profil

List do przyjaciela (Dlaczego warto zamieszkać na wsi)

poleca 85% 1319 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Drogi Przemku!

Bardzo dziękuję za list. Ucieszyłem się, kiedy przeczytałem o Twoich licznych sukcesach. Pisałeś też, że nie rozumiesz, dlaczego zamieszkałem na wsi. W tym liście pragnę Ci to wytłumaczyć.

Od dawna podobała mi się atmosfera, jaka panuje na wsi. Zawsze ceniłem sobie spokój i ciszę. Nie przypuszczałem jednak, że życie tam może być takie ciekawe, dopóki nie wybrałem się na wakacje do mojego wujka.

Początkowo nie ucieszyła mnie wizja dwutygodniowego pobytu na wsi, z dala od Internetu, komputera i przyjaciół. W dodatku w mieście szykował się wspaniały koncert mojego ulubionego zespołu, którego nie chciałem przegapić. Buntowałem się przeciwko pomysłowi rodziców, jednak moje lamenty na niewiele się zdały. Kilka dni później siedziałem już na wiązce siana w stodole mojego wujka, rozmyślając o tym, co teraz dzieje się w mieście. Wieś wydawała mi się ospała i nieciekawa. Wszyscy pracowali w polu od rana do późnego wieczora. To było dobre miejsce na jednodniowy odpoczynek od gwaru miasta, ale nie na dwutygodniowy wypad wakacyjny. Nie miałem jednak wyboru.

Drugiego dnia pobytu wujek zabrał mnie do pracy w polu. Broniłem się ile sił. Moja niechęć minęła jednak, gdy zobaczyłem, z jaką wspaniałą zabawą można połączyć ciężkie prace polowe. Moi bracia ganiali się po polu, rzucali snopkami zboża i tarzali w świeżej pszenicy. Z nieukrywaną radością rzuciłem się w wir zabawy. Gdy wróciliśmy do domu,
było już zupełnie ciemno. Ciocia przygotowała przepyszną kolację: sama upiekła świeżutki chleb, zrobiła wędlinę, biały ser i ubiła masło. Kanapki były fantastyczne! Kiedy mieliśmy już kłaść się spać, wujek zaproponował nocleg w stodole, na świeżo zwiezionym sianie. Nikt nie odmówił.

Kilka następnych dni wyglądało bardzo podobnie. Rano wychodziliśmy w pole, w południe mieliśmy kilka godzin przerwy, później znów wracaliśmy do pracy, aż do samego wieczora. Kiedy nadeszła sobota, wujek zaskoczył nas wiadomością, że zostaliśmy zaproszeni na wiejskie wesele. Ten pomysł początkowo nie przypadł mi do gustu, ale wszystko zmieniło się, gdy przekroczyłem próg domu weselnego. Po raz pierwszy w życiu widziałem tak wspaniałą zabawę. Ludzie tańczyli i śpiewali. Na stołach rozstawione były różnorodne potrawy i napoje. Poznałem wtedy wiele zwyczajów weselnych, o których w miastach dawno już zapomniano. Biesiada trwała do białego rana. Około godziny 10 ludzie rozeszli się. My również razem z ciocią i wujkiem poszliśmy do domu. Około godziny 14 znów udaliśmy się do domu weselnego na poprawiny, które trwały do poniedziałkowego świtu, po czym wszyscy na dobre rozeszli się do domów.

W środę skończyliśmy prace w polu. Całe zboże zostało zebrane i zwiezione do stodoły. Wraz z braćmi wymyśliliśmy wtedy świetną zabawę – skakanie na rozsypaną pszenicę. Kiedy skoki nam się znudziły, do akcji wkroczył wujek. Następnego dnia pojechaliśmy na wycieczkę rowerową po okolicznych lasach i łąkach. Zobaczyliśmy z bliska wiele gatunków zwierząt i roślin oraz przepiękne krajobrazy. Dobrze, że wziąłem aparat, bo miałem okazję zrobić wiele ciekawych zdjęć.

To wszystko skłoniło mnie do decyzji o przeprowadzce na wieś. Poznałem tu wielu ciekawych ludzi i przekonałem się, że osoby mieszkające na wsi są niezwykle miłe, pracowite i uczynne oraz potrafią się wspaniale bawić. Teraz za nic nie zamieniłbym domku na wsi na ciasne mieszkanie w centrum miasta.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty