profil

Praca, której podsumowaniem jest sentencja:)

poleca 85% 769 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Siedzę tu. Kolejna kropla potu spływa z mojego czoła. Czuję, że to już niedługo, niedługo dobiegnie koniec mojej egzystencji. Nie mam pojęcia po co, dla kogo i dlaczego, ale czuję wewnętrzną potrzebę, tu i teraz przy mojej jedynej przyjaciółce – WHISKY podsumować na tej kartce moje życie...
Urodziłem się w małej wsi, w ubogiej rodzinie prostych drwali. Byłem jedynakiem i od początku doskwierała mi samotność. Żyłem sobie praktycznie sam, dopóki w czwartym roku życia nie wymyśliłem sobie przyjaciela. Nazywał się Darek, był jasnowłosym chłopcem w moim wieku. Nieco wyższy ode mnie, szczupły, ale za to bardzo silny. Chodził ze mną wszędzie : do stodoły wylegiwać się na sianie, wydoić krowy, wypuścić kury z kurnika, biegał ze mną po łące pełnej kwiatków, które nieraz zrywaliśmy po to, by układać z nich kolorowe bukiety... Przeżywał ze mną każde chwile, te dobre i te złe, chwile słabości i załamania, ale i euforii. Pewnego dnia poszliśmy nad rzekę. Chwila nieuwagi... Darek nie umiał dobrze pływać, a prąd okrutnej wody porwał go ze sobą... Zniknął, a ja zostałem znowu sam...

Zawsze chciałem chodzić do szkoły. Często idąc po wodę do studni widziałem jak rozweseleni rówieśnicy biegli z wielkimi tornistrami, by zdążyć przed dzwonkiem. Niezmiernie im zazdrościłem. Pragnąłem poznać kogokolwiek, nieważne kogo, nie ważne kogo. Nieśmiałość. Tylko ona przyczyniła się do tego, że żyłem odseparowany. Dorastałem w smutku i nienawiści do otaczającego mnie świata. A mogło być tak pięknie...

Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że rodzice wcale nie chcą dla mnie źle, że to dla mnie pracują dniami i nocami, żebym miał co jeść i w co się ubrać. Mimo wszystko byłem strasznie nieszczęśliwy. Mogłem im powiedzieć co mnie dręczy, ale bałem się...bałem się, że dostarczę im kolejnego kłopotu, że załamie ich to i winą obarczą za wszystko siebie...

Bezpowrotnie mijały dni, miesiące, lata...
Skończyłem 17 lat i doskonale zdawałem sobie sprawę, co znajduje się w dotąd tajemniczym barku ojca... W końcu pod nieobecność rodziców przekręciłem magiczny kluczyk otwierając tym samym wrota do mojej przyszłości. Cała szafeczka wypełniona była najrozmaitszymi trunkami. W życiu nie widziałem tyle alkoholu. Instynktownie wyciągnąłem rękę po jedną z wielu butelek. Oglądałem dokładnie etykietę. Umiałem czytać tyle, ile nauczyła mnie babcia, mimo wszystko rozszyfrowałem nadruk : WHISKY. Po chwili otworzyłem ją z lekkim trudem i poczułem ostry i intensywny zapach. W końcu odważnie przechyliłem butelkę i łyknąłem trochę specyfiku. Już po chwili zakręciło mi się w głowie. Po paru łykach świat stał się zupełnie inny, wzbogacony a parę barw, jakich dotąd nie dostrzegałem. I tak łyk za łykiem stałem się alkoholikiem. Wszystko utapiałem w kieliszku. Moje alkoholowe życie biegło sobie dzień za dniem...

W wieku 24 lat zostałem już całkiem sam. Tragiczny wypadek. Jedno drzewo, jeden piorun, jeden trzask, dwie nieżywe dusze. Rodzice już nie żyli. Nic się nie zmieniło. Nic, oprócz tego, że ich nie było. Mieszkałem sobie sam, wciąż wszystko zapijając w samotności. Poznałem jednak paru „kolegów”. To z nimi siedziałem pod sklepem przepijając ostatnie oszczędności. Wszyscy przestali być kolegami z chwilą zniknięcia ostatnich pieniędzy... Tak, tak... parę tygodni temu. A ja znów sam, z resztką whisky, stary...nikomu niepotrzebny, śmierdzący siedzę na tym spróchniałym krześle i wypisuje te bzdury, których i tak nikt nigdy nie przeczyta. Dziwię się sobie jak mogłem przeżyć tyle lat w tej monotonni. Nie wytrzymam ani minuty dłużej czas to skończyć. Skończyć moje niewykorzystane życie. Idę po sznur, wraz ze sznurem na rosnącą obok domu jabłoń. ŻEGNAJCIE ludzie, których nie miałem okazji poznać. Pozostawię po sobie tylko to jedno mądre zdanie:

Dum vivimus, vivamus!

Dopóki żyjemy, używajmy życia!!!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty