profil

Moja ocena września 1939

Ostatnia aktualizacja: 2020-09-02
poleca 85% 288 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Do przygotowania planów wojny przeciwko Polsce strona niemiecka przystąpiła w kwietniu 1939 roku, gdy Józef Beck udał się do Londynu, aby gwarancje Wielkiej Brytanii zamienić na układ dwustronny. Niemiecki plan (kryptonim „Fall Weiss”) zakładał przeprowadzenie skoordynowanych uderzeń wojsk pancernych i lotnictwa w celu założenia gigantycznych kleszczy wokół jednostek polskich.

W końcu marca 1939 roku przystąpiono do przygotowania planu obrony Polski. Zakładał on linearne rozmieszczenie wojsk wzdłuż granic państwa z zadaniem utrzymania jak największego obszaru operacyjnego do czasu, kiedy-jak przewidywano-po dwóch tygodniach do wojny włączą się zachodni alianci, czyli Francja i Wielka Brytania. W rzeczywistości, o czym strona polska nie była poinformowana, sztabowcy francuscy i angielscy już wiosną 1939 roku uznali, że siły sprzymierzone w pierwszym etapie wojny nie będą w stanie przyjść Polsce z realną pomocą militarna.

Linearne rozmieszenie sił polskich wzdłuż całej granicy polsko-niemieckiej prawdopodobnie miało utwierdzić Niemców w przekonaniu, że strona polska nie ma zamiaru iść na żadne ustępstwa wymuszone droga szantażu, jak stało się w przypadku Czechosłowacji.
Rozpoczęto przygotowania do wojny. Wszystkie armie i odwody dowodzone były bezpośrednio przez Naczelnego Wodza, co stanowiło ogromne wyzwanie dla jego umiejętności operacyjnych i wymagało utrzymania dobrze funkcjonującej łączności z podległymi związkami. Polska mogła zmobilizować 38 dywizji piechoty, 11 brygad kawalerii, 2 brygady pancerno-motorowe, 3 brygady piechoty górskiej oraz jednostki Obrony Narodowej.

Oblicza się, że Niemcy 1 września skierowali przeciw Polsce 51 dywizji, około 2,5 tysiąca czołgów oraz 1390 samolotów bojowych. Przyjmuje się, że łącznie siły niemieckie zaangażowane w Polsce liczyły około 1,5 miliona żołnierzy. Przed wybuchem wojny dowództwo polskie, m.in. wskutek nacisków sojuszników zachodnich liczących na pokojowe rozstrzygnięcie konfliktu, zdołało zmobilizować tylko 70% sił. 1 września 1939 roku na pozycjach obronnych po stronie polskiej rozwiniętych było jedynie 21 dywizji, 3 brygady górskie, 8 brygad kawalerii, 1 brygada pancerno-motorowa oraz bataliony Obrony Narodowej.

1 września 1939 roku o świcie, bez formalnego wypowiedzenia wojny, Niemcy zaatakowali wzdłuż całej granicy polsko-niemieckiej. Aby przekonać światową opinię publiczną, ze to Polska jest agresorem, niemieckie siły specjalne dokonały wielu prowokacji granicznych, z których najgłośniejszą było rzekome zajęcie przez Polaków radiostacji w Gliwicach i nadanie z niej antyniemieckiej audycji. Ze względów propagandowych Hitlerowi szczególnie zależało na opanowaniu polskich placówek na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Należało do nich m. in. Poczta Polska, przez kilkanaście godzin broniona przez pracowników. Zaskoczeniem dla strony niemieckiej była skuteczna obrona polskiej składnicy tranzytowej na Westerplatte, gdzie wzmocniona kompania, dowodzona przez mjr. Henryka Sucharskiego i ktp. Franciszka Dąbrowskiego, przez siedem dni opierała się przeważającym siłom niemieckim, wspartym ogniem ciężkiej artylerii pancernika „Schleswig-Holstein” i uderzeniami lotnictwa szturmowego.

W pierwszym dniu wojny Polacy stawili siłom niemieckim skuteczny opór, utrudniając im użycie sił pancernych. Marszałek Rydz-śmigły wielokrotnie przed wojną dawał wyraz przekonaniu, że ze względu na ograniczone zapasy amunicji i paliw Polska nie jest zdolna do długotrwałej obrony. Mimo że Polacy dysponowali dobrym wywiadem, szybkość rozwoju wydarzeń była jednak dla polskich sztabów ogromnym zaskoczeniem.
Niemcy zastosowali taktykę wojny totalnej. Wprawdzie zrezygnowali, ze względu na światową opinię publiczną, z przygotowanego zmasowanego ataku lotnictwa, mającego zniszczyć Warszawę, niemniej jednak przez cały czas ich siły powietrzne atakowały nie tylko obiekty wojskowe, ale także cywilne. Bombardowanie stacji i linii kolejowych uniemożliwiło dokończenie mobilizacji, a uderzenia na cele cywilne powodowały masową ucieczkę ludności z rejonów działań wojennych, co dezorganizowało zaplecze wojsk i utrudniało ich planowy odwrót.

Na tyłach wojsk polskich Niemcy starali się prowadzić działalność sabotażową i dywersyjną, co wkrótce doprowadziło do wybuchu wśród wojska i ludności cywilnej psychozy na tym tle, będącej niejednokrotnie przyczyna śmierci niewinnych ludzi podejrzanych o szpiegostwo. Najtragiczniejsze wydarzenia miały miejsce 3 września w Bydgoszczy, gdzie, po ostrzelaniu polskich żołnierzy przez dywersantów, doszło do zamieszek, których ofiarą padła ludność niemiecka.
3 września Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy. W ten sposób główny cel polityczny Hitlera, zmierzającego do zlikwidowania konfliktu, nie został zrealizowany. Był to sukces Polski, która znalazła się w koalicji z państwami zachodnimi. Bez wątpienia ta decyzja mocarstw przyczyniła się do odmowy wystąpienia przeciwko Polsce Węgier i Litwy, a także opóźniła sowiecka agresję. Po stronie Niemiec opowiedziała się jedynie Słowacja.

Działania aliantów na zachodzie ograniczały się, wbrew obietnicom, jedynie do zajęcia kilkudziesięciu miejscowości na przedpolu linii Maginota w rejonie Saary oraz do zrzucania nad Niemcami ulotek propagandowych. 12 września na posiedzeniu Rady Najwyższej Sprzymierzonych we Francji, uznano, ze mocarstwa nie są wstanie udzielić pomocy Polsce. O stanowisku tym strona polska nie została poinformowana, natomiast informacje te dotarły najprawdopodobniej do władz sowieckich.

Na froncie tymczasem trwał nieustanny napór wojsk niemieckich. 7 września żadne polskie oddziały nie obroniły dostępu do Warszawy, w której wybuchała panika, zwłaszcza że 6 na 7 września radio wzywało mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, aby opuścili miasto. Tysiące mieszkańców wykonało to polecenie. Wieczorem 8 września na Warszawę uderzyła 4. Dywizja Pancerna, a Niemcy podali przez radio, ze ich czołgi wkraczają do stolicy Polski.

Wieczorem 9 września, uderzeniem trzech dywizji polskich w kierunku Łodzi, rozpoczęła nad Bzurą największa bitwa kampanii wrześniowej. Po początkowych sukcesach, trwających do 13 września, niemiecka obrona okrzepła. Niemcy zaczęli ściągać coraz liczniejsze siły. Siły polskie miały przeprowadzić uderzenie przełamujące pod Sochaczewem niemieckie okrążenie i otworzyć sobie drogę do Warszawy. Jednak niemieckie oddziały pancerne uprzedziły je i zaatakowały wcześniej, a Polacy ponieśli poważne straty.

13 września Śmigły polecił wszystkim wojskom kierować się do Małopolski Wschodniej, w rejon „przyczółki rumuńskiej: na linii Dniestru i Stryja. Naczelny Wódz chciał zapewnić utrzymanie łączności z Zachodem przez Rumunię i nadal liczył, że Francuzi, zgodnie z majową umową, rozpoczną 16 września wielką ofensywę na zachodzie.

Plany te ostatecznie zostały przekreślone 17 września 1939 roku, o godzinie 3 rano armia bolszewicka przekroczyła granicę Rzeczypospolitej. Swe zaangażowanie strona sowiecka uzależniła od zdobycia przez Niemców Warszawy, co byłoby widomym dowodem klęski Polski. Postępy wojsk niemieckich, które wkroczyły na tereny uznane w pakcie Riobbentrop-Mołotow za strefę wpływów sowieckich, a także bezczynności sojuszników Polski skłoniły Stalina do działania.

Stwierdzenie, iż państwo polskie nie istnieje, miało zabezpieczyć ZSRR przed ewentualną reakcją mocarstw zachodnich i stworzyć pozory neutralności w konflikcie między Niemcami a Francją i Wielką Brytania, co rzeczywiście przyniosło rezultaty.
W nocy z 17 na 18 września prezydent RP oraz rząd udali się Rumunii. Podobnie postąpił, wraz ze swym sztabem, Rydz-Śmigły i decyzja ta, przez znaczną część opinii publicznej traktowana jako porzucenie wojsk, do dziś budzi kontrowersje.
W polskiej świadomości agresja sowiecka utrwaliła się jako wydarzenie przesądzające o klęsce Polski, która w innej sytuacji mogłaby ocalić część terytorium i przetrwać do rozpoczęcia ofensywy sojuszników na zachodzie.

Starcia polsko-sowieckie, z większym lub mniejszym natężeniem, trwały do początku października. Symboliczny jedynie wymiar miały walki w Wilnie w nocy z 18 na 19 września. Natomiast 22 września poddała się bez oporu silna załoga Lwowa, a oficerowie, którzy podpisali akt kapitulacji, nie podzielili losu swoich kolegów z, Katynia, lecz przeżyli wojnę.
Świadomość, ze kampania została przegrana, docierała do coraz szerszego grona polityków i wojskowych; dlatego też oprócz dalszego prowadzenia działań wojennych i zabiegania o aliancką pomoc wojskową, coraz więcej uwagi poświęcali oni ratowaniu ciągłości państwa.
25 września niemieckie lotnictwo dokonało terrorystycznego bombardowania Warszawy. Rozpoczęcie przez Niemców szturmu generalnego na stolicę skłoniło dowództwo obrony do podpisania 28 września kapitulacji.

Kampania wrześniowa miała charakter działań totalnych, których ofiarami padli nie tylko żołnierze, ale także ludność cywilna, bombardowana i ostrzeliwana z samolotów. Bombardowanie miało nie tylko charakter strategiczny, lecz wyraźnie cel terrorystyczny; prawdopodobnie, aby zmusić ludność do ucieczki. Klęska wrześniowa wywołała ogromny szok. Społeczeństwo, wychowane na propagandzie mocarstwowości Polski i w kulcie jej armii, nie potrafiło zrozumieć błyskawicznej przegranej. Goryczy dopełnił fakt, że ludność czuła się porzucona przez dotychczasowych przywódców, tak politycznych, jak i duchowych. Za granicą znaleźli się, bowiem nie tylko prezydent, Rada Ministrów, Naczelny Wódz, ale także prymas kardynał August Hlond. Zrozumiałe jest, więc, że niemal kultem otoczono osobę Stefana Starzyńskiego, do końca uczestniczącego w obronie stolicy. Różnie można oceniać postawę moralną przywódców, nie należy jednak zapominać, ze wysiłek włożony przez władze państwa w przygotowanie obrony kraju należał do największych podjętych przez Polskę w całych jej dziejach.

Katastrofa, która spadła na nas we wrześniu 1939 r., zapoczątkowała nie tylko najbardziej krwawe prześladowanie, lecz też stanowiła upokorzenie, jakiego nie zaznaliśmy od lat, jako że nawet w czasach niewoli udawało się bronić godności. Tysiące ludzi straciło bezsensownie życie. Wielu z nich z odwagą szło na wojnę, z której już często nie wracali osierocając tym samym rodziny. Tymczasem teraz, gdy Polska nareszcie uzyskała niepodległość, straciła ją w ciągu dwóch tygodni.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (5) Brak komentarzy

karolka3_23 : lol "zorjentuje"? nie dziwie sie ze wszystko spisujesz z neta jak jesteś takim analfabetą xP
Wszyscy: nie rozumiecie że takich rzeczy nie powinno sie spisywać? można na tym bazować (wziąć parę zdań, sens, układ i inf) a nie zerżnąć wszystko jak jest.
PS Mam nadzieje ze "pani Benia" ma internet ;]

tego mii trzeba

dobra praca ;D

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 8 minut