profil

Quo Vadis - opracowanie

Ostatnia aktualizacja: 2021-12-27
poleca 80% 3078 głosów

Treść Grafika Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz Quo Vadis streszczenie Petroniusz

Charakterystyka Nerona


Neron piastował w Rzymie najwyższą godność w imperium,otoczony tłumem pochlebców nazywających go zbawicielem świata.Żył w przepychu i rozpuście, prowadząc hulaszcy tryb życia.Nie dbał o swój wygląd,w skutek czego roztył sie okropnie.Jego twarz, jak równierz reszta ciała, porośnięta była rudym włosiem, skąd też powstało przezwisko Miedzianobrody.Był krótkowidzem.Chcąc dopatrzyć się czegoś bliżej, spoglądał na świat poprzez szmaragd.

Imperatora nie można określić mianem prawdziwego człowieka.Była to osoba niezrównoważona, wręcz chora psychicznie, niezdolna do poważnego myślenia.Neron stał się krwawym despotąmordując tych, w których widział przeszkodę.By odzyskać władzę, odważyl sie wymordować swoją rodzinę.Cechowała go pycha, próżność i żądza sławy.Uważał się za Boga i jak bogowie rzymscy kazał sobie wznosić świątynie o oddawać hołd.Według jego mniemania, każdy kto nie wielbił cesarza, był wrogiem Rzymu.

Neron zaniedbał obowiązki państwowe.Był bezwględnym, nieodpowiedzialnym a także słabym władcą, kompletnie nie dostrzegającym istotnyh potrzeb państwa.Można okreslic go mianem człowieka zapatrzonego wyłącznie w siebie i realizującego wyłącznie własne kaprysy.Był także tchórzem, obawiał się bowiemreakcji ludu, na któryś z jego postępków.Próbował go więc udobruchać rozdawnisctwem zboża i oliwy. Nie miał też ostatecznie tyle odwagi, by sprzeciwić się woli tłumów, domagających się jednoznacznego ułaskawienia Ligii i Ursusa.Klaudiusz wyróżniał się okrucieństwem i nieobliczalnością.Był zdemoralizowanym i bezwględnym człowiekiem.Czerpałogromną radość z zabijania.Upajał się nieszczęściem innych ludzi.Chcąc zrzucić z siebie odpowiedzialność za zbrodnie podpalenia Rzymu,szukał rzekomych podpalaczy i nakazał aresztować chrześcijan, pod zarzutem podpalenia miasta.Człowiek ten nie posiadał serca.Urządzał igrzyska, na których okrutnie katował i uśmiercał chrześcijanrzucając ich na pożarcie zwirzętom lub podpalając ich.Miedzianobrody uważał się za wszechstronnego poetę,aktora,muzyka śpiewaka i tancerza.W tych rolach występował na widowiskach w Ancjum i w Grecji oraz w teatrach rzymskich.Był przekonany o wielkości swego talentu.Miał jednak zbyt wygórowane mniemanie o sobie.Porównywał się z Homerem, a w rzeczywistościnie miał pojęcia o prawdziwej literaturze.W głębokim przekonaniu o swym talencie, wymyślał godne pożałowania wiersze i poematy.Narzekał, iż nigdy nie widział płonącego miastai dlatego nie mógł oddać prawdziwości i piękna ognia.Rozkazał podpalić Rzym, by stworzyć nowe miasto, Neronię.Uważał podpalenie za doskonałą onspiracje do stworzenia perfekcyjnego poematu, większego nawet od "Iliady i Odesei".W czasie pożaru przyjechał do miasta, i upajając się widokiem pożaru, w ogóle nie troszczył sie o ludzki los.Nie wydajać żadnych rozkazów co do ocalenia choć części płnącego miasta, radował się w sercu ludzką tragedią.

Zbuntowany lud wraz z pretorianami utworzyli bunt,obalając cezara i wydając na niego wyrok śmierci.Neron chciał ujść pomście i pohańbieniu kończąc życie samobójstwem.Nie miał jednak na tyle odwagi by samemu wbić w siebie ostrze noża.
Moim zadaniem cezara przedstawiono w powieści jako uosobienie zła.Nie zostały ukazane żadne dobre strony tego człowieka, toteż jest to postać negatywna.

Recenzja – czyli twoje zdanie na temat książki


Niespełna rok temu przeczytałem książkę zatytułowaną „Quo vadis”. Napisana przez Sienkiewicza bardzo się różni od jego innych, przeczytanych przeze mnie powieści. Nie potrafię powiedzieć na czym polega ta różnica, ale podczas czytania „Quo vadis” rodziło się we mnie wiele sprzecznych uczuć. Akcja książki toczy się w drugiej połowie I wieku naszej ery, za panowania młodego wówczas cezara, trzydziestoletniego Nerona.
Sienkiewicz już w tytule zadaje pytanie: dokąd zmierzasz? Towarzyszy ono czytelnikowi przez całą lekturę i pobudza do głębszej refleksji. Sięgając po „Quo vadis” nie kierowałem się chęcią przeczytania go z własnej woli, lecz traktowałem je jako narzucone mi zadanie, przecież to lektura! Zagłębiając się w coraz dalsze stronnice powieści, powoli zacząłem odkrywać jej przesłanie. Dwa światy: chrześcijański i pogański ścierają się. W pewnym momencie wydaje się, iż chrześcijaństwo zginie, zostaje niewielu przedstawicieli tej wiary, a jednak zrodziła się z nich chrześcijańska Europa.

Autor postarał się, aby książka została napisana tak, żeby wciągała czytelnika przez wątki historyczne oraz równie interesujący wątek miłosny. Osobiście, najbardziej zainteresowała mnie walka Tygellina i Petroniusza o wpływy na cezara. Byłem niezmiernie ciekawy, który z nich wygra ten cichy pojedynek. Obie te postacie, bardzo mądre, towarzyszyły Neronowi prawie na każdym kroku. Petroniusz swoim przyciągającym wyglądem, powodował, że wiele kobiet wzdychało do niego z ukrycia. Ten niezwykle interesujący człowiek, czasami wręcz przebiegły, potrafił formułować uwagi krytykujące twórczość Nerona, nie raniąc przy tym duszy samego cezara. Główną, a może jedyną wadą Petroniusza było to, że widząc zło, nie potrafił i nie chciał mu się przeciwstawić. Swoim ciętym dowcipem i bystrością wzbudzał zazdrość patrycjuszy, m. in. Tygellina, a także powiększał grono swoich wrogów na dworze cezara.

Również Marek Winicjusz, jego siostrzeniec przysparzał sobie wrogów błyskotliwością, nadzwyczajną siłą i urokiem. Z początku nie rozumiał zła, nie przeciwstawiał mu się i sam okrutnie czynił. Zakochując się w Ligii dał początek nowemu etapowi w swoim życiu, etapowi, którym rozpoczął znajomość z wiarą chrześcijańską. Przemiana Winicjusza, dokonująca się przez całą książkę, była jednym z jej elementów, dzięki którym powieść ta nie nudziła mi się. Marek, poganin poszukujący w życiu najważniejszych wartości, odnajduje je w miłości i chrześcijaństwie. Po dłuższym obcowaniu wśród wyznawców Chrystusa, zmienił się na lepsze i przez wzgląd na Ligię, próbował pokochać Odkupiciela. Spostrzegłszy, że zrodziły się w nim nowe, obce mu dotąd uczucia, nie uciekał przed nimi, lecz próbował je sobie tłumaczyć i rozwijał je.

Pomógł mu w tym św. Piotr, jeden z dwunastu apostołów Jezusa, duchowy przywódca chrześcijan w Rzymie. Św. Piotr był człowiekiem pełnym powagi i majestatu. Posiadał niezwykły dar przekonywania. Wierny religii chodził po świecie i głosił ją wszystkim ludziom. Był opoką dla potrzebujących pocieszenia. Sprowadził Winicjusza ze złej drogi, czyniąc z niego szczęśliwego człowieka. Łagodność i anielska niemal cierpliwość sprawiały, że Piotr był człowiekiem wzbudzającym czujność w prawie każdym. Dlatego udało mu się pozyskać tak wiele ludzkich dusz…Nauczył Ligię dzielić miłość między Chrystusa i Winicjusza.

Nie przyszło jej to łatwo. Myślała, iż jest grzechem, gdy zaczęły się w niej budzić nieznane jej dotąd uczucia do mężczyzny i to na dodatek poganina. Była nieugięta w wierze i gotowa poświęcić dla niej swoje szczęście z Markiem.

W powieści umiejscowione są jeszcze inne postacie. Z bohaterów historycznych przedstawieni są: św. Paweł. Neron, Plaucjusz, Aulus. Nie można nie wspomnieć o interesujących postaciach jakimi są Ursus i Chilon Chilonides. Ursus, całkowicie oddany Ligii, również chrześcijanin opiekuje się nią i chroni ją. Chilonides pomaga Wincjuszowi w jej odnalezieniu. Chilon to osoba chytra, przebiegła i fałszywa, jednak po przyjęciu chrztu zmienia swą postawę i ginie spalony żywcem, nie chcąc wyrzec się przyjętej wiary.

W „Quo vadis” warty poznania jest barwie opisany przez autora upadek Nerona i ogromnego Imperium Rzymskiego, którym rządził, które wydawało się być tak trwałym, potężnym i niezniszczalnym! Gdyby nie Neron, wielki tchórz i egoista, Rzym nie zginąłby w płomieniach. Podpalenie miasta, nad którym sprawował władzę, było posunięciem samolubnym i bardzo nieodpowiedzialnym. Narazić mnóstwo ludzi na śmierć w ogniu po to, aby opisać płonące miasto w nic niewartym poemacie, to przesada pod każdym względem. O twórczości cezara najlepiej wyraził się Petroniusz w swoim liście, wysłanym do Nerona przed samobójstwem. Piękne w mniemaniu cezara poematy, w rzeczywistości były dziełami „zwykłego, biednego poety z przedmieścia”. Jego śpiew kaleczył uszy poddanych. Bojaźliwość nie powstrzymała go przed okrutnym czynem, jakim było zamordowanie bezbronnych i niewinnych.

Język utworu nie jest łatwy, ale osobie zainteresowanej treścią, czytanie nie sprawia większych problemów. Znaczenie wielu kłopotliwych słów można sobie objaśnić. Gdy zabieramy się do studiowania książki lub wystarczy mieć przy sobie zwykły słownik.

Fragment dotyczący rzezi chrześcijan wzbudził we mnie wstręt. Ten obrzydliwy opis wzmógł moją niechęć do Rzymian, do cezara, do ich pogańskiej religii. Z zainteresowaniem czytałem tylko o śmierci św. Pawła. W tym fragmencie Sienkiewicz nie przedstawił samego momentu ukrzyżowania, ale postawę apostoła, który nie uląkł się śmierci i na spotkanie z nią kroczył odważnie. Nawet bezduszni pretorianie onieśmieleni jego zachowaniem, uniżyli i zatrzymali się zeznając, by w godzinie śmierci pobłogosławił świat.

Podczas czytania „Quo vadis” nasunęło mi się kilka zastrzeżeń. Jednym z nich, ciągle powracającym jest sposób, w jaki Sienkiewicz umiejscowił w powieści chrześcijan ich życie. Wiele dowiedziałem się o Rzymianach, barwnym życiu jakie wiedli, domach urządzonych w przepychu, w którym mieszkali, sposobach w jaki się do siebie odnosili. W tym bogatym obrazie ich kultury zanikał wizerunek wyznawców Chrystusa. Autor w podniosłej formie opisuje uczty organizowane przez cezara zapominając o tajnych spotkaniach chrześcijan w mrocznych katakumbach. Opisując pełne rozputy orgie, pisarz doskonale zobrazował reguły współżycia za czasów Nerona, akcentując upadek wszelkich wartości w stosunkach międzyludzkich.

Moja odraza do bogatych Rzymian poszerzała się z każdą chwilą, gdy czytałem o metodach jakimi posługiwali się właściciele wobec swoich bezbronnych niewolników. Na dworze Nerona uczył się tylko ten, kto mu schlebiał, był mu całkowicie oddany i posłuszny oraz zachwycał się jego utworami i fałszywym śpiewem. Elita żyjąca wokół osoby cezara, wykorzystywała swoje pozycje do własnych celów. Mężczyźni mogli w każdej chwili odesłać żonę i wziąć sobie nową kobietę.

Temu wszystkiemu przeciwstawiały się wartości religii chrześcijańskiej. Wyznawcy Chrystusa, cechami takimi jak: prawość, namiętność przebaczania i przede wszystkim szczera miłość do drugiego człowieka, ułatwiali sobie współżycie. Ich dobroć, kontrast jaki tworzyli z poganami, nie była rozumiana przez Rzymian. Cezar uległ Poppei, zrzucił winę za podpalenie miasta na chrześcijan i urządził z ich śmierci igrzyska dla swoich poddanych. Wyznawcy Chrystusa nie spełnili oczekiwań Nerona, nie walczyli z dzikimi zwierzętami.
Dzięki takim elementom, ukazującym chrześcijan, którzy nie okazywali bojaźni, ponieważ pomagała im wiara, nabrałem do powieści szacunku i przestałem traktować ją jak zwyczajną lekturę. Uważam, że „Quo vadis” powinien przeczytać każdy. Jest to powieść historyczna, traktująca o problemach, z którymi nie wszyscy się zetknęli, a z którymi każdy powinien się prędzej czy później spotkać.

Charakterystyka Petroniusza


Jednym z głównych bohaterów powieści H. Sienkiewicza zatytułowanej „Quo vadis” jest Petroniusz – bogaty patrycjusz w średnim wieku, określany mianem „arbitra elegantiarum”. Petroniusz mieszkał w Rzymie, lecz autor wspomina, iż niegdyś był on rządcą Bitynii.
Noszony przez bohatera tytuł wykwintu i dobrego smaku był zobowiązujący. Mężczyzna przywiązywał ogromną uwagę do wyglądu, zawsze ubrany był w najmodniejsze ( wówczas ) i najbardziej luksusowe szaty. Bulwersowało go to, iż Otho „(...) tak stracił dawne przyzwyczajenia i tak przestał dbać o siebie, że na układanie fryzury wystarczy mu teraz trzy godziny dziennie.”

Petroniusz był estetą „w każdym calu”, lubował się w sztuce, a zwłaszcza w poezji i aktorstwie. Stanowiło to dla niego bardzo ważny aspekt życia. Mężczyzna interesował się filozofią, miał też skłonności do rozważań filozoficznych (np. „Świat dźwiga na barkach nie Atlas, lecz kobieta i czasem igra nim jak piłką.”) Był epikurejczykiem ; twierdził, „(...) że życia nie warto żałować” i że „kto umiał żyć, ten powinien umieć umrzeć.” Nie stronił więc od uciech, był stałym gościem neronowych uczt, rażących wręcz rozpustą.

Bohatera cechowała nieprzeciętnie wysoka inteligencja i „ponadczasowa” osobowość. Nie znosił on widoku krwi i brutalności, ludzi używających przemocy miał za prymitywnych barbarzyńców.

Swoje problemy (choć miał ich niewiele) traktował z dystansem, nie zwracał na nie większej uwagi. Taki właśnie dystans i ironia to jego główna broń. Petroniusz sceptycznie oceniał czasy, w których żył. Potrafił się, jednak, do nich dostosować, zachowując niezależność. Był szczery i odważny, ale powściągliwy. Posiadał wielki dar – prawidłowo oceniał sytuacje i wyciągał z nich korzyści, które bardzo przydawały mu się w dalszej egzystencji, w zakłamanym światku Nerona.

Petroniusza cechowało także swoiste poczucie humoru, które nadawało jego postaci wyrazu. Mawiał on, że „(...) śmiech odróżnia ludzi od zwierząt.”

W stosunku do innych był niezwykle tolerancyjny. Nie patrząc na podziały klasowe, odwzajemnił szczerą miłość niewolnicy Eunice.Akceptował również uczucie Marka Winicjusza do chrześcijanki Ligii, a nawet pomógł mu ją zdobyć.
Bohater ten potrafił kochać i wiedział, co to miłość. Związek z Eunice dał mu wiele szczęścia i radości, dodał również kolorów jego rozleniwionemu nieco życiu.

Petroniusz bardzo umiejętnie odnosił się do Nerona ; zaskarbił sobie jego przyjaźń, stając się jego doradcą w kwestii sztuki. Bohater umacniał swymi pochlebstwami tę więź. Potrafił „zagrać” na miłości własnej cezara. Nie szczędził mu komplementów, zdając sobie sprawę z własnej wyższości i z prawdziwego, „zepsutego do szpiku kości” oblicza „płomiennobrodego” władcy. Wielokrotnie kontrolował on jego wybuchy, niewątpliwie miał na niego duży wpływ.

Mężczyzna wiedział, że świat, w którym żył, upadał. Był zmęczony panującą obłudą i złem. Jego dusza „chorowała”. Walkę z Tygellinem o względy Nerona traktował raczej jako rodzaj zabawy, w której mógł popisać się sztuką wymowy i wnikliwością psychologiczną. Jego mottem życiowym zdawało się być hasło : „Świat stoi na oszustwie, a życie jest złudzeniem. Dusza jest także złudzeniem. Trzeba mieć jednak tyle rozumu, by umieć rozróżnić złudzenie rozkoszne od przykrych.” W jednym z listów do Winicjusza napisał:”(...) pomrzemy jako błazny i komedianci !”

Petroniusz był też ulubieńcem tłumów.”Uchodził za człowieka ludzkiego i hojnego, a popularność jego wzrosła zwłaszcza od czasu sprawy Pedaniusza Sekunda, w której przemawiał on za złagodzeniem okrutnego wyroku, skazującego na śmierć wszystkich niewolników prefekta. Szczególniej tłumy niewolników kochały go odtąd taką niepohamowaną miłością, jaką ludzie pognębieni i nieszczęśni zwykli miłować tych, którzy okazują im choć trochę uczucia.”

Reasumując, uważam „arbitra elegancji” za pozytywną i niezwykle barwną postać. Według mnie, jest on najciekawszą osobowością tej powieści i jednym z najbardziej interesujących sienkiewiczowskich bohaterów w ogóle. Podoba mi się jego zamiłowanie do sztuki i piękna, chociaż nie zgadzam się z twierdzeniem, iż „(...)będąc pięknym nie można być złym”, co uosabia choćby sama Poppea.

Poza tym na jego korzyść przemawia również stosunek do chrześcijan. „Zarzekał się”, że nigdy nie stanie się jednym z nich, lecz „powiał na niego od nich jakiś wiatr, który rzucił w jego duszę nieznane ziarnka.”

Bezdyskusyjnie zaliczał się on do grona ludzi szczęśliwych ; kochał i był kochany, a oprócz tego miał sławę, pieniądze i żył w niewątpliwie ciekawych czasach.

Moim zdaniem, Petroniusz był typem społecznika, nie mógłby żyć na jakimś odludziu, pozbawiony towarzystwa. Właśnie ta cecha czyni go podobnym do mnie samej i być może, dlatego jest on jedną z moich ulubionych postaci literackich. W mojej naturze także nie leży pokora, podporządkowanie, zdolność do dobrowolnego cierpienia i stoicyzm.Za to potrafię darzyć ludzi taką przyjaźnią, jaką on darzył Marka Winicjusza.

Jestem pełna podziwu dla jego reakcji na nadchodzącą śmierć, „potrafił on spojrzeć jej w oczy” – wysyłając do Nerona list, ukazujący całą podłość Rzymu i jego – okrutnego władcy. Uczynił to z właściwą sobie ironią. Sienkiewicz „wlał” w jego usta słowa, które w genialny sposób komentowały otoczenie bohatera. Najlepszym z tych komentarzy i –moim zdaniem- puentą całego utworu był właśnie ten list. Dzięki temu chyba zmienię nastawienie do tego pisarza. Nagroda Nobla była słusznym ukoronowaniem pracy nad „Quo vadis ?” Choćby dla samych tych kilku słów...

Quo Vadis jako najwspanialsze dzielo...


Powieść Henryka Sienkiewicza "Quo Vadis" jest jednym z najwspanialszych dzieł polskiej literatury.

Najważniejszym argumentem dzięki, któremu można zaliczyć "Quo Vadis" do arcydzieł literatury światowej, jest mistrzostwo Henryka Sienkiewicza w kreśleniu indywidualizacji charakterów. W książce można znaleźć zarówno postacie pozytywne np. Ligia, jak i negatywne np. Neron. Następnym ważnym argumentem jest komponowanie scen zbiorowych. Dzięki autorowi czytelnik może z łatwością wyobrazić sobie tłum ludzi czy gwar na ulicy.

Innym, znaczącym argumentem, jest ogromna i rozległa wiedza historyczna Henryka Sienkiewicza. Dzięki autorowi, osoby czytające powieść, mogą dowiedzieć się wielu ważnych informacji o starożytnych czasach, miejscach, osobach i zdarzeniach. Każdy sięgający po "Quo Vadis" zapoznaje się z ważnym wątkiem książki, czyli z początkami chrześcijaństwa, które bardzo szczegółowo zostało opisane.

Na szczególną uwagę zasługuje to, iż autor doskonale buduje akcję. Jest ona spójna, choć wielowątkowa, posiada także wiele szczegółów, dzięki którym akcja utrzymuje czytelnika w ciągłym napięciu. Następnym argumentem, który świadczy, iż ”Quo Vadis” jest arcydziełem literatury światowej, jest ludzka i ponadczasowa wymowa dzieła. Autor podkreśla ogrom wartości miłości i ukazuje bohaterstwo ducha. Ostatnim argumentem, na który warto by zwrócić uwagę, jest język dzieła, stosowany przez Henryka Sienkiewicza. Język ten jest : piękny, mistrzowski, a także wzruszający. Dzięki takiemu stylowi powieść jest ciekawa i dobrze się ją czyta.

Uważam, że wszystkie wyżej wymienione przeze mnie argumenty są wystarczające, aby móc nazwać ”Quo Vadis” arcydziełem sztuki literackiej

Charakterystyka Chilona Chilonidesa


Chilon Chilonides był człowiekiem w podeszłym wieku, głowę jego pokrywały srebrzące się, kręcone włosy, pod ustami niechlujnie rosła długo nie strzyżona broda. Jego chuda sylwetka, wklęsły brzuch i chude, krzywe nogi budziły śmiech wśród ludzi. Głowa Chilona była nieproporcjonalnie duża, miał przenikliwe spojrzenia, pryszczatą twarz. Był garbaty i chodził utykając, ubiór jego zawsze był nie zadbany i nędzny. Lubił pić i przylegało do niego miano pijaka.

Chilon był człowiekiem bardzo podstępnym i inteligentnym. Uważał się za filozofa, choć tak naprawdę nim nie był. Nie stworzył żadnej tezy, hipotezy. Jednocześnie był bardzo przebiegły
i chytry, ale jednocześnie pazerny na pieniądze i dobra materialne. Nie stronił od oszustw i picia wina. Każde zarobione pieniądze przepijał. Był chciwy; często bezczelnie prosił i wyciągał pieniądze od „pracodawców”. Jednym z nich był Winicjusz, któremu Chilon pomógł w znacznym stopniu odnaleźć Ligię. Przy każdej wizycie u patrycjusza otrzymywał wynagrodzenie, sprytnymi argumentami i nierzadko szantażem wyciągał pieniądze od Marka. Stwarzał pozory człowieka nędznego, fałszywie udawał skromnego, głodnego i bardzo biednego. Był fałszywy i zakłamany, ale doskonale potrafił stwarzać odpowiednie pozory. Chilon nie był chrześcijaninem, choć po zdradzie Winicjusza i patrzeniu na śmierć tak wielu niewinnych ludzi, miał wyrzuty sumienia. Oni ginęli przez niego, bo on w afekcie i w chwili złości chciał zrobić Winicjuszowi na złość. Osądził wszystkich chrześcijan o podpalenie Rzymu i skazał ich na śmierć. Kiedy patrzył na twarze tych bezbronnych ludzi, jego serce nie wytrzymało żalu. Znał naukę chrześcijan, ale jej nie przyjął. Kilkakrotnie uczniowie Chrystusa mu wybaczali, nawet Glaukus, którego rodzina zginęła przez Chilona, i który sam zmarł na krzyżu, wybaczył mu. Załamany i nie wytrzymujący ciężaru winy, jaką poniósł Chilon, na forum amfiteatru wyznał prawdę o podpaleniu Rzymu. Z jego serca spadł kamień. Chilon nawrócił się. Został chrześcijaninem, najtrudniej jednak było mu wybaczyć sobie. Zdradził Winicjusza, zdradził całą rzeszę chrześcijan. Stał się człowiekiem pokornym, ale nadal ceniącym dobra materialne. To leżało już w jego naturze. Nie bał się śmierci, uwierzył w Boga i to pozwalało mu dalej żyć. Dzięki niemu naród dowiedział się prawdy o spaleniu Rzymu, ale i przez niego zginęło setki niewinnych ludzi.

Chilona uważam za bohatera negatywnego, mimo iż nawrócił się i uwierzył w Boga. Wyrządził on tak wiele krzywdy innym ludziom, a to nie powinno mu być nigdy wybaczone. Był przestępny i fałszywy. Nie znamy go jednak jako chrześcijanina i niewiele możemy o nim powiedzieć po przemianie. Twierdzę jednak, że Chilon jest bohaterem o zabarwieniu negatywnym i kontrastowym.

Charakterystyka Ligii


Kallina (Ligia) była córką królewską pochodzącą z narodu Ligów. Mieszkała w Rzymie u Aulusa i Pomponii, którzy traktowali ja jak własną córkę, kochali ją i miłowali. Była niezwykle piękna, delikatna i subtelna. Jej różowa twarz, świeże usta, ciemne brwi, rzęsy i lazurowe oczy czyniły ją jeszcze piękniejszą. Głowa jej okryta była kręconymi, ciemnymi włosami, sylwetka wdzięczna, giętka i smukła. Ligia porównywana była do wiosny. Emanowała od niej radość, światło i pogoda ducha. Każdy, kto ją ujrzał zachwycał się jej urodą, w niej zakochał się również Winicjusz. Była całkiem inna od rzymianek, miała w sobie niezwykłą piękność, cudowną duszę.

Ligia miała bardzo spokojną i opanowana naturę, nigdy się nie unosiła. Była chrześcijanką, ceniła zupełnie inne wartości niż Winicjusz, Petroniusz czy pozostali mieszkańcy dworu. Kiedy tam się znalazła, z rozkazu Petroniusza, była zrozpaczona i zawiedziona widokiem cezara oraz jego otoczenia. Poppea zazdrościła urody Ligii, była dla niej bardzo niemiła. Gdy Winicjusz, podczas pierwszej uczty opowiadał jej o swoich podbojach i bitwach, Kallina przestraszyła się, zbulwersowały ja opowieści o nieuzasadnionych wojnach, zabijaniu ludzi. Nie znała podziału na niewolników i panów, dla niej wszyscy ludzie byli równi, była szlachetna i uczciwa. Miłowała bliźniego, potrafiła wybaczyć i kochać. Pokochała Marka Winicjusza, który dla niej bardzo się poświęcił. Ich miłośc przetrwała bardzo wiele, m.in. długi i okrutny pobyt Ligii w rzymskim więzieniu, gdzie nie dostawała ani picia, ani jedzenia. Chorowała i była wycieńczona. Bardzo schudła i zmizerniała, nie przypominała już tej Ligii, którą Marek poznał. Nie znikł jednak jej urok, pokój duszy, blask twarzy i miłość, którą pałała. Wiara w Boga pozwoliła jej przeżyć. Nadal była niezwykle kobieca i subtelna.

Od śmierci uratował ja Ursus, lud Rzymu wybaczył i podarował jej życie, które na Sycylii wiodła z Winicjuszem i swoimi potomkami.

Uważam, że Ligia była przepiękna kobietą, piękniejszą od Poppei, od blasku księżyca i zachodu słońca. Była delikatna, kochała bliźnich, szanowała innych ludzi. Była osobą bardzo wartościową i szlachetną. Kochała Boga i wyznawała naukę Chrystusa. Była wierna swej religii i Winicjuszowi do końca życia. Nigdy nie zawiodła ani Boga, ani męża.

Recenzja filmu Quo vadis


Niemało kłopotów sprawiło nam już „Quo vadis”. Nie są to tylko kłopoty z pisaniem recenzji, ale i z samą oceną filmu. Od uczniów oczekuje się jasnych opinii i sprecyzowanych poglądów dotyczących tego filmu, gdy tymczasem zajęcie jednoznacznego stanowiska okazuje się w tym przypadku bardzo trudne.

Nic w tym dziwnego, że filmy będące ekranizacjami znanych powieści wzbudzają tyle kontrowersji. Oglądając dowolny film sensacyjny, komedię romantyczną czy jakikolwiek inny gatunek tej sztuki, ludzie dają się ponieść emocjom, wzruszają się – i w rezultacie wychodzą z kina zadowoleni, nie dyskutując specjalnie na temat jego jakości. Jednak gdy przeniesieniu na ekran poddaje się epopeję narodową, krytyczne głosy odzywają się jeszcze przed premierą.

W Polsce na „Ogniem i mieczem”, „Pana Tadeusza”, a w końcu i „Quo vadis” długo czekano z niecierpliwością. Od dawna słychać było najróżniejsze komentarze dotyczące scenariusza i obsady. Najwięcej wątpliwości wzbudzili chyba młodzi aktorzy obsadzeni w głównych rolach: Paweł Deląg jako Winicjusz i Magdalena Mielcarz - Ligia. Nie mniej dyskusyjne było obsadzenie starego wygi polskich filmów sensacyjnych – Bogusława Lindy w roli Sienkiewiczowskiego „arbiter elegantiaro”, cesarskiego przyjaciela Petroniusza. Tymczasem w jego grze nie ma nic rażącego – nie sądzę, żeby jego kreacja rzymskiego patrycjusza kłóciła się z zamiarem Sienkiewicza. Petroniusz Lindy miał wszystkie cechy powieściowego cynika, wydającego się jednocześnie jedynym dworzaninem, który zdołał zachować zdrowy rozsądek. Po Lindzie odziedziczył dodatkowo charakterystyczy ironiczny (i zarazem zniewalający) uśmiech – nie do zagrania przez innych aktorów. Początkujący aktorzy, debiutujący na planie „Quo vadis”, to już inna sprawa. O grze Magdaleny Mielcarz, a właściwie jej braku, można mówić wiele, jednak ja oddam hołd jej urodzie i ograniczę się do kilku podstawowych zarzutów. Nawet od dawna zauważany fakt, że w powieściach Sienkiewicza na próżno szukać głębokiej psychologii postaci kobiecych, nie usprawiedliwia zupełnego braku wyrazu Magdaleny Mielcarz. Sienkiewiczowskie dziewoje czarowały niewinnym wdziękiem, urodą, nieśmiałym spojrzeniem, po czym bywały porywane – i tyle było miejsca do popisu dla grających je aktorek. Ligia więc też nie była postacią dynamiczną, nie podejmowała decyzji, nie wygłaszała ważnych monologów – ale witając ukochanego mogła przynajmniej nie zachowywać się jak kłoda. Podobnie rzecz się ma w przypadku siłacza Ursusa – granego przez faktycznego siłacza, Rafała Kubackiego. Cóż - jego gra, chyba niezupełnie sprawiedliwie, czyni miejscami z Ursusa kompletnego półgłówka. W rezultacie Ursus może i wygląda jak Ursus, ale już mówi jak Kubacki. Za to jakby na pocieszenie, rudy Michał Bajor, także bezlitośnie obsmarowywany przez krytyków, spełnia wszystkie moje oczekiwania wobec roli cesarza Nerona, szaleńca zasiadającego na tronie. Któż, poza tym, lepiej niż piosenkarz zrozumie naturę artysty? Oszczędzone nam zostały dodatkowo pienia nieudolnego Nerona, który w wykonaniu Bajora śpiewa całkiem, całkiem intrygująco.

Można by na siłę wyszukiwać w filmie niedociągnięcia i krytykować po kolei wszystko: monotonną muzykę, nie dość staranną scenografię czy zbyt swobodne potraktowanie fabuły oryginału. Bądźmy jednak ludźmi – trzeba pamiętać, że film rządzi się całkiem innymi prawami niż powieść i nic nie zastąpi roli narratora, który ma do dyspozycji nie lada oręż w postaci niepowtarzalnego języka. Trudno poza tym w zaledwie trzygodzinnym filmie pomieścić opasłe tomisko Sienkiewicza (może i nie czytałam, ale za to widziałam), więc nie powinny nikogo dziwić modyfikacje scenariusza wprowadzone przez Jerzego Kawalerowicza.

Jedyne, co rzeczywiście może razić niekonsekwencją to nagłe i nie do końca zrozumiałe nawrócenie się Winicjusza. Ma się wrażenie, że Winicjusz przyjmuje wiarę Chrystusową po prostu pod wpływem kolejnego ze swoich zauroczeń, wygłosiwszy kilka patetycznych formułek. Można się domyślać, że w powieści Sienkiewicza postać ta przeszła gruntowną wewnętrzną przemianę – w filmie niestety Winicjusz błysnął tylko parę razy nagimi łydkami – choć trzeba przyznać, że łydki te były imponującymi – i już z grzesznego poganina stał się chrześcijaninem. W ogóle wszelkie ciekawsze elementy tej historii zostały przysłonięte wątkiem miłosnym. Sceny, w których para kochanków wzdycha do siebie, tuli się w objęciach lub cierpi z tęsknoty, zdają się być bardziej wyeksponowane niż męczeńska śmierć pierwszych chrześcijan, ich prześladowania lub przemiany duchowe Petroniusza i Chilona. Tutaj daje o sobie znać kolejna niekonsekwencja – wątki, od których i powieść, i film wzięły swój tytuł, zostają zepchnięte na dalszy plan. Drastyczne sceny przeplatają się z sielankami, co drażni wyczucie smaku dojrzałego widza. Stąd zapewne bierze swoje źródło wiele niekorzystnych opinii, jakie krytycy wydali temu obrazowi. Zarzuca się mu hollywoodzką widowiskowość i jednoczesną utratę subtelności, jaką powinien posiadać film, opowiadający o sile wiary i miłości.

Jak widać, nie można obok „Quo vadis” przejść obojętnie – dlatego wszystkie za i przeciw wywołały taką burzę komentarzy. Nie można też jednak nie poddać się nastrojowi filmu – wciąga on swoim rozmachem i barwnością. Być może nie jest idealną ekranizacją nagrodzonej Noblem powieści Sienkiewicza, ale jako film porywa i przyjemnie jest poddać się atmosferze starożytnego Rzymu. Nie jest też zupełnie pozbawiony głębi – potrafi skłonić do przemyśleń i poruszyć sumienia dzisiejszych chrześcijan, którym stwarza się możliwość porównania zgnilizny moralnej Rzymu i pozornej gładkości dzisiejszej cywilizacji. Filozoficzne pytanie – „Dokąd zmierzasz, Panie?”, które łączy film i książkę – nie jest postawione bez powodu.

Obraz starożytnego Rzymu i narodzin chrześcijaństwa w "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza.


W znakomitej powieści pt. "Quo vadis", za którą Henryk Sienkiewicz otrzymał literacką Nagrodę Nobla, ukazany jest szczegółowy obraz starożytnego Rzymu - stolicy ogromnego mocarstwa rozciągającego się niespełna na całą Europę, a także część Afryki i Azji.

Było to potężne miasto z dużą liczbą świątyń i pięknych pałaców należących do najzamożniejszych obywateli państwa. W budynkach tych znajdowały się bogactwa sprowadzone z całego niemal świata, lecz ich źródłem nie były transakcje handlowe, a krwawe i nieustanne podboje mniejszych i znacznie słabszych państw prowadzone przez trzydziestolegionową armię podległą cezarowi. Był nim w owych czasach Neron, człowiek pozbawiony wszelkich skrupułów, który skazał na śmierć własną matkę, aby mieć wolną rękę w zarządzaniu państwem. Z drugiej strony postać ta odznaczała się tchórzostwem i niezaradnością. Cezar nie potrafił podjąć samodzielnie żadnej decyzji, lecz w razie, gdy coś się nie powiodło, jego podwładni mogli liczyć na wyrok śmierci.

Neron uważał się za wspaniałego poetę i śpiewaka oraz potomka Apollina. W rzeczywistości nie dorównywał on talentem niektórym z wędrownych wierszokletów. Jednak nikt nie śmiał wyjawić swych myśli, gdyż cezar w sprawach dotyczących jego miłości własnej był nieobliczalny i jedno niefortunne słowo ze strony słuchacza mogło spowodować śmierć jego rodziny, niewolników, a nawet przyjaciół.

Mimo tak wielkich niebezpieczeństw osobę cezara otaczało zawsze grono potrycjuszów pragnących się wzbogacić i bawić się na wspaniałych ucztach wydawanych przez władcę. Przybywały na nie tłumy wysokich urzędników, wystrojonych rozwódek i wdów pragnących nawiązać nowe przyjaźnie. Suto zastawione stoły uginały się pod ciężarem rozmaitych potraw, które w mgnieniu oka znikały w rozpasanych brzuchach biesiadników. Do wtóru rozhulanym, krzyczącym panom grała muzyka, a na wpół nagie niewolnice pląsały między stołami w rozpustnych tańcach bachicznych.

Często, po zakończeniu uczty, ci, którzy mogli się jeszcze utrzymać na nogach, udawali się w przebraniu wraz z Neronem do biedniejszych dzielnic miasta, aby tam poddawać się rozpuście z młodymi kobietami lub podrzucać napotkane po drodze dziewczęta na wojskowych płaszczach, aż do chwili, kiedy utracą one przytomność. Nierzadko dochodziło do bijatyk miejscowej ludności z bogatymi intruzami, z których obydwie strony wynosiły mnóstwo sińców i guzów.

Obok tych, zdaje się, beztroskich możnowładców spędzających czas na zabawach lub wypoczywających po nocnych hulankach w swoich pięknych domostwach otoczonych wspaniałymi ogrodami, w których kroczyły dumne pawie i śpiewały rozmaite egzotyczne ptaki, w Rzymie żyli też nędzarze, traktowani często jak zwierzęta. Zamieszkiwali oni ciemne zaułki ulic, aby tam zarabiać na rozbojach. Spokojniejsza ludność przebywała w biednych dzielnicach, takich jak Zatybrze i była najmowana do pracy w ogrodach, młynach itp. miejscach.

Właśnie ci ludzie byli jednymi z pierwszych wyznawców Chrystusa w Rzymie. Wiarę tę szerzyło dwóch wędrowców: Paweł z Tarsu i Apostoł Piotr, który był uczniem samego Chrystusa. Niewolnicy upatrywali w niej nadchodzące wyzwolenie, a wolni robotnicy poprawę swego bytu. Rzymianie rozkochani w sile i przemocy nie mogli początkowo zrozumieć nowej wiary nakazującej miłość bliźniego, który byłby nawet największym wrogiem oraz wywyższającej swoje bóstwo nad wszystkie inne, uważane za złe duchy. Oskarżali chrześcijan o potajemne zatruwanie studni i gorszące praktyki religijne, a jednak ich szeregi stawały się coraz liczniejsze. Na początku setki, a później tysiące wyznawców wymykały się chyłkiem za miasto, aby tam wysłuchiwać Słowa Bożego. Nawet wśród żołnierzy spotykało się chrześcijan, a z czasem wiarę tę przyjmowali nawet patrycjusze. Przykładem tego może być Winicjusz, którego poglądy na świat zmieniła miłość do Ligii, zakładniczki cezara i córki króla Ligów.

Neron bardzo często powtarzał, że nieprzyjemne wyziewy z wąskich i zarazem silnie zanieczyszczonych uliczek Rzymu pozbawią go "cudownego" głosu. Wreszcie postanowił wyjechać do Grecji, aby tam zebrać należne mu laury i odpocząć w cudownym klimacie.

Po powrocie zaczął narzekać na to, że nie może ukończyć swego wielkiego dzieła opiewającego upadek Troi nie zobaczywszy pożaru, któremu nie oparłoby się żadne miasto. Podsuwano mu rozmaite koncepcje. Chciano nawet spalić jedno z piękniejszych nadmorskich miast, lecz nic go nie satysfakcjonowało. Wreszcie stało się to, czego wszyscy najbardziej się obawiali. Cezar kazał podpalić Rzym.

Specjalnie upoważnione do tego grupy ludzi chodziły po całym mieście i wrzucały płonące głownie do drewnianych budynków, a oddziały pretoriańskie pilnowały, aby nikt nie gasił ognia. W niezwykle krótkim czasie większość miasta stanęła w płomieniach. Wybuchały składy oliwy i smoły rozsiewając zapalone deski i belki na obszarze nie objętym jeszcze przez pożar. Na ulicach panował paniczny strach. Tysiące ludzi tłoczyły się w wąskich przejściach gniotąc i miażdżąc słabszych. Całe miasto rozbrzmiewało krzykami nieszczęśników duszących się dymem lub ginących pod walącymi się ścianami płonących budynków. Już po trzech dniach z większej części Rzymu pozostały zgliszcza i popioły.

Ludność koczująca wzdłuż dróg prowadzących do zrujnowanego miasta zaczęła się buntować przeciwko cezarowi, ponieważ groził jej głód i choroby. Wreszcie dla uniknięcia rozruchów obiecano rozdawnictwo zboża po bardzo niskiej cenie oraz różnego rodzaju środków spożywczych. Jednak w tłumie coraz częściej mówiono, że to Neron rozkazał spalić Rzym. Na te wieści strach zapanował w szaleńczym sercu cezara. Szukał on winnych wśród swoich współpracowników. Wreszcie z pomocą przyszedł nędzarz imieniem Chilon. Był on gotów zostać przyjacielem i doradcą każdego, kto gotów był mu słono zapłacić. Podsunął Neronowi myśl, że to chrześcijanie podpalili Rzym. Zaczęły się wielkie aresztowania wyznawców nowej wiary.

Chilon wydając na nich wyrok okazał się wielkim niegodziwcem, ponieważ zawdzięczał im życie. Kilka lat wcześniej wydał swojego towarzysza podróży wraz z żoną i dziećmi bandzie rzezimieszków, a następnie pozostawił go umierającego na drodze. Grek nie spodziewał się, że Glaukus przeżyje, a jednak natknął się na niego podczas poszukiwań Ligii. Wbrew oczekiwaniom lekarz darował mu życie i przebaczył przewinienia. Mimo to Chilon się nie zmienił i nadal prześladował chrześcijan. Doprowadziło to do śmierci tysięcy niewinnych ludzi w więzieniach, na arenie bądź w ogrodach cezara. Starcy, kobiety i dzieci ginęli w paszczach lwów i innych dzikich bestii. Uśmiercano ich także na krzyżach lub płonących słupach.

Początkowo lud był bardzo zadowolony z organizowanych widowisk, ale po pewnym czasie śmierć niewinnych ludzi poczęła zmieniać jego nastroje. Rzymianie nie mogli już patrzeć na umierające dzieci, a ich rodzice przyjmujący swój los z jakimś nadzwyczajnym spokojem bardzo ich zdumiewali. Nowa wiara z dnia na dzień zyskiwała następnych zwolenników i po śmierci Apostoła Piotra oraz Pawła z Tarsu chrześcijanie stawali się coraz powszechniejszą grupą religijną.

Wkrótce też zmarł Neron, cezar, który prze swoje szaleńcze zapędy doprowadził państwo rzymskie do upadku. Wkrótce też rozpoczął się okres niezwykłego rozkwitu chrześcijaństwa na całym świecie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 33 minuty