profil

Opisz przeżycia wewnetrznego: Upadek Ikara

poleca 85% 595 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dedal grecki budowniczy, architekt i wynalazca wraz ze swoim lekkomyślnym synem Ikarem został uwięziony na wyspie Krecie, na której rządy sprawował Minos. Dedal był jego najbliższym pomocnikiem powiernikiem, toteż król bał się, iż po swoim powrocie do ojczystego kraju wyjawi powierzone mu tajemnice.
Dedal bardzo zmartwił się swoim położeniem, a przede wszystkim tym, że wraz z nim cierpiał jego ukochany syn Ikar. Powiedział wówczas „muszę znaleźć wyjście z tej sytuacji. Król Minos jest potężny, odciął mi drogę do upragnionej wolności. Zamknął przede mną wody i lądy, lecz nie zamknął przestrzeni.”
Ojciec Ikara doświadczonym i spokojnym spojrzeniem obserwował loty ptaków, żywych machin latających, świetnie przystosowanych do trudnej sztuki latania. Ich smukła sylwetka i opływowy kształt ciała zaintrygowały wynalazcę. Obmyślił, więc bardzo niebezpieczny plan ucieczki. Stworzył dwie pary skrzydeł, które miały wznieść go w przestworza. Owe skrzydła wykonał z ptasich piór sklejając je woskiem. Poinformował syna o swoim pomyśle i po kilku tygodniach przygotowań i żmudnej pracy oboje byli gotowi do lotu. Mimo, iż konstrukcja skrzydeł sprawiała wrażenie solidnej, ojciec poinstruował syna by w czasie lotu utrzymywał optymalną wysokość. W innym wypadku skrzydła mogłyby ulec uszkodzeniu.
Wyruszyli pewnego letniego dnia zaraz po wschodzie słońca. Ląd i okoliczne wody owiane były jeszcze zwiewną mgiełką poranka. Po wzbiciu się w powietrze odetchnęli z ulgą i poczuli smak słodkiej wolności. Dedal leciał pierwszy, bardziej doświadczony i przezorny potrafił wyczuć wiry powietrza i odpowiednie podmuchy wiatru dostosować do ruchów skrzydeł. Ikar natomiast nieposłuszny radom ojca wznosił się coraz wyżej i wyżej. Lekkie powiewy wiatru rozwiewały jego bujną czuprynę. Chłopak zwrócił oczy w kierunku ognistej kuli słońca, które podsycało jego wyobraźnię jaskrawymi barwami żółci i czerwieni. Niebo otworzyło przed nim swoje wrota, pozwoliło się zdobyć. Poczuł jakby jego dusza sama stawała się częścią błękitnej przestrzeni, a ciało stawało się już tylko łącznikiem zmysłów, których tchnienie życie dopełniało całej sytuacji. Coraz większa wysokość sprawiała, iż piórko po piórku znikało w niezmierzonej oddali.
Zoriętował się, iż stracił jedyny element utrzymujący go w powietrzu przeraził się. W jego sercu obudził się niewyobrażalny lęk. Pojął, że jego koniec jest bliski. Zebrał się na ostatni, desperacki okrzyk „ojcze ratuj” i runął w dół. Spadając pomyślał jeszcze o tym, przed czym przestrzegał go ojciec. Ileż by dałby cofnąć czas, wrócić do tamtej rozmowy. Lecz było już za późno, jego ciało ucałowało ziemię po raz ostatni.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty