profil

Józef Czechowicz - Na wsi - opracowanie

poleca 85% 686 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Typ liryki
Wiersz Czechowicza jest przykładem liryki bezpośredniej, która jednak dopiero w ostatnim wersie okazuje się taką być: „tuli do mnie dziecięce policzki / chroni przed złem”. Cztery wcześniejsze strofy przywodzą na myśl typ liryki opisowej – podmiot liryczny opisuje, jak wygląda lato na wsi.

Podmiot liryczny i jego kreacja
O samym podmiocie lirycznym możemy jedynie powiedzieć, że to ktoś wrażliwy na piękno otaczającej przyrody, to wnikliwy jej obserwator, to ktoś, kto czeka na katastrofę.

Sensy utworu
Wieś pojawia się w literaturze w XVI w. w okresie renesansu. Zajmą się nią Mikołaj Rej, który pochwali cztery pory roku i wskaże uroki życia wiejskiego, oraz Jan Kochanowski, który we fraszkach połączy radość życia na wsi z życiem szlachcica-ziemianina. To właśnie renesans wprowadzi do literatury temat życia na wsi, które kojarzone powinno być z Arkadią, szczęściem, spokojem, sielanką. Taką wizją arkadyjskości i spokoju posłuży się Czechowicz w swoim wierszu wydanym w tomie Kamień z 1927 roku. W utworze mamy pełnię lata, a więc pory roku, która zgodnie z toposem antycznym odnosi się do dojrzałości, pełni, szczęścia. Podczas lata pachnie siano, ”popołudnia wiejskie grzeją żytem”, „mleczne krowy wracają do domostw”, „chmurki siedzą przed progiem w murawie (…) dmuchawiec”. Jest tu atmosfera spokoju, sielskości, poczucia bezpieczeństwa. Uzyskana została również przez powtarzalność:
„siano pachnie snem / siano pachniało w dawnych snach”. Daje to poczucie stabilizacji, stałości. Przyroda, także ta pamiętana z dzieciństwa, nie zmienia się, jest przewidywalna. Życie na wsi jest jak gdyby leniwe, senne, niespieszne. Ma jednak swój ustalony rytm. W dzień świeci mocne słońce, wieczorami to słońce schodzi, a krowy wracają do domostw, nocami świecą gwiazdy i księżyc oraz świerszcze świergocą. W tej wiejskiej przestrzeni słychać dźwięki: „słońce dzwoni”, „świerszczyki świergocą”, „melodia kantyczki” i widać sporo kolorów: „rozbłyskanych blach”, „pola złotolite”, „mleczne krowy”, „błękitne próchno”, „białego puchu”, „srebrne chusty”. W cała tę atmosferę sielskości wkrada się jednakże niepokój, element grozy. Pojawia się on w trzeciej strofie i zaznaczony jest słowami: „ramion krzyżów”, „błękitne próchno”, „kule białego puchu”. Wszystkie te wyrażenia kojarzone są, bardziej lub mniej, ze śmiercią, z rozkładem, tragedią. W czwartej strofie pojawia się retoryczne pytanie: „czegóż się bać”. Stoi ono oczywiście w opozycji do owej wiejskiej atmosfery spokoju. Jeżeli w ogóle przychodzi ono do głowy osobie mówiącej, to ów spokój jest tylko pozorny, a z pewnością jest kruchy i nietrwały. Podmiot liryczny nie wskazuje, co może powodować lęk, strach. Być może nie da się tego sprecyzować. Być może jest to lęk przed czymś, co jest nienamacalne, bardziej intuicyjnie przeczuwane niż realnie zagrażające. Być może jest to coś, czego nie można opisać, doprecyzować. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że w ostatniej strofie pada słowo: „zło”. Przed złem chroni bohatera melodia kantyczki, a więc pieśni religijnej, ukryta w sianie. Przeczucie zła, konieczność ochrony przed nim, lęk, obawa o siebie i arkadyjski świat tworzą katastrofizm poetycki, w którym sam poeta ma poczucie nadciągającej tragedii, zagłady, nie tylko fizycznej, ale pewnie też i moralnej, świata. Tragedia ta zostanie doprecyzowana dopiero we wrześniu 1939 roku, kiedy wybuchnie II wojna światowa. Sam Czechowicz zginie 9 września 1939 roku podczas bombardowania Lublina. Jak na ironię, wydaje się, że w innym, katastroficznym wierszu przewidział swoją śmierć: „ja bombą trafiony w stallach”.

Podoba się? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Materiał opracowany przez redakcję

Czas czytania: 3 minuty