profil

Moja podróż do Egiptu

poleca 85% 182 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Działo się to pierwszego dnia lipca, kiedy ja z kolegami Mateuszem, Bartkiem, Markiem, Marcinem i Michałem wybraliśmy się samolotem w podróż do „doliny Nilu”, czyli Egiptu.
O godzinie 12:00 odlatywał samolot. Musieliśmy więc rano wstać, szybko zjeść śniadanie i
jechać na lotnisko w Warszawie. Pożegnaliśmy rodzinę i polecieliśmy do przepięknego Egiptu. Podróż przebyliśmy bez większych komplikacji. Po lądowaniu w Gizie zaczęły się
poszukiwania dobrego hotelu, ponieważ mogliśmy sobie pozwolić na luksus.
Każdy z nas zabrał ze sobą ponad 3000 tysiące dolarów!
Około 20:30 znaleźliśmy cztero gwiazdkowy hotel z widokiem na Nil, w którym zakwaterowaliśmy się na dwa dni. Następnego dnia zjedliśmy wykwintne śniadanie i zabraliśmy się za zwiedzanie. Na pierwszy ogień poszło miasto Giza. Znajdują się tam trzy piramidy faraonów. Więc ja z chłopakami pojechaliśmy do tego miasta i zwiedziliśmy piramidę Cheopsa. Coś dziwnego skusiło nas, aby do niej wejść.
Nikt z nas nie wiedział, gdzie jest wejście. Około godziny 23:00 znaleźliśmy wejście,
ale co z tego, jak wszyscy pchaliśmy i drzwi nawet się nie poruszyły.
Jednak po chwili drzwi same się otworzyły i wyszli z nich strażnicy.
Każdemu z nas kompletnie odebrało mowę, mimo tego weszliśmy do piramidy.
Na jej ścianach widniały przepiękne hieroglify, czyli wypukłe nierówności o charakterystycznych, często złożonych kształtach i piękne reliefy (to kompozycja rzeźb
wykonana na płycie kamiennej, drewnianej, glinianej lub metalowej z pozostawieniem na niej
tła). Straż zaprowadziła nas do jakiegoś ciasnego pomieszczenia, w którym był przepięknie ozdobiony sarkofag (ozdobna trumna wykonana z kamienia, drewna lub metalu), z którego wyszła mumia (zwłoki w sposób naturalny lub w wyniku zabiegów konserwujących uchronione przed rozkładem). To nas jeszcze bardziej przeraziło i o mało co nie zemdleliśmy!
Myśleliśmy, że mumia nas zje, lecz nic podobnego.
Podeszła do nas i zaprosiła mnie i chłopaków na herbatkę.
Baliśmy się, że ta herbatka będzie zrobiona z nas, lecz znów się myliliśmy.
Wreszcie zabandażowane ciało powiedziało, żebyśmy zostali na kolacji.
Nie czuliśmy już strachu i odzyskaliśmy nawet mowę. Po przepysznej kolacji mumia
poprosiła, abyśmy zostali na noc. Zgodziliśmy się, ponieważ nie będziemy jeździć w nocy
po pustyni. Zabandażowany człek, bo tak mówiliśmy na mumię pokazał nam miejsce, gdzie będziemy spać. O mało oczy wyszły nam z orbit, gdy zobaczyliśmy sypialnię.
Były tam luksusy o tysiąc razy lepsze niż w naszym hotelu.
Przedmioty wydawały się trochę stare, lecz nie zważając na to rzuciliśmy się na łóżka i chwilę potem zasnęliśmy jak susły. Rano obudziliśmy się, a w drzwiach naszego pokoju stała straż. Widocznie „zabandażowany człek” chciał zadbać o nasze bezpieczeństwo.
Umyliśmy się w luksusowej łazience i wybraliśmy się na śniadanie.
To było najlepsze śniadanie w moim życiu, podobnie jak reszty chłopaków.
Po jedzeniu powiedzieliśmy mumii, że jedziemy zwiedzić resztę Egiptu, a wtedy ona odparła
-W tej piramidzie jest tajny teleporter, którym można się przemieścić do każdego zabytku.
-W takim razie chcemy się teleportować do świątyni Amona w Luksorze.
-Dobrze, no to choćmy.
Do teleportera wiódł kilkumetrowy tunel podziemny.
Gdy do niego doszliśmy, mumia powiedziała:
-Wejście do teleportera jest tu, musicie tam wskoczyć.
-A ty?
-Ja wskoczę na końcu, ponieważ muszę zaprogramować komputer sterujący.
-No to hop!
-Dobrze, komputer działa. Uwaga! Skaczę!
Nagle zakręciło mi się w głowie i zasnąłem.
Obudziliśmy się przed dwoma ogromnymi, spiczastymi wieżami (pylony-w świątyniach starożytnych Egiptu para masywnych budowli kamiennych w formie wież o prostokątnych podstawach, zwężających się ku górze). Weszliśmy dalej i zobaczyliśmy dziedziniec.
Zwiedzaliśmy świątynie, piękne budowle, które zachowały się, jak na tamten okres bardzo dobrze. Robiło się już późno, i musieliśmy wracać do hotelu, aby oddać klucz do pokoju.
Poprosiliśmy mumię, aby teleportował nas do hotelu. On wyciągnął przenośny komputer i przeniósł nas do niego. Każdy pytał się nas, co robiliśmy w nocy, lecz nic nie mówiliśmy.
Samolot do Warszawy odlatywał o 20:30, a była 18:00 więc szybko spakowaliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy na lotnisko, gdzie samolot już przylatywał. Pożegnaliśmy się z obsługą hotelu i wylecieliśmy z Egiptu. P przylocie do ojczyzny rodzina witała nas gorąco pytając jak było. Oczywiście nie mówiliśmy o naszej najlepszej przygodzie życia.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty