepohamowanych instynktach, które silnie oddziałowy wały na zachowanie tejże osoby. Powoli zrozumiano, że nauka oraz nowe wynalazki nie ulepszają człowieka. Kurtz na podległym sobie terenie tworzy porządek, który w wieku XX miał zostać nazywany totalitaryzmem. Do koncepcji nadczłowieka odwoływali się m.in. Adolf Hitler oraz niemieccy faszyści. Czy to jest cena , jaką warto zapłacić za ideę niesienia cywilizacji?
Musimy sobie uświadomić, że „jądro ciemności jest w każdym z nas”. Trzeba odkryć w jakim stopniu i starać się je w miarę możliwości przezwyciężać, a wtedy szala na której stoi cywilizacja przechyli się w stronę „pozytywnego” kierunku rozwoju ludzkości.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 15 minut