profil

Francuskie malartswo impresjonistczne

poleca 85% 407 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Impresjonizm otwiera nowy etap w historii dziejów sztuki, a mianowicie zapoczątkowuje nowy etap zwany nowoczesnym, który trwa po dzień dzisiejszy. Początkowo nieświadomie zaczyna pojawiać się wśród wielu dzieł owego okresu, by następnie z całym rozmachem
i zawziętością odchodzić od tego, co powszechnie uznawane czyli od humanistycznych konwencji. Jego przedstawiciele buntują się przeciwko akademickim założeniom. Te odstępstwa powodują, iż zarówno oni, jak i ich obrazy stają się obiektem szyderstw, kpin i całego niezadowolenia społecznego. Ich droga usiana jest niejednym kolcem. Jednak mimo tych wielu trudności, dzięki wielkiemu poświęceniu i niezmienności przekonań zwyciężają. Jak powiedział kiedyś Bernard Russel: "Każda wielka idea na początku jest bluźnierstwem." Ich obrazy są dzisiaj jednymi z najbardziej pożądanych na aukcyjnym rynku sztuki i są sprzedawane za astronomiczne sumy.


1. NARODZINY IMPRESJONIZMU "Francjo! Ojczyzno moja..."

XIX wiek we Francji był czasem, w którym co i jak malować wyznaczały założenia Akademików. Była to grupa hołdująca sztuce antyku, naśladując go w niezliczonych dziełach. Owy okres był dla nich ideałem piękna i niedoścignionym wzorem. Dążyli do naśladowania wyidealizowanej natury i kładli nacisk na bezwzględne podporządkowanie się antykowi. W ich obrazach linia znacząco dominowała nad kolorem, a statyka i harmonia widocznie przeważały nad dynamiką i gwałtownym ruchem. Główne inspiracje tematów pochodziły głównie z mitologii i motywów antycznych. Ich obrazy cieszyły się sporym powodzeniem wśród francuskiego społeczeństwa, które nader ufało w niewolniczy charakter stałych i niezmiennych kanonów owej sztuki. Odpowiedzią na ówczesną sytuację było powstanie grupy o antyklasycystycznych tendencjach zwaną Szkołą Barbizońską oraz twórczość kilku niezależnych artystów, dążących do uznania przyrody jako jedynego wzoru. Wszystkich charakteryzowały studia w plenerze, tudzież inspiracja w naturze. Człowiekiem, który bezgranicznie oddał się w ręce i oddziaływania przyrody był Corot. Całą swoją ufność pokładał w obcowaniu z nią i głęboko wierzył, że to ona jest jedyną inspiracją jego malarstwa. Wiernie ją obserwował, aby w jak najdoskonalszym stopniu uwiecznić ją na płótnie. Indywidualizm i samodzielność Corota charakteryzuje zapis w notatniku: "Idź za swoim przekonaniem. Lepiej być niczym niż echem czyjegoś malarstwa". Owe hasła i przekonania buntowników o prostej i antyidealizującej naturze stały się podłożem do rozwoju impresjonizmu.


Edouard Manet "bunt przeciw konwenansom"

Jednym z pierwszych, który postanowił zbuntować się przeciwko regułom i zasadom sztuki akademickiej był Edouard Manet. Pochodził z zamożnej rodziny, należącej do mieszczańskiej elity. Odebrał od rodziców dobre wychowanie. Ich marzeniem była prawnicza kariera syna. Jednak młody Manet po nieudanej przygodzie ze Szkołą Żeglarską w wieku siedemnastu lat postanowił wybrać zawód malarza, który to nie nastrajał optymistycznie jego rodziców, gdyż artyści rzadko wyrastali z bogatych rodzin. Od 1850 roku malował pod okiem Thomasa Couture'a. Nauczał on ukazywania przedmiotów jakimi są naprawdę, dowodził wyższości rysunku nad kolorem oraz krytykował realistów. Jednak jego wskazówki nie interesowały Maneta i obaj panowie popadli w konflikt. Mimo licznych sprzeczek młody malarz pozostał w pracowni Couture'a jeszcze przez sześć lat. Manet chciał zrobić karierę jak każdy inny myślący logicznie malarz czyli poprzez wystawianie swoich prac na Salonach. Niestety w tym miejscu zaczynają się liczne niepowodzenia. Jego pierwsza praca zgłoszona do oceny, została odrzucona. Następnie namalowawszy portret pewnej damy, został silnie skrytykowany, za to iż zleceniodawczyni została przedstawiona w sposób niewyidealizowany, lecz naturalny. Uwagę Maneta zaczęły przykuwać dzieła takich artystów jak Tintoretto, Tycjan, a nader wszystko Hiszpanie Goya i Velazquez. Manet stał się wielbicielem malarstwa hiszpańskiego. Kopiował ich dzieła w Luwrze i również malował własne o zabarwieniu charakterystycznym dla malarzy z Półwyspu Iberyjskiego. W 1861 r. dzięki obrazowi "Hiszpan grający na gitarze", który został przyjęty w grono obrazów Salonu, zyskał rozgłos i popularność. Pewien krytyk Fernand Desnoyers stwierdził, że ów obraz jest "czymś pośrednim pomiędzy malarstwem zwanym realistycznym i malarstwem romantycznym". Nowe rozwiązanie skupiło przy Manecie kilku zbuntowanych artystów, namawiających go do sojuszu. Malarz przyjął ich z sympatią, lecz także z pewnym dystansem, gdyż nie chciał się znaleźć wśród ludzi manifestujących swoją odrębność. Uważał, że sprzymierzenie się z nimi byłoby przeszkodą w osiągnięciu sukcesu, do którego klucz tkwił w obrazach przedstawionych na szanowanych i często odwiedzanych Salonach. W tym celu, Manet mający coraz większą popularność, zorganizował wystawę u marszanda Martineta, na której przedstawił czternaście obrazów, w tym "Muzykę w Tuileraich”. Niestety, spotkała się ona z licznymi wyrazami niezadowolenia. Manet spróbował po raz kolejny i w roku 1863 zgłosił do Salonu kilka swoich obrazów. Ten zabieg również zakończył się niepowodzeniem, gdyż jury o akademickich i żelaznych kryteriach nie przyjęło jego prac. Dla podłamanego Maneta, dla którego wystawianie w Salonie było sprawą pierwszorzędną, z pomocą przyszła mu decyzja Napoleona III, który postanowił utworzyć Salon dla obrazów odrzuconych, których liczba osiągnęła cztery tysiące. Wystawa skupiła sporą publiczność, która zjednoczona z akademickimi poglądami, na wiele sposobów szydziła i drwiła z jednego z trzech obrazów Maneta "Śniadanie na trawie." Obraz, wzorowany na koncercie Giorgiona, przedstawia dwóch czarno ubranych mężczyzn oraz obok siedzącą nagą pannę Meurend. W głębi zagajnika występuje, zbierająca kwiaty niewiasta odziana w skąpą bieliznę. Dzieło wywołało tak wielkie oburzenie, ponieważ został przedstawiony kontrast współczesnego stroju z niewyidealizowaną nagością. Godziło to w nieprzyzwyczajonych do brzydoty mieszczan, a całość okrzyknięto swoistą wulgarnością artysty. Sam cesarz nazwał obraz "nieprzyzwoitym". Malarza zalała ogromna fala krytyki. To odejście od idealizacji oraz sprzeciw uznanym normom spowodował, iż Manet został okrzyknięty przywódcom zbuntowanych. W roku 1865 mimo wysiłków Emila Zoli, który w najlepszy sobie sposób starał się zareklamować malarstwo Maneta, malarz został skrytykowany. Tym razem przedmiotem wszelkich obelg stał się obraz "Olimpia", przedstawiający, leżącą nagą prostytutkę o niezbyt wyszukanej urodzie. Kolejną klęską było odrzucenie przez skostniałe i nieustępliwe jury wszystkich obrazów Maneta w 1866 roku. Rok później artysta utworzył swój własny pawilon na Wystawie Powszechnej i wystawił 50 obrazów. Następnie zainspirowany twórczością Goyi, namalował słynny obraz "Rozstrzelanie cesarza Maksymiliana". Manet nie skupił się na temacie, lecz na aspektach czysto artystycznych. Nie zależało mu na jakiejkolwiek propagandzie. I tak stanęliśmy u progu pierwszej wystawy utworzonej przez ludzi mających ambicje, wtargnięcia do świadomości francuskiego społeczeństwa. Przed owe wydarzenie doprowadził ich Manet, uznawany za prekursora kierunku. Przedstawione wyżej, główne wydarzenia z życia Maneta, stworzyły podłoże dla rozwoju impresjonizmu. Sam nie uznawał się za jednego z tych, którzy określali się mianem "niezależnych". Nigdy nie przyłączył się do organizowanych wystaw, które były możliwością wypromowania się, gdyż nie chciał narażać swojej reputacji. Mimo, iż wyraźnie stronił od powstałej sytuacji, jest uznawany za ojca chrzestnego nowego zjawiska. Malarz niczym spychacz wobec śniegu, utorował drogę nowemu pokoleniu artystów. To jemu możemy zawdzięczać wszystko to, co jest uznawane za początek sztuki nowoczesnej.


Claude Monet "kiedy słońce było bogiem"

"Impresja, wschód słońca"

Był rok 1872. Pewien młody, ambitny malarz w pewien słoneczny poranek, kiedy złocista tarcza zaczynała odkrywać swój urok, postanowił wybrać się do pobliskiego portu w Hawr nad kanałem La Manche. Idąc ze sztalugą i całym artystycznym wyposażeniem, oglądał w blasku słońca wypływające żaglówki. Wybrawszy odpowiednie miejsce, rozłożył potrzebne rzeczy. Chciał namalować obraz, który oddałby jego zachwyt nad owym widokiem. Pragnął namalować coś nowego. Jego głównym zamierzeniem było uchwycenie na płaszczyźnie chwilowego przeżycia. "Chciał złapać słońce na gorącym uczynku." I tak, rejestrując swoje ulotne wrażenia, namalował obraz, który stał się, niezachwianym sztandarem nowego kierunku. Obraz przedstawia port, który lekko oświetla wschodzące słońce. Przez opadającą mgłę możemy zobaczyć zarysy statków. Początkowo dzieło, nosiło nazwę "Widok portu w Hawrze", jednak dzięki pierwszej wystawie zmieniło nazwę na "Impresja, wschód słońca" i stało się zarodkiem, od którego wziął nazwę kierunek. Malarzem który namalował ten obraz był jeden z najwybitniejszych talentów owego czasu Claude Monet.

Przyszedł na świat w 1840 roku w Paryżu. W dzieciństwie nie był najlepszym uczniem, jednak cieszył się ogromną sympatią. Stało się tak z powodu malowanych przez niego karykatur, które w przyszłości stały się jego regularnym źródłem dochodów. Jego pierwszy, poważny kontakt ze sztuką rozpoczął się, kiedy to miejscowy, znany malarz Eugene Boudin, zaproponował mu współpracę, po tym jak zobaczył groteskowe rysunki Moneta. Sam nauczyciel był człowiekiem bardzo niezależnym, malującym wyłącznie w plenerze. To jemu możemy zawdzięczać ukierunkowanie swojego ucznia w stronę natury. Następnie po okresie nauki u Boudina, Monet opuścił Hawr i wyjechał do Paryża. Zwiedziwszy Luwr, był pod wrażeniem słynnych pejzażystów tj. Rousseau, Daubigny, Corot i Delacroix. Jako miejsce do dalszego rozwoju wybrał Akademię Suisse'a, gdzie poznał Camilla Pissarra. Niestety, swój kontakt z malarstwem musiał porzucić na pewien czas, gdyż został powołany do wojska. Po powrocie mocno wziął się do pracy. Z natury był indywidualistą, gdyż nie interesowały go rady przełożonych. Wkrótce poznał Renoira, Bazille'a i Sisleya. Wyżej wymienieni tworzyli bardzo zgrany zespół. Często wspomagali się nawzajem oraz jeździli razem w plenery do pobliskiego Fontainebleau. Owe wyjazdy mocno integrowały grupę. Monet ponad wszystko cenił sobie malowanie wyłącznie w plenerze, w ścisłym kontakcie z naturą. Malowanie na zewnątrz pozwalało na rozszerzenie skali kolorystycznej oraz wpływało na większą jasność i świetlistość płótna. To właśnie wtedy zaczęło się kształtować malarskie "ego" Moneta. Wzorował się na Courbecie i malował długimi, zamaszystymi pociągnięciami pędzla. Dążył do uzyskania chropowatości na obrazie. Stosował białe płótna, gdyż chciał, aby jego dzieła charakteryzowały się większą jasnością. Około 1865 roku zaczął odnosić sukcesy na paryskiej arenie. Obrazy "Śniadanie na trawie, Camille i Kobiety w ogrodzie" zdobyły wielką popularność. W roku 1870, Monet wyjechał do Londynu, gdzie zachwycił się dziełami słynnych pejzażystów J. Constable'a i J. Turnera. Powróciwszy do Paryża, aby lepiej obserwować widoki z nad Sekwany zbudował pływające atelier, którym przemieszczał się po rzece. Z biegiem czasu Monet poznał resztę grupy, z którą w przyszłości miał razem wystawiać i razem z nimi spotykał się w azylu dla niezależnych, czyli w Cafe Guerbois. Tam, nigdy nie cechował się znaczącym w zdaniem w towarzystwie, gdyż jego usposobienie było raczej spokojne oraz nie posiadał takowej charyzmy. Oprócz Renoira, bratnią duszę dostrzegł w Pissarro, z którym często wymieniał się opiniami na temat sztuki. Cloude Monet był jednym z głównych filarów wystaw impresjonistów. Jednak kilka razy zdeterminowany, nie wziął udziału w kilku ostatnich. W pewnym momencie w 1880 r. zgłosił na Salon dwa obrazy, gdyż zmusiła go do tego ciężka sytuacja materialna. Sprzedawane dzieła były jedynym źródłem dochodów. Tym samym zrobił sobie kilku wrogów, którzy jedność cenili ponad wszystko. W wystawie pierwszej został bardzo skrytykowany za obraz "Bulwar des Capucines". Zatłoczony plac w Paryżu, wyraził poprzez szereg punkcików i plamek, które zlawszy się w jedną całość miały przedstawiać poszczególne elementy. I tak pnie drzew zlewają się z pojazdami, chodniki z jezdnią, a nieczytelne ludzkie postacie trudno odróżnić od spadających jesiennych liści. Owy obraz jest typowym dziełem namalowanym w duchu impresjonistycznym. Jeden z krytyków nazwał owy obraz "najbardziej absurdalną bazgrołą w tej humorystycznej kolekcji bazgrot". Pomimo początkowej krytyki dzielnie trwał przy swoich racjach. Jako fałsz uważał kolor lokalny. Nie sposób go dostrzec w przedmiocie, którego zabarwienie zależy od otoczenia i warunków atmosferycznych. Już w późniejszym czasie zmienił technikę i malował szybkimi, lekkimi uderzeniami pędzla, gdyż dążył do uwiecznienia na płótnie ulotnej chwili. Całość obrazu tworzyły krocie plamek, które sprawiały, iż widz wprowadzał się w jeden przelotny moment, wykreowany poprzez owe malutkie punkciki i ograniczone kolory palety do barw widma słonecznego. Do jego obrazów jak u nikogo innego przenikało światło. Przedmiot na obrazie został rozbity na malutkie cząstki co spowodowało, iż całkowicie zanikł kontur. W dalszym ciągu jeździł w plener, lecz tym razem jego ulubionym miejscem stały się La Grenouillere oraz Argenteuil. Po ostatniej wystawie impresjonistów wraz z Pissarrem udał się do Normandii, by kontynuować karierę. Szczególnie w późniejszej twórczości Monet upodobał sobie sposób malowania opierający się na stałym powtarzaniu i malowaniu pewnych motywów o różnych porach dniach i roku przy zmieniającym się oświetleniu. Działo się tak, ponieważ Monet niczym starożytny Heraklit uważał, że wszystko płynie i nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. Coraz bardziej zacierał obraz. Studiował zmienność natury oraz badał wpływ nasłonecznienia na przedmioty o różnych porach. I tak powstały słynne cykle obrazów Katedry w Rouen, brzegów Tamizy i nenufarów w ogrodzie przy domu Moneta w Giverny. Rozbicie formy osiągnęło swoiste impresjonistyczne apogeum. Claude Monet do końca swojego życia został wierny owemu kierunkowi i nigdy nie odszedł od raz przyjętych założeń.

Nowe sposoby kreowania rzeczywistości "aktywacja wyobraźni wszystkimi kolorami tęczy"

kolor

To, co najbardziej różniło impresjonistów od innych wcześniejszych kierunków, a przede wszystkim od akademizmu był sposób używania koloru. Artystą, który ich zainspirował był Eugene Delacroix. Był jednym z pierwszych, którzy zastosowali rewolucyjną zmianę w kolorze. Określa się go mistrzem w używaniu barw dopełniających. Impresjoniści wykorzystywali głównie barwy czyste w celu oddania otaczającego ich świata. Ich świadomość, iż kolory zmieniają się w zależności od otoczenia, znajdowała odzwierciedlenie w sposobie malowania. Doskonałym przykładem jest cykl obrazów "Katedra w Rouen" Claude'a Moneta. Fascynowała go wierna obserwacja zmieniającego się światła w zależności od pory dnia i roku. Impresjoniści opierali się głównie na teorii Chevreula, który w połowie XIX wieku opracował prawo kontrastu. Opisał wzajemną modyfikację sąsiadujących kolorów i efektów powstałych w wyniku zestawienia kolorów dopełniających. Chevrel jest również autorem koła, które ukazuje relacje zachodzące między barwami. Stwierdził, iż barwy zimne sprawiają wrażenie oddalania się, a barwy ciepłe przybliżania. Impresjoniści szczególnie upodobali sobie siedem barw składowych, które powstawały w wyniku rozszczepiania w pryzmacie wiązki światła białego. Było to siedem kolorów tęczy, a mianowicie czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, jasnoniebieski, ciemnoniebieski i fioletowy. Warto zaznaczyć, iż nigdy nie używali barwy czarnej, ponieważ uznali, że miejsca, gdzie nie dociera światło słoneczne mają od nieba błękitne zabarwienie. W wyniku dużej ilości koloru niebieskiego ich obrazy są bardzo jasne i emanuje z nich prawdziwa radość. Szczególnie można to dostrzec na obrazie Edgara Degasa "Błękitne tancerki", na którym w żadnym miejscu nie ma barwy czarnej. Obszary, gdzie znajduje się cień, zostały pokryte najróżniejszymi odcieniami błękitu. Aby uchwycić ulotne zjawiska w naturze, nakładali farbę pojedynczymi plamami żywych kolorów. Wybierali głównie barwy jasne i świetliste, aby oddać wpływ słońca i ulotność tematu. Potrzebowali naturalnego oświetlenia, stąd prawie zawsze wychodzili w plener. Swe sztalugi ustawiali nad brzegiem rzeki, na przedmieściach Paryża, na plażach normandzkich.

dywizjonizm "plamka po plamce"

Była to główna metoda jaką posługiwali się impresjoniści. Polegała ona na tym, iż nakładano na płótno obok siebie nie zmieszane, czyste barwy, tak aby dopiero w oku widza połączyły się w jedną całość. Tym samym wierzyli, że osiągną większą intensywność i czystość koloru. Owa technika powodowała, iż dochodziło do eliminacji koloru lokalnego. Obrazy powstawały za pomocą szybkich pociągnięć pędzla. Często artyści śpieszyli się, gdyż warunki pogodowe szybko się zmieniały. Malutkie barwne plamki dawały tylko ogólne wrażenie o kształcie przedmiotu. Ich celem nie było zaznaczanie konturu, lecz poprzez mnogość i jasność owych plamek ukazanie ulotnego wrażenia artysty. Widzieli przedmiot rozbity na cząstki. Zatracili związek pomiędzy kształtem plamy barwnej, a formą malowanego przedmiotu. Uważali, iż w rzeczywistość przedmiot nie posiadał konturu, a jednolitość powierzchni traktowali jak fikcję.

kompozycja

Sposób ujęcia motywu jest zawsze otwarty. Obrazy często sprawiają wrażenie przypadkowo zrobionej fotografii, bez troski o zrównoważenie i ład całokształtu. Malarze inspirowali się intuicją i malowali to, co im się naprawdę podobało. Jednym z niezliczonych przykładów owego sposobu traktowania kompozycji jest "Portret pana Lepic z córkami". Oglądający ma wrażenie, iż "obiektyw" malarza przesunął się znacznie na bok. Owa przypadkowość miała źródło w sztuce japońskiej, którą impresjoniści bardzo sobie cenili.

tematyka obrazów "Od pejzaży po martwe natury"

Zakres tematów był bardzo obszerny. Człowieka traktowali jako część przyrody. Nigdy nie skupiali się na jego uczuciach. Najczęściej malowali pejzaże powstające w plenerze, lecz również portrety, martwe natury oraz sceny w najprzeróżniejszych miejscach. Każdy malarz charakteryzował się w inną specjalnością. Claude Monet był wybitnym pejzażystą, August Renoir uwielbiał malować piękne kobiety oraz swoich przyjaciół w parku na łonie natury, Edgar Degas specjalizował się w tancerkach i koniach, Camille Pissarro lubował się w przedstawianiu wieśniaków, a Alfred Sisley kochał malować krajobrazy z wodą i niebem.


2. IMPRESJONIZM W DOBIE ŚWIETNOŚCI? "czy oby na pewno?"

Wystawy impresjonistów "walka o przetrwanie"

Początki kariery impresjonistów przypadły na czasy, gdy tylko oficjalny sukces na Salonie, organizowanym raz w roku, mógł otworzyć drzwi do artystycznej kariery. Jury z Salonu akceptowało tylko obrazy nieskazitelnie wykończone, wyłącznie o tematyce historycznej, religijnej lub mitologicznej. Zwykły, ulotny pejzaż nie miał prawa przejść przez wysokie mury Salonu. Co prawda zdarzały się wyjątki, ale zazwyczaj konsekwentni w działaniu impresjoniści, malując obrazy o współczesnych tematach i subiektywnych odczuciach równie konsekwentnie byli odrzucani przez Salon. Ich los był bardzo ciężki, gdyż na każdym kroku spotykali się z krytyką i wielką niechęcią społeczeństwa. Owe wszystkie porażki stały się przyczyną dla utworzenia własnej, niezależnej wystawy w 1874 roku, która została określona mianem pierwszej wystawy impresjonistów. Pomysł na zorganizowanie i stworzenie miejsca, gdzie można byłoby zareklamować swoje obrazy, narodził się w "Cafe Guerbois". Była to „knajpa”, w której spotykali się ludzie o nowych, rewolucyjnych na malarstwo poglądach. To właśnie tam dyskutowano o założeniach kierunku, to właśnie tam dotąd niespójna grupa scalała się w jedną całość. Głównymi bywalcami owej „knajpy” byli malarze Fantin- Latour, Monet, Renoir, Bazille, Degas, Pisarro, Sisley i Cezanne. Głównie na nich oparła się pierwsza wystawa, zorganizowana za pośrednictwem znajomego fotografa Nadara, który udostępnił swoje atelier. W wystawie nie brał udziału uważany za przywódcę grupy Edouard Manet, który nie chciał narażać swojej reputacji, po tym jak jego obraz został przyjęty do Salonu. Mimo iż budynek przy Bulwar des Capucines 35 nie był w najlepszym stanie, wystawa przyciągnęła wielu ciekawskich. Ludzie przeważnie nie przychodzili tu ze względu na swoje zapotrzebowanie na sztukę, lecz z powodu sensacji jaką wywołał ów prywatny salon. W Paryżu opowiadano, że wystawiający malarze nabijali pistolety farbami, a następnie strzelali nimi w nienaruszone płótna. Jednymi z najbardziej wyszydzanych i szokujących obrazów były "Tancerka" Renoira, "Sad" Sisleya, "Statki rybackie wypływające z portu" oraz "Bulwar des Capucines" Moneta i „Dom wisielca" Cezanna. Owe dzieła były krytykowane przede wszystkim za nowatorskość rozwiązań oraz odejście od akademickich norm. Jednak obrazem, który wprowadził w największe zdumienie był "Widok portu w Hawrze", pędzla Claude Moneta. Ze względu, iż tytuły wszystkich obrazów były bardzo podobne i monotonne, malarz został poproszony o nadanie mu nowej nazwy. Zakłopotany stwierdził, iż najlepszym tytułem będzie "Impresja, wschód słońca". Jeden z najsłynniejszych ówczesnych krytyków Louis Leroy, dziennikarz pisma "Charivari", wykorzystał tytuł tego płótna do nazwania swojego artykułu, a mianowicie obarczył go nazwą "Wystawa impresjonistów".
Tytuł miał bardzo ironiczne zabarwienie, a jego autor nawet nie spodziewał się, że stanie się prekursorem nazwy jednego z najsłynniejszych kierunków nowoczesnej sztuki. Owa relacja miała bardzo negatywny charakter, a jej głównym celem było jak największe skrytykowanie i wyszydzenie twórców nowej sztuki. Leroy nie był jedynym, który swój talent dziennikarski poświęcał na drwiny z "niezależnych". Jeden z najznakomitszych krytyków wieku osiemnastego Albert Wolff tak o nich pisał: "Ich malarstwo wyraża kolorem to, co w muzyce wymarzył sobie Wagner. Wrażenie, jakie wywierają ci impresjoniści, jest podobne do wrażenia, jakiego doznalibyśmy słuchając kota przebiegającego po klawiaturze fortepianu, albo przyglądając się dziełu małpy, która zawładnęła pudełkiem z farbami". Miały również miejsce głosy artystów przeciwko artystom. Malowano karykatury na których przedstawiano rycerzy, którzy zamiast broni, tarcz i tym podobnych, dzierżyli w dłoniach obrazy impresjonistów, w ten sposób odstraszając wroga. Jednak mimo licznej krytyki owy pokaz, który cechował się zjednoczeniem i niezależnością grupy był wielkim krokiem w dążeniu do osiągnięcia sukcesu. Przed malarzami była jeszcze długa droga w postaci siedmiu wystaw i wielu obelg kierowanych w ich stronę. Jednak oprócz krytyków, wokół impresjonistów skupiła się grupa sprzymierzeńców. Jednym z nich był Paul Durand-Ruel. Kochał malarstwo jak nikt inny. Ku uciesze impresjonistów stanął po ich stronie. Ich obrazy reklamował przy każdej nadarzającej się okazji. W organizowanych przez niego wystawach w Londynie z chęcią pokazywał ich obrazy. Niestety nie zdołał sprzedać żadnego. Ów fakt nie zniechęcił dzielnego marszanda i zakupiwszy za wysokie kwoty obrazy impresjonistów, zorganizował w 1876 roku drugą wystawę impresjonistów, którą umieścił w galerii przy Le Peletier. Pokaz miał bardziej wymowny charakter, gdyż każdy z artystów miał własne pomieszczenie. Zabrakło Cezanna, w którym narodziła się chęć zdobycia sławy i w tym celu posłał kilka swoich obrazów na Salon. Mimo tego ubytku na wystawie zgromadzili się prawie wszyscy ci sami liczący się artyści, był obecny ten sam styl prezentowanych obrazów oraz ten sam brak Maneta. Chociaż odrzucony w tym samym roku przez Salon, nadal nie chciał się zjednoczyć z impresjonistami. W dalszym ciągu można było usłyszeć podobne głosy krytyki ze strony Wolffa:" I tak brutalne rzeczy pokazuje się publicznie nie myśląc o następstwach, jakie mogą wywołać! Wczoraj przy ulicy Le Peletier zatrzymano biedaka, który wyszedłszy z wystawy pogryzł przechodniów." Francuska publiczność, także i tym razem nie pozostawiała suchej nitki na "niezależnych". Trzecia wystawa w 1877 roku, już z Paulem Cezannem, miała jeszcze charakter zintegrowanej grupy. Było tak za sprawą Degasa, który jednoznacznie powiedział: "my, albo salon". Niestety owe solidaryzujące hasło nie miało odzwierciedlenia w następnych wystawach. Poszczególnych członków grupy zaczął cechować indywidualizm, niezależność, różnica poglądów i postaw. I tak czwarty pokaz w 1879 zgromadził Degasa i dwóch najwierniejszych – Pissara i Moneta. Oprócz wyżej wymienionych pojawiła się dwójka młodych artystów. Pierwszym z nich była kobieta Mary Cassat, przybyła z Ameryki, zainspirowana japońskim drzeworytem, słynna twórczyni impresjonistycznych grafik. Drugim zaś, był Paul Gaugiun, który w przyszłości stał się jednym z najsłynniejszych postimpresjonistów. Piątą i szóstą wystawę w 1880 i 1881 roku reprezentowali ci sami artyści co w czwartej, lecz bez Moneta, ale za to z kobietą o niesamowitym charakterze Berthe Morisot. Następny pokaz, już siódmy z kolei, przyłączył Moneta, Renoira i Sisleya, lecz był nieobecnością zbuntowanego Degasa. Owa wystawa miała najbardziej jednolity charakter. Przedstawiono malarstwo, które dawało dosyć czytelne wyobrażenie o kierunku. Po raz pierwszy publiczność stroniła od krytyki. Coraz częściej pojawiały się przychylne dla nich artykuły w prasie, a najostrzejszy z krytykujących Albert Wolff pochwalił ich dzieła. Ostatnia wystawa, która miała miejsce w 1886 roku, miała bardzo konfliktowe zabarwienie, a obecnymi byli na niej Pissaro, Berthe Morisot, Degas, Gauguin oraz Georges Seurat. Coraz bardziej skłóconych i niezależnych artystów, ludzie już nigdy więcej nie oglądali razem. Mimo tego pesymistycznego zakończenia wszystkie wystawy walnie przyczyniły się do rozkwitu impresjonizmu i rozsławiły imię indywidualnych talentów, którzy to dzisiaj są bardzo popularni. Tę sławę osiągnęli dzięki niezmienności przekonań i myślę, że warto tu przytoczyć słowa Paula Cezanna, które doskonale ilustrują powyższe zdania: "Tak drogi panie, maluję jak widzę i czuję, a czuję bardzo mocno. Inni też widzą i czują, ale nie mają dość odwagi. Ja mam odwagę, proszę pana, mam odwagę. Mam odwagę być sobą i zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni."


Renoir Auguste "lekkość i delikatność"

"Renoir jest prawdopodobnie jedynym wielkim malarzem, który nigdy nie namalował smutnego obrazu." Tak oto jeden z krytyków Octave Mirbeau skomentował twórczość tego słynnego malarza. Był jednym z najwybitniejszych kolorystów, a owy fakt możemy zawdzięczać temu, iż jako nastolatek był przyuczany do zawodu malarza porcelany i właśnie w warsztacie ceramicznym nauczono go, jak używać najczystszych i najostrzejszych barw dla osiągnięcia żądanych efektów. Białe porcelanowe tło podkreślało jaskrawość i moc namalowanych kolorów, więc Renoir doszedł do wniosku, że płótno zagruntowane na biało lub kremowo nada pigmentom ostrości. Pochodził z ubogiej urodziny, jednak dzięki wielkiej siły woli i wytrwaniu porzucił dekorowanie porcelany i zapisał się do Szkoły Sztuk Pięknych pod okiem Charles'a Gleyre'a. Nienaturalnie szybko zyskał jego sympatię. Malował z uśmiechem na ustach i traktował sztukę jako pasję, co przyczyniło się do bardzo żywej i optymistycznej gamy kolorów w jego przyszłych obrazach. Nigdy nie zwracał uwagi na przyjęte doktryny. Dzieła respektował bez żadnych uprzedzeń, a na obraz patrzył oczami swojej duszy, nie zaś jak inni, oczami zmanipulowanego przez akademików rozumu. Mówił: "Mnie w obliczu arcydzieła wystarczy rozkosz". W przeciwieństwie do Maneta, który za nic miał wskazówki swojego nauczyciela Couture'a, Renoir pilnie i z ciekawością wchłaniał rady przełożonego. W owej pracowni poznał jeszcze trzech innych podobnych do siebie malarzy, a mianowicie byli to Frederic Baziile, Alfred Sisley oraz najbliższy w niedalekiej przyszłości Claude Monet. Ten ostatni namówił resztę, aby razem z nim jeździła na plenery do jakże pięknych lasów Fontainebleau. To tam za namową starszego Diaza, diametralnie zmienił swój sposób malowania na o wiele jaśniejszy i bardziej optymistyczny. Uważał: "Według mnie obraz ma być czymś przyjemnym, wesołym i ładnym, tak - ładnym! W życiu jest wystarczająco dużo rzeczy przykrych, żebyśmy mieli jeszcze sami produkować brzydactwa." Renoir początkowo ulegał wpływom malarzy weneckich oraz francuskich przedstawicieli rokoka, a także Courbeta, Delacroix i Corota. Jego wykształcony charakter odzwierciedla obraz "Liza z parasolką", który jest całą esencją przyszłego malarstwa Renoira. Próbował dostać się na Salon tylko z jednego powodu. Był ubogim człowiekiem, a jedynie Salon mógłby stać się dobrym źródłem dochodów. Niestety, podzielił los innych różniących się. Jego sytuacja materialna spowodowała, iż niekiedy nie posiadał własnych farb. Był zmuszony do wyciskania resztek z porzuconych na ziemi. Jednak od czego ma się przyjaciół. Pissarro i Monet często pomagali biednemu malarzowi i często dawali mu schronienie. Zaprzyjaźnieni nierzadko wybierali się na wspólne plenery do La Grenoullere. Tam malowali uroki beztroskiej toni i lądowych krajobrazów. Sam Renoir chętnie uwieczniał na płótnach swoich przyjaciół, a najsłynniejsze obrazy z tej serii to "Bazille przy sztalugach", Sisley z żoną" czy "Claude Monet czytający". Jego upodobania w obrazowaniu otaczającego go życia doskonale przedstawiają jedne z najsłynniejszy jego obrazów czyli "Loża teatru", "Śniadanie wioślarzy" i "Wieczorek taneczny w Moulin de la Galette". Ten ostatni jest najpełniejszym wyrazem w jego twórczości i jest doskonałym zobrazowaniem życia Paryżan. Przedstawia niedzielną potańcówkę na Montmartre w słoneczne popołudnie. Uśmiechnięci, młodzi ludzie spędzają czas na flirtach, rozmowach i hulankach. Większość plam jest o bardzo żywym zabarwieniu co nadaje całość niesamowitą lekkość i delikatność kompozycji. W pewien sposób jest to wyidealizowana wizja harmonii i spokoju, do której dążył Renoir. W 1879 r. posłał na Salon portrety "Pani Charpentier z dziećmi" i Jeanne Samary". Dzięki przyjęciu, Renoir odniósł sukces. Nie tylko zdobył popularność, lecz także zażegnał na pewien czas problemy materialne. Pissarro tak komentował jego poczynania: "Renoir miał wielki sukces na Salonie. Sądzę, że zrobi karierę, tym lepiej, nędza jest rzeczą straszną!" Następnie zrezygnował z kilku ostatnich wystaw. Jednym z jego ostatnich obrazów w duchu impresjonistycznym było płótno "Dwie siostry". Zawarta jest w nim cała paleta kolorów jakimi Renoir posługiwał się przez całe życie. Zachowana jest czystość kolorów, dzięki mieszaniu farb na płótnie. Jednak w późniejszym okresie coraz bardziej był z siebie niezadowolony. "Doszedłem w impresjonizmie do kresu i doszedłem też do wniosku, że nie umiem ani malować, ani rysować. Znalazłem się z ślepym zaułku." Po podróży do Włoch w 1881 odszedł od malarstwa plenerowego i wszystkiego co było związane z impresjonizmem, dążył do rozwinięcia malarstwa linearnego. Inspirowany malarstwem z Pompei oraz płótnami mistrzów renesansu, a w szczególności Rafaela, skoncentrował się bardziej na rysunku. Wygładził fakturę i ograniczył paletę do chłodnych tonów. Po tym okresie od 1890 roku Renoir powraca do malarstwa pełnego światła i koloru. Zniknęły zimne kolory na rzecz ciepłych, a przede wszystkim czerwieni. Skupił się głównie na akcie i z nim pozostał związany do końca życia. Malował pełne wdzięku o zaokrąglonych kształtach kobiety w ciepłej gamie kolorów. Renoir był jednym z najbardziej oryginalnych, potrafiących zachować odrębność swego stylu malarzem. Impresjonizm był dla niego najważniejszym epizodem jego jakże ciekawego życia.


Degas Edgar "ah, te tancerki"

Początkowo życie Degasa było ukierunkowane na zawód prawnika. Jednak odkrył w sobie zdolności artystyczne i wkrótce zaczął kształcić się w kierunku malarza. Został uczniem jednego z największych obok J.L. Davida malarza klasycyzmu. A mianowicie trenował pod okiem słynnego z takich obrazów jak "Wielka odaliska" i "Łaźnia turecka" Ingresa. Mistrz natychmiastowo dostrzegł w młodym malarzu wielki talent i z dużym zaangażowaniem dawał mu wskazówki. Oto jedna z nich: "Rysuj linie młodzieńcze, dużo linii, z pamięci albo z natury, w ten sposób zostaniesz dobrym artystą." Następnie odwiedził ojczyznę renesansu, gdzie wiele nauczył się nauczył o rysunku i miękkiej linii. Po powrocie do Paryża, z doświadczeniami z Włoch namalował obrazy o tematyce historycznej: "Dziewczęta spartańskie wzywające chłopców do zawodów" oraz "Semiramida zakładająca miasto". Był człowiekiem lubiącym samotność i uważał iż "trzeba dziś samotności, jeśli chce się dziś uprawiać sztukę i znaleźć w niej dla siebie własny kąt albo przynajmniej zachować jaką taką osobowość." Po 1862 pod wpływem Courbeta i Maneta, Degas zaczął podejmować tematy z życia współczesnego Paryża. Obserwacja życia była jego namiętnością. Uwielbiał podpatrywać ludzi, jednak kochający samotność, rzadko angażował się w życie publiczne. Jego obserwacyjne tendencje potwierdza obraz "Portret p. Lepic z córkami". Najbardziej uderzającą rzeczą tego obrazu jest jego wycinkowość. Kompozycja obrazu została namalowana jakby przypadkowo. Tytułowi bohaterzy obrazu znajdują się po prawej stronie obrazu, a praktycznie cały środek pozostaje pusty. Świadczy to o impresjonistycznej manierze do migawkowego ujęcia tematu. Owy malarz nie posiadał łatwego charakteru. Rzadko szedł na kompromis, w szczególności z Manetem. Między tymi malarzami istniała pewna psychiczna walka o dowodzenie swojej lepszości. Szczególnie w Cafe Guerbois dochodziło do wymiany poglądów, którym towarzyszyła ironia, pogarda, złośliwość i nieustępliwość przy swoich racjach. Obaj bardzo bystrzy i inteligentni nigdy nie dawali za wygrana swojemu przeciwnikowi. Warto zaznaczyć, iż Degas w przeciwieństwie do pozostałych artystów ze swojej grupy, nigdy nie wychodził w plener. Swoje obrazy tworzył przeważnie w pracowni, gdyż wzorował się na swoich autorytetach, którzy malowali wielkie dzieła nie opuszczając ścian owego pomieszczenia. Większą wagę, niż do zależności świateł i cieni, przywiązywał do migawkowego ujęcia ruchu. Słynnym obrazem, w którym przedstawił dynamiczną chwilę jest "Orkiestra opery Paryskiej". Mistrzowsko ujął w nim owe wydarzenie, iż oglądający obraz ma wrażenie, iż się tam znajduje. Degas był jednym z tych malarzy, którzy byli zakochani w sztuce japońskiej. Sztuka ta znacząco oddziałała na artystę i wiele jej cech występowało w jego późniejszej twórczości. Przede wszystkim przejął od niej subtelność linii i walor dekoracyjny. Świadczą o tym takie obrazy jak "Kobiety na tarasie kawiarni", "Scena kawiarniana" i "Mary Cassat w Luwrze." Degas nie tylko malował dzieła o cechach charakterystycznych dla Dalekiego Wschodu, ale także je kolekcjonował. Jego sytuacja majątkowo pozwalała mu na tego typu zachowania i pod koniec życia mógł się pochwalić pokaźną kolekcją wszystkich rodzajów obrazów. Brał udział we wszystkich wystawach impresjonistów z wyjątkiem przedostatniej. Do pokazów przyłączył Mary Cassat i Jean-Francois Raffaelliego. Był kimś w rodzaju artysty – marszanda. Najbardziej charakterystyczną cechą malarstwa Degasa był temat jakim się posługiwał. Mianowicie interesowało go przede wszystkim malowanie tancerek, koni i jeźdźców. Jednak nie malował ich tylko ze względów artystycznych. Mówił: "Nazywają mnie malarzem tancerek nie rozumiejąc, że tancerki są dla mnie tylko pretekstem do malowania pięknych tkanin i oddawania ruchu." Ponad połowa jego pasteli i olejów przedstawia baletnice. Malował je praktycznie wszędzie i w każdej pozycji. Rysował je na scenie, za kulisami w garderobie, w sytuacjach prywatnych oraz namawiał je do pozowania w jego własnej pracowni. Stosował głównie barwy lokalne i posługiwał się dekoracyjną linią charakterystyczną dla stylu secesyjnego. Obserwując je, notował tu uogólniony szkic, natomiast dzieło malował i wieńczył w swojej pracowni, aczkolwiek nie zawsze. Szkicowość obrazów była charakterystyczna dla całej twórczości Degasa, czym sprowadził na siebie wiele krytyki. Jednak był jednym z tych artystów, któremu nie zależało na niczyjej opinii. Pod koniec życia oślepł, co uniemożliwiło mu kontynuowanie malarstwa. W późniejszej twórczości skoncentrował się na rzeźbie, która mimo słabego wzroku, pozwoliła mu w dalszym ciągu obcować ze sztuką. Zaczął posługiwać się ekspresją i odszedł od klasycznej konwencji. Edgar Degas nigdy nie był impresjonistą w pełnym tego słowa znaczeniu. Jego cechujący się linearyzmem sposób malowania, wyraźnie różnił się od stylu pozostałych impresjonistów. Niemniej jednak, pozostając nieco na uboczu grupy, był jedną z najważniejszych i najwybitniejszych postaci z nią związanych.


Pissarro Camille "przecież chłopi też mają swój urok!"

Jako młody chłopiec był związany z handlem. Jednak, wkrótce odkrył w sobie zdolności artystyczne i pomimo sprzeciwu ojca, wyjechał do Paryża i tam rozpoczął studia. Został uczniem słynnego pejzażysty Corota. Współpraca między oba panami przebiegała bardzo dobrze, gdyż Pissarro uwielbiał delektować się obrazami wiecznie dobrego artysty. Owy okres w znacznym stopniu ukształtował poczucie artystyczne w młodym malarzu, gdyż dzięki owej miłości do natury charakteryzującej Corota, Pissarro pokochał pejzaże. Słynny staruszek radził: "Trzeba interpretować przyrodę z prostotą i zgodnie z osobistym uczuciem, zapominając całkowicie o wszystkim, co wiadomo z dzieł mistrzów dawnych czy współczesnych." To właśnie tę prostotę młody malarz wziął sobie do serca, że w przyszłości nie malował nic innego niż chłopów i ich codziennych czynności. Pissarro był niczym wędrownik, gdyż nie poprzestał na jednej pracowni. Często chodził do różnych pracowni w całym Paryżu, by zdobywać nowe rady. Jednak odwiedzanie wszelakich szkół nie zaspokoiło jego potrzeb, gdyż w każdej nauczano tych samych, utartych schematów. W poszukiwaniu i ukształtowaniu własnego artystycznego "ego" Pissarro wyjechał na wieś obok Paryża. Tu z dala od ulicznego zgiełku mógł spokojnie oddać się w ręce natury. Namalowawszy kilka obrazów w 1859 powrócił do Paryża. Jeden z owych pejzaży został przyjęty do Salonu. Ten fakt można uznać za pewien sukces młodego, lecz już samodzielnego wówczas Camille. Także w tym roku poznał Claude Moneta. Warto wspomnieć, iż posiadał w sobie niesamowity dar zjednywania ludzi. Nie miał nigdy wrogów cieszył się dużym szacunkiem w społeczeństwie. W swojej grupie z każdym dobrze się rozumiał i często był dla innych przykładem. Miał wielu przyjaciół i był bardzo lubiany. Często znajdował dobre rozwiązania między dyskutującymi stronami. Gdy przyjaciele z grupy mieli jakiś problem, nierzadko zwracali się do niego. Nawet po rozbiciu grupy niezależnych i powszechnej niechęci, Pissarro potrafił utrzymywać kontakt z dawnymi współtowarzyszami. Niestety wojna nie oszczędzała tych o największym sercu. Podczas wojny francusko – pruskiej, wszystkie obrazy Pissarra od 1855 roku zostały zniszczone. Camille był znany przede wszystkim jako wybitny pejzażysta. Malował zarówno widoki Paryża jak i okolic. Od pozostałych różnił się tym, że swoje obrazy ożywiał postaciami przechodniów i wieśniaków pracujących w polu. Temat jakim było chłopstwo oraz ich zajęcia, czynności i tradycje poruszał go najbardziej. Owych ludzi traktował jako współdziałających z naturą i ją uzupełniających, toteż umieszczał ich na swoich obrazach. Z biegiem czasu i dojrzewania Pissarra owe postacie zaczęły zajmować dominujące miejsce w jego twórczości. W żadnym wypadku nie starał się ich upiększać, tylko malował je takimi, jakimi były naprawdę. Szczególnie na siódmej wystawie impresjonistów Pissarro wystawił pokaźną kolekcję obrazów o wiejskim zabarwieniu. Przepełnione były subtelnym kolorytem i mocnym, ukierunkowanym światłem, które tworzyło głębokie cienie. Najsłynniejszymi obrazami o tej charakterystycznej dla niego tematyce i o tytułach mówiących samych za siebie były: "Kobieta na polu", "Zbierające jabłka", "Dziewczyna z gałęzią" i "Wieśniaczki ustawiające grochowe tyki". Pissarro od 1884, po bliższym zaznajomieniu się z nową generacją malarzy takich jak George Seurat odszedł trochę od tradycyjnego impresjonizmu na rzecz nowej malarskiej metody pointylizmu. Pod koniec życia znowu powrócił do impresjonizmu, jednak nie wychodził już w plener ze względu na chorobę oczu. Camille Pissaro, pozostawiwszy po sobie wiele wspaniałych dzieł, umarł w glorii i chwale zapamiętamy przez wszystkich jako człowiek o pięknej duszy i talencie.

Sisley Alfred "wybitny pejzażysta"

Przyszedł na świat w Paryżu w1839 roku. W młodym wieku wyjechał do Anglii skąd pochodzili jego rodzice. Tam nauczywszy się języka skłaniał się ku karierze finansowej. Jednak po pewnym czasie odkrył w sobie inne powołanie i postanowił zostać malarzem i wrócić do kolebki ówczesnego europejskiego malarstwa, a zarazem miejsca swoich urodzin Paryża. W 1862 roku wstąpił do słynnej pracowni Atelier Gleyre'a, gdzie poznał Moneta, Renoira i Bazille'a. Wspólnie z nimi wyjeżdżał w plenery, które ukształtowały jego tendencje bliskie malarstwu barbizończyków. W 1863 sam zorganizował wspólny wyjazd do miasteczka Chailly-en-Biere blisko Barbizon. To właśnie tu powstały pierwsze plenerowe prace Sisleya. Jak nikt inny był związany z tradycją. Szczególnie cenił sobie malarstwo Courbeta, a Corota uważał za człowieka, któremu najwięcej zawdzięcza. Malarza podobnie jak słynny prekursor impresjonizmu Manet zgłosił swoje płótna na Salon. Jednak w przeciwieństwie do tego starszego, jego zostały przyjęte. W 1870 zostały wystawione dwa z jego najsłynniejszych obrazów "Barki na kanale Saint-Martin w Paryżu" oraz "Widok kanału Saint-Martin". Dzieła te są już typowe dla ducha impresjonistycznego. Charakterystyczną cechą jego ówczesnego malarstwa było odrzucanie zbędnych szczegółów. Postacie na jego obrazach sprowadzał do najprostszych kształtów. Jego pejzaże odznaczają się przede wszystkim delikatnym kolorytem, subtelną przejrzystością powietrza oraz grą refleksów świetlnych na wodzie i śniegu. Szczególnie ważną funkcją w jego obrazach nie mówiąc o wodzie, pełniło niebo. Uważał: "Niebo nie tylko przydaje obrazowi głębi dzięki kolejnym planom, stwarza także wrażenie ruchu.” W tym okresie powstały jego najdoskonalsze dzieła takie jak "Powódź w Port-Marly" czy "Śnieg w Louveciennes". Jednak jego dzieła i twórczość za życia nie cieszyła się specjalnym uznaniem i na początku lat osiemdziesiątych Sisley odsunął się od reszty grupy. Jego styl stał się bardziej indywidualny. W szczególności upodobał sobie malowanie zmiennych i gwałtownych stanów pogody. Być może było to spowodowane wewnętrznymi rozterkami artysty spowodowanymi samotnością i braku kontaktu z niezależnymi. Pejzaż został uogólniony i brak mu swoistej spontaniczności. W ostatniej fazie swojej twórczości rywalizował ze swoim towarzyszem Claudem Monetem. Poszedł za nim w ślady i tak jak on namalował liczne cykle obrazów stale powtarzających się motywów. Za obiekt Sisley wybrał sobie "Kościół w Moret". Ową budowlę malował o różnych porach dniach oraz przy różnych stanach pogodowych, z tymże w przeciwieństwie do Moneta, jego obrazowa architektura jest bardziej spójna i zwarta. Artysta umarł w samotności jako nieznany malarz. Jego twórczość została doceniona dopiero po śmierci. Sisley, mimo, iż pozostawał na uboczu grupy, to był jednym z jej najwybitniejszych przedstawicieli. Jego pejzaże uchodzą za najbardziej liryczne i harmonijne dzieła nurtu. Obok Moneta uchodzi za najbardziej konsekwentnego impresjonistę.


Morisot Berta "...a jednak kobieta też potrafi"

Urodziła się w Bourges w rodzinie o bogatych tradycjach artystycznych. Jej pierwszy poważny kontakt ze sztuką miał miejsce, gdy kopiowała w Luwrze dzieła sławnych mistrzów. Tam zawarła znajomość z Fantin-Latourem, a następnie w 1860 poznała Corota, którego została uczniem. Siedem lat później poznała słynnego prekursora nowego nurtu Edouarda Maneta. Dorastając. W 1874 wyszła za mąż za jego brata Eugene, co pozwoliło jej na częstsze obcowanie z impresjonistycznym nurtem. Dorastając obok człowieka od którego się wszystko zaczęło, przejęła wiele jego malarskich cech. Szczególnie w jej wczesnych obrazach jest wyraźnie zaznaczony wpływ Maneta, który wprowadził ją do grupy niezależnych. Malowała głównie nastrojowe sceny z postaciami eleganckich kobiet z wyższych sfer i uroczych dzieci, portretowanych głównie w domowym zaciszu lub emanującym intensywną zielonością ogrodzie lub parku. Nigdy nie podejmowała tematów z życia codziennego paryskich mieszczan oraz artystów. Przede wszystkim cechowała ją obrazowa migotliwość oraz srebrzyste światło. Jej atutami były płynna delikatność i szkicowe pociągnięcia pędzla. Posiadała szczególną umiejętność łączenia pewnie rysowanych plam barwnych z nadzwyczajną subtelnością koloru. Farbę nakładała intuicyjnie, co powodowało zupełną przypadkowość chwili na obrazie. Zachowywała spontaniczność o czym świadczy tendencja do nie retuszowania swoich pomyłek, którą można zauważyć np. w obrazie "Pani przy toalecie". Berta Morisot brała udział we wszystkich wystawach impresjonistów z wyjątkiem tej w 1879 roku. Pod koniec swojego życia była zachwycona twórczością swojego kolegi po fachu Augusta Renoira. Słynne obrazy malarki to: "Port w Lorient", "Letni dzień", "W parku", "Kołyska" i "Młoda kobieta szyjąca w ogrodzie". Obok Mary Cassat była jedyną kobietą, którą możemy zaliczyć do impresjonistów. Co prawda nie była artystką pokroju Claude Moneta czy Edgara Degasa, jednak jej wpływ w dzieło kształtowania impresjonizmu jest bardzo duży.

3. SCHYŁEK IMPRESJONIZMU "Coś się kończy, coś się zaczyna"

Kryzys impresjonizmu przypadł na lata osiemdziesiąte. Po kilku wspaniałych latach, szczególnie w drugiej połowie lat siedemdziesiątych nadszedł czas na najgorsze. Między artystami coraz częściej dochodziło do kłótni i sprzeczek. Głównym powodem nieporozumień stało się wcielanie do grupy nowych ludzi. Najważniejszym prowodierem owych kłótni był jak zawsze kontrowersyjny Edgar Degas. Chociaż nigdy w pełni nie został impresjonistą, doskonale czuł się w roli łowcy młodych talentów. Wkrótce po odłączeniu się z piątej i szóstej wystawy Renoira i Moneta, który postanowił przełożyć kilka swoich płócien na Salon, Degas postanowił na miejsce nieobecnych wprowadzić kilku nowych artystów. Między innymi wylansował Amerykankę z pochodzenia Mary Cassat oraz początkującego Jeana-Francois Raffaelli'a. Ów fakt bardzo wzburzył pozostałą część grupy, która skrytykowała Degasa, za wcielanie do grupy ludzi pozbawionych talentu i malujących niezgodnie z założeniami impresjonizmu. W jego obronie stanął tylko wiecznie dobry Camille Pissarro, któremu bardzo zależało na wielkim talencie artysty. Obrażony Monet dalej trwał przy swoich racjach i mówił: "Nasz mały kościół stał się dzisiaj banalną szkołą, która otwiera swoje bramy dla byle pacykarza". Krytykował w ten sposób Degasa, któremu najwidoczniej nie zależało na trwałości grupy. Wcześniej tworzący jednolitą grupę artyści coraz częściej podążali w wybrane przez siebie kierunki. Dał znać wielki indywidualizm malarzy, którzy potrafili połączyć swoje poglądy zaledwie na kilka lat. Po ostatniej wystawie wszyscy odeszli w inne strony. Na nic się zdały ostatnie próby zjednoczenia grupy przez Pissarra, który zafascynował się nowym sposobem malowania i kreowania przestrzeni na obrazie.

Nowe kierunki "czyli inwazja pochodnych impresjonizmowi"

Camille Pissarro poznał wkrótce nowych młodych malarzy Paula Signaca i Georga Seurata. Owi ambitni artyści stworzyli nową malarską teorię. Ich celem było zreformowanie impresjonizmu polegające na zastąpieniu lirycznej improwizacji, ścisłą metodą budowania obrazu z wykorzystaniem zdobyczy nauki. Dążyli do uściślenia znajomości praw kolorów i kontrastów. Impresjonistów uważali za malarzy intuicyjnych, którzy nie zawsze malowali zgodnie z naturą. Georges Seurat dzięki licznym lekturom i obserwacjom zredukował paletę do zasadniczych kolorów. A mianowicie był to błękit, czerwień, żółć, zieleń wraz ze swoimi tonami pośrednimi. Aby zachować typową dla impresjonistów świetlistość i czystość koloru, nie mieszał tonów z bielą. Główną metodą malarską jaką posługiwali się neoimpresjoniści, oprócz dywizjonizmu był pointylizm. Technika ta polegała na malowaniu drobnymi punktami czystej farby i nakładaniu ich w bardzo malutkich odległościach. Tym samym na swoich obrazach osiągali niesamowitą barwność i harmonię. Formy na obrazie, które we "wrażeniowym" malarstwie impresjonistów straciły swoją wyrazistość, stały się na powrót określone i czytelne. W niektórych dziełach oglądający może odnieść wrażenie, iż pewne obiekty posiadają kontur. Całość zasad nowego kierunku zebrał Paul Signac i umieścił w książce "Od Delacroix do neoimpresjonizmu." Najsłynniejszym neoimpresjonistycznym obrazem jest płótno Seurata "Niedzielne popołudnie na La Grande Jatte." Ukazani są na nim wypoczywający ludzie, którzy wśród zieleni i natury cieszą się wolnym czasem. Wszystko jest przedstawione w żywych, optymistycznych barwach, co nadaje pewną lekkość tematowi. Jednak owa kontynuacja impresjonizmu zebrała niewielkie żniwo, a w jej historii zapisali się tylko dwaj godni uwagi artyści. Wkrótce musieli oni ustąpić fali potężnych geniuszy jakimi niewątpliwie byli Paul Gaugin, Paul Cezanne i Vincent van Gogh. Zostali oni nazwani postimpresjonistami, ze względu na całkowity odwrót od impresjonizmu. Owi geniusze to najwięksi malarze i artyści, jakich kiedykolwiek wydała ziemia.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 42 minuty